RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3 (1982-1990)
Lisa Stansfield ALL AROUND THE WORLD 1989 Affection
w BTW od: ok. 2000
Wracamy do kuzynki i nagranych przez nią numerów z Listy: wśród nich był także ten numer. Aczkolwiek tego nie pamiętałem do niedawna, dopiero kiedy próbowałem od pewnego czasu dokładniej rozwikłać tą zagadkę związaną z opisaną powyżej historią, zorientowałem się, że to właśnie wtedy poznałem ten numer. A przypomniałem sobie o nim jakoś dokładniej, kiedy Lisa odwiedziła pewnego razu festiwal w Sopocie i zagrała naprawdę dobry koncert, w trakcie którego zaskoczyła mnie tym numerem. Bo od razu rozpoznałem, że to znam choć nie wiem skąd, a przede wszystkim nie miałem pojęcia, że to ona śpiewa. Potem sporo razy widziałem ten teledysk w TV i zorientowałem się, że wcześniej także go znałem. Zresztą - miałem nawet w pewnym krótkim okresie lekką "wzrokową fazę" na Lisę, aczkolwiek nie w tej powyższej wersji z przylizanymi mokrymi włosami i zalotnym lokiem, tylko raczej tą kilka lat późniejszą, jakoś z okresu 1995-97 (był między innymi taki mniamuśny teledysk "Never, Never Gonna Give You Up" , ale też The Real Thing i jakiś 1 inny).
Długo myślałem, że Lisa jest Amerykanką, bo uprawiana przez nią muzyka bardziej przypominała mi dźwięki popu przyprawionego r&b/soul prosto zza Oceanu, ale jednak okazało się że to "zimna Angielka" .
Piosenka pochodzi z jej debiutu (technicznie to rok wcześniej wydała 1 płytkę w niezależnej wytwórni razem z zespołem pod szyldem Blue Zone) i jest największym jej przebojem, który zresztą daje idealny obraz uprawianej przez nią twórczości: jeśli odpalić większość jej singli, nawet tych późniejszych o blisko 10 lat, to wszystkie brzmią bardzo podobnie do tego utworu. Którego najbardziej niesie bardzo fajny refren z zabawą sylabą "aj". Być może mam mylne wrażenie, ale zarówno singiel, jak i ta płyta (patrzcie okładkę!) były taką trochę próbą zrobienia z Lisy brytyjskiej wersji Madonny, która wtedy ewoluowała w podobne brzmienia. Oczywiście, jak to "zimna Angielka", była to grzeczniejsza, nie skandalizująca wersja Madonny, ale mam pewne skojarzenia tego rodzaju. No i rzecz jasna panna Ciccone ma gorszy głos od Lisy, co musiała sobie rekompensować pozamuzycznymi walorami. Choć, jak piszę wyżej, te pozamuzyczne u Lisy też na mnie swego czasu podziałały . Wzorowana na Madonnie czy nie, Lisa tym debiutem odniosła spory sukces, sprzedając ponad 5mln jego egzemplarzy, wyrabiając sobie dość silną markę w czołówce drugiej/końcówce pierwszej ligi popu niemal do końca drugiej dekady lat 90-tych (zmiotły ją z niej te wszystkie Britney, Aguilery i inne potomkinie Spice Girls). Próbowała się zresztą nawet ratować także tym numerem, wydając go potem jeszcze aż dwukrotnie na singlu: w 1992 z Barry White'em (tu raczej on się podciągał marketingowo) i w 2003 (jakiś remix taneczny), a w 2014 nagrała kolejną jego wersję na jakąś swoją kompilację. Tak czy inaczej - to dobry przykład wysmakowanego, tanecznego popu z czarnymi naleciałościami.
Ciekawostka: Lisa wypłynęły na szerokie wody rynku muzycznego, podobnie jak Glenn Medeiros, dzięki programowi typu talent show! W 1980, mając zaledwie 14 lat, osiagnęła sukces w programie "Search for a Star", potem przez kilka lat występowała w TV, będąc mówiąc dzisiejszym językiem swego rodzaju celebrytką muzyczną i dopiero w dorosłości, pod koniec lat 80-tych, zaczęła nieco bardziej na serio próbować własnej prawdziwej karierze muzycznej.