Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 1 Głosów - 5 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3 (1982-1990)
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 563
Dołączył: Aug 2008
Post: #146
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3 (1982-1990)
Jane's Addiction THREE DAYS 1990 Ritual de lo Habitual
w BTW od: ok. 2002 (krótko po tym, jak pierwszy raz usłyszałem)


(dziwny występ. W zasadzie, "dziwny" to złe słowo. "Chory" byłoby chyba lepsze. Skoro Flea na basie, to znaczy że to rok 1997)

Zmiana kodu dziewiątka z przodu i od razu pojawia się numer, jakich przez całe lata 80-te nie dane było nam w BTW napotkać. Bo jest to rzecz naprawdę wielka, ta z tych największych, którą śmiało można by postawić obok innych klasyków typu Stairway to Heaven, Bohemian Rhapsody, Child in Time, Starless, November Rain, Shine on You Crazy Diamond, czy Toolowe No Quarter. Nie mówię, że w moim zestawie nie było przez całe lata 80-te lepszych utworów, ale większych na pewno nie. Nie bardzo niestety rozumiem, dlaczego w Polsce jest niemal kompletnie zapomniana. No, może nie zapomniana, to chyba złe słowo, ale taka która nie dotarła chyba nigdy do szerszej publiczności, która zdaje się nie miała możliwości poznać jej wielkości. Bo wystarczy spojrzeć na wyniki Trójkowego Topu - gdzie są te wyżej wymienione utwory, a gdzie Three Days? W ogóle nie ma w zestawie, ale jak było to zajmowało miejsca poniżej 1000-nego. Żałosne.

Choć w jakimś sensie można jednak rozumieć to niezrozumienie - jest to raczej ungergroundowy, alternatywny klasyk i choć owszem był wydany na singlu, to równolegle z bardziej promowanym, bardziej radiowym "Stop!". "Three Days" można rzec jest numerem zbyt dobrym na listy przebojów. Ale na Topy jest jednak w sam raz i boli mnie jego niemal kompletne zapomnienie w Polsce.

Trzyczęściowy numer, z którego każda kolejna część jest coraz agresywniejsza, coraz bardziej plemienna, coraz bardziej transowa. Główną rolę grają tu bębny, które po 3 minutach wchodzą właśnie w iście plemienne rytmy i nakręcają stopniowo cały utwór. No i solo Dave'a Navarro! Absolutny geniusz, nie dziwię się że znalazło się w setce choćby tego zestawienia najlepszych solówek wszech czasów. Kulminacyjny moment całej kompozycji, może poza krzykiem "Erotic Jesus! Loves Mary!" (swoją drogą - piosenka ma dziwny, lekko chory tekst, najdziwniejszym momentem jest właśnie ten, w którym Jezus kocha swoją Maryję i pasują do siebie idealnie niczym kawałki puzzli). Mamy rzeczywiście wrażenie brania udziału w jakiejś seksualnej mszy.

Zespół, choć osiągnął duży sukces na przełomie dekad, mógł być jednak dużo ważniejszą postacią sceny rockowej i dużo mocniej zapisać się w historii (co pewnie dałoby temu numerowi lepszy status w Trójkowym Topie). Niestety, trasa promująca ich drugą płytę, z której pochodzi ta kompozycja, miała się okazać ich na długi czas ostatnią, przyczyniając się bezpośrednio do rozpadu zespołu. Pośrednio przyczyną upadku grupy były narkotyki i wynikłe z ich używania napięcia w zespole, ale czy nie można raczej napisać, że to one były raczej bezpośrednią przyczyną, a rozpad to tylko ich skutek? Naprawdę, aż trudno pojąć, jakim cudem cały podstawowy skład grupy do dziś żyje: Navarro mówił, że w ogóle nic nie pamięta z 13-miesięcznego okresu nagrywania albumu, a średnio kojarzy promujące ją tournee, bo cały czas był na herze, z kolei wokalista Perry Farrel i drugi gitarzysta Eric Avery byli naćpani głównie przez całe 13 miesięcy owego tournee, aż w końcu obaj uznali, że albo przestaną wspólnie grać, albo skończą w grobie. Chwała im, że byli w stanie podjąć tak trudną decyzję i że byli w stanie ją zrealizować, a przede wszystkim że jednak wtedy udało im się wyrwać wyciągającym się ku nim szponom śmierci. Ale podsumowanie musi być brutalne: zespół przegrał z używkami i choć potem powracali kilkukrotnie, ostatnio nawet bardzo udanie, to przeszkodziły im one stać się "Led Zeppelin lat 90-tych", co niektórzy im wówczas wieszczyli.

Ciekawostka: Piosenkę zainspirowały trzy dni wypełnione - jak to określił autor tekstu, Perry Farrell - "oparami seksu i narkotyków", spędzone wspólnie z jego ówczesną dziewczyną Casey Niccoli i poprzednią dziewczyną, niejaką Xiolą Blue w 1986, kiedy to Xiola przyjechała do LA na pogrzeb swojego ojca i odwiedziła Perry'ego. Cóż, było ostro.
Jeśliście ciekawi, to Casey wyglądała tak:
[Obrazek: 16c5f8e7857b18ebe239eb675cd47f59.jpg]
Xiola nie dożyła napisania tej piosenki, zmarła w 1987 wskutek przedawkowania heroiny i dopiero to wydarzenia zainspirowało bezpośrednio Perry'ego do unieśmiertelnienia tamtego weekendu w piosence. Xiola zmarła mając zaledwie 19 lat...

Ciekawostka 2: był to jedyny utwór na płycie, który zespół nagrał będąc przebywając jednocześnie w studio. Najczęściej każdy nagrywał swoją partię sam, tutaj zarejestrowano całość od początku do końca za jednym podejściem, dokonując potem jedynie kilku dogrywek.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
09.01.2015 10:50 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Wiadomości w tym wątku
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3 (1982-1990) - Miszon - 09.01.2015 10:50 AM

Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Płyty 10-lecia (1990-1999) Miszon 296 12 046 20.09.2023 12:25 PM
Ostatni post: santosz
  Muzyczny BTW część I.2 (1973-1982) Miszon 139 39 722 16.09.2022 03:27 PM
Ostatni post: kajman
  Bezustanny Top WszechCzasòw odsłona I.4 (1989-1994) Miszon 17 4 390 15.09.2022 11:10 PM
Ostatni post: Miszon
  Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1. Miszon 91 87 195 24.07.2022 08:47 AM
Ostatni post: kajman
  Bezustanny Top WszechCzasów Miszon 49 6 929 29.12.2019 02:09 PM
Ostatni post: Miszon
  Bezustanny Top WszechCzasów I.5 Miszon 199 25 120 06.05.2019 08:21 PM
Ostatni post: Miszon

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości