Post: #18

ku3a napisał(a):

pabloyd napisał(a):Notowanie 8 jest w większej części wykrystalizowane, bo dla mnie to już koniec tygodnia się zbliża (kończy się w piątek).

no to jednak prawie 30% tego tygodnia jeszcze zostało, kupa czasu . a Ty już wiesz co będzie na pierwszym nie w tym, ale w następnym tygodniu. to może to teraz powinno być na pierwszym już...

Źle mnie zrozumiałeś. Ja wiem że w 9-ym notowaniu na pierwszym nie będzie już Scorpions, a co będzie tego jeszcze nie wiem. Wiem natomiast że jest 3 kandydatów. Zmiana tego jest prawie niemożliwa, gdyż:

pabloyd napisał(a):musi upłynąć trochę czasu zanim w ogóle będę wiedział co to dla mnie warte.

Pojawienie się więc w ciągu 2,3 tygodni czegoś na 1-ym miejscu na liście utworów jest dla mnie "prawie niemożliwa". A to "prawie" dlatego, że pewna jest tylko śmierć.
Zupełnie inaczej jest na mojej liście albumów, tam na pierwszym miejscu można się znaleźć już w debiucie. I tak będzie w sobotę, gdyż od 3 dni jestem zafascynowany pewną płytą. Wiem "prawie na pewno" że to się nie zmieni, bo:
- nie mam w planach słuchania nic nowego do piątku
- mam w planach codziennie do piątku dalej słuchać "tej płyty"
- nawet jak coś posłucham nowego to praktyczne nie ma szans pobić w tym tygodniu "tej płyty".
Rozumiem że może trudno Ci to zrozumieć, ale tak to u mnie działa.
Reasumując:
1. Utwory robią na mnie wrażenie (fascynują) wolniej, a co za tym idzie dotarcie do szczytów zajmuje więcej tygodni. Konsekwencją jest to że mogę stwierdzić, że w najbliższych 2-3 notowaniach na pewno nr 1 już się znajduje w notowaniu 7. Z kolei znam przecież te utwory i na dzień dzisiejszy wiem, który "ma szansę" na szczyt. A jest ich kilka i jest w czym wybierać.
2. Płyty mogą w ciągu 1 tygodnia znaleźć się na szczycie. Więc co będzie za 10 dni na pewno nie wiem. Mogę tylko stwierdzić, że rzadko zdarza się tak świetna płyta jak ta co zadebiutuje w sobotę.

Jest wiele list na forum gdzie utwory debiutują na 1-ym. I przyjmuje że tak to działa u innych. U mnie jest tak jak napisałem i jestem już chyba za stary, żeby się tak "radykalnie zmieniać"

Mam nadzieję, że wyjaśniłem Ci mechanizm: "mojej fascynacji dziełami 3-5 minutowymi, jak również 40-70 minutowymi" (oczywiście czasy trwania są tylko przykładowe )