AKT!
jegomość
Liczba postów: 24 633
Dołączył: May 2008
|
RE: A.40: podsumowanie 2013
Czas na konkluzję.
Kanye West, "Black Skinhead"
Yeezus
“Black Skinhead”, niewątpliwy highlight tegorocznego krążka Kanyego Westa, choć został zamknięty w hip-hopowej formie, jest w istocie punkowy z natury, co odzwierciedlają mroczny, industrialny, charczący bit i nieskrępowane, charyzmatyczne flow rapera. To kolejna udana autokreacja jednego z najważniejszych artystów naszych czasów.
Savages, "Husbands"
Silence Yourself
Savages dokonały w "Husbands" pozornie niemożliwego. Artystycznie połączyły topowe post-punkowe brzmienie z teatralną ekspresją, nie roniąc przy tym ani krztyny prawdziwości żadnego z tych elementów. Nie tylko złoiły tyłki wszystkim współczesnym grupom rockowym, ale wzniosły się wysoko ponad to, zapisując się wielkimi literami w historii art punku, ratując całą scenę przed utratą resztek wiarygodności.
Paul McCartney, "New"
New
Najlepszy tegoroczny utwór Beach Boysów. McCartney mentalnie jednoczy się z wielką czwórką z Liverpoolu i kolegami zza oceanu ze słonecznej Kalifornii, wydawałoby się, że w zupełnie innych okolicznościach przyrody -- Paul ma dwadzieścia lat, Beatlesi żyją i nagrywają, Brian Wilson pływa kraulem w morzu słonecznej psychodelii -- nigdy nie czuł się lepiej. "New" emanuje tak potężną dawką młodzieńczej energii, że bez trudu jest w stanie nie tylko zatrzymać, ale cofnąć czas, by móc zacząć wszystko raz jeszcze, na nowo.
Daft Punk, "Get Lucky"
Random Access Memories
“Get Lucky” jest na swój sposób fenomenalne, choć nie dzieje się w nim nic nadzwyczajnie wyjątkowego. Daft Punk po raz kolejny przenoszą nas w czasie do swojej własnej muzycznej epoki, gdzie przeszłość w osobliwy sposób miesza się z przyszłością, a disco i funk wyrastają z solidnego house’owego fundamentu (a nie odwrotnie!). I może właśnie tęsknota za tym abstrakcyjnym punktem na muzycznej osi czasu ostatecznie zadecydowała o niemal natychmiastowym ogromnym sukcesie tego numeru. Ale i ta zdałaby się na nic, gdyby Daft Punk po raz kolejny nie udało się stworzyć nadzwyczajnie żywej i chwytliwej melodii, która poniesiona przez dyskotekowy rytm, uroczo-niezdarny falset Pharrella Williamsa i charakterystyczne vocoderowe “We’re up all night to get lucky!”, zamknęła się w jednej z najbardziej przebojowych piosenek tego roku -- nawet pomimo tego, że Daft Punk zagrali ten numer odrobinę zbyt bezpiecznie.
Arcade Fire, "Reflektor"
Reflektor
Arcade Fire, a może raczej The Reflektors, udowodnili tym nagraniem, że są prawowitymi spadkobiercami muzycznej myśli Davida Bowiego. "Reflektor" to ponad siedmioipółminutowy neo-dyskotekowo-art-punkowy opus łączący najjaśniej połyskujące artefakty popkultury z klasyczną alegorią jaskini platońskiej. Co więcej, utwór, błyskotliwie współprodukowany przez Jamesa Murphy’ego), angażuje wokalnie także, wspomnianego już, jedynego i niepowtarzalnego – Davida Bowiego, co niewątpliwie dodaje kompozycji charakteru i wiarygodności.
— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
|
|
21.12.2013 03:38 PM |
|