marsvolta
Stały bywalec
Liczba postów: 1 507
Dołączył: Mar 2008
|
MOJA LISTA notowanie 359(240) - 17.11.2017
NOTOWANIE 359(240)
- 02 09 FOO FIGHTERS - THE SKY IS A NEIGHBORHOOD
- 03 11 QUEENS OF THE STONE AGE - THE EVIL HAS LANDED
- 05 06 HEY - GDZIE JESTEŚ, GDZIE JESTEM?
- 01 15 PROPHETS OF RAGE - LIVING ON THE 110
- 06 10 PVRIS - WHAT'S WRONG
- 04 19 THE KILLERS - THE MAN
- 09 07 KAZIK I KWARTET PROFORMA - MOST
- 11 09 THE KILLERS - RUN FOR COVER
- 07 16 ROYAL BLOOD - I ONLY LIE WHEN I LOVE YOU
- 14 07 PARAMORE - FAKE HAPPY
- 08 13 BILLY TALENT - GHOST SHIP OF CANNIBAL RATS
- 10 28 METALLICA - NOW THAT WE'RE DEAD
- 12 19 QUEENS OF THE STONE AGE - THE WAY YOU USED TO DO
- 17 06 PROPHETS OF RAGE - RADICAL EYES
- 13 23 FOO FIGHTERS - RUN
- 18 05 GRETA VAN FLEET - HIGHWAY TUNE
- 16 23 PROPHETS OF RAGE - UNFUCK THE WORLD
- 20 05 MARMOZETS - PLAY
- 21 04 LANA DEL REY - WHITE MUSTANG
- NN 01 METALLICA - SPIT OUT THE BONE
- 28 02 ROYAL BLOOD - HOW DID WE GET SO DARK?
- 15 11 NOTHING BUT THIEVES - SORRY
- 24 03 NOCNY KOCHANEK - DZIEWCZYNA Z KEBABEM
- 25 03 HEY - KATASZA
- 26 04 LONDON GRAMMAR - NON BELIEVER
- 27 25 CHROMATICS - SHADOW
- 23 05 KASABIAN - III RAY (THE KING)
- 22 20 ROYAL BLOOD - HOOK, LINE & SINKER
- NN 01 ST. VINCENT - LOS AGELESS
- 29 26 CHRIS CORNELL - THE PROMISE
---
- 33 WOLF ALICE - BEAUTIFULLY UNCONVENTIONAL
- 34 PVRIS - ANYONE ELSE
- 36 NOTHING BUT THIEVES - BROKEN MACHINE
- 37 MARMOZETS - HABITS
- 19 KASABIAN - BLESS THIS ACID HOUSE
- 30 JULIA MARCELL - TESKO
- 44 EXHIBITION - NO ONE THERE FT. JULIAN CASABLANCAS
- 40 MORRISSEY - SPENT THE DAY IN BED
- 32 ARCADE FIRE - EVERYTHING NOW
- 42 RADIOHEAD - LIFT
- 35 COURTNEY BARNETT & KURT VILE - OVER EVERYTHING
- 45 FRANZ FERDINAND - ALWAYS ASCENDING
- 38 THE BLOODY BEETROOTS + JET - MY NAME IS THUNDER
- 48 PIERCE THE VEIL - TODAY I SAW THE WHOLE WORLD
- 39 NOSOWSKA - KING
- 47 ECHOSMITH - GOODBYE
- NN MGMT - LITTLE DARK AGE
- 41 ARCADE FIRE - CREATURE COMFORT
- 43 THE CRIBS - RAINBOW RIDGE
- 46 THE DUMPLINGS - ACH NIE MNIE JEDNEJ
O nowościach:
METALLICA - SPIT OUT THE BONE
Niemal dokładnie rok po premierze albumu „Hardwired... to Self-Destruct” Metallica wypuszcza piątego singla „Spit Out the Bone” promującego to wydawnictwo. Z perspektywy minionego czasu można już śmiało stwierdzić, że nowy album zespołu okazał się prawdziwym sukcesem i to w wielu wymiarach. Zespołowi udało się zachować wysoki poziom sprzedaży swojej muzyki za sprawą sprawnego marketingu. Na przykład za darmo rozdawano płyty, osobą które zakupiły bilet na koncert w obecnej trasie, a to znacząco podniosło liczbę sprzedanych egzemplarzy i w tych trudnych dla artystów czasach kolejna płyta zespołu pokryła się platyną. Ktoś powie, że to nieistotna z punktu widzenia artystycznego kwestia, ale przecież nowe albumy sprawiają, że zespół wciąż żyje, a nie tylko odcina kupony od sławy. Jednak nowy album wcale nie musi być dobry, często napędza go jedna dobra piosenka. Tutaj jednak jest inaczej, a piąty (mam nadzieje nie ostatni) singiel jest tego najlepszym przykładem. Potwierdzają to też koncerty zespołu i fani, którzy otwarcie domagają się kolejnych nowych piosenek na obecnych setlistach. To naprawdę nieczęsta sytuacja, alby zespół z tak wielkim dorobkiem i tyloma przebojami, był nagabywany przez fanów do prezentacji większej ilości nowego materiału. Niemniej jednak nie można się temu dziwić, bo te piosenki są po prostu naprawdę dobre. Łączą w sobie przebojowość, trashowy charakter zespołu z przed lat oraz doskonałą realizację i produkcję. Gdy do tego wszystkiego dodamy jeszcze złożoność i wielowarstwowość kompozycji dostajemy produkt, którego z jednaj strony świetnie się słucha, a z drugiej zwyczajnie się nie nudzi. „Spit Out the Bone” to jakby wizytówka i reklamówka tego albumu w jednym oraz potwierdzenie moich słów. Mocna agresywna kompozycja w starym dobrym stylu, sprawia wrażenie jakby została wyrwana prosto z lat osiemdziesiątych. Za to tekst wybiega w przyszłość i przywołuje przerażające wizje technologii, która może zawładnąć naszym życiem i zniszczyć rasę ludzką jaką znamy.
ST. VINCENT - LOS AGELESS
Po Nowym Yorku przyszła kolej na Los Angeles. St. Vincent prezentuje kolejną dawkę muzyki w swojej nowej odsłonie. Tym razem jest tutaj więcej gitarowych dźwięków, niemniej jednak niesamowicie przetworzonych i zmiksowanych z całą gamą futurystycznych brzmień. To wszystko przypomina trochę muzykę legendarnych Depeche Mode, ale cały czas jest to jednak bardzo mocno zanurzone w specyficznym i niepowtarzalnym świecie Annie Clark. Artystka przedstawia tutaj swoją wizję Miasta aniołów, która nie jest tak lukrowa i błyszcząca jak prezentują to telewizyjne obrazki i Hollywoodzkie filmy. Można powiedzieć, że o tym śpiewało już wielu, ale Clark robi to jednak iście mistrzowski sposób, uosabiając to miejsce odnosi się do relacji z nim. Warto też rzucić okiem na to jak wyglądają występy St. Vincent w różnych programach telewizyjnych (w The Ellen Show czy u Stephena Colbert’a), tam piosenka jest bardziej gitarowa, ale też sam performance sceniczny jest naprawdę świetny i godny uwagi.
|
|
26.11.2017 12:14 PM |
|