saferłel
Paweł
Liczba postów: 21 777
Dołączył: Jun 2007
|
Ostatnimi czasy postanowiłem skupić się tylko na dobrej muzyce i już nawet nie słucham płyt ''dla jaj'' albo ''dla polepszenia swojego bilansu ocen 0'5 na RYM''.
W sumie nie myślę nad żadną swoją czarną listę i nawet na ten moment nie potrafię wymyślić takiego klasycznego przykładu bardzo nielubianego artysty, który z drugiej strony nie byłby pokroju wspomnianej Mandaryny (bo do takich zaliczam np. wszystkie techniawy w wykonaniu scootera i czarny hip hop oparty o zasadę sexu, przemocy itp)
Nie wymyślę przynajmniej nikogo takiego z grupy artystów, których powinienem lubić z definicji chociażby. Wiele grup nie znam i nie mogę się wypowiedzieć na ich temat, a przecież takie szychy jak The Doors, Led Zeppeling, Deep Purple, Miles Davis, Luis Armstrong czy Elvis Presley nadawaliby się do tego tematu idealnie - szanowani, ale nie lubiany przez poszczególne jednostki.
Ewentualnie pokuszę się o takie szybkie i ogólne podsumowanie zagadnienia:
- boysbandy w stylu Backstreet Boys i Westlife
- divy muzyki pop przełomu lat 80 i 90 w stylu Whitney Houston czy Celine Dion
- black metal i wszystkie wyższe formy, które nie są już muzyką z pewnością.
I tyle...nie myślę o tym.
Call it performance, call it art/I call it disaster if the tapes don't start.
|
|
13.12.2008 11:37 PM |
|