Post: #54

uzi napisał(a):no nie powiem, The Viva La Vidas całkiem dają radę live. świetnie Glass Of Water, 42 i Death... [moje ulubione Vivalavidy], a co do Fix You - no dajcie spokój, najlepszy Coldplay ever przecie! jedyne co im się naprawdę naprawdę naprawdę udało. live też jest wielce okej, chociaż bez wizji to trochę kuleje, bo zazwyczaj nieźle to wygląda na koncercie.
widzieliście to: http://www.youtube.com/watch?v=gZORJRMM1XM ? pomijając sam utwór [jak ktoś nie lubi to może sobie przewinąć do 2:42, bo dopiero wtedy się zaczyna prawdziwa akcja] - kurczę! to się nazywa performance! to się nazywa wykiwanie sekjuriti! wielki szacun dla Krisa St.PeterWontCallMyName Martina. szkoda, że tylko dla niego, bo zespół spartolił [co jeszcze potwierdza fakt, że to był absolutny spontan ]. ale Martinu trzeba przyznać, że dał radę. DAŁ RADĘ.

o matko. a pamietam go na rushie. taki skromny cihy, schowany za tym fortepianiem. a tu sie robi szolmen pelna geba