NOTOWANIE 76(175)
- 02 12 ARCTIC MONKEYS - R U MINE?
- 04 07 SOUNDGARDEN - LIVE TO RISE
- 03 11 MILES KANE - FIRST OF MY KIND
- 01 17 THE MARS VOLTA - THE MALKIN JEWEL
- 06 09 LADYHAWKE - SUNDAY DRIVE
- 05 11 JACK WHITE - SIXTEEN SALTINES
- 08 10 GARBAGE - BLOOD FOR POPPIES
- 09 06 KAZIK NA ŻYWO - POLSKA JEST WAŻNA
- 10 06 JANE'S ADDICTION - TWISTED TALES
- 07 11 DEAF HAVANA - LEECHES
- 11 05 GARBAGE - BATTLE IN ME
- 16 04 HOWLER - THIS ONE’S DIFFERENT
- 13 18 NOSOWSKA - KTO?
- 12 13 JULIA MARCELL - ECHO
- 20 05 THE DARKNESS - NOTHING'S GONNA STOP US
- 14 18 THE KOOKS - ROSIE
- 15 20 LADYHAWKE - BLACK, WHITE & BLUE
- 18 28 KAZIK NA ŻYWO - PLAMY NA SŁOŃCU
- 17 21 MY CHEMICAL ROMANCE - THE KIDS FROM YESTERDAY
- 26 02 DEAF HAVANA FT. PORTIA CONN - LITTLE WHITE LIES
- 24 04 YOU ME AT SIX - THE SWARM
- 19 20 IZA LACH - CHOCIAŻ RAZ
- 23 22 ARCTIC MONKEYS - BLACK TREACLE
- 30 02 LOST PROPHETS - BRING 'EM DOWN
- 22 22 HOWLER - BACK OF YOUR NECK
- 21 12 SANTIGOLD - DISPARATE YOUTH
- 25 29 JANE'S ADDICTION - UNDERGROUND
- 28 03 LANA DEL REY - BLUE JEANS
- NN 01 GRAHAM COXON - WHAT'LL IT TAKE
- NN 01 TENACIOUS D - RIZE OF THE FENIX
---
- 33 TRIBES - CORNER OF AN ENGLISH FIELD
- 27 THE BLACK KEYS - GOLD ON THE CEILING
- 29 RED HOT CHILI PEPPERS - LOOK AROUND
- 36 THE SUBWAYS - KISS KISS BANG BANG
- NN ANAVAE - WORLD IN A BOTTLE
- 38 GIRLS - MY MA
- 39 RUFUS WAINWRIGHT - OUT OF THE GAME
- 40 THE TEMPER TRAP - NEED YOUR LOVE
- 45 YOUNG GUNS - DEARLY DEPARTED
- 34 YOUNG GUNS - BONES
- 41 ALABAMA SHAKES - HOLD ON
- 35 SLEIGH BELLS - COMEBACK KID
- 37 ANTI-FLAG - THE NEOLIBERAL ANTHEM
- 48 KAISER CHIEFS - LISTEN TO YOUR HEAD
- NN RED HOT CHILI PEPPERS - BRENDAN'S DEATH SONG
- 42 BLINK-182 - AFTER MIDNIGHT
- 43 BUSH - BABY COME HOME
- 44 THE BLACK KEYS - LONELY BOY
- NN AXEWOUND - POST APOCALYPTIC PARTY
- 47 IZA LACH - NIC WIĘCEJ
O Euro 2012:
POLSKA JUŻ WIE – PRZEMYSŁAW TYTOŃ! EKSPERCI OD WSZYSTKIEGO!
Nie zaakceptuje faktu, że drugi bramkarz PSV (o czym pewnie większość Polaków nie wie) wygrywa podobno według nas rywalizację z gościem, który od półtora roku broni regularnie jako pierwszy bramkarz, w trzecim klubie Premier League, a jest nim nie ukrywam mój ulubiony Arsenal Londyn. Nie może być tak, że przed Euro Smuda mówił, że ma pierwszego bramkarz, a teraz to zmienia, bo w takim razie pluje Wojtkowi w twarz takim przekazem. Szczęsny poświecił się w meczu z Grecją i tylko dlatego jeszcze o coś gramy, natomiast tak słabo strzelony rzut karny to i on sam by wybronił (w końcu nie raz już pokazał, że umie). Gdyby przy akcji sam na sam odsunął się w bok to na bank grałby z Rosją! Natomiast mecz z Rosją nie był jakimś wielkim sprawdzianem dla Tytonia i on wcale się jakoś specjalni nie wykazał wielkim kunsztem bramkarskim. Tylko dwa strzały w światło bramki z czego obronił tylko jeden. Jednym słowem statystycznie 50% skuteczności, gdyby tylko na to spojrzeć równa się dno. Wiadomo jednak, że po jednym meczu i to jeszcze taki, w którym nic się nie działo nie można oceniać. W końcu tak naprawdę wszystkie bramki zawalił Wasilewski (no niestety taka smutna prawda, gdzie stał przy rzucie wolnym z Rosją?), a nie bramkarze. Dlatego najbardziej przebojowy, pewny siebie i z najlepszym piłkarskim, bramkarskim CV Wojtek Szczęsny powinien dzisiaj zagrać.
Moje jeszcze trochę o historii, bo wiadomo wszystko działo się tak szybko, ale w wielkim skrócie wyglądało tak. Szczęsny podpisuje kontrakt z Arsenalem. Dopiero co klub kupił Fabiańskiego (notabene drugiego bramkarza u Smudy! Tytoń był trzeci) z Legii Warszawa, a tu nagle przychodzi też młody syn słynnego ojca, którego dosłownie nikt nie zna. Od tego czasu z rezerw klubu dochodziły tylko same pochlebne opinie o Wojtku, z jednym smutnym wyjątkiem, kiedy to połamał on sobie ręce na siłownie, ale już dosłownie rok później zliczył on debiut w spotkaniu Pucharu Ligi z West Bromwich Albion, a co ważniejsze zachował czyste konto. I od tego momentu wszystko potoczyło się z niesłychaną szybkością, bo gdzie Szczęsny nie zagrał to od razu zostawał bohaterem. Uparł się, bo Arse Wenger puścił go na wypożyczenie do słabszego klubu. Dopiął swego i z miejsca stał się gwiazdą Brentford zespołu League One(trzeci szczebel rozgrywek w Angli). Zagrał w dwudziestu ośmiu meczach i zachował dziesięć czystych kont, a z czasów jego występów w zespole Brentford powstała fantastyczna kompilacja „Arsenal's future Wojciech Szczesny - The Wall” można ją zresztą cały czas obejrzeć na YouTube. Po powrocie z wypożyczenie zostaje drugim bramkarzem Arsenalu, ale dosłownie chwile później po kontuzji Fabiańskiego wskakuje na pozycję numer jeden i do dzisiaj się na niej utrzymuje. Oczywiście jest ulubieńcem, każdego kibica Arsenalu, którzy po prostu Wojtka kochają za oddanie i przywiązanie do klubu oraz oczywiście za cuda, które wyprawia w bramce. John Lydon na przykład powiedział, że najbardziej boi się, że jakiś bogaty klub go ukradnie (wywiad dla Programu Trzeciego przeprowadził Piotr Stelmach). I tak można by pisać i pisać o przygodach Wojtaka z angielską prasą, twitterem, i rożnych gestach radości po zdobyciu bramki przez Arselal .
Wojtek ma dziś 22 lata i gra w największym Angielskim klubie, ale tak naprawdę nikt nie wyobraża sobie by nie został w nim na lata. Co zresztą da mu miejsce w panteonie sław kanonierów oraz Premier League. Praktycznie jego kariera przypomina trochę Iker’a Casillas’a, który taż został bramkarzem reprezentacji w wieku dziewiętnastu lat. Natomiast w Polsce już wielu zrobiło z niego patałacha, debila i najgorszego bufona i zarozumialca. No normalnie cytuję za komentarzami na polskich portalach. Dla mnie jest to zwykła zawiść , ale pomyślmy. Dlaczego kibice kochają Roberta Lewandowskiego i nie wyobrażają sobie reprezentacji bez niego. Bo strzela bramki i gra w wielkim klubie. Dlaczego więc te same argumenty czyli doskonale broni w wielkim klubie nie przeważają w przypadku Wojtaka? No dosłownie nie wiem, przecież przeciętny kibic nawet nie wie, gdzie ten Tytoń broni, a już na pewno nie mają pojęcia, że przegrywa tam rywalizacją z pierwszym bramkarzem reprezentacji Szwecji. Oj szkoda, że nie gramy ze Szwecją byłoby śmiesznie.
O REPREZENTACJI POLSKI
Nic się specjalnie od zeszłego tygodnia nie zmieniło. No może tylko to, że na ławce bez mian w pierwszym meczu, Smuda nie rozumie, że jego piłkarze chcą wygrać z Rosją i utrudnia im zadanie wprowadzając Matuszczyka oraz Obraniak kopnął w bidon. Czy jednak nie miał prawa się zdenerwować? Wszyscy piłkarze na boisku chcą jak najszybciej przeprowadzić kolejne akcje, bo wygrać z Rosją i już dziś zapewnić sobie doskonałe miejsce w grupę, a tu Smuda wyskakuje w doliczonym czasie gry z Brożkiem i praktycznie od razu zdradza jak bardzo nie rozumie się ze swoim zespołem, który wcale nie chce kurczowo trzymać się remisu.
O nowościach:
GRAHAM COXON - WHAT'LL IT TAKE
Dlaczego Graham Coxon i „What’ll It Take”? A dlaczego nie? Skoro Damon Albarn nikogo nigdzie nie dziwi, to warto też zapoznać się z dorobkiem innej legendy angielskiej muzyki lat dziewięćdziesiątych niemniej ważna dla Blur. Płyta „A+E” to już ósme wydawnictwo Grahama, ale z jakiegoś powodu nie może się przebić do masowego słuchacza. Teraz jednak wydaję się, że sprawy mogą się potoczyć trochę pozytywniej, bo album jest bardzo przebojowy, a już sam „What’ll It Take”, który dziś debiutuje to absolutny killer. Jest ciekawie gitarowo, ale z dużo dawką elektroniki no i śmieszny tekst. Ze mną chyba też coś nie tak, bo jakoś tak nie za bardzo rwę się na parkiet.
TENACIOUS D - RIZE OF THE FENIX
Jack Black to dzisiaj już instytucja. Doskonały aktor, komik, ale i muzyk jak wiadomo najlepszego zespołu świata Tenacious D. Black razem z Kylem Gassem tworzą jeden z najbardziej oryginalnych bandów na świecie. Oczywiście zawsze na perkusji wspomaga ich Dave Grohl i nie inaczej jest tym razem. Po ostatnich niepowodzeniach zespołu związanych z płytą i filmem „The Pick of Destiny” zespół odradza się na nowo. Zresztą tytuł i tekst dość dobitnie opisuję to odrodzenie. Utwór jest mieszanką muzycznych stylów. W pierwszej części, bez wątpienia muzycy składają hołd dla Ronniego Jamesa Dio. Główny z początku piosenki riff jest niemalże wariacją na temat „Heaven and Hell”., a w dalsze części przechodzimy do chyba „Neon Knights”. Zresztą taki mieszanie nie jest dla fanów Tenacious D niczym nowym i chyba za to kochamy ten zespół i Jacka Blacka.