AKT!
jegomość
Liczba postów: 24 633
Dołączył: May 2008
|
RE: A.40: podsumowanie 2013
Halo, halo? Jest tu kto?
Miley Cyrus, "We Can't Stop"
BANGERZ
Manifest to manifest, a manifestów się nie ignoruje, czegokolwiek by nie manifestowały. "We Can't Stop" nie tylko zjawiskowo wyprodukował Mike Will Made It, ale Miley postanowiła w tej prostej popowej piosence przemycić więcej treści, niż była w stanie sama przetworzyć. Po pierwsze oznajmiła światu, że wraca i że jest już dorosła -- nie obyło się bez kontrowersji i pokracznej składni (choć akurat jedno nie było związane z drugim). Po drugie -- ku mojemu zaskoczeniu (i prawdopodobnie nie tylko) trafnie i adekwatnie uchwyciła w piosence filozofię swojej generacji -- i jak się okazało była to idealna filozofia, by przetwarzać ją na takie właśnie numery. Po trzecie -- ubrała wszystko w narkotykowe aluzje, które niektórym zamydliły obraz, innym rozjaśniły, ale bez względu na wszystko dodały utworowi charakteru i wiarygodności. Chcemy czy nie to refren, który zostaje w głowie i piosenka, która na swój sposób zdefiniowała miniony rok na wiele sposobów.
Ashley Monroe, "Two Weeks Late"
Like a Rose
Ashley Monroe nagrała najlepszą damską płytę country tego roku -- tu nikt nie powinien mieć jakichkolwiek wątpliwości. Wróciła do przepięknej muzycznej tradycji gatunku, by śpiewać błyskotliwe piosenki o współczesności. Takie jak chociażby, ba!, takie jak właśnie ta! Monroe potrafi jak mało kto obrócić banały w nieoczywistości, zamknąć je w nieprzyzwoicie dobrych numerach i jeszcze zaśpiewać to wszystko kunsztownie i przekonująco.
Andrew Bird, "Pulaski at Night"
I Want to See Pulaski at Night
Andrew Bird jest niewątpliwie jednym z najbardziej utalentowanych songwriterów współczesnej amerykańskiej sceny niezależnego folku. Trudno jednak nie zauważyć, że w ostatnich latach jakby odrobinę rozmieniał swój talent na drobne. "Pulaski at Night" -- zbudowane wokół niesamowicie charakterystycznego skrzypcowego motywu i przepełnione romantycznymi nawiązaniami do rodzinnego Chicago -- to jednak definitywny powrót do wysokiej formy i kto wie, być może nawet jeden z jaśniejszych momentów w kilkunastoletniej karierze 40-letniego Birda.
Vanessa Paradis, "Love Song"
Love Songs
Jak to możliwe, że Vanessa Paradis wróciła do swoich muzycznych korzeni (nie, nie chodzi o "Joe le taxi"), a jednocześnie nie popełniła autoplagiatu, ani nie naraziła się na śmieszność? Dwadzieścia lat później piosenkarka nadal potrafi czarować, popełniając nieprzyzwoicie przebojowe numery w starym stylu. "Love Song" efektownie łączy w sobie charakterystyczne elementy nouvelle chanson française z esencją brytyjskiej przebojowości z lat 80. To zaskakująco żywiołowy, a jednocześnie zmysłowy i drapieżny numer.
Big Sean featuring Kendrick Lamar & Jay Electronica, "Control"
—
Na odrzucie z tegorocznego krążka Big Seana, Kendrick Lamar być może popełnił najlepszą zwrotkę w swojej dotychczasowej karierze, a już na pewno najlepszą rapową nawijkę tego roku. Efektem tego ostatecznie koronował się na nowego króla hip hopowego Nowego Jorku. Zostawił w tyle nie tylko Big Seana i Jaya Electronicę (skądinąd również znakomitego rapera), ale całą nową amerykańską rapową scenę. I choć na brak dobrych hip hopowych wydawnictw w tym roku narzekać nie mogliśmy, Kendrick i tak jedną zwrotką zjada ich wszystkich łyżeczką na śniadanie. Proste.
— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
|
|
21.12.2013 03:33 AM |
|