A.40: podsumowanie 2013 - Wersja do druku +- Największe forum list przebojów Mycharts.pl (https://www.mycharts.pl) +-- Dział: Personalne listy przebojów (/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Listy poszczególnych użytkowników (/forumdisplay.php?fid=4) +---- Dział: A.40 (/forumdisplay.php?fid=80) +---- Wątek: A.40: podsumowanie 2013 (/showthread.php?tid=21268) Strony: 1 2 |
A.40: podsumowanie 2013 - AKT! - 18.12.2013 01:37 PM W tym roku podsumowanie będzie trzyczęściowe, przy czym dwie pierwsze części są już prawie gotowe i publikacja rozpocznie się jutro. Wczułem się i ułożyłem listy 20 najlepszych piosenek i 20 najlepszych płyt roku (które zostaną tu przedstawione wraz ze zdjęciami i opisami), a poza tym klasycznie przedstawię także tegoroczne podsumowanie listy, ale to dopiero po świętach 27 grudnia. HARMONOGRAM: 1. 20 najlepszych piosenek roku: 19.12-20.12 2. 20 najlepszych płyt roku: 21.12-22.12 3. tegoroczna odsłona topu świątecznego: 23.12 4. podsumowanie aakttairplay's 40: 27.12 5. uaktualniona wersja podsumowania 12 lat listy: 29.12 RE: A.40: podsumowanie 2013 - AKT! - 20.12.2013 02:26 AM きゃりーぱみゅぱみゅ, 「み」 なんだこれくしょん Nakata niechybnie celował w piosenkę roku i gdyby nie absurdalna zachowawczość -- brak równie odjechanego klipu i niewydanie utworu na singlu, Kyary bezwzględnie wykręciłaby kolejny po "PonPonPon" absolutny sieciowy hit. Minimalizm w pewnym sensie sponsorował mijający rok, co Nakata skrzętnie wykorzystał łącząc niebezpieczną powtarzalność zaraźliwie prostego refrenu z maksymalistyczną, cukierkową aranżacją. "Mi" to tegoroczny hit dyskotekowych kuluarów i szara eminencja nowej przebojowości. Spoiler (Click to View) Mikal Cronin, "Shout It Out" MCII To być może najbardziej konwencjonalny numer spośród mojej tegorocznej dwudziestki, ale byłoby niewybaczalnym przeoczeniem, gdyby twórca najlepszej z oczywistych płyt mijającego roku nie został zauważony na polu stricte songwriterskim. Zwłaszcza, że Wavves dostał zadyszki, a Ty Segall zrezygnował z tworzenia przebojowych kawałków na rzecz psychodelicznych prac odkrywkowych. "Shout It Out" to ujmujący garażowy feel, chwytliwy refren ubrany w słowa post-nastoletniego, nieco naiwnego buntu i klimatyczne chórki w stylu lat 60., a Cronin sam nie wie co zrobił i nadal miota się bez ładu na scenie. Spoiler (Click to View) The-Dream, "Loving You"/"Crazy" IV Play The-Dream nie zapomniał jak tworzyć spektakularne opusy w rytmie R&B i chociaż jego tegoroczny krążek można było spokojnie określić jako odtwórczy i rozczarowujący, podwójne "Lovin' You"/"Crazy" jest bezsprzecznie jedną z najciekawszych pozycji w jego dyskografii. Twórca "Umbrelli" i "Single Ladies" brnie dalej w syntezatorowe kolaże, tym razem podejmując się wariacji na brzmieniu wczesnego Justina Timberlake'a -- choć rzecz jasna niebezpośrednio. Pomimo złożonej, ewoluującej struktury, udaje mu się efektywnie wyeksponować pierwiastek przebojowości największych popowych numerów naszych czasów, otwierając kolejny rozdział w historii art R&B. Spoiler (Click to View) Annie, "Invisible" The A&R EP Annie, która dotychczas specjalizowała się w ultraprzebojowym, lekkim jak piórko, syntezatorowym popie spod znaku Kylie Minogue, z pomocą Richarda X zaprojektowała się muzycznie zupełnie na nowo -- przynajmniej dwukrotnie. Najpierw w "Tube Stops and Lonely Hearts", hołdzie złotym czasom rave'u, a następnie w możliwie nawet bardziej wstrząsającym "Invisible", które szło na całość tam, gdzie w jego poprzedniku odzywały się popowe echa. "Invisible" bezkompromisowo odkurza klasyczny house z lat 90., budując na jego fundamencie nową, słodko-gorzką dyskotekę, doskonale znaną z najlepszych nagrań Pet Shop Boys. Spoiler (Click to View) Franz Ferdinand, "Evil Eye" Right Thoughts, Right Words, Right Action Franz Ferdinand nikogo chyba nie zaskoczyli, po wcześniejszych poszukiwaniach swojej muzycznej drogi i sporej przerwie powrócili do korzeni i nagrali słabszą kopię swojego debiutu. Ale nawet pomimo tego na krążku znalazł się przynajmniej jeden utwór godny zmierzyć się z niezatapialnym "Take Me Out" -- prostszy formalnie, ale bardziej zawikłany charakterologicznie. Z niebanalnym tekstem, hipnotyzującym rytmicznie refrenem, którego nie sposób nie zanucić i psychodelicznym backgroundem zaakcentowanym przez fascynujący klip. Spoiler (Click to View) RE: A.40: podsumowanie 2013 - AKT! - 21.12.2013 12:10 AM Neko Case, "Man" The Worse Things Get, the Harder I Fight, the Harder I Fight, the More I Love You Neko Case na poprzedniej płycie miała pewien problem z wyrazistością -- być może dlatego, że brakowało tam jednoznacznego killera, który skupiłby wokół siebie uwagę słuchacza już od pierwszego odsłuchu. Na nowym albumie takim numerem zdecydowanie jest "Man". Przykuwa uwagę nie tylko nieprzebranymi pokładami świeżości i energii czy klawesynowym solo, ale być może przede wszystkim błyskotliwym tekstem, w którym piosenkarka śpiewa przekornie, że jest mężczyzną, bo tak wychował ją jej mężczyzna. Spoiler (Click to View) Mayer Hawthorne, "The Stars Are Ours" Where Does This Door Go? Hawthorne pozostaje w pewnym sensie artystą paradoksalnym, bo jego muzyka od samego początku trzyma tak równy poziom, że nietrudno przegapić (czy może niełatwo wyłowić) te najlepsze elementy układanki. A takim bezwzględnie jest "The Stars Are Ours" -- niebanalna oda do chwili obecnej mieszcząca się gdzieś pomiędzy funkowym Jamesem Brownem, dyskotekowym Micheaelem Jacksonem, koktajlowym Raphaelem Saadiqiem a pulsującym Pharrellem Williamsem. Mój główny kandydat do miana osobistego przeboju tegorocznego lata. Spoiler (Click to View) Ciara, "Body Party" Ciara Ciara od lat szukała drogi, by ostatecznie zrzucić z siebie niefortunną łatkę księżniczki crunk&b, jaką doczepiono jej jeszcze przy okazji debiutanckiego singla, ale dopiero teraz możemy w zupełności stwierdzić, że jej się udało. Piosenkarka wraz z rozchwytywanym ostatnimi czasy producentem Mike Will Made It pokazali całemu światu jak powinno się robić pierwszorzędne pościelówy. "Body Party" to pokaz nieposzlakowanego stylu i muzycznej subtelności. Spoiler (Click to View) My Bloody Valentine, "In Another Way" m b v My Bloody Valentine, powracając po dwóch dekadach przerwy, rozpoczęli dokładnie tam, gdzie skończyli w 1991 roku. Byłoby jednak niedopatrzeniem uznać, że na tym poprzestali. "In Another Way" ewoluuje w kierunku, jaki niewielu sobie wyobrażało, przekształcając do tej pory senne brzmienie w elektroniczne, upbeatowe szaleństwo. To zupełnie nowy wymiar muzyki My Bloody Valentine i definitywne tchnienie życia przywracające statycznej scenie dawną dynamikę. Spoiler (Click to View) Migos feat. Drake, "Versace (Remix)" Y.R.N. Migos to najbardziej absurdalny rapowy projekt tego roku, ale jednocześnie jeden z najbardziej uzależniających. Nieślubne trapowe dzieci Steve’a Reicha, trzech kolesi z Atlanty na swoim tegorocznym mikstejpie Young Rich Niggas dekonstruują hip hop do minimum, budując utwory na prostych wzorcach melodycznych i niekończących się powtórzeniach. Do "Versace" jedną ze swoich lepszych zwrotek w ostatnim czasie dograł zresztą Drake. Spoiler (Click to View) RE: A.40: podsumowanie 2013 - AKT! - 21.12.2013 03:33 AM Halo, halo? Jest tu kto?
Miley Cyrus, "We Can't Stop" BANGERZ Manifest to manifest, a manifestów się nie ignoruje, czegokolwiek by nie manifestowały. "We Can't Stop" nie tylko zjawiskowo wyprodukował Mike Will Made It, ale Miley postanowiła w tej prostej popowej piosence przemycić więcej treści, niż była w stanie sama przetworzyć. Po pierwsze oznajmiła światu, że wraca i że jest już dorosła -- nie obyło się bez kontrowersji i pokracznej składni (choć akurat jedno nie było związane z drugim). Po drugie -- ku mojemu zaskoczeniu (i prawdopodobnie nie tylko) trafnie i adekwatnie uchwyciła w piosence filozofię swojej generacji -- i jak się okazało była to idealna filozofia, by przetwarzać ją na takie właśnie numery. Po trzecie -- ubrała wszystko w narkotykowe aluzje, które niektórym zamydliły obraz, innym rozjaśniły, ale bez względu na wszystko dodały utworowi charakteru i wiarygodności. Chcemy czy nie to refren, który zostaje w głowie i piosenka, która na swój sposób zdefiniowała miniony rok na wiele sposobów. Spoiler (Click to View) Ashley Monroe, "Two Weeks Late" Like a Rose Ashley Monroe nagrała najlepszą damską płytę country tego roku -- tu nikt nie powinien mieć jakichkolwiek wątpliwości. Wróciła do przepięknej muzycznej tradycji gatunku, by śpiewać błyskotliwe piosenki o współczesności. Takie jak chociażby, ba!, takie jak właśnie ta! Monroe potrafi jak mało kto obrócić banały w nieoczywistości, zamknąć je w nieprzyzwoicie dobrych numerach i jeszcze zaśpiewać to wszystko kunsztownie i przekonująco. Spoiler (Click to View) Andrew Bird, "Pulaski at Night" I Want to See Pulaski at Night Andrew Bird jest niewątpliwie jednym z najbardziej utalentowanych songwriterów współczesnej amerykańskiej sceny niezależnego folku. Trudno jednak nie zauważyć, że w ostatnich latach jakby odrobinę rozmieniał swój talent na drobne. "Pulaski at Night" -- zbudowane wokół niesamowicie charakterystycznego skrzypcowego motywu i przepełnione romantycznymi nawiązaniami do rodzinnego Chicago -- to jednak definitywny powrót do wysokiej formy i kto wie, być może nawet jeden z jaśniejszych momentów w kilkunastoletniej karierze 40-letniego Birda. Spoiler (Click to View) Vanessa Paradis, "Love Song" Love Songs Jak to możliwe, że Vanessa Paradis wróciła do swoich muzycznych korzeni (nie, nie chodzi o "Joe le taxi"), a jednocześnie nie popełniła autoplagiatu, ani nie naraziła się na śmieszność? Dwadzieścia lat później piosenkarka nadal potrafi czarować, popełniając nieprzyzwoicie przebojowe numery w starym stylu. "Love Song" efektownie łączy w sobie charakterystyczne elementy nouvelle chanson française z esencją brytyjskiej przebojowości z lat 80. To zaskakująco żywiołowy, a jednocześnie zmysłowy i drapieżny numer. Spoiler (Click to View) Big Sean featuring Kendrick Lamar & Jay Electronica, "Control" — Na odrzucie z tegorocznego krążka Big Seana, Kendrick Lamar być może popełnił najlepszą zwrotkę w swojej dotychczasowej karierze, a już na pewno najlepszą rapową nawijkę tego roku. Efektem tego ostatecznie koronował się na nowego króla hip hopowego Nowego Jorku. Zostawił w tyle nie tylko Big Seana i Jaya Electronicę (skądinąd również znakomitego rapera), ale całą nową amerykańską rapową scenę. I choć na brak dobrych hip hopowych wydawnictw w tym roku narzekać nie mogliśmy, Kendrick i tak jedną zwrotką zjada ich wszystkich łyżeczką na śniadanie. Proste. Spoiler (Click to View) RE: A.40: podsumowanie 2013 - michal91d - 21.12.2013 12:38 PM aaktt napisał(a):Mikal Cronin, "Shout It Out"przesłuchałem płytę, ale nie zachwyciła mnie. To nagranie jest dość przyjemne. aaktt napisał(a):Franz Ferdinand, "Evil Eye"niespodzianki nie ma, to jak na razie jedno z moich ulubionych nagrań w 20. aaktt napisał(a):Mayer Hawthorne, "The Stars Are Ours"no i miało się pojawić na mojej liście, ale się nie udało... W każdym razie bardzo lubię, podobnie jak i całą płytę Miley Cyrus w dziesiątce? no no no aaktt napisał(a):Halo, halo? Jest tu kto?niektórzy chyba wolą komentować w innym miejscu RE: A.40: podsumowanie 2013 - prz_rulez - 21.12.2013 12:45 PM Jesteśmy, jesteśmy RE: A.40: podsumowanie 2013 - saferłel - 21.12.2013 12:47 PM Ja np. komentuję na innym forum. TAK WYSZŁO Przynajmniej tam ktoś dobrze pisze o Annie Ale ok, tu też warto popisać, bo podsumowanie świetne. Tylko czy to zaktywizuje innych? Swoją drogą szkoda, że podsumowanie płyt i utworów (nie wynikające z listy) jest na otwarcie - powinno chyba być wisienką na torcie tego typu zestawienia, a rozpoczynać go powinno podsumowanie listy i uaktualnienie 12 lat (ranking świąteczny w Święta - to rozumiem). RE: A.40: podsumowanie 2013 - dziobaseczek - 21.12.2013 01:21 PM aaktt napisał(a):My Bloody Valentine, powracając po dwóch dekadach przerwy,jestem nieco zaskoczony, że powrót odbył się bez spodziewanych przeze mnie fanfar. Wydali płytę i dziwna cisza. Obym ich zobaczył na Off - festiwalu. aaktt napisał(a):ayer Hawthorne, "The Stars Are Ours"coraz bardziej się do niego przekonuję. Szczególnie kawalek z Jessie W. był znakomity. aaktt napisał(a):Annie, "Invisible"żona saferłela się tu znalazła nawet RE: A.40: podsumowanie 2013 - AKT! - 21.12.2013 03:21 PM michal91d napisał(a):niektórzy chyba wolą komentować w innym miejscuwydaje mi się, że tutaj coraz bardziej brakuje przestrzeni na dyskusje poza pewnymi ramami; mycharts zamyka się w cyferkach i rutynie pt. ja zostawię tobie komentarzyk pod listą, a ty mnie; nie żebym to krytykował, ale tak jest prawda jest taka, że to podsumowanie chciałem opublikować zupełnie gdzie indziej, ale nie mam póki co stosownej platformy i mycharts dostało je trochę rykoszetem prz_rulez napisał(a):Jesteśmy, jesteśmycieszę się saferłel napisał(a):Swoją drogą szkoda, że podsumowanie płyt i utworów (nie wynikające z listy) jest na otwarcie - powinno chyba być wisienką na torcie tego typu zestawienia, a rozpoczynać go powinno podsumowanie listy i uaktualnienie 12 lat (ranking świąteczny w Święta - to rozumiem).być może, ale kalendarza nie oszukasz, musiałbym zrobić już teraz listę naprzód, a w styczniu absolutnie nie będę miał na to czasu dziobaseczek napisał(a):jestem nieco zaskoczony, że powrót odbył się bez spodziewanych przeze mnie fanfarja też! w ogóle zauważyłem taką tendencję, że po wstępnym szoku, pojawiła się taka moda, żeby jednak m b v skrytykować, bo zrobiło się ich w pewnym momencie zbyt dużo w sieci i przestali być zespołem dla wtajemniczonych (ale czy naprawdę kiedykolwiek nim byli? no dobra, moi rodzice ich nie kojarzą, ale to o niczym nie świadczy -- Miley Cyrus też chyba jeszcze nie znają); to taka ogólna uwaga, nie do Ciebie w ogóle wszyscy teraz zachwycają się tym, co zrobiła Beyonce, ale MBV zrobili przecież dokładnie to samo w tym roku! tylko nie da się zmierzyć sprzedaży i odnotować tego na listach przebojów, bo zrobili to poza oficjalnym systemem RE: A.40: podsumowanie 2013 - AKT! - 21.12.2013 03:38 PM Czas na konkluzję.
Kanye West, "Black Skinhead" Yeezus “Black Skinhead”, niewątpliwy highlight tegorocznego krążka Kanyego Westa, choć został zamknięty w hip-hopowej formie, jest w istocie punkowy z natury, co odzwierciedlają mroczny, industrialny, charczący bit i nieskrępowane, charyzmatyczne flow rapera. To kolejna udana autokreacja jednego z najważniejszych artystów naszych czasów. Spoiler (Click to View) Savages, "Husbands" Silence Yourself Savages dokonały w "Husbands" pozornie niemożliwego. Artystycznie połączyły topowe post-punkowe brzmienie z teatralną ekspresją, nie roniąc przy tym ani krztyny prawdziwości żadnego z tych elementów. Nie tylko złoiły tyłki wszystkim współczesnym grupom rockowym, ale wzniosły się wysoko ponad to, zapisując się wielkimi literami w historii art punku, ratując całą scenę przed utratą resztek wiarygodności. Spoiler (Click to View) Paul McCartney, "New" New Najlepszy tegoroczny utwór Beach Boysów. McCartney mentalnie jednoczy się z wielką czwórką z Liverpoolu i kolegami zza oceanu ze słonecznej Kalifornii, wydawałoby się, że w zupełnie innych okolicznościach przyrody -- Paul ma dwadzieścia lat, Beatlesi żyją i nagrywają, Brian Wilson pływa kraulem w morzu słonecznej psychodelii -- nigdy nie czuł się lepiej. "New" emanuje tak potężną dawką młodzieńczej energii, że bez trudu jest w stanie nie tylko zatrzymać, ale cofnąć czas, by móc zacząć wszystko raz jeszcze, na nowo. Spoiler (Click to View) Daft Punk, "Get Lucky" Random Access Memories “Get Lucky” jest na swój sposób fenomenalne, choć nie dzieje się w nim nic nadzwyczajnie wyjątkowego. Daft Punk po raz kolejny przenoszą nas w czasie do swojej własnej muzycznej epoki, gdzie przeszłość w osobliwy sposób miesza się z przyszłością, a disco i funk wyrastają z solidnego house’owego fundamentu (a nie odwrotnie!). I może właśnie tęsknota za tym abstrakcyjnym punktem na muzycznej osi czasu ostatecznie zadecydowała o niemal natychmiastowym ogromnym sukcesie tego numeru. Ale i ta zdałaby się na nic, gdyby Daft Punk po raz kolejny nie udało się stworzyć nadzwyczajnie żywej i chwytliwej melodii, która poniesiona przez dyskotekowy rytm, uroczo-niezdarny falset Pharrella Williamsa i charakterystyczne vocoderowe “We’re up all night to get lucky!”, zamknęła się w jednej z najbardziej przebojowych piosenek tego roku -- nawet pomimo tego, że Daft Punk zagrali ten numer odrobinę zbyt bezpiecznie. Spoiler (Click to View) Arcade Fire, "Reflektor" Reflektor Arcade Fire, a może raczej The Reflektors, udowodnili tym nagraniem, że są prawowitymi spadkobiercami muzycznej myśli Davida Bowiego. "Reflektor" to ponad siedmioipółminutowy neo-dyskotekowo-art-punkowy opus łączący najjaśniej połyskujące artefakty popkultury z klasyczną alegorią jaskini platońskiej. Co więcej, utwór, błyskotliwie współprodukowany przez Jamesa Murphy’ego), angażuje wokalnie także, wspomnianego już, jedynego i niepowtarzalnego – Davida Bowiego, co niewątpliwie dodaje kompozycji charakteru i wiarygodności. Spoiler (Click to View) RE: A.40: podsumowanie 2013 - michal91d - 22.12.2013 01:37 PM aaktt napisał(a):wydaje mi się, że tutaj coraz bardziej brakuje przestrzeni na dyskusje poza pewnymi ramami; mycharts zamyka się w cyferkach i rutynie pt. ja zostawię tobie komentarzyk pod listą, a ty mnie; nie żebym to krytykował, ale tak jest Icon_winkchyba się z Tobą zgodzę, choć nie wiem czy to nie wynika już z takiej łatki Brakuje rozmów o muzyce i nie wiem czym to jest spowodowane... aaktt napisał(a):Kanye West, "Black Skinhead"choć nowej płyty Westa nie słyszałem to ten utwór obił mi się o uszy i wypadł całkiem przyzwoicie. Pierwsze dwa utwory lubię, numer jeden nawet bardzo. Cieszę się, że AF mimo lekkiej zmiany stylistycznej wciąż trzymają się nieźle, a "Reflektor" jest z pewnością jednym z jasnych punktów tego roku RE: A.40: podsumowanie 2013 - AKT! - 22.12.2013 02:22 PM michal91d napisał(a):chyba się z Tobą zgodzę, choć nie wiem czy to nie wynika już z takiej łatkinie, ja wklejam zwykle wątki parami i widzę co z nich wynika tu (zazwyczaj nic, albo prawie nic), a co tam RE: A.40: podsumowanie 2013 - Dobromiera - 22.12.2013 05:18 PM Lecąc przez całą dwudziestkę: 20. o rany (ale za to ostatnio się przekonałem do Invader invader) 19. słyszałem niedawno jego płytę, jest dość dobra, ale raczej nic mną nie wstrząsnęło. 18. brzmi dobrze - wrzucam na playlistę 17. to był dziwny utwór wolę jednak bardziej "konwencjonalne" jej oblicze, z Tube Stops czy Back Together 14. był u mnie hit, oczywiście dzięki tobie 13. jakoś przeoczyłem ten jej singiel, a jest bardzo udany. wrzucam na playlistę 12. nie lubię ich ale faktycznie całkiem udany utwór 10. ... 9. nie znałem wcześniej, a brzmi całkiem uroczo. wrzucam na playlistę. 8. j.w. 7. nie zdziwię nikogo, jak powiem, że znałem ją tylko z "Joe le taxi" To brzmi zupełnie inaczej, całkiem nieźle, dam szansę. 5. szybko chwyciło, ale i szybko poleciało z notowania (mówię o sobie ). muszę wrócić do płyty. 4-1. znane mi wcześniej. Nie wiem czemu wcześniej nie wrzuciłem "Husbands" na listę, pozostałe trzy to bardzo udane powroty, choć DP nie dałbym tak wysoko. Zdziwiło mnie, że w dwudziestce nie było żadnego She & Him 6/20 weszło na playlistę, to chyba dobrze? RE: A.40: podsumowanie 2013 - AKT! - 22.12.2013 07:10 PM Artur.O napisał(a):za to ostatnio się przekonałem do Invader invaderto już dużo Artur.O napisał(a):14. był u mnie hit, oczywiście dzięki tobie Icon_winkmiło Artur.O napisał(a):13. jakoś przeoczyłem ten jej singiel, a jest bardzo udany. wrzucam na playlistęnaprawdę? "Body Party"? to był jej największy przebój od wielu lat Artur.O napisał(a):7. nie zdziwię nikogo, jak powiem, że znałem ją tylko z "Joe le taxi"A "Be My Baby"? to też był spory przebój w Europie 20 lat temu i nadal grają go w radiu Artur.O napisał(a):6/20 weszło na playlistę, to chyba dobrze? Icon_biggrinbardzo dobrze i dziękuję za rzetelny i gruntowny komentarz Artur.O napisał(a):Zdziwiło mnie, że w dwudziestce nie było żadnego She & Himzastanawiałem się nad "I Could've Been Your Girl", ale chociaż uwielbiam ten utwór na co dzień, to jednak trochę za bardzo powtarza wzorce z poprzedniej płyty, żebym go tu umieścił, choć w pierwotnej wersji rankingu był na 18. myślę, że to takie miejsce 21. RE: A.40: podsumowanie 2013 - AKT! - 22.12.2013 07:23 PM Czas na płyty. Billie Joe + Norah Foreverly Na okoliczność tej płyty najbardziej zaskakujący duet tego roku odkurzył dwanaście prostych piosenek z klasycznego albumu The Everly Brothers Songs Our Daddy Taught Us z 1958 roku. Kto by przypuszczał, że rezultat będzie aż tak wyśmienity? Billie Joe udowodnił, że ma w sobie równie dużo country, co jego imię, a Norah umocniła się na bezapelacyjnie należnej jej pozycji pierwszej damy współczesnej americany. Bo chociaż piosenki są stare i cudze, to mają w sobie ogromne pokłady staromodnego, ale w gruncie rzeczy ponadczasowego uroku, który ten duet doskonale zaakcentował. To album zrobiony z niedzisiejszą wrażliwością i nieocenionym wyczuciem. Antoine Beuger (composer); Greg Stuart (vibraphone) Sixteen Stanzas on Stillness and Music Unheard Są doskonałe płyty popowe i płyty mistyczne, które nawet jeśli z szeroko pojętą przebojowością mają do czynienia, nie to jest ich największym atutem. Sixteen Stanzas on Stillness and Music Unheard to siedemdziesięciotrzyipółminutowa kompozycja niderlandzkiego współczesnego kompozytora Antoine'a Beugera, który uwielbia eksponować ciszę i polemizować z nią za pomocą dźwięku. I właśnie w umijętnej polemice drzemie wielkość tej długiej, a jednocześnie przystępnej i kameralnej, bo zagranej wyłącznie na pojedynczym wibrafonie, kompozycji. Ostatecznie powoli ewoluujący, co jakiś czas przygasający mikrotonowy drone musi ustąpić miejsca wiecznej, mistycznej ciszy, która delikatnie go okala i tuli do snu. Julianna Barwick Nepenthe Julia Holter zapragnęła robić new wave'owe szlagiery, ale na szczęście Julianna Barwick pięknie zapełniła lukę. Tzn. niezupełnie, bo jej Nepenthe nie pokrywa w najmniejszym stopniu piosenkowości materiału Holter. Owszem, album podzielony jest na dziesięć elementów, ale dla mnie to bardziej poszczególne części niż utwory. Muszę przyznać, że dawno nie słyszałem tak angażującej ambientowej płyty, może to przez moją słabość do średniowiecznych kompozycji Hildegardy z Bingen, które przez zręczne wykorzystanie zwielokrotnionego wokali Julianny i pewien klasztorny pogłos, Nepenthe wydaje się momentami imitować. Ale poza tym gdzieś w tę atmosferę harmonijnego wyciszenia wdzierają się bardziej konwencjonalne i wyraziste z popowego punktu widzenia fragmenty, stawiając kropkę nad i tego nieziemskiego materiału. Annie The A&R EP Annie już wcześniej należała do ścisłej czołówki wysmakowanego electropopu, ale dopiero teraz, z pomocą Richarda X, udało jej się osiągnąć muzyczną doskonałość. Na tegoroczną epkę złożyło się pięć szalenie przebojowych, niezobowiązujących i urokliwych numerów, schludnie i przejrzyście wyprodukowanych, akcentujących najlepsze motywy w historii elektronicznego popu -- od złotej epoki syntezatorów, po dance'owo-house'owy boom w latach 90. Annie jednak nie tylko nie odgrzewa tu kotletów, ale serwuje pięć pierwszoligowych popowych numerów wyprodukowanych w zgodzie z przeszłością i teraźniejszością. Forest Swords Engravings Najlepsza okładka roku zaskakująco skrywa równie wartościowy album. Matt Barnes dał sobie sporo czasu i na swoim długogrającym debiucie dopiął wszystko do ostatniej nuty. To projekt tyle elektroniczny, co organiczny -- równie klaustrofobiczny, ile wyzwalający. Wewnątrz zapętlonych dubowych bitów zdają się żyć i oddychać duchy lasu, które nadają albumowi naturalne tempo i niepowtarzalną strukturę. Engravings nie jest ostentacyjny w swoich eksploracjach, ale absolutnie nie brakuje mu też wyrazistości. RE: A.40: podsumowanie 2013 - dziobaseczek - 22.12.2013 07:24 PM aaktt napisał(a):Savages, "Husbands"Pamiętam, jak z Saferłelem żeśmy śpiewali na ich koncercie ten tekst. Jeden z jaśniejszych punktów w ich twórczości, choć się nie uważam za miłośnika. aaktt napisał(a):Arcade Fire, "Reflektor"ja bym powiedział, że to Talking Heads 21 wieku. RE: A.40: podsumowanie 2013 - Dobromiera - 22.12.2013 07:28 PM (22.12.2013 07:10 PM)aaktt napisał(a): naprawdę? "Body Party"? to był jej największy przebój od wielu lat Jak widać nie wszędzie Cytat:A "Be My Baby"? to też był spory przebój w Europie 20 lat temu i nadal grają go w radiu Nie, nie natknąłem się na ten utwór nigdy. RE: A.40: podsumowanie 2013 - saferłel - 23.12.2013 01:06 PM Zestawienie EP-ki z płytami studyjnymi jednak trochę ryzykowne. Poza tym ma ona jeden słabszy moment i koniec końców oceniłem ją trochę gorzej niż Ty Czekamy na dugi album tego typu. Podobno na wiosnę. Do Julianny jeszcze wrócę, ale sprawiła mi srogi zawód na początku, srogi jak na nią. Forest Swords całkiem ciekawe, ale nie wiem do końca co o nim myśleć. Muszę posłuchać 20, bo to jakaś rewelacja ostatnich tyg. RE: A.40: podsumowanie 2013 - AKT! - 23.12.2013 06:50 PM Wadada Leo Smith & TUMO Occupy the World W tym roku amerykański trębacz Wadada Leo Smith (ten sam, który rok temu trafił na szczyt mojego podsumowania płytowego, później został zdetronizowany, by ostatecznie jednak odzyskać tytuł i koronę) nagrał album wspólnie z 20-osobową skandynawską grupą Tumo. Podobnie jak zeszłoroczne czteropłytowe arcydzieło Smitha Ten Freedom Summers, nowy krążek nie jest stricte jazzowy i także podpiera go kontekst polityczny, choć może nie tak oczywisty i wyrazisty, jak w przypadku jego poprzednika. Pięć kompozycji z powodu znacznych rozmiarów (najkrótsza trwa ponad kwadrans) rozmieszczono na dwóch CD. Muzyka naturalnie łączy awangardową kakofonię z bardziej harmonijnymi, klasycznymi momentami -- także jeśli chodzi o instrumentarium. Jest wyważona, umiejętnie kreuje napięcie i nieustannie ewoluuje w nowe formy. David Bowie The Next Day + The Next Day Extra Trzeba to sobie powiedzieć jasno i wyraźnie -- Bowie w tym roku wydał najlepszy album od lat, można by się nawet pokusić, że od końca końca jego klasycznego okresu na początku lat 80., ale bezpieczniej będzie ustanowić ten punkt na 1995 rok. Bowie wraca z przemyślanym materiałem, łączącym sztandarowe elementy jego powykrzywianych, nawet odrobinę pokracznych, pop/rockowych klasycznych numerów wraz z adekwatną do czasów i odbiorców szarością naszych czasów. Bowie nadal prowokuje, ale głównie do myślenia i wciąż robi w inteligentny i wysmakowany sposób. Bowie może i ma na karku 66 lat, ale na nowej płycie brzmi równie żywo i witalnie co w najlepszych latach swojej kariery. Nowa płyta na sobie właściwy sposób umiejętnie chwyta zresztą echa przeszłości niejako podsumowując dorobek twórczy Bowiego. To niezbity dowód na to, że David nie tylko wciąż czuje rock & rolla, ale pozostaje Artystą przez wielkie A. Fuck Buttons Slow Focus Przyznaję bez bicia, że poprzedni krążek Fuck Buttons sprzed czterech lat nie zrobił na mnie zbyt dużego wrażenia. Może to kwestia powietrza, może zmiany moich potrzeb i oczekiwań, a może roztropnej ewolucji brzmienia grupy i pomysłu na siebie. Podejrzewam, że najprawdopodobniej wszystkie te czynniki zadecydowały, że w tym roku na chwilę wstrzymałem oddech mierząc się z najmłodszym dzieckiem brystolskiego duetu. Muzyka jest maksymalistycznie hałaśliwa i bezkompromisowo przestrzenna. Grupa, choć wciąż nie stroni od elektroniki, nauczyła się lepiej wpisywać ją w szerszą koncepcję artystyczną i precyzyjniej formułować swoją muzyczną myśl. Slow Focus ukrywa się gdzieś między niewymuszonym eksperymentatorstwem a nieoczywistą przebojowością -- najprawdopodobniej gdzieś w przestrzeni kosmicznej. Ashley Monroe Like a Rose Mam nadzieję, że wybaczycie, że odrobinę się zautoplagiatuję, a może raczej powtórzę, ale coraz bardziej brakuje mi ostatnio słów. Ashley Monroe nagrała najlepszą damską płytę country tego roku -- tu nikt nie powinien mieć jakichkolwiek wątpliwości. Wróciła do przepięknej muzycznej tradycji gatunku, by śpiewać błyskotliwe piosenki o współczesności. Monroe potrafi jak mało kto obrócić banały w nieoczywistości, zamknąć je w nieprzyzwoicie dobrych numerach i jeszcze zaśpiewać to wszystko kunsztownie i przekonująco. Tomasz Stańko & New York Quartet Wisława Wisława jest w równych proporcjach mieszanką europejskiej, ECM-owskiej szkoły jazzowej, będącej od dawna podstawą twórczości polskiego jazzmana i nowojorskiego rytmicznego szaleństwa, które zapewniają młodsi współpracownicy Stańki z New York Quartet. Gdzieś pomiędzy błyskotliwymi odniesieniami do Milesa Davisa a szykowną elegancją zachodu pobrzmiewają jednak echa naszej Warszawy — czy to w tytułach wierszy poetki — teraz okalających niektóre z kompozycji Stańki, czy może pośród meander nostalgii i nagłych improwizacyjnych zrywów, towarzyszących nam od początku do końca tej sugestywnej muzycznej podróży. Trudno oceniać próby przetransponowania zawiłej i wieloznacznej twórczości Szymborskiej na język jazzu w kategoriach stricte poetyckich. To raczej pewna synkretyczna zależność, odbywająca się na poziomie uczuć, myśli, koncepcji. Tak jak poezja Wisławy, płyta jej dedykowana jest stonowana, kameralna, elegancka, a jednocześnie emocjonalna, przemyślana i wyrazista. RE: A.40: podsumowanie 2013 - furbul - 23.12.2013 08:02 PM Poprzednia płyta Fuck Buttons wyszła cztery lata temu. I nie był to ich debiut. |