Na Billboardzie Sweet Dreams zdetronizowało poniższy numer:
The Police EVERY BREATH YOU TAKE 1983 Synchronicity
w BTW od: 1995, czyli początku
(Montreal, 1983)
Wspominałem kiedyś o "magicznych akordach" obecnych w Stand by Me (C-a-F-G). Tym razem mamy ich kolejne wcielenie, tym razem w innej tonacji (stąd A-fis-D-E). Jak widać, lata mijały, a ich magia nadal działała (i działa do dziś przecież) . Co prawda oprócz refrenu mamy jeszcze mostek, który wprowadza nieco harmonicznego zamieszania, ale jest to bardzo małe nieco. Zwłaszcza że i tak wszyscy kojarzą głównie refren i zwrotkę . Może z tej samej przyczyny, dla której ja omijałem mostek w trakcie jak sam to grałem? Czyli raz, że jakoś nie od razu mogłem skojarzyć tam akordy, a dwa że o ile podczas całego kawałka, jak zwykle zresztą, Sting jest świetny dykcyjnie i łatwo można sobie tekst spisać ze słuchu, to w tym jednym fragmencie robi się jakiś niewyraźny. Ale i tak podczas spisywania słów poznałem minimum 2 nowe wyrażenia: "fake" oraz "stake" i byłem bardzo z siebie zadowolony, kiedy okazało się że niemal w całości dobrze wysłyszałem słowa tego kawałka. Graliśmy go nawet w naszym punkrockowym zespole, czyli Arkadii, bo rzecz jest naprawdę przeprosta. Jak zawsze - w prostocie siła. Choć czasami zapominaliśmy o tym przetrzymanym w pewnym momencie fis, które zresztą wprowadza fajny ponury nastrój w tej zasadniczo błyszczącej jasnymi dźwiękami piosence. Dodam, że świetny jest ten pomysł z powtarzaniem zwrotek utworu na jego końcówce - dzięki temu można go grać w zasadzie w nieskończoność . A utwór mimo prostych akordów nie jest wcale taki oczywisty pod względem formalnym, przypomina klasyczne rondo o strukturze AABACABA, co nie jest bardzo częste w muzyce rozrywkowej.
Numer był u mnie swego czasu nawet na 6 miejscu wszech czasów, prawdopodobnie w okresie mojej największej stingomanii, czyli jakoś w latach 97-01, której szczytowym momentem była obecność na koncercie na stadionie Gwardii w 2000. Bilety z dzisiejszego punktu widzenia były jakoś śmiesznie tanie (kupiłem w dodatku w grudniu czy styczniu i przez to jeszcze tańsze, nie jestem na 100% pewien, ale po 100zł wtedy były, a potem po 120?). Pamiętam też dobrze początki kariery numeru w Trójkowych Topach: 49, 48, 13 (pewnie efekt pierwszego koncertu i nowej płyty), 25, 28, 40, a potem znowu 49, 48. Dalej niestety nie 13, tylko wypad z 50-ki, do której już chyba tylko raz powrócił, mając ostatnio nawet problemy z załapaniem się w setce...
Co ciekawe, autor wcale nie uważał, że piosenka jest jasna i pogodna. Wręcz przeciwnie, pisząc ją myślał raczej o jakimś Big Brotherze albo o kimś obsesyjnie, patologicznie wręcz o myślącym o drugiej osobie, tekst wg autora wcale nie jest wyznaniem miłosnym, lecz raczej groźbą/ostrzeżeniem. Stąd też jego zacięty wyraz twarzy w słynnym teledysku, w którym świetnie operowano światłocieniem. Może też stąd to złowróżbne, przeciągnięte fis zamiast pozytywnego A w rozwiązaniu?
Zespół miał wielki ogólnoświatowy hit, najlepiej sprzedawany singiel roku 1983 w Stanach i zdaje się w pierwszej piątce całej dekady. W ogóle cała płyta była wielkim ukoronowaniem ich kariery, co jest zdumiewające zważywszy na to, jak wielkie napięcia panowały wtedy w grupie (szczególnie miedzy Stingiem, a Copelandem). Jak pisałem wcześniej przy jakimś innym ich numerze, dochodziło nie tylko do utarczek słownych, ale wręcz rękoczynów, zrywania sesji etc. Także przy nagrywaniu tego numeru musiano z tego powodu przerwać sesję i dopiero po mediacji ze strony menedżera panowie nieco na siłę podali sobie dłonie i dokończyli wspólną pracę.
Ciekawostka: tytuł kawałka jest inspirowany numerem Gene'a Pitneya "Every Breath I Take".
Ciekawostka 2: skoro było o zyskach z piosenek - jeszcze w 2003 roku Sting dostawał DZIENNIE ok. 2000$ z tytułu tantiem za ten jeden numer! W 2007 dostał od BMI nagrodę za 9 mln odtworzeń utworu od momentu jego premiery.