Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
MOJA LISTA notowanie 83(177) - 03.08.2012
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 507
Dołączył: Mar 2008
Post: #1
MOJA LISTA notowanie 83(177) - 03.08.2012
NOTOWANIE 83(177)

  1. 02 13 KAZIK NA ŻYWO - POLSKA JEST WAŻNA
  2. 13 05 THE SPRING STANDARDS - WATCH THE MOON DISAPPEAR
  3. 01 17 GARBAGE - BLOOD FOR POPPIES
  4. 07 06 THE BLACK KEYS - DEAD AND GONE
  5. 09 05 LOST PROPHETS - WE BRING AN ARSENAL
  6. 08 07 ANAVAE - WORLD IN A BOTTLE
  7. 05 14 SOUNDGARDEN - LIVE TO RISE
  8. 03 16 LADYHAWKE - SUNDAY DRIVE
  9. 04 13 JANE'S ADDICTION - TWISTED TALES
  10. 06 09 DEAF HAVANA FT. PORTIA CONN - LITTLE WHITE LIES
  11. 11 06 THE SPRING STANDARDS - HERE WE GO
  12. 10 18 MILES KANE - FIRST OF MY KIND
  13. 15 06 THE HIVES - GO RIGHT AHEAD
  14. 12 12 GARBAGE - BATTLE IN ME
  15. 21 03 RED HOT CHILI PEPPERS - BRENDAN'S DEATH SONG
  16. 17 04 THE SMASHING PUMPKINS - THE CELESTIALS
  17. 22 02 JACK WHITE - FREEDOM AT 21
  18. 14 11 HOWLER - THIS ONE’S DIFFERENT
  19. NN 01 THE KILLERS - RUNAWAYS
  20. 16 19 ARCTIC MONKEYS - R U MINE?
  21. 18 24 THE MARS VOLTA - THE MALKIN JEWEL
  22. 19 25 NOSOWSKA - KTO?
  23. 20 18 DEAF HAVANA - LEECHES
  24. 23 35 KAZIK NA ŻYWO - PLAMY NA SŁOŃCU
  25. 25 04 TRIBES - CORNER OF AN ENGLISH FIELD
  26. 28 02 ALANIS MORISSETTE - GUARDIAN
  27. 24 18 JACK WHITE - SIXTEEN SALTINES
  28. 29 03 THE SUBWAYS - KISS KISS BANG BANG
  29. 26 25 THE KOOKS - ROSIE
  30. 27 12 THE DARKNESS - NOTHING'S GONNA STOP US
    ---
  31. 33 RUFUS WAINWRIGHT - OUT OF THE GAME
  32. 36 CUBA DE ZOO - NOC KOMETY
  33. 38 BLUR - UNDER THE WESTWAY
  34. 34 YOUNG GUNS - DEARLY DEPARTED
  35. 30 JULIA MARCELL - ECHO
  36. 32 LOST PROPHETS - BRING 'EM DOWN
  37. 45 THE GASLIGHT ANTHEM - 45
  38. 39 AXEWOUND - POST APOCALYPTIC PARTY
  39. 47 GREEN DAY - OH LOVE
  40. 41 LUXTORPEDA - WILKI DWA
  41. 42 KATE NASH - UNDER-ESTIMATE THE GIRL
  42. 37 LADYHAWKE - BLACK, WHITE & BLUE
  43. 35 TENACIOUS D - RIZE OF THE FENIX
  44. 50 SERJ TANKIAN - CORNUCOPIA
  45. 40 YOU ME AT SIX - THE SWARM
  46. NN BLOC PARTY - OCTOPUS
  47. 46 KAISER CHIEFS - LISTEN TO YOUR HEAD
  48. 48 THE VIEW - HOW LONG
  49. NN ENTER SHIKARI - WARM SMILES DO NOT MAKE YOU WELCOME HERE
  50. 44 MY CHEMICAL ROMANCE - THE KIDS FROM YESTERDAY

O nowościach:

THE KILLERS – RUNAWAYS

Dziś jedna nowość, ale za to jaka! Wracają The Killers! I to nie tylko z nowym singlem oraz nową płytą, która już dosłownie za chwilę. Przede wszystkim wracają do Polski. I to nie raz, a dokładnie dwa razy zagrają już w przyszły piątek oraz sobotę w Krakowie. Ja oczywiście jako wierny i jeden z najstarszych fanów zespołu niezmiernie cieszę się na te koncerty. Bo jest się z czego cieszyć, zwłaszcza z tego pierwszego występu, który reklamowany jest jako „warm up show”. Dziś ten zespół jest już mega gwiazdą i jaka byłaby normalnie szansa na obejrzenia takiego występu? W sumie cały czas nie mogę uwierzyć, że coś takiego zobaczę. W małej sali dla kilkuset osób wystąpi zespół, który potrafił trzy lata temu rozgrzać do czerwoności trzydziesto tysięczny tłum na Coce Live Festival 2009. Normalnie, aby zobaczyć taki występ to musiałbym się chyba wybrać do Las Vegas, albo Nowego Jorku. Ile bym zapłacił, to nawet nie chce mi się myśleć, a tutaj za 150 polskich złotych mam szansę zobaczyć może najlepszy występ w moim życiu. Dlatego nie 10 sierpnia prawdziwego fana The Killers w Łaźni Nowej na krakowskiej Hucie, po prostu zabraknąć nie może. Następnego dnia natomiast będzie świetna okazja do skonfrontowania występu zespołu na dużej scenie festiwalu z tym, co zobaczymy na tej małej klubowej.

Dobra teraz o nowym singlu „Runaways”. Strasznie dużo kontrowersji narosło wokół tego utworu, bo pierwszy raz Killersi na pierwszego singla nie wypuścili oczywistego hitu. Daleko tej piosence do przebojowości „Somebody Told Me”, „When We Were Young” czy też kontrowersyjnego, aczkolwiek przebojowego „Human”. Nie można jednak do tej piosenki podchodzić w taki sposób, bo przecież na po pierwszym przesłuchaniu można od razu wychwycić, że ten singiel w taki trochę pompatyczny sposób wprowadza w świat płyty „Battle Born”. I jak tak traktuję tą piosenkę, a jeżeli się jej dobrze przysłuchać, to muzycznie też niczego sobie. Jakoś zupełnie jestem spokojny o poziom tej nowej płyty. Utwór trochę kojarzy mi się z piosenką „Welcome to Fabulous Las Vegas”, która otwiera solowy album, Brandona Flowersa „Flamingo”. Wcale nie zdziwię się jeśli „Runaways” będzie otwierało „Battle Born”.

PS

Zatem do zobaczenia w Krakowie chciałoby się powiedzieć. Zapowiada się fascynujący festiwal The Killers, The Roots (nawet jak nie jesteś wielkim fanem warto zobaczyć), Snoop Dog (tak samo jak z The Roots), Placebo, Crystal Fighters, Mystery Jets oraz polskie CKOD, Kamp!, Kim Novak (będą grali nowe kawałki) i cudowna Iza Lach. Tych wykonawców chcę zobaczyć, a czy wszystko się uda obejrzeć? Nigdy nie wiadomo taki urok festiwali. W tym roku Coke ma lepszy line up od Openera, bo ma gwiazdy, które potrafią porwać publiczność do zabawy
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.08.2012 08:48 PM przez marsvolta.)
03.08.2012 07:10 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 507
Dołączył: Mar 2008
Post: #2
RE: MOJA LISTA notowanie 83(176) - 03.08.2012
RELACJA Z IMPACT FEST 2012

WSTĘP

W tym roku z powodów różnych, ale głównie repertuarowych nie byłem jeszcze na żadnym polskim festiwalu. Masakra!!! Co prawda Metallica to było wydarzenie godne zainteresowania, ale akurat wtedy nie dałem rady. Tegoroczne edycje festiwali Alter Artu są po prostu beznadziejne i już. Nie może być tak, że na jednym festiwalu występuje Bjork, czyli artystka jak najbardziej uznana, ale chyba nie jest to występ, na który czeka się cały rok po to, aby sobie potem pooglądać przedstawienie. Jednym słowem nie poskaczesz. Tak samo z The XX jak ich słucham to mam ochotę się pociąć, a nie bawić. Do tego ten dołujący Bon Iver? Radzę obejrzeć skecz Justina Timberlaka z SNL, Justyn przebiera się za Bon Ivera, a potem… No reszty nie zdradzę, kto chce to sobie obejrzy. I tak wymieniać można bez końca!!! Choćby Penderecki, uśmiałem się do rozpuku. Szkoda tylko oczywiście jednego zespołu The Mars Volta, bo w sumie to oni byli jedyną mocną gwiazdą tegorocznej edycji najlepszego jak to bywało polskiego festiwalu.

I teraz nagle w z nikąd w Warszawie pojawia się kolejny polski festiwal. Niby tylko jeden dzień, ale za to jaki skład! Red Hot Chili Peppers, Kasabian, Public Image Ltd., The Vaccines, I Blade Coco oraz The Charlatans. No jak na dwie sceny dla mnie bomba! Dlatego bez wahania wybrałem się akurat do Warszawy.

PIĄTEK 27.07.2012r.

O godzinie 6:00 w piątkę w jednym samochodzie, trochę ciasno, ale akurat miałem szczęście, bo siedziałem z przodu, wyruszamy do Warszawy. Tym razem w odróżnieniu od ostatniej koncertowej wyprawy do stolicy na My Chamica Romance obyło się, bez większego nadużywanie ulubionego napoju narodu „czystej” oczywiście. Poszła tylko jedna połówka na całą drogę to w sumie tak jakby nic, ale za to podróż przebiegła sprawnie i już o 13:00 byliśmy Park And Drive na Krakowskiej w Warszawie. Czyli z Białego Dunajca do Warszawy w siedem godzin chyba zupełnie nieźle, a były dwa postoje. Potem szybki obiad, spotkanie z najlepszym kolego ze studiów, którego akurat wywiało do stolicy i od razu do metra, bo ten dzień festiwalowy zaczynał się dosyć wcześnie, a I Blame Coco naprawdę chciałem zobaczyć.

I BLAME COCO

I zobaczyłem córkę Stinga, a nie da się od tego tematu uciec, bo dziewczyna na scenie strasznie przypomina swojego ojca. Nawet ruchami go przypomina i ten bas, na którym gra. Obstawiam, że to jedna z gitar ojca, bo strasznie sfatygowana czasem i lakier już dość znacznie poobdzierany. Najważniejsze jednak, że dobrze brzmi, a to chyba liczy się najbardziej. Na koncert przyszło dużo osób, ale oczywiście mogło być więcej. Reakcje publiczności były średnie, nawet przy „Self Mchine” nie wszyscy się bawili. Czyli wniosek prosty – nie każdy zetknął się z debiutanckim krążkiem I Blame Coco. Trochę szkoda, że zabrakło w repertuarze koncertu kolejnych przebojowych singli szczególnie „In Spirit Golden” oraz „Quicke”. Za to dostaliśmy dwie zupełnie nowe piosenki oraz porywający publiczność cover „Another Brick in the Wall” część druga oczywiście z popisową solówką. I tutaj nadmienię, że gitarzysta i perkusista zespołu po koncercie bez większego skrępowania oglądali kolejne koncerty tym razem od strony publiczności. No przynajmniej na The Vaccines byli, bo ich widziałem, a nawet uwieczniłem na zdjęciu. Zupełnie przyzwoity koncert, pozbawiony co prawda, elektroniki z płyty i taki bardziej rockowy, ale mnie to akurat nie przeszkadzało. Bardzo dobrze się bawiłem i mam nadzieje, że to nie ostatnie słowo Coco Sumer i kiedy nagra kolejne albumy zyska trochę nowej publiczności. Obiecała, że jeszcze do nas przyjedzie, a więc nic wypada trzymać kciuki i czekać na kolejny album i koncerty.

THE VACCINES

Koncert Public Image Ltd obejrzałem z daleka z o ogródka piwnego, który tym razem nie było odgrodzony płotem od terenu festiwalu. I to się chwali, ale za to piwo straszne, ale o tem potem. Kiedy popijałem sobie piwko i oglądałem Johna Lydona z telebimu nie mogłem zrozumieć dlaczego ludzie tak bardzo zatykali uszy i wykrzywiali twarze przy dźwiękach tej muzyki. Przecież koniec końców wszyscy przyszliśmy posłuchać muzyki jakby nie było alternatywnej, a nawet przy takim killerze jak „Albatross” wszyscy dookoła zdawali się zadawać pytanie, co to jest? No legenda gra chciałoby się krzyknąć, ale w sumie nie byłem lepszy, bo też sobie siedziałem i piwko popijałem.

Z tym małym wyjątkiem, że ja byłem w pełni usprawiedliwiony, bo według zaleceń lekarzy, to mnie na tym festiwalu to miało w ogóle nie być. Tak się składa, że 14 lipca organizowałem swoje urodziny i na nieszczęście 15 lipca trochę zmorzony wczorajszą imprezą potknąłem się na schodach i tak nieszczęśliwie kopnąłem nogą w betonowy schód, że złamałem dużego palca w prawej stopie. I to popsuło mi trochę radość tego festiwalu, bo do lekarza poszedłem półtora tygodnia później i dopiero we wtorek w tydzień koncertu dostałam gips, który samowolnie ściągnąłem w piątek. Niezły hardcore co?

I z taką nogą oczywiście oszczędzałem siły na dalsze koncerty i na The Vaccines też stanąłem sobie z boczku. Tłum był trochę większy niż na I Blade Coco, ale bez przesady. Zdecydowanie powinno przyjść więcej osób. Widać za to było, że pewne grono zagorzałych fanów (zwłaszcza fanek) chłopaki w Polsce mają. Koncert bardzo mi się spodobał, ale nie ma co się dziwić, bo utwory takie jak nowy „No Hope”, „All In White” czy „If You Wanna” to takie idealne hity, przy których od razu noga się rusza i można pośpiewać poskakać. „Post Break-Up Sex” wykonane w szybszym tempie nabrało zupełnie innego wymiaru. No nie wiem do dzisiaj ta piosenka wywołuje u mnie skrajne emocje, ale to wykonanie koncertowe nawet przypadło mi do gustu. Zagrali jeszcze min. „Wreckin' Bar (Ra Ra Ra)” czy „Nørgaard” na koniec oraz nowy kawałek „Teenage Icon”, który tak średni mi się spodobał. Było fajnie, ekspresyjnie z niezłym przyjęciem publiczności, ale oczywiście krótko. No cóż takie uroki festiwali.

KASABIAN

Na Kasabian znienawidziłem ten festiwal i więcej moja noga na takiej imprezie nie postanie. Po prostu warszawscy organizatorzy zawsze wiedzą jak zarżnąć atmosferę. Idę sobie w kierunku sceny a tu stop. Dalej się nie da, bo z przodu jest strefa VIP. No bomba wiedziałem, że ma być circle, ale bez przesady, nie takich rozmiarów. Mapka, którą zamieścił organizator najzwyczajniej w życiu kłamała. Barierki były ustawione równo, a nawet dalej z budką realizatora koncertów. Tak tak, tak tym dużym namiotem na środku każdego koncertu. Ta odległość zwaliła mnie z nóg. Ponadto strefa wip miała być rozszerzona tylko na środku sceny, a wzdłuż trybun siedzących, miała znajdować się normalna publiczność. No niestety nic takiego nie miało miejsca. Totalne oszustwo i skandal w biały dzień. Ponadto telebimy ustawione zostały za nisko, tak samo zresztą jak i cała scena. Ktoś chyba zupełnie zgłupiał i zaprojektował ją bez wyobraźni.

Koncert zaczął się od „Days Are Forgotten” z nowej płyty, a ja dosłownie nie widziałem nic, a wiec zacząłem swój bój do przodu. Było ciężko, bo łyse pały w szortach nie dawały się przepchnąć, bo co oni tu przyszli pierwsi mają po dwa metry i stoją. Ja tego nie akceptuje ja chcesz stać pod barierką to ubierasz spodnie, bo to nie piknik tylko najostrzejsza zabawa. W taki miejscu zawsze będzie dym i tylko najwytrwalsi mogą stanąć w takim miejscu. Repertuar koncertu nie ułatwiał mi boju, bo jakoś „Shoot the Runner” nie do końca porwało publiczność, a „Velociraptor!” też tak jakby nie wszyscy znali. Dopiero przy „Underdog” poczyniłem znaczące postępy i w końcu mogłem coś tego koncertu obejrzeć. Muzycznie nie ma się do czego przyczepić, bo uwielbiam Kasabian, a koncert przebiegał naprawdę idealni od strony wykonania repertuaru. Może trochę dziwiła trąbka, która praktycznie przelatała wszystkie utwory, ale w sumie to taki fajny smaczek. Gdy usłyszałem pierwsze dźwięki „Where Did All the Love Go?” wiedziałem już, że teraz albo nigdy. I dosłownie podczas świetnej reakcji tłumu i całkowitej zabawy wylądowałem w trzecim rzędzie. I przy „Let's Roll Just Like We Used To” mogłem już w miarę dokładnie oglądać to, co dziej się na scenie. Właśnie wtedy zespół zagrał najlepszą część koncertu, w dużej mierze nawiązując do pierwszej niezapomnianej debiutanckiej płyty „I.D.”, „Club Foot”, „L.S.F.” przedzielone „Take Aim” z „West Ryder” oraz tym największym przebojem z ostatniego albumu „Re-Wired”. Publiczność po prostu oszalała przy tej piosence, a ja zgłupiałem. Skoro na ten utwór jest taki odzew to, dlaczego na liście przebojów sobie nie poradził? Wielka zagadka, która dotyczy też największego przeboju grupy, „Fire”, którą zespół zagrał na koniec koncertu. Piosenkę poprzedziły jeszcze dwie inne „Switchblade Smiles” oraz „Vlad The Impaler”, ale to przy „Fire” publika miała najlepszą zabawę, bo chóralne śpiewy znanego dobrze wszystkim motywu z piosenki zawsze robią wrażenie.
Podsumowując koncert świetny organizacja ch…wa, a co się będę szczypał. Ja od swej strony zostawiłem trochę zdrowia „Tom Meighan” zachęcał do skakania to oczywiście wszyscy skakali, a ja nie powinienem. Z tym, że nie tego się bałem, że skacze tylko tego, że ktoś mi skoczy! I niestety tak się stało, poskakali mi po palcu, ale co zrobić raz się żyle! Z tym, że już wiedziałem, że na Red Hot to, raczej muszę stanąć z tyłu, bo palec zaczął boleć niemiłosiernie.

RED HOT CHILI PEPPERS

Co zrobić jak boli? No jest jeden sposób, ale niestety na tym festiwalu był niewykonalny. Trzeba się napić i to raczej dobrze napić. Siedząc w strefie z piwem po koncercie Kasabian miałem tylko jedną myśl. Nazwę tą relację „Do dupy z takim piwem”, albo jeszcze mocniej. Jak prawie wszyscy wiemy, na koncertach plenerowych browary polewają piwko, które nie jest za mocne. Tym jednak razem to już przesadzili, bo zaserwowano nam piwo, które niby miało mieć 3,4% alkoholu. Mnie zawsze uczono, że jedno piwo około 5,5% spala się w organizmie dwie godziny. Dlatego w sytuacji, kiedy pijesz takie 3,4%, a jeszcze żeby ono w ogóle tyle miało to jedno na godzinę nie wystarczy, bo coś poczuć. Dodatkowo słońce koncerty, jednym słowem już lepiej pić colę, bo smaczniejsza.
Tak jak mówiłem na głównym koncercie tego wieczoru nie miałbym już sił dobijać się pod barierki, a i to pewnie niewiele w nocy by dało dlatego z oddali na obejrzałem całą oprawę na telebimach. Było co obejrzeć, bowiem oprócz tej zwykłej festiwalowej relacji kamer, zespół przygotował własne wizualizacje, animacje i materiały wideo.
Koncert rozpoczął się od „Monarchy of Roses” i bardzo dobrze, bo to jeden z lepszych kawałków z ostatniego albumu, który jeszcze raz powtórzę, jest bardzo dobry i nawiązuje do najlepszych czasów grupy zarówno z „Californication” jak i „Blond Sugar”. Potem znowu pierwszy utwór z wspomnianej „Californication” czyli niezapomniany „Around the World”. I od razu takie spostrzeżenie, że Josh Klinghoffer gra bardzo psychodelicznie z duża ilością efektów. Pasowało to jeszcze do „Around”, ale przy następnych piosenka „Snow” oraz „Scar Tissue” zwłaszcza niespecjalnie. Bo wiadomo ta solówka ma w sobie wpisaną rękę Johna Frusciante. Nieważne, bo co było już się nie wróci i wiedziałem, na co jadę, a ta nowa odsłona zespołu też mi się podoba. Na przykład „Look Around” i tutaj Josh czuł się już jak ryba w wodzie. Potem przyszedł czas na moje ulubione utwory z „By The Way” czyli „Throw Away Your Television”, który w swoim czasie powinien być singlem oraz odjazdowe „Can't Stop”. Red Hot ciągle powracają do „Soul to Squeeze” i nie inaczej było rym razem. Utwór wykorzystany w filmie „Coneheads” chyba nigdy nigdy nie przestanie ich prześladować. Chodzi mianowicie o to, że nie umieścili go na „Blond Sugar” Skądinąd na krążku i tak nie było już miejsca. Ledwo się obejrzałem i już byliśmy w połowie koncertu, a na półmetku największy hit z ostatniego albumu „The Adventures of Rain Dance Maggie”. Tego dnia zespół wyglądał świetnie i „Anthony Kiedis” miał dobry humor, co miało wielkie znaczenie w ogólnym odbiorze koncertu, bo pamiętam, że pięć lat temu w Chorzowie właśnie ten brak kontaktu z publicznością przeszkadzał mi najbardziej. W końcu się doczekałem jako dziesiąty utwór tego dnia wybrzmiał mój ulubiony z „Stadium” „Charlie”, a potem „Under the Bridge” gdzie nie trudno się domyślić publiczność zaśpiewała razem z zespołem. Od tego momentu zacząłem się bać, że koncert może szybko się skończyć, ale nic takiego nie miało miejsca i już chwile później zespół zagrał swój najlepszy cover „Higher Ground” z „Mother's Milk”.Następnie taki mały gest w stronę publiczności i utwór „Warszawa” Davida Bowie, a zaraz po nim najwspanialszy ‘jam’ wieczoru na bazie piosenki „Californication”, a zaraz potem cały utwór został wykonany normalnie. Koncert zakończył następny wielki hit zespołu „By The Way”. Potem była krótka przerwa, Flea pochodził trochę na rękach po scenie, co wywołało salwy braw publiczności, a w tym czasie Chad i Josh wykonali swoja popisy w wspólnym ‘jam’ie’. Na bis poszło „Sir Psycho Sexy” oraz „They're Red Hot”, czyli końcówka „Blood Sugar” oraz ponadczasowe „Give It Away”.

Koncert fantastyczny, szkoda tylko, że złamałem ten palec oraz tej strefy VIP. Jak bym wiedział, że będzie tak duża to bilety kulił bym właśnie do niej. W końcu i tak jadę całą Polskę do Warszawy, więc co mi tak 140 złotych więcej. Wniosek stary jak świat podróże kształcą. Niemniej jednak pomimo najgorszej organizacji jaką widziałem w życiu, no może jeszcze na Legii było gorzej, festiwal będę dobrze wspominał. Flea wygłosił ładną mowę o wspieraniu każdego rodzaju muzyki i z miłym uśmiechem mogłem opuścić teren festiwalu.

PS.

1. Dla takiej masy ludzi tylko 40 kibli! Jak im się to w ogóle udało, kto to dopuścił? Na okolicznych stacjach benzynowych po koncercie był Sajgon, bo oczywiście każdy chciał skorzystać z toalety.
2. Brak kuponów na płatniczych! Przychodzę kupić kupony tak jak jest w programie napisane, a tak, że mi od razu dają paragon na to, co chcę, bo na razie kuponów nie mają. No masakra to, kiedy będziecie mieć jutro? Potem po koncercie I blade Coco już się pojawiły, ale niesmak pozostał, no bo jak to tak. Pierwszy dzień i od razu brakło czy co?
3. Gipsu już nie założyłem, a palec jakoś powoli dochodzi do siebie. No mam nadzieje, że na przyszły piątek i koncert The Killers będzie już OK.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03.08.2012 07:12 PM przez marsvolta.)
03.08.2012 07:12 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #3
RE: MOJA LISTA notowanie 83(176) - 03.08.2012
Genialne relacje dajesz, aż się czuję, jakbym tam był.
marsvolta napisał(a):NN ENTER SHIKARI - WARM SMILES DO NOT MAKE YOU WELCOME HERE
bardzo miło znów ich widzieć
marsvolta napisał(a):NN BLOC PARTY - OCTOPUS
również się cieszę

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
08.08.2012 01:42 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  MOJA LISTA - PODSUMOWANIE ROKU 2012 marsvolta 1 1 088 03.01.2013 08:15 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 104(181) - 28.12.2012 marsvolta 2 1 085 31.12.2012 12:58 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 103(181) - 21.12.2012 marsvolta 6 1 418 27.12.2012 04:21 PM
Ostatni post: prz_rulez
  MOJA LISTA notowanie 102(181) - 14.12.2012 marsvolta 1 831 16.12.2012 09:19 PM
Ostatni post: dziobaseczek
  MOJA LISTA notowanie 101(181) - 07.12.2012 marsvolta 1 894 07.12.2012 06:52 PM
Ostatni post: ku3a
  MOJA LISTA notowanie 100(180) - 30.11.2012 marsvolta 2 1 203 05.12.2012 05:46 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 99(180) - 23.11.2012 marsvolta 6 1 842 29.11.2012 03:14 AM
Ostatni post: prz_rulez
  MOJA LISTA notowanie 98(180) - 16.11.2012 marsvolta 14 3 124 21.11.2012 02:24 PM
Ostatni post: prz_rulez
  MOJA LISTA notowanie 97(180) - 09.11.2012 marsvolta 1 779 12.11.2012 04:19 PM
Ostatni post: thestranglers
  MOJA LISTA notowanie 96(180) - 02.11.2012 marsvolta 3 1 177 11.11.2012 10:02 PM
Ostatni post: dziobaseczek

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości