Dziwne rzeczy się dzieją i dlatego znowu się tu odzywam.
Będą cztery nowości, dwie typowe dla mnie i dwie wskazujące na to, że ze mną się coś dziwnego dzieje. No bo tak z rozumowego punktu widzenia obie nie powinny się na mojej liście znaleźć. Nie są słabe, ale nie tak silne, żeby normalnie zaistnieć. Moim zdaniem to najsłabsze dwa utwory na mojej liście od dawna (czyli tylko świetne). Pewnie dostanie mi się od niektórych jak się okaż jakie to utwory, ale trudno. No to od nich zacznę.
1. Wykonawca jest ewidentnie przypisany do pewnego gatunku muzyki (słowo gatunek może jest niewłaściwe, ale nie jestem teoretykiem). No ale jakoś mi nie do końca pasuje do tego gatunku. No ale w tym jednym nagraniu brzmi właśnie jak kwintesencja tego gatunku, do którego czuję bardzo duży sentyment, chociaż nie zawsze cenię. Jest ta chwytliwość klasyczna dla tego typu muzyki, instrumentarium takie jak zwykle, ale tutaj bardziej dopasowane do konwencji.
2. A to już jest przedziwne! Nie moja muzyka, do tego wykorzystanie pomysłu już gdzieś exploatowanego, po części sztampa, ale mnie bierze. A nie powinno (ze względu na boczne motywy) z powodów ideologicznych. Początek jeszcze daje złudzenie, że może tym razem nie chwyci, ale potem się rozpędza, dowala i jestem złapany.
No to te, które cenię wyżej, chociaż niekoniecznie wyżej zajdą:
3. Przedziwny utworek, który mnie zaskakuje w prawie każdym momencie (pewnie jak się osłucham, to przestanie). Zaczyna się od mocnego wejścia, wokal chodzi na częściowo punktowym tle klawiszy, potem są fragmenty wyciszenia z pięknym pianem, i znowu przyłożenie. Pozakręcane rytmy, niespodziewane króciutkie przyspieszenia i wokal na przekór reszcie. W sumie czego dusza zapragnie.
4. Płyta momentami agresywna, muzyka w wielu fragmentach brudna, prawie przeładowana dźwiękiem i ten utwór, który nijak nie pasuje do tych określeń. Kameralny, delikatny, łagodnie brzmiąca gitara. No ale wokal zdecydowanie bardziej chropawy, ale też wyłagodzony. Potem pojawia się jeszcze jeden instrument i przez chwilę się wydaje, że będzie ciężej. Ale i on błyskawicznie łagodnieje utrzymując ten jakby nieco senny nastrój. No ale potem cichnie, gdy powraca wokal.
|
Zabawa dla chętnych
Byłbym chyba załamany 
