Post: #36

Mój odbiór jest pewnie taki, a nie inny, bo kultura japońska jest raczej szokująco odjechana, a tutaj jest to zaskakująco zwyczajne.
Co prawda, gdyby to było bardziej "tamtejsze", pewnie byłoby zbyt dziwne lub odrzucające, ale może bym coś z tego zapamiętał (nawet choćby i to, że okropne, "kosmici, nigdy więcej"). A tak jest spoko, ale...
Zadałem sobie pytanie, czy gdybym był Brytyjczykiem, to wolałbym słuchać Lady Pank, Breakoutu, czy Myslovitz zamiast The Police czy Oasis? No wątpię. Ale Grechuty może bym jednak posłuchał.
To tutaj mam na razie nastawienie że Alanis Morrissette, Skunk Anansie, Edytę Bartosiewicz, czy (uwaga proszę się śmiać) Ewę Farną to ja już słyszałem. Przy czym one są bardziej rockowe. No dobra, tu też jest weselej, ale może to wina tego piszczącego głosiku, a teksty są ponure.