W pewnym sensie już zapowiedziałem ten numer, pisząc o Grammy dla Rosanny i składzie grającym na Beat It:
Toto AFRICA 1982 Toto IV
w BTW od: 2002-3 (ale potem wypadło, by wrócić)
Wszystko jak widać wskazuje na to, że były to naprawdę wielkie lata dla zespołu: jako muzycy sesyjni nagrywali historyczne rzeczy, a pod własną nazwą wcale nie byli gorsi (co przecież nie jest wcale takie częste).
Zawsze zwracało moją uwagę to solo na flecie/organach i dopiero jak swego czasu obejrzałem pierwszy raz to wideo, dowiedziałem się, że tam żadnego fletu nie ma, to klawiszowiec zagrał bardzo fajnie "podwójne", korzystając z tego, że na klawiszach gra się dwoma rękami . Fajna sprawa ten moment kawałka.
Toto było już z Hold the Line i wtedy zdaje się pisałem, że przez lata myślałem, że to niemiecki zespół, głównie ze względu na ich wygląd. W tym numerze widać to bardziej, ale najbardziej w numerze, o którym akapit niżej. Ach te wąsy!
Ciekawostka:
zespół miał dziwną słabość do nazywania swoich piosenek żeńskimi imionami. Rosanna, Melanie, Holyanna, czy Pamela to tylko kilka przykładów. No i Africa w sumie też . Interesujące jest także to, że jakoś tak się złożyło, że to właśnie te numery stały się ich największymi przebojami.
Ciekawostka 2: z nieznanych mi bliżej przyczyn, utwór powrócił na listy przebojów w Nowej Zelandii w 2013 roku, niespodziewanie pobijając swoje osiągnięcie z 1982 (miejsce 8) o 3 pozycje. W zestawieniu uwzględniającym sprzedaż jedynie cyfrową, poszło mu nawet lepiej, bo osiągnął szczyt.
Blisko BTW: oczywiście także Rosanna, ale zarówno ona, jak i Africa, są sztandarowym przykładem na to, że stacje komercyjne zabiły wiele numerów z tego okresu. Africa, choć grana częściej, jeszcze jakoś się trzyma, Rosanna może też byłaby, ale po prostu nie byłbym chyba w stanie znieść obecności obu numerów, przesłodzić (czy raczej "przezłocił") bym się i musiałem coś wybrać. Padło na Africę, choć jak napisałem wyżej, swego czasu zrobiłem podmiankę na kilka lat. Ale po kolejnych kilku nastapiła podmianka powrotna. Choć teorerycznie Rosanna jest dla mnie bardziej atrakcyjna aranżacyjnie (jest fortepian. A mój ulubiony numer ten od mniej więcej 0:50 jak jest to wyciszenie, po przejście do refrenu i sam refren, z fajnie pogrywającym slapbasem. Jest też superszybkie solo na sam koniec, ale niestety się wycisza). Nie pamiętam już, może rzuciłem kostką, który z tych numerów umieścić w zestawie?
Tak czy inaczej: oba numery to świetny przykład wysmakowanego, przebojowego poprocka na najwyższym poziomie.