Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Podsumowanie 400 notowań
mrsap Offline
Weteran
*****

Liczba postów: 2 339
Dołączył: Jun 2007
Post: #1
Podsumowanie 400 notowań
Witam po długiej przerwie!

Wprawdzie prezentuję już swoje podsumowanie w innym miejscu w internecie, ale ponieważ moja lista była przez dłuższy czas prezentowana na tym forum, postanowiłem równolegle prezentować je również tutaj.

Nie ma co się rozdrabniać, przystępuję więc do przyspieszonej prezentacji tego, co już zostało zaprezentowane.

Czas zacząć prezentowanie stu najlepszych utworów w historii 400 notowań mojej listy.

100. WORLD FALLS AWAY - Seether

płyta: "Karma And Effect" (2005)
utwór nie wydany na singlu
debiut: notowanie 101 (6.11.2005)
staż: 23 tygodnie
max: 1 (3 razy)
820 punktów
kariera: 43 - 16 - 10 - 6 - 3 - 4 - 3 - 1 - 1 - 4 - 3 - 1 - 6 - 7 - 10 - 10 - 15 - 22 - 29 - 35 - 36 - 40 - 48


okoliczności:
"World Falls Away" pojawił się na mojej liście jako trzeci utwór z płyty "Karma And Effect" zaraz po tym, jak dołączył do propozycji Active Rock Listy (z tego co pamiętam, tam wielkiej kariery nie zrobił). Był na pierwszym miejscu w dwóch ostatnich notowaniach roku 2005.
Kojarzy mi się z tamtym okresem, kiedy to muzyka odgrywała w moim życiu szczególną rolę (poniekąd zastępowała bliższe kontakty towarzyskie), a Seether był wtedy jednym z tych zespołów, które znaczyły dla mnie najwięcej. Może dlatego, że nikt w moim otoczeniu takiej muzyki nie słuchał.
"World Falls Away" długo był moim ulubionym utworem z tej płyty, z którą silne emocjonalne więzi łączą mnie do dzisiaj, pomimo że nie słuchałem jej już chyba od kilku lat... Ale zaraz to się chyba zmieni, bo już włożyłem ją do odtwarzacza Icon_smile2






99. LITTLE SISTER - Queens Of The Stone Age

płyta: "Lullabies To Paralyze" (2005)
data wydania singla: 7.03.2005
debiut: notowanie 66 (6.03.2005)
staż: 24 tygodnie
max: 1 (1 raz)
823 punkty
kariera: 40 - 18 - 7 - 2 - 1 - 2 - 2 - 2 - 3 - 5 - 6 - 8 - 9 - 11 - 14 - 17 - 18 - 22 - 23 - 28 - 33 - 39 - 41 - 50


okoliczności:
Początek 2005 roku to początek transformacji na mojej liście. Pojawiało się coraz więcej utworów w konwencji Active Rock, malały wpływy różnych radiowych list przebojów i telewizji muzycznych. Pojawienie się "Little Sister" przypada jednak jeszcze na okres intensywnego oglądania przeze mnie muzycznych telewizji. Stąd też moje pierwsze skojarzenie z teledyskiem do tej piosenki. Queens Of The Stone Age już wtedy był jednym z moich ulubionych zespołów, dlatego nie było żadnych problemów z przebiciem się na liście. O fotel lidera było jednak ciężko, zwłaszcza że w tym samym czasie pojawił się singiel zapowiadający drugą płytę Audioslave. Płyta "Lullabies To Paralyze" - podobnie jak wspomniana wcześniej "Karma And Effect" - już od kilku lat stoi nieużywana na mojej półce (w przypadku "Karma And Effect" już to się zmieniło Icon_wink2 ). A jest to bez wątpienia bardzo ważna dla mnie płyta. Warto dodać, że "Little Sister" to jak dotychczas największy przebój Queens Of The Stone Age na mojej liście.






98. SINNER'S PRAYER - Sully Erna

płyta: "Avalon" (2010)
data wydania singla: 3.08.2010
debiut: notowanie 360 (24.10.2010)
staż: 21 tygodni
max: 1 (5 razy)
823 punkty
kariera: 17 - 1 - 1 - 1 - 2 - 1 - 1 - 3 - 5 - 6 - 7 - 9 - 9 - 14 - 15 - 18 - 20 - 21 - 28 - 31 - 38


okoliczności:
W przypadku tego utworu również decydującą rolę odegrała Active Rock Lista. Już od dłuższego czasu jej nie słucham, ale raz na jakiś czas zaglądam co się tam dzieje. I tak raz podejrzałem własnie ten utwór, który akurat był na pierwszym miejscu. Dopiero wtedy dowiedziałem się, że Sully Erna to wokalista święcącego wówczas triumfy na mojej liście zespołu Godsmack. I w ten oto sposób Sully Erna zajął pierwsze miejsce mojej listy prawie na 3 miesiące. Początek kariery tego utworu zwiastował, że będzie to jeden z największych przebojów w historii mojej listy. Jednak kiedy już spadł z pierwszego miejsca nie był w stanie już więcej awansować ani razu. Duży wpływ na to miała zmiana profilu mojej listy na wgórowo-myślowy. Sully Erna był jednym z nielicznych, którym udało się wówczas utrzymać na liście, ale mocno ucierpiała płyta, która nie osiągnęła na liście płyt sukcesu na jaki zasługiwała.
Ten utwór wywołuje we mnie wyłącznie pozytywne skojarzenia. Kojarzy mi się z zeszłorocznym "powakacyjnym trzeźwieniem". Zresztą tekst tej piosenki doskonale współgrał z tym co wówczas odczuwałem - odzwierciedlał moją postawę pogodzenia się z rzeczywistością, docenienia tego co wówczas miałem. Nieco stracił na znaczeniu, gdy doszukałem się nowych dróg i zacząłem nimi podążać.






97. SORROW - The National

płyta: "High Violet" (2010)
utwór nie wydany na singlu
debiut: notowanie 369 (26.12.2010)
staż: 28 tygodni
max: 3
824 punkty
kariera: 48 - 39 - 36 - 32 - 22 - 18 - 21 - 21 - 20 - 6 - 3 - 6 - 7 - 8 - 4 - 6 - 7 - 8 - 10 - 11 - 18 - 22 - 27 - 32 - 38 - 43 - 48 - 43


okoliczności:
"Sorrow" debiutuje zaledwie dwa miesiące później niż "Sinner's Prayer", a lista jest już zupełnie inna. Pierwsze miejsce okupują Myśli Rozczochrane Wiatrem zapisane i dopiero za 19 tygodni pojawi się na nim ktoś spoza klimatów poezji śpiewanej/piosenki turystycznej. W tym ciężkim dla innych zespołów okresie, The National ratuje się koncertem 24 lutego, dzięki któremu "Sorrow" kończy tułaczkę po okolicach 20 miejsca i wskakuje do pierwszej dziesiątki. Przez cztery tygodnie (od 27 marca do 17 kwietnia) jest jedynym rockowym utworem, który ostał się w pierwszej dziesiątce. Wypada z niej w owym symbolicznym notowaniu (8 maja), kiedy to "Lotus Flower" przełamuje hegemonię pś/pt.
Być może uważany może być za porażkę fakt, że "Sorrow" nie przełamało tej hegemonii nieco wcześniej, zwłaszcza gdy miao komfortowe warunki w postaci koncertu. Jednak trzeba uczciwie przyznać, że przełamanie tej hegemonii w tamtym okresie było niemożliwe. I można tylko gdybać jaki wynik osiągnąłby ten utwór, gdyby poezji śpiewanej w ogóle nie byłoby na liście. Czy rzeczywiście byłby przez siedem tygodni na pierwszym miejscu? Raczej wątpię. Przypuszczam, że wtedy wszystko na liście wyglądałoby inaczej. A "Sorrow" na zawsze pozostanie w mojej pamięci jako utwór, który był strażnikiem normalności, albo wręcz enklawą dla mojej najprawdziwszej strony duszy w tamtym okresie.






96. SLEEP - Onesidezero

płyta: "Onesidezero" (2007)
data udostępnienia na myspace: 28.08.2006
debiut: notowanie 167 (11.02.2007)
staż: 22 tygodnie
max: 1 (2 razy)
826 punktów
kariera: 30 - 9 - 3 - 3 - 3 - 6 - 5 - 2 - 2 - 2 - 1 - 1 - 2 - 7 - 12 - 12 - 17 - 26 - 32 - 42


okoliczności
Tutaj również wszystko zaczęło się od Active Rock Show. W roku 2007 moja lista liczyła 100 pozycji (50 tworzyło poczekalnię). Przebicie się przez te wszystkie miejsca było nie lada sztuką. Tym większe wrażenie robi rezultat osiągnięty przez utwór "Sleep", który to wskoczył na miejsce 30 z pominięciem poczekalni. Pomimo bardzo szybkiego przebicia się do pierwszej trójki, na miejsce pierwsze trzeba było poczekać do 22 kwietnia. Trzeba było przeczekać hegemonię "Paralyzer" Finger Eleven (5 razy na pierwszym miejscu, ale dopiero 102 miejsce w podsumowaniu). Kiedy jednak owa hegemonia dobiegła końca, trzeba było stoczyć bój z Toolem. I udało się dokonać niemożliwego, a mianowicie zdetronizować "Right In Two" na niespełna 4 tygodnie przed maturą. Można by się spodziewać, że przed maturą powinny dominować utwory spokojniejsze, a nie tak naszpikowane emocjami jak "Sleep". Ale stało się inaczej. Dwa ostatnie tygodnie liceum należały właśnie do tego utworu.
Ten utwór ma dla mnie jeszcze jedno bardzo osobiste skojarzenie ściśle związane z czasem, gdy gościł na liście. Skojarzenie dotyczy pewnego związku, którego koniec zbiega się z końcem pobytu "Sleep" na mojej liście.

Posłuchaj

Moja lista na Spotify
Archiwum mojej listy
Profil na Last.fm
06.11.2011 01:43 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
michal91d
Unregistered

 
Post: #2
RE: Podsumowanie 400 notowań
mrsap napisał(a):Witam po długiej przerwie!
witaj Icon_smile fajnie Cię znowu widziećIcon_wink
z tej piątki najbardziej lubię The National, których zdecydowanie za późno zacząłem doceniać
06.11.2011 11:23 AM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
emigrant
Unregistered

 
Post: #3
RE: Podsumowanie 400 notowań
Zdecydowanie The National
czekamy na kolejne miejsca Icon_smile
06.11.2011 12:38 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 126
Dołączył: Dec 2014
Post: #4
RE: Podsumowanie 400 notowań
Trzeci punkt dla ...
michal91d napisał(a):The National, których zdecydowanie za późno zacząłem doceniać
To chyba jak wszyscy. Dopiero po premierze HIGH VIOLET posłuchałem ich całej dyskografii, z której najbardziej cenię ALLIGATORA.
06.11.2011 01:01 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #5
RE: Podsumowanie 400 notowań
no wreszcie wracasz, i od razu poprawiłeś mi humor, bo widzę Onesidezero (nie sądziłem, że ktoś to zna) , Queens Of The Stone Age a nawet Seether lubię z tą piosenką. Świetnie opisane, będę śledził.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
07.11.2011 04:15 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
mrsap Offline
Weteran
*****

Liczba postów: 2 339
Dołączył: Jun 2007
Post: #6
RE: Podsumowanie 400 notowań
95. BE YOURSELF - Audioslave

płyta: "Out Of Exile" (2005)
data wydania singla: 2.02.2005
debiut: notowanie 71 (10.04.2005)
staż: 21 tygodni
max: 1 (4 razy)
826 punktów
kariera: 20 - 1 - 1 - 1 - 2 - 2 - 2 - 1 - 2 - 5 - 5 - 4 - 5 - 9 - 11 - 15 - 22 - 28 - 32 - 37 - 40

okoliczności
Ta sama epoka co "Little Sister". Okoliczności są podobne. Z tym że dodatkowo dochodzi fakt pojawienia się na LP3 dwa tygodnie po debiucie u mnie, a więc już jako mój numer jeden. W czerwcu również tam "Be Yourself" był na szczycie.
"Be Yourself" to jeden z nielicznych utworów, którym już w drugim tygodniu pobytu na mojej liście udało się wejść na szczyt. Przez 8 tygodni utrzymywał się w pierwszej dwójce listy.
W związku z pobytem na LP3 w wakacje, utwór ten kojarzy mi się z kilkoma wyjazdowymi notowaniami, a przede wszystkim z pewnym pobytem nad morzem (dużo więcej wyjazdów w tamte wakacje nie było), ale też z jednym wyjazdem w góry, podczas którego m.in. w myślach toppowałem płytę "Out Of Exile". "Be Yourself" wypadł z mojej listy wraz z końcem tamtych wakacji.
Bezdyskusyjnie był to największy przebój nieistniejącej już grupy Audioslave na mojej liście, a płyta "Out Of Exile" jest moją ulubioną ich płytą (zresztą ona również - podobnie jak kilka płyt, o których pisałem wcześniej, stoi u mnie na półce).






94. FALLOUT - Alter Bridge

płyta: "AB III" (2010)
utwór nie wydany na singlu
debiut: notowanie 362 (7.12.2010)
staż: 29 tygodni
max: 3
828 punktów
kariera: 45 - 32 - 13 - 9 - 8 - 12 - 13 - 10 - 12 - 18 - 27 - 34 - 29 - 19 - 5 - 3 - 4 - 4 - 12 - 20 - 22 - 25 - 26 - 34 - 41 - 42 - 43 - 41 - 48


okoliczności
Mój ulubiony utwór z płyty "AB III" nie miał łatwego zadania. Natrafił na czasy, kiedy na liście rządziły Myśli i kilka innych zespołów z tego nurtu (co ciekawe, wśród siedmiu prezentowanych dotychczas utworów, trzy pochodzą właśnie z tych czasów). "Fallout" dokonał rzeczy niebywałej. Dość szybko wdrapał się do pierwszej dziesiątki, ale za sprawą fatalnego stycznia spadł nawet poza pierwszą trzydziestkę. Kiedy wydawało się, że już wszystko jest pozamiatane, nastąpił drugi zryw - w lutym, za sprawą sesji. Najwyższą, trzecią pozycję, udało się osiągnąć w notowaniu wyjazdowym (do Włoch na narty). Od czasu Yapy rozpoczął się powolny spadek. I nie była ratunkiem nawet informacja o czerwcowym koncercie w Warszawie, która spłynęła na mnie w połowie marca. Paradoksalnie, na tydzień przed koncertem "Fallout" opuścił listę i już na nią nie wrócił. Może byłoby inaczej, gdybym usłyszał ten utwór na koncercie.






93. ANNA MOLLY - Incubus

płyta: "Light Grenades" (2006)
data wydania singla: 5.12.2006
debiut: notowanie 150 (15.10.2006)
staż: 23 tygodnie
max: 1 (2 razy)
828 punktów
kariera: 48 - 40 - 18 - 17 - 9 - 7 - 4 - 2 - 1 - 2 - 2 - 5 - 4 - 1 - 3 - 6 - 10 - 20 - 18 - 20 - 28 - 35 - 45


okoliczności
Co ciekawe, ten utwór kojarzy mi się z zupełnie innymi czasami niż te, w których był na liście (z czasami nieco późniejszymi). Ale skupię się przede wszystkim na tym, co się działo na przełomie lat 2006 i 2007. Debiut był wynikiem pojawienia się na Active Rock Liście, ale ponieważ "Megalomaniac" był swego czasu na szczycie mojej listy, można było spodziewać się sukcesu nowego singla. Po raz pierwszy wskoczył na szczyt w grudniu, przerywając na tydzień dominację "Welcome To The Black Parade". Za drugim razem, już w połowie stycznia, udało się zdetronizować "House Carpenter". Z tego co pamiętam było to notowanie studniówkowe, albo bezpośrednio ją poprzedzające.
Druga młodość "Anna Molly" wiąże się z poznawaniem płyty "Light Grenades", pewną osobą, pewnym wydarzeniem i... to w zasadzie wszystko co mogę napisać na ten temat.






92. DANCE OF THE MANATEE - Fair To Midland

płyta: "Fables from a Mayfly: What I Tell You Three Times Is True" (2007)
data wydania singla: 2007
debiut: notowanie 179 (6.05.2007)
staż: 24 tygodnie
max: 1 (3 razy)
830 punktów
kariera: 47 - 46 - 33 - 20 - 6 - 1 - 3 - 1 - 2 - 1 - 2 - 4 - 3 - 7 - 8 - 9 - 15 - 17 - 21 - 22 - 25 - 28 - 33 - 40


okoliczności
Utwór pojawił się jeszcze w czasie maturalnym, ale dopiero po jego zakończeniu rozwinął skrzydła. Bezpośrednim i w tym przypadku jedynym czynnikiem była Active Rock Lista, na której "Dance Of The Manatee" również był wielkim przebojem.
Na szczycie był u mnie trzykrotnie: 10 i 24 czerwca oraz 8 lipca. Nigdy nie udało się tej pierwszej pozycji utrzymać, ale to oczywiście nie pomniejsza zasług. W pierwszej dziesiątce udało się utrzymać prawie do samego końca sierpnia. W trzydziestce - aż do końca wakacji, co czyni ten utwór jednym z największych przebojów tamtych najdłuższych w życiu wakacji.
Do zeszłego tygodnia był to jedyny numer jeden Fair To Midland na mojej liście. Teraz są dwa, a wkrótce mogą być już trzy.






91. PARDON ME - Staind

płyta: "The Illusion Of Progress" (2008)
utwór nie wydany na singlu
debiut: notowanie 250 (14.09.2008)
staż: 21 tygodnie
max: 1 (3 razy)
832 punktów
kariera: 18 - 4 - 3 - 1 - 1 - 3 - 4 - 1 - 2 - 4 - 9 - 7 - 6 - 8 - 10 - 16 - 16 - 21 - 28 - 33 - 44


okoliczności
To chyba jak do tej pory moje największe odkrycie tego podsumowania. Zupełnie zapomniałem o istnieniu tego utworu, a płytę "The Illusion Of Progress" kojarzyłem przede wszystkim z "Believe", "Rainy Day Parade" i "This Is It", a więc innymi utworami z tej płyty, które były na mojej liście. Jednak żaden z nich nie osiągnął sukcesu, który mógłby się równać sukcesowi "Pardon me".
To była jesień chyba najbardziej jesienna spośród wszystkich jesieni mojego życia. Nie mam tu oczywiście na myśli złotej jesieni, tylko tę nieco późniejszą. Jesień 2008 to również ogromne zagęszczenie smutnych piosenek na mojej liście. Ale tak to jest, jak się człowiek wyprowadza od rodziców i zaczyna organizować sobie życie w wielkim mieście. Chyba zawsze na początku musi być taka jesień, kiedy po głowie krąży mnóstwo różnych przemyśleń, a pusty pokój zaczyna doskwierać tak mocno, jak nigdy wcześniej. Wtedy muzyka wysuwa się na pierwszy plan, teksty zaczynają stanowić z życiem jedność, a wszystko zaczyna podlegać pod jakiś większy, bliżej nieokreślony plan wszech rzeczy.
W takich to właśnie okolicznościach, po wrześniu należącym do "Summers Lost", w październiku na szczyt wchodzi "Pardon me" i zmienia się tam z "Zero osiem wojna" i "Sit And Wonder", by dopuścić wreszcie do głosu "The Day That Never Comes". Wszystko to zatarło na tyle trwały ślad, że wiele utworów z tej epoki pojawi się w podsumowaniu na znacznie wyższych miejscach.





Za każdym przesłuchaniem tekst "Pardon me" bardzo mocno wbija mi się do głowy. Kusiło mnie, żeby go tutaj zacytować, ale... przecież można po prostu posłuchać Icon_wink2

Moja lista na Spotify
Archiwum mojej listy
Profil na Last.fm
08.11.2011 12:02 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #7
RE: Podsumowanie 400 notowań
Ale rozdanie! Staind, Fair To Midland, piękny kawałek Incubusa, Alter Bridge. Pięknie.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
08.11.2011 06:52 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 126
Dołączył: Dec 2014
Post: #8
RE: Podsumowanie 400 notowań
Ja z tej piątki biorę AUDIOSLAVE.
08.11.2011 10:51 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
mrsap Offline
Weteran
*****

Liczba postów: 2 339
Dołączył: Jun 2007
Post: #9
RE: Podsumowanie 400 notowań
Czas na zmianę klimatu o 180 stopni, czyli to co lubię najbardziej Icon_wink2

90. OGIEŃ I DYM - Słodki Całus Od Buby

płyta: TBA (2011/12) Icon_wink2
utwór nie wydany na singlu
debiut: notowanie 345 (11.07.2010)
staż: 23 tygodnie
max: 2
833 punkty
kariera: 47 - 36 - 31 - 27 - 18 - 14 - 13 - 10 - 2 - 2 - 2 - 2 - 2 - 3 - 6 - 5 - 9 - 11 - 11 - 10 - 17 - 27 - 35


okoliczności
Obecność tego utworu w podsumowaniu jest wynikiem drobnego przekrętu. "Ogień i dym" był pięć razy na drugim miejscu i raz na trzecim w sześciu notowaniach, których... nie było. Mojej liście zdarzały się przerwy spowodowane głównie dłuższymi wyjazdami. Zeszłoroczna przerwa była jednak zdecydowanie najdłuższa. Owszem, wynikała ona z tego, że przez miesiąc nie było mnie w domu i nie układałem notowań przez wakacje. Kiedyś pilnowałem, żeby zawsze wziąć ze sobą listę do ułożenia, teraz się tego wystrzegam. Od jakiegoś czasu przestałem tworzyć listę ręcznie, w zeszycie. To przedsięwzięcie też znacząco skomplikowało kwestię układania listy na wakacjach.
Ale i tak fakt, że "Ogień i dym" wytrwał przez tyle tygodni w pierwszej trójce jest już sporym sukcesem. Jednocześnie jest to miarodajny wyznacznik tego, co się akurat działo w tamtym czasie, dlatego nie uważam tej 90-tej pozycji w podsumowaniu za sztucznie zawyżoną. A działo się sporo. I bynajmniej fakt, że lista wróciła dopiero w połowie października nie był przypadkiem. Regeneracja po miesiącu przerwy to proces długi i mozolny. Prawie jak trzeźwienie. A wtedy zdecydowanie było po czym trzeźwieć...






89. FOLLOW THE COPS BACK HOME - Placebo

płyta: "Meds" (2006)
utwór nie wydany na singlu
debiut: notowanie 171 (11.03.2007)
staż: 24 tygodnie
max: 3
834 punkty
kariera: 50 - 14 - 10 - 9 - 10 - 8 - 8 - 11 - 14 - 18 - 22 - 24 - 12 - 5 - 6 - 3 - 4 - 4 - 9 - 15 - 22 - 28 - 38 - 46


okoliczności
Jeden z tych utworów, które bardzo długo przebijały się na listę w czasach 50-miejscowej poczekalni. Pierwszy raz "Follow The Cops Back Home" pojawiło się w poczekalni pod koniec listopada 2006. W sumie spędziło tam 11 tygodni, a na debiut w pięćdziesiątce trzeba było czekać do marca. W następnym notowaniu udało się osiągnąć jeden z największych skoków w historii listy. Przez miesiąc utwór ten utrzymywał się w pierwszej dziesiątce, po czym zaczął spadać. Druga młodość przypadła na czerwiec 2007, a więc już na czas pomaturalny. 24 czerwca (a więc 7 miesięcy po pojawieniu się w poczekalni!) udało się osiągnąć najlepszy rezultat - trzecie miejsce. Potem jeszcze przez początek lipca "Follow The Cops Back Home" utrzymywał się w czołówce, a spadać zaczął dopiero wraz z pierwszym dłuższym wakacyjnym wyjazdem.
W tamtych czasach był to mój zdecydowany faworyt z dość przeciętnej płyty "Meds". Teraz już tak nie jest. Nie pamiętam nawet, czy był grany na koncercie Placebo na Open'erze w 2010 roku, w którym dane mi było uczestniczyć.






88. COLLAPSE/COLLIDE - Archive

płyta: "Controlling Crowds" p. I-III (2009)
utwór nie wydany na singlu
debiut: notowanie 300 (30.08.2009), powrót: notowanie 318 (3.01.2010)
staż: 30 tygodni
max: 2
836 punktów
kariera: 38 - 21 - 22 - 24 - 30 - 31 - 18 - 13 - 14 - 19 - 27 - 44 - (6 tyg. przerwy) - 33 - 33 - 32 - 40 - 17 - 5 - 2 - 5 - 10 - 14 - 15 - 20 - 24 - 21 - 21 - 24 - 33 - 44


okoliczności
Historia tego utworu na liście jest bardzo nietypowa. Składają się na nią dwa etapy. Pierwszy był mało okazały. Cała historia rozpoczęła się w sierpniu 2009, a zakończyła w maju następnego roku. Szczytowym okresem tego pierwszego etapu był październik, kiedy to triumfy święcił inny utwór z tej płyty - "Kings Of Speed" - a "Collapse/Collide" pozostawał w cieniu. Później nastały gorsze czasy dla Archive. Od połowy listopada do końca roku "Kings Of Speed" zaczęło spadać, a "Collapse/Collide" w ogóle nie było na liście. Przełomowa była końcówka grudnia - czas podsumowań. Płytę "Controlling Crowds" uznałem za płytę roku 2009 (do dziś nie zmieniłem zdania). "Collapse/Collide" wróciło na listę wraz z początkiem roku 2010 i po dość przeciętnym styczniu, w lutym - w czasie sesji - udało się wreszcie wyjść z cienia i wykonać spektakularny skok do pierwszej dziesiątki. W marcu nastąpiła zmiana warty - pałeczekę przejął "Dangervisit", a następnie utwory z płyty "Controlling Crowds (pt. IV)". "Collapse/Collide" jednak jeszcze przez cały kwiecień utrzymywał się w czołówce trzeciej dziesiątki.
Zwieńczeniem tego wszystkiego był lipcowy koncert Archive na Open'erze, podczas którego niestety "Collapse/Collide" zabrakło. Kto wie, być może gdyby nie to, udałoby się rozpocząć czwartą dziesiątkę tygodni pobytu na mojej liście. Ten wyczyn udało się osiągnąć tylko sześciu utworom, z czego cztery są w pierwszej dziesiątce podsumowania.






87. THE PURSUIT - Evans Blue

płyta: "The Pursuit Begins When This Portrayal of Life Ends" (2007)
data wydania singla: 21.05.2007
debiut: notowanie 183 (3.06.2007)
staż: 23 tygodnie
max: 1 (2 razy)
837 punktów
kariera: 11 - 2 - 1 - 5 - 3 - 6 - 6 - 7 - 12 - 4 - 2 - 1 - 4 - 7 - 13 - 14 - 16 - 25 - 31 - 37 - 44 - 38 - 47


okoliczności
Co utwór, to znowu jakaś osobliwa kariera. Wejście na listę w wielkim stylu (tuż po maturze). Dwa numery jeden w odstępie dwóch miesięcy. W międzyczasie wypadek z pierwszej dziesiątki. Ten utwór, jak i również cała płyta "The Pursuit Begins When This Portrayal Of Life Ends" kojarzy mi się z tymi najdłuższymi w życiu wakacjami, kiedy to nie do końca wiedziałem co ze sobą zrobić Icon_wink2 Te numery jeden zamykają w klamrach ten dziwny okres. Z czasem, gdy udało mi się już wejść do nowej, studenckiej rzeczywistości, "The Pursuit" zaczął spadać. Tekst utworu świetnie wpasowuje się w ten czas, bo opowiada o zmianach. A zmian wówczas w moim życiu było bardzo dużo.
Niestety w tym czasie zmiany zaszły również w składzie zespołu Evans Blue...






86. ANESTHETIZE - Porcupine Tree

płyta: "Fear of a Blank Planet" (2007)
utwór nie wydany na singlu
debiut: notowanie 224 (16.03.2008)
staż: 29 tygodni
max: 5
839 punktów
kariera: 42 - 25 - 17 - 18 - 17 - 21 - 22 - 24 - 18 - 20 - 13 - 5 - 5 - 9 - 11 - 17 - 24 - 27 - 29 - 30 - 14 - 17 - 18 - 22 - 24 - 30 - 39 - 42 - 40


okoliczności
Bardzo długo wzbraniałem się przed umieszczaniem tego utworu na liście. Wcześniej utwory porównywalnej długości radziły sobie na mojej liście średnio. Głównie z tego powodu, że ciężko było zadbać o to, żeby udało się je przesłuchać co najmniej raz w tygodniu. W ten sposób męczyłem się przede wszystkim z "Lights" Archive, co skończyło się na odległym, 653 miejscu w podsumowaniu i dojściem maksymalnie do 17 miejsca w ciągu 16 tygodni pobytu na liście. Problemy te towarzyszyły również "Anesthetize" (17 min. 49 s.) Trzeba było 12 tygodni, żeby udało się dojść do pierwszej dziesiątki i skończyło się na zaledwie trzech tygodniach pobytu w tejże. Najlepszy okres przypadł na czerwiec 2008, co jest o tyle zrozumiałe, że - jak to bywa na studiach - był to czas intensywnej nauki (choć w tamtym semestrze akurat pozwoliłem sobie na dość sporo luzu, a przecież był to również czas piłkarskiego święta - Euro 2008 z udziałem reprezentacji Polski).
Jednak to co robi największe wrażenie, to fakt, że "Anesthetize" udało się przetrwać na liście przez całe wakacje. Wraz z pierwszym notowaniem październikowym "Anesthetize" opuściło listę. Trzeba jednak przyznać, że od szczytowego momentu, jaki został osiągnięty w czerwcu, utwór awansował tylko raz, a poza tym zaliczał w każdym tygodniu niewielki spadek. Ale cóż to był za awans! W notowaniu przedwyjazdowym (przez kolejne 3 tygodnie nie było mnie w domu) "Anesthetize" skorzystał na moim melancholijnym nastroju i awansował o 16 pozycji.
Nie prowadzę takiej klasyfikacji, ale jestem w stanie się założyć, że "Anesthetize" jest rekordzistą mojej listy, jeśli chodzi o liczbę spadków. Oczywiście jest to spowodowane tym, o czym pisałem na samym początku. A dane są następujące: 7 awansów, 1 zachowanie pozycji, 20 spadków.
[Sprostowanie: "Anesthetize" jest współrekordzistą; 20 spadków ma też utwór, który spędził na liście najwięcej tygodni]




Moja lista na Spotify
Archiwum mojej listy
Profil na Last.fm
09.11.2011 01:11 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #10
RE: Podsumowanie 400 notowań
Porcupine Tree, Evans Blue, Archive !! - rewelka. Tylko tego Buby nie znam

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
09.11.2011 08:28 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
mrsap Offline
Weteran
*****

Liczba postów: 2 339
Dołączył: Jun 2007
Post: #11
RE: Podsumowanie 400 notowań
85. DO YOU REALLY LIKE... - Unjust

płyta: "To Lose A Name" (2008)
utwór nie wydany na singlu (albo przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo)
debiut: notowanie 232 (11.05.2008)
staż: 26 tygodni
max: 3
841 punktów
kariera: 26 - 18 - 14 - 15 - 10 - 14 - 6 - 3 - 8 - 10 - 8 - 6 - 7 - 8 - 11 - 16 - 19 - 22 - 24 - 23 - 25 - 29 - 35 - 40 - 42 - 46


okoliczności
"Do You Really Like..." zadebiutował zaraz po zapoznaniu się przeze mnie z płytą "To Lose A Name", z której wcześniej na liście był już "It's Not Enough". Zespół poznałem dzięki Active Rock Show, gdzie triumfy święcił "It's Not Enough". "Do You Really Like..." zachwycił już po pierwszym przesłuchaniu płyty. Niewiele było trzeba do spektakularnego debiutu. Jednak później już nie było tak różowo. Trzeba było się nieźle napracować, żeby dojść do trzeciego miejsca, co w końcu udało się osiągnąć 29 czerwca. Wtedy jeszcze pierwsze miejsce wydawało się osiągalne, ale po Open'erze już nie było to możliwe. Jako sukces z pewnością można uznać fakt, że udało się utrzymać jeszcze przez pół wakacji w pierwszej dziesiątce. Płyta wróciła do łask dopiero w połowie października. Wtedy pojawił się na liście kolejny utwór Unjust, a "Do You Really Like..." nie przestało spadać. Spadało jednak wystarczająco wolno, żeby spędzić na liście całe pół roku i przejść do historii jako największy przebój Unjust na mojej liście (co wcale nie było takie łatwe, bo wszystkie utwory tego zespołu dochodziły do pierwszej dziesiątki).






84. TRUTH - Seether

płyta: "Karma And Effect" (2005)
data wydania singla: (wrzesień?) 2005
debiut: notowanie 93 (11.09.2005)
staż: 22 tygodnie
max: 1 (1 raz)
842 punktów
kariera: 25 - 12 - 7 - 6 - 4 - 4 - 3 - 3 - 1 - 2 - 3 - 3 - 5 - 5 - 8 - 9 - 13 - 18 - 26 - 33 - 41 - 49


okoliczności
Pierwszy numer jeden z płyty "Karma And Effect", która spłodziła ich w sumie trzy, a powinna jeszcze więcej. Nie postrzegam tego utworu jako najlepszego na płycie. Sukces wynikał głównie z tego, że był to drugi singiel i drugi poznany utwór z płyty. Sukces był jednak znaczący, bo "Truth" jest największym przebojem z płyty "Karma And Effect" na mojej liście. To co robi wrażenie w historii tego utworu na liście, to kariera bez anomalii. Do czasu wejścia na szczyt (co miało miejsce dokładnie 6 lat temu), udało się uniknąć spadku, a później nie było już żadnego awansu. W dzisiejszych czasach rzadko zdarzają się takie sytuacje.






83. BOULEVARD OF BROKEN DREAMS - Green Day

płyta: "American Idiot" (2004)
data wydania singla: 29.11.2004
debiut: notowanie 51 (21.11.2004)
staż: 24 tygodnie
max: 1 (2 razy)
846 punktów
kariera: 44 - 26 - 13 - 5 - 6 - 2 - 1 - 1 - 4 - 3 - 4 - 3 - 5 - 7 - 8 - 10 - 11 - 14 - 15 - 25 - 34 - 42 - 46 - 49


okoliczności
Epoka nieco wcześniejsza. Jest to pierwszy utwór spośród prezentowanych w tym podsumowaniu, który zadebiutował na liście w pierwszym roku jej istnienia. Co prawda w samej końcówce, ale zawsze. Przebój był spory. Green Day był wtedy wszędzie: w radiu, w telewizji... Nie sposób, żeby nie chwycił. Kolejne utwory z płyty już takich sukcesów na mojej liście nie odnosiły (dochodziły jednak do pierwszej dziesiątki), ale to one wywołują we mnie bardziej pozytywne skojarzenia. Sukcesy "Boulevard Of Broken Dreams" traktuję trochę jako sukcesy z przymusu, wykorzystanie kryzysu i fazy przejściowej na mojej liście. Dopiero później przyszły sukcesy Alter Bridge i nowej fali rocka na liście (choć już za czasów "Boulevard..." na liście triumfy święcił utwór "Open Your Eyes"). To był schyłek epoki mojego intensywnego obcowania z mainstreamem (dziwnym trafem zlało się to w czasie z moim pójściem do liceum). Sądząc po tym co się później działo, można wnioskować, że kilka miesięcy później "Boulevard..." już by takiego sukcesu nie odniósł. Ale pozytywne skojarzenia z tamtą zimą pozostaną na zawsze (choć już specjalnie nie pamiętam co się wtedy działo, poza tym że była zima Icon_mrgreen ).






82. THE DIFFERENCE BETWEEN US - The Dead Weather

płyta: "Sea Of Cowards" (2010)
utwór nie wydany na singlu
debiut: notowanie 338 (23.05.2010)
staż: 27 tygodni
max: 2
851 punktów
kariera: 41 - 35 - 31 - 26 - 29 - 17 - 2 - 2 - 3 - 4 - 6 - 6 - 8 - 10 - 6 - 8 - 8 - 10 - 20 - 20 - 17 - 20 - 27 - 39 - 38 - 48 - 45


okoliczności
Dwa tygodnie na drugim miejscu to był szczyt możliwości tego utworu. Zostało to osiągnięte w niezwykle sprzyjającym czasie, tuż po koncercie na Open'erze. Z pewnością na długo pozostanie mi w pamięci wykonanie tego utworu na żywo i tamte chwile z Open'era, kiedy to trzeba było biegać od sceny do sceny, żeby zaliczyć wszystkie koncerty w jak największym zakresie czasowym. Koncertu The Dead Weather nie zaliczyłem w całości. Gdy zaczynali grać, biegłem w stronę sceny. Bisów już nie widziałem, bo byłem już wtedy w namiocie na koncercie Archive. Tamto wydarzenie podziałało na tyle pozytywnie, że prawie do samego końca września udało się temu utworowi utrzymać w pierwszej dziesiątce. I to pomimo niesprzyjających warunków w postaci wyjazdów wakacyjnych, kiedy to w ogóle nie było ani kontaktu z utworami z listy, ani samej listy.
Żaden inny utwór z płyty "Sea Of Cowards" nie odniósł porównywalnego sukcesu. W tym wcieleniu Jack White pojawia się w podsumowaniu po raz ostatni, ale pojawi się jeszcze w dwóch innych wcieleniach Icon_wink2






81. WHEN ANGELS FLY AWAY - Cold

płyta: "A Different Kind Of Pain" (2005)
utwór nie wydany na singlu
debiut: notowanie 118 (5.03.2006)
staż: 21 tygodni
max: 1 (2 razy)
851 punktów
kariera: 31 - 21 - 14 - 10 - 5 - 2 - 5 - 3 - 2 - 1 - 4 - 3 - 2 - 1 - 4 - 6 - 10 - 13 - 20 - 27 - 36


okoliczności
Kariera "When Angels Fly Away" na mojej liście była krótka (żaden utwór w tym podsumowaniu nie był na liście krócej), ale bardzo treściwa. Dwa razy na miejscu pierwszym. Raz na początku maja, raz na początku czerwca. Szybki spadek był po części spowodowany zmianą epoki na mojej liście, która rozpoczęła wówczas powrót do swoich trójkowych korzeni (były to czasy początków mojej aktywności na forum lp3). Czasy "When Angels Fly Away" nie pokrywają się z czasami, kiedy triumfy święciła płyta "A Different Kind Of Pain". To już epoka nieco późniejsza. Początki sukcesów Hurt, Evans Blue i Avenged Sevenfold.
Abstrahując od tego jak "When Angels Fly Away" radził sobie na liście (pewnie gdyby pojawił się nieco wcześniej, poradziłby sobie o wiele lepiej), jest to do dziś mój ulubiony utwór z tamtej znakomitej i bardzo ważnej dla mnie płyty.




Moja lista na Spotify
Archiwum mojej listy
Profil na Last.fm
19.11.2011 03:27 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dobromiera Offline
głośna mniejszość
*****

Liczba postów: 7 074
Dołączył: Jun 2011
Bebo Facebook Flickr Last.fm LinkedIn MySpace
NK.pl Twitter YouTube
Post: #12
RE: Podsumowanie 400 notowań
Boulevard! Jak na razie najlepszy kawałek. Icon_biggrin
19.11.2011 09:54 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 126
Dołączył: Dec 2014
Post: #13
RE: Podsumowanie 400 notowań
Dwie zaległe piątki, więc moje wybory to:
mrsap napisał(a):COLLAPSE/COLLIDE - Archive
zdecydowanie najlepszy utwór na płycie
i
mrsap napisał(a):BOULEVARD OF BROKEN DREAMS - Green Day
swego czasu zdążył się znudzić ale myślę że teraz można już go z powrotem słuchać.
19.11.2011 02:26 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
piotreklp3 Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3 473
Dołączył: Jun 2007
Facebook Last.fm
Post: #14
RE: Podsumowanie 400 notowań
Bardzo ciekawe podsumowanie, z którego poznałem kilka świetnych utworów, które nieznałem albo przemknęły mi gdzieś niezauważone. Zestawienie przypomina mi już legendarne Icon_wink początki forum, tak więc szkoda, że przestałeś przedstawiać kolejnych miejsc.
Wiem, że wklejasz je na innym forum, ale bardzo byłbym zadowolony gdybyś przedstawił tutaj nawet tylko suche wyniki Icon_surprised
17.01.2012 01:27 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
ku3a Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 19 110
Dołączył: Jun 2007
Post: #15
RE: Podsumowanie 400 notowań
heh, przypomniały się stare czasy...
mam nadzieję, że nadrobisz prezentację wyników, bo ja osobiście na inne fora nie mam już czasu, a i na mychę mam go bardzo mało.
25.01.2012 12:09 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
prz_rulez Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 20 111
Dołączył: Jun 2007
Post: #16
RE: Podsumowanie 400 notowań
Mrsapie, wracaj do nas!
01.02.2012 01:02 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
mrsap Offline
Weteran
*****

Liczba postów: 2 339
Dołączył: Jun 2007
Post: #17
RE: Podsumowanie 400 notowań
Skoro podsumowanie ruszyło na innym forum na dobre, warto by i tu nadrobić zaległości Icon_smile

80. FALLING - Staind

płyta: "Chapter V" (2005)
data wydania singla: 2005
debiut: notowanie 95 (25.09.2005)
staż: 22 tygodnie
max: 1 (2 razy)
851 punktów
kariera: 29 - 8 - 1 - 2 - 1 - 2 - 3 - 4 - 4 - 5 - 7 - 7 - 5 - 8 - 12 - 10 - 12 - 17 - 20 - 30 - 37 - 47


okoliczności
To chyba mój ulubiony utwór Stainda, choć nie jest to ich największy przebój na mojej liście. Nigdy mi się nie znudził i dziś również słucham jego dosyć często. Czas jego pobytu na mojej liście niemal w całości pokrywa się z czasem, gdy na liście przebywał prezentowany kilka miejsc wcześniej "Truth". Losy tych utworów też były podobne, z tą różnicą, że "Falling" na szczyt wspiął się praktycznie od razu i był na nim dwa razy, jeszcze w październiku, a "Truth" - pomimo wcześniejszego debiutu - musiał czekać na to aż do listopada. W każdym razie był to bardzo sprzyjający czas dla tego typu muzyki, o czym już wcześniej wspominałem przy okazji innych utworów z tego okresu. "Falling" utrzymywał się w pierwszej dziesiątce przez cały październik, listopad i grudzień z wyjątkiem ostatniego notowania roku (ale nadrobił to sobie w pierwszym noworocznym).

Skąd jednak bierze się to, że kariery poszczególnych utworów były wtedy tak krótkie? Być może wpływ na to miał fakt, że wówczas w ciągu tygodnia tworzone były dwa notowania, co oznaczało konieczność bardziej intensywnego przesłuchiwania utworów. Drugim czynnikiem był inny niż obecnie system promocji utworów. Zwykle decydowałem się wypuszczać jeden utwór z danej płyty raz na 10-15 tygodni. I tak jak na radiowych listach przebojów, każdy miał swój czas, a potem ustępował innym. Teraz odbywa się to trochę na innej zasadzie - kilka utworów ma swój czas jednocześnie i często dochodzi do sytuacji, że jeden jest w stanie przyćmić drugi. Każdy z tych systemów ma swoje wady i zalety, ten poprzedni musiał jednak ustąpić ze względu na swoją sztuczność.





79. KINGS OF SPEED - Archive

płyta: "Controlling Crowds" p. I-III (2009)
data wydania singla: 2009
debiut: notowanie 296 (2.08.2009)
staż: 24 tygodnie
max: 1 (3 razy)
851 punktów
kariera: 50 - 34 - 24 - 16 - 12 - 11 - 7 - 4 - 2 - 2 - 1 - 1 - 1 - 2 - 7 - 2 - 9 - 12 - 15 - 20 - 27 - 32 - 35 - 44


okoliczności
Tajemnicą sukcesu tego utworu jest jego niepozorność. Na płycie "Controlling Crowds" (notabene jednej z najsilniej reprezentowanych w tym zestawieniu) miałem kilku innych faworytów, którzy albo nie pojawili się na liście w ogóle, albo mieli na niej spore wahania formy. "Kings Of Speed" tych problemów nie miał. Niesiony sukcesem na LP3 bez problemu przedarł się do czołówki i z jednego z wielu stał się jednym z moich ulubionych utworów na mojej płycie roku 2009. Co więcej, nie miał - jak niektóre utwory Archive - wsparcia w postaci koncertu, bo latem 2010 już go dawno na liście nie było i po tym co osiągnął, nie było już potrzeby, żeby na listę wracał.
Debiutował w środku wakacji 2009, tuż przed pamiętnym wyjazdem w Bieszczady. Brak odsłuchów nie blokował w żaden sposób jego drogi na szczyt. Wręcz przeciwnie - w czasie tamtego wyjazdu zaliczał ogromne skoki. Największe sukcesy odnosił w październiku i na początku listopada 2009. Obecność tego utworu na liście niemal całkowicie pokrywa się z jednym z najszczęśliwszych okresów w moim życiu.
Podobnie przeszczęśliwy byłem gdy w lipcu 2010 usłyszałem pierwsze dźwięki tego utworu na ich open'erowym koncercie. Koncercie, który był dla mnie czymś znacznie więcej niż zwykłym koncertem - wręcz pewnego rodzaju mistyczną ucztą, czymś czego nie zapomnę do końca życia.





78. RISE TODAY - Alter Bridge

płyta: "Blackbird" (2007)
data wydania singla: 31.07.2007
debiut: notowanie 194 (19.08.2007)
staż: 24 tygodnie
max: 1 (6 razy)
856 punktów
kariera: 42 - 22 - 16 - 5 - 3 - 2 - 1 - 1 - 1 - 1 - 1 - 1 - 6 - 7 - 8 - 12 - 14 - 22 - 28 - 32 - 35 - 33 - 34 - 41


okoliczności
Aż trudno w to uwierzyć, ale "Rise Today", utwór z miejsca 78 podsumowania 400 notowań, może poszczycić się samodzielnym rekordem w długości przebywania na pierwszym miejscu listy! Nie jest to rekord w długości przebywania na szczycie, ale do jego wyrównania zabrakło tylko jednego tygodnia. Niektórych może to dziwić, ale taka jest właśnie moja lista. Niezwykle ciężko jest mi faworyzować jeden utwór przez tak długi okres czasu.
Tylko pięć utworów w historii listy było na szczycie dłużej niż 5 tygodni. 3 z nich to utwory Alter Bridge! Ta statystyka jest powalająca i pokazuje jak wielki jest to dla mnie zespół, a jednocześnie jak dobrze mu się udaje utrzymywać formę. Wśród tej trójki są reprezentanci każdej z płyt. "Ghost Of Days Gone By" udało się ten wynik wyśrubować już po 400. notowaniu listy. Dlatego też tego utworu w setce zabrakło. Ten trzeci jest jeszcze przed nami, ale wcześniej... przyjdzie pora na trzy inne utwory Alter Bridge Icon_smile2
Te 6 tygodni na szczycie to nie był przypadek. Jesień 2007 zdecydowanie kojarzy mi się z tym utworem i z płytą "Blackbird". Potem listę opanował inny utwór, który był na szczycie jeszcze dłużej, ale na niego jeszcze trzeba będzie trochę poczekać. Za to już jutro zaprezentuję współrekordzistę w stażu na pierwszym miejscu.
To nieprawdopodobne, że utwory, które aż w tak mocnym stopniu opanowywały listę uplasowały się na tak niskich pozycjach w podsumowaniu...





PS. Oczywiście trzeba tu jeszcze dodać, że utwór ten został wykonany przez zespół na zeszłorocznym koncercie w Warszawie Icon_smile2

77. KNIGHTS OF CYDONIA - Muse

płyta: "Black Holes And Revelations" (2006)
data wydania singla: 13.06.2006
debiut: notowanie 140 (6.08.2006)
staż: 25 tygodni
max: 1 (2 razy)
858 punktów
kariera: 43 - 27 - 17 - 7 - 1 - 1 - 2 - 7 - 8 - 11 - 13 - 13 - 16 - 14 - 11 - 8 - 9 - 12 - 17 - 21 - 24 - 28 - 30 - 35 - 42


okoliczności
Utwór, który jednoznacznie kojarzy mi się z początkami publikowania mojej listy w internecie. Pierwszy numer jeden listy za czasów publikowania jej na forum mycharts. Na LP3 zadebiutował w nieco późniejszym okresie.
Kiedy pierwszy raz usłyszałem pierwszy singiel z płyty "Black Holes And Revelations" pomyślałem sobie, że to jakiś żart. Bardzo długo nie mogłem przekonać się do "Supermassive Black Hole". Sytuacja odmieniła się dopiero w wakacje, kiedy miałem trochę więcej czasu, żeby ten utwór pomęczyć. Z "Knights Of Cydonia" sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Utwór chwycił niemalże natychmiastowo, o czym świadczy jego kariera na mojej liście. Po początkowym zachwycie przyszedł nieco słabszy okres, ale w 16-tym tygodniu udało się jeszcze powrócić do pierwszej dziesiątki.
Ten utwór, podobnie jak cała płyta "Black Holes And Revelations" (piąte miejsce w podsumowaniu płyt 2006), kojarzy mi się też z tygodniem spędzonym w Londynie w sierpniu 2006. Niezapomnianym przeżyciem było przesłuchiwać tamtą płytę w autobusie w drodze z Londynu do Dover...





76. THE END OF THE WORLD - The Cure

płyta: "The Cure" (2004)
data wydania singla: 19.06.2004
debiut: notowanie 30 (4.07.2004)
staż: 21 tygodni
max: 1 (7 razy)
860 punktów
kariera: 42 - 5 - 2 - 1 - 1 - 1 - 1 - 1 - 2 - 1 - 1 - 3 - 4 - 3 - 5 - 9 - 15 - 20 - 28 - 31 - 35


okoliczności
Utwór legenda. Spośród dotychczas prezentowanych na pewno największa. Jeden z dwóch rekordzistów mojej listy w stażu na pierwszym miejscu. Doskonale wykorzystał czas wakacji 2004 do opanowania mojej listy w tamtym okresie. Od 25 lipca był na szczycie aż do samego końca wakacji, kiedy to na tydzień oddał panowanie Lenny'emu Kravitzowi (takie to były właśnie początki mojej listy Icon_wink2 ), a potem wrócił na szczyt na pierwsze dwa tygodnie roku szkolnego. Były to jednocześnie pierwsze dwa tygodnie mojego pobytu w liceum. Poprzedzające je wakacje wspominam jako bardzo udane. Między innymi dzięki pierwszemu w moim życiu wyjazdowi na kajaki, który nierozłącznie kojarzy mi się właśnie z tą piosenką. Jesienią płyta "The Cure" była jedną z najczęściej goszczących w moim odtwarzaczu, w dużej mierze za sprawą tego utworu. Wtedy jednak jego czas już minął. Rozpoczęła się era "Taking Off", który na szczycie był trzykrotnie, ale karierę miał jeszcze krótszą niż "The End Of The World", dlatego nie znalazł się w tym podsumowaniu.

Utwór ten nie należy do absolutnej czołówki moich ulubionych utworów The Cure. Z pewnością porównywalne sukcesy odniosłyby "The Last Day Of Summer" i "Cut Here", gdybym - w pierwszym przypadku - układał wtedy listę, a w drugim - gdyby lista z tamtych czasów wliczała się do tego podsumowania.





75. BANDOLIERS - Them Crooked Vultures

płyta: "Them Crooked Vultures" (2010)
utwór nie wydany na singlu
debiut: notowanie 345 (11.07.2010)
staż: 26 tygodni
max: 1 (1 raz)
863 punkty
kariera: 43 - 29 - 28 - 25 - 24 - 26 - 26 - 9 - 10 - 10 - 16 - 9 - 9 - 6 - 2 - 1 - 2 - 3 - 4 - 7 - 12 - 17 - 25 - 33 - 39 - 48


okoliczności
Szybki skok do innej epoki Icon_smile2 Ani Queens Of The Stone Age, ani Foo Fighters, ani Led Zeppelin już się tutaj nie pojawi (Foo Fighters trochę się spóźnił z płytą "Wasting Lights"). Najlepiej poradziła sobie supergrupa Them Crooked Vultures, która ma na swoim koncie zaledwie jeden album. Bardzo przeciętnie wiodło się "Bandoliers" na początku pobytu na liście. Usprawiedliwieniem jest na pewno fakt, że był to czas wakacji. Wystarczył jeden tydzień spędzony w domu, żeby utwór przebił się z trzeciej do pierwszej dziesiątki. Pozostał w niej przez cały czas kiedy lista nie istniała. Wreszcie gdy lista powróciła wraz ze mną do szarej rzeczywistości, 24 października po 16 tygodniach tułaczki "Bandoliers" udało się osiągnąć sam szczyt listy. Na pewno jest to jeden z rekordów jeśli chodzi o czas wspinania się na szczyt. Być może zweryfikuję to, jak tylko po raz kolejny nadarzy się taka okazja. Od tego czasu była już tylko "długa droga w dół", ale pomimo tej tendencji udało się dotrwać na liście aż do pierwszego notowania bieżącego roku.





74. HAPPENS ALL THE TIME - Cold

płyta: "A Different Kind Of Pain" (2005)
data wydania singla: 2005
debiut: notowanie 81 (19.06.2005)
staż: 25 tygodni
max: 1 (2 razy)
863 punkty
kariera: 45 - 21 - 13 - 8 - 6 - 4 - 3 - 3 - 2 - 1 - 1 - 2 - 4 - 8 - 10 - 12 - 15 - 22 - 28 - 34 - 25 - 24 - 31 - 40 - 50


okoliczności
Cold pojawia się już niestety po raz ostatni w tym podsumowaniu. "Happens All The Time" był pierwszym singlem z długo oczekiwanej płyty "A Different Kind Of Pain". Nabierał mocy w wakacje i stopniowo przekonywał mnie do siebie. Wreszcie udało się wejść na szczyt na dwa ostatnie tygodnie wakacji. Ten czas częściowo pokrywa się z sierpniowym wyjazdem w Tatry, który skłonił mnie do licznych refleksji przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Tego typu muzyka panowała wówczas na mojej liście i prowadziła mnie przez życie praktycznie przez cały rok szkolny 2005/2006. Była dla mnie ukojeniem w tym bardzo ciężkim okresie i jednocześnie podtrzymywała nadzieję na lepszą przyszłość.
Cóż więcej mogę o tym utworze i o Coldzie napisać...? Wystarczy posłuchać. Wszystko co bym chciał przekazać jest zawarte w tej muzyce. I w tych tekstach.





73. CISZA I OGIEŃ - Coma

płyta: "Hipertrofia" (2008)
utwór nie wydany na singlu
debiut: notowanie 273 (22.02.2009)
staż: 30 tygodni
max: 3
864 punkty
kariera: 22 - 21 - 13 - 5 - 5 - 14 - 8 - 10 - 14 - 15 - 16 - 12 - 3 - 6 - 5 - 10 - 15 - 22 - 28 - 38 - (4 tygodnie przerwy) - 43 - 49 - 39 - 44 - 26 - 29 - 33 - 37 - 36 - 48






72. POPOŁUDNIA BEZKARNIE CYTRYNOWE - Coma

płyta: "Hipertrofia" (2008)
utwór nie wydany na singlu
debiut: notowanie 261 (30.11.2008)
staż: 23 tygodnie
max: 1 (2 razy)
864 punkty
kariera: 21 - 3 - 3 - 3 - 2 - 2 - 2 - 2 - 1 - 1 - 4 - 5 - 3 - 9 - 15 - 16 - 17 - 21 - 24 - 29 - 38 - 46 - 42






okoliczności
"Hipertrofia" miała na mojej liście dwa tygodnie triumfu. Pierwszym był tydzień po pierwszym odsłuchaniu płyty. Wtedy to zadebiutowały, jak się później okazało, dwa największe przeboje Comy w historii listy. Już wcześniej na liście były: "Zero osiem wojna" i "Transfuzja". W sumie na liście było 10 utworów z tej płyty, co jest oczywiście rekordem (nawet nie pokuszę się o sprawdzenie, bo nie przychodzi mi na myśl żadna płyta, która mogłaby z "Hipertrofią" pod tym względem konkurować).
Drugi taki tydzień nastał w lutym, kiedy to miałem przyjemność uczestniczyć w koncercie promującym tę płytę. Wtedy właśnie debiut zaliczył utwór "Cisza i ogień", z którym wcześniej wstrzymywałem się jak mogłem nie chcąc dopuścić do takiej sytuacji, jaka miała miejsce dwa lata później w przypadku Myśli. Od początku był to mój cichy (i ognisty) faworyt na płycie. Wstrzymywanie to nie zdało egzaminu, o czym świadczy fakt, że szczytem możliwości tego utworu było trzecie miejsce.

Wiosna 2009 to już nie był czas "Hipertrofii". Od listopada do lutego było jej wszędzie w moim życiu pełno. Przeprowadzka z domu rodzinnego do mieszkania w Warszawie, w którym - delikatnie mówiąc - nie miałem najlepszych warunków do swobodnej egzystencji. Do tego w życiu nagromadziło mi się różnego rodzaju złudzeń i wątpliwości. Brnąłem niechybnie w ciemność, w pisanie wierszy, w filozofię... Nowa płyta Comy tylko stymulowała, żeby jeszcze głębiej w to wsiąkać.
Na szczęście potem przyszła sesja, wyciszenie, wyjazd w ferie i udało mi się całkowicie odciąć się od przeszłości. Dlatego też "Hipertrofia" musiała odejść na bok i w zasadzie w tym kontekście, poczynania "Ciszy i ognia" na mojej liście można uznać za ogromny sukces.
Najlepszy wynik został osiągnięty w maju 2009. Potem już nie mogło być lepiej, bo wielkimi krokami zaczął zbliżać się Open'er, który przyczynił się wręcz do wypadku Comy z listy. Wprawdzie po wakacyjnym wyjeździe udało się jeszcze powrócić na listę, ale wówczas szczytem możliwości była już tylko trzecia dziesiątka.

Rozpisałem się tak obszernie o "Ciszy i ogniu", a o "Popołudniach..." nie napisałem prawie nic. No cóż... Z pewnością do dziś jest to jeden z moich ulubionych utworów z tamtej płyty. Wtedy złapał najszybciej. Już po tygodniu pobytu był w pierwszej trójce i utrzymywał się w niej w sumie przez 9 tygodni. Walkę o pierwsze miejsce długo przegrywał z Metallicą, Razorlight i Portal. Wreszcie udało się wejść na szczyt pod sam koniec stycznia. Po dwóch tygodniach "Popołudnia..." zostały wyparte przez inny utwór Comy, o którym jeszcze będzie okazja co nieco napisać (choć mam pewne wątpliwości, czy po tym obszernym opisie jeszcze będzie o czym pisać Icon_wink2 ).

Na pewno największym rozczarowaniem jeśli chodzi o Comę jest brak jakiegokolwiek utworu z dwóch pierwszych płyt w setce. Bo teraz do zaprezentowania został mi już tylko jeden...

71. LEAVING NEW YORK - R.E.M.

płyta: "Around The Sun" (2004)
data wydania singla: 27.09.2004
debiut: notowanie 40 (5.09.2004)
staż: 22 tygodnie
max: 1 (4 razy)
871 punktów
kariera: 46 - 10 - 3 - 1 - 1 - 1 - 2 - 1 - 4 - 3 - 5 - 5 - 9 - 9 - 11 - 9 - 11 - 12 - 17 - 22 - 29 - 40


okoliczności
Pierwszy raz tę piosenkę usłyszałem w wyjątkowych okolicznościach. Niby podczas LP3 (bodajże w pierwszej godzinie czterogodzinnej wówczas listy). Ale nie było to rutynowe słuchanie listy, gdyż było to dla mnie notowanie wyjazdowe. To był mój pierwszy pobyt w Beskidzie Niskim. Wakacje 2004. Wraz z tatą i bratem przeszliśmy praktycznie całe pasmo Beskidu Niskiego ze wschodu na zachód. To był nasz ostatni nocleg. Miejscowość Izby u podnóża Lackowej. Gospodarstwo agroturystyczne, które zapamiętam na zawsze dzięki posiłkom jakim nas tam raczono. Cały duży stół potraw dla trzech osób. W dodatku wszystko wyroby własne, w tym chyba z pięć rodzajów wędlin.
No ale równie ważna - a wtedy najważniejsza - była lista. A z niej zapamiętałem głównie trzy utwory, w tym właśnie "Leaving New York" - z tego względu, że była to dla mnie ogromna niespodzianka. Tak zupełnie znikąd pojawił się nowy utwór jednego z moich ulubionych wówczas zespołów. Innych utworów jakoś z tamtym notowaniem nie kojarzę, a czas pokazał, że na liście było wtedy nieprawdopodobne zagęszczenie świetnych utworów. Aż sześć z nich znalazło się w pierwszej setce tego podsumowania. A wśród tych, które się w niej nie znalazły, a z pewnością na to zasługiwały były m.in. dwa pozostałe, które zapamiętałem - pierwsze poznane przeze mnie (dzięki LP3 zresztą) utwory Comy i Happysad, a więc zespołów, których koncerty w Stodole w 2007 r. były moimi pierwszymi koncertami klubowymi w życiu (nie wspominając już o tym wszystkim, o czym jeszcze można byłoby wspomnieć odnośnie tych zespołów).

Ale miało być o R.E.M. Icon_wink2
Wspomniałem już o tym, że był to wówczas jeden z moich ulubionych zespołów. Ich starsze dokonania poznałem nieco wcześniej w czasie wakacji w 2004 roku. Wcześniej bardzo często słuchałem płyty (tfu! kasety Icon_wink2 ) "Reveal" z 2001 roku, będącej jedną z moich ulubionych w tamtym okresie. "Immitation Of Life" bardzo długo utrzymywał się na szczycie mojej ówczesnej listy. Z tego co pamiętam, numerami jeden były też "All The Way To Reno" i "I'll Take The Rain" (ten drugi nawet kilka razy). Płyta "Around The Sun" też bardzo mi się podobała (stoi zresztą na mojej półce), zwłaszcza tamtej jesieni, bowiem jest to idealna płyta właśnie na tę porę.
"Leaving New York" bardzo szybko wspiął się na szczyt i spędził na nim w sumie 4 tygodnie. Niestety był to jedyny numer jeden R.E.M. w historii mojej listy (gdyby powstała nieco wcześniej, wielkim hitem byłby "Bad Day", który w pierwszym notowaniu był już na fali opadającej). Co gorsza, to już niestety się nie zmieni...





PS.
Chwilkę po napisaniu tego posta łezka mi się w oku zakręciła podczas przesłuchania przytoczonego przeze mnie w powyższym opisie utworu Icon_smile2
Kiedy ja tego ostatnio słuchałem...? Icon_eek2 ...i jeszcze ten klip!!!




Moja lista na Spotify
Archiwum mojej listy
Profil na Last.fm
02.05.2012 01:23 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
mrsap Offline
Weteran
*****

Liczba postów: 2 339
Dołączył: Jun 2007
Post: #18
RE: Podsumowanie 400 notowań
70. VIVA LA VIDA - Coldplay

płyta: "Viva la Vida or Death and All His Friends" (2008)
data wydania singla: 25.05.2008
debiut: notowanie 234 (25.05.2008)
staż: 21 tygodni
max: 1 (3 razy)
878 punktów
kariera: 17 - 12 - 2 - 2 - 1 - 4 - 7 - 5 - 6 - 5 - 3 - 2 - 1 - 1 - 2 - 3 - 11 - 15 - 19 - 28 - 47


okoliczności
Utwór, który jednoznacznie kojarzy mi się z latem 2008. Słychać go było wszędzie. W każdym radiu, barze, sklepie i nawet w domach napotykanych na szlaku. Stąd bardzo sprzyjające warunki do utrzymywania się w czołówce w wakacje. Zresztą na pierwsze miejsce "Viva La Vida" wdarł się już w czasie sesji (zmieniając "Violet Hill"). Później przyszedł Open'er, który spowodował spadek z pierwszego miejsca poza pierwszą piątkę. Trzeba było kilku tygodni poza cywilizacją, żeby "Viva La Vida" powróciła na szczyt (były to tygodnie spędzone w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej). W tym tonie był forumowy komentarz do pierwszego notowania po dłuższej przerwie:

Cytat:Ciężko jest układać listy zaległe z tygodni, w których w ogóle się nie słuchało muzyki. Na szczęście mam już w tym spore doświadczenie, więc radzę sobie z tym bez problemu.
Kto jest największym zwycięzcą tego wakacyjnego okresu? Niewątpliwie Coldplay. Oni nie musieli zbyt wiele zyskiwać, bo już od dawna są na topie. "Violet Hill" wciąż trzyma się znakomicie. W tej chwili powróciło na miejsce drugie ustępując tylko "Viva La Vida". Ten utwór był jednym z nielicznych, które słyszałem podczas tych trzech tygodni. To dlatego, że można go usłyszeć prawie wszędzie, nawet w najbardziej zapadłych wioskach...
Tym samym "Viva La Vida" wyrasta na absolutny hit lata. Na pierwszym miejscu jest już trzeci raz. Co prawda tyle samo razy było "Violet Hill", a "Pioneer To The Falls" nawet o jeden raz więcej, ale w te najbardziej wakacyjne dni to właśnie "Viva La Vida" było na szczycie.

Oczywiście później nie było już tak różowo i mimo, że Coldplay wciąż był na topie, "Viva La Vida" bardzo szybko spadł poza listę.
Ale takie są konsekwencje bycia przebojem lata.
Zaraz, zaraz... Czy ja dobrze kojarzę, że ostatnio wyszła jakaś nowa płyta Coldplay? Icon_wink2






69. RAPTURE - Hurt

płyta: "Vol. 1" (2006)
data wydania singla: 2006
debiut: notowanie 108 (25.12.2005)
staż: 25 tygodni
max: 1 (4 razy)
880 punktów
kariera: 46 - 28 - 24 - 27 - 15 - 3 - 3 - 1 - 2 - 3 - 1 - 1 - 2 - 1 - 4 - 7 - 10 - 8 - 14 - 20 - 26 - 27 - 32 - 41 - 49


okoliczności
Jeśli ktoś miał wrażenie, że dotychczas w tym podsumowaniu brakowało jakiegoś ważnego elementu związanego z moją listą, to niewątpliwie miał rację. Brakowało kilku elementów, a na jeden z nich - ten najbardziej istotny - właśnie przyszła pora.
Nie ulega wątpliwości, że płyta "Vol. 1" to płyta, która oddziaływała na mnie najmocniej ze wszystkich płyt w historii. Wszystko zaczęło się tuż przed świętami, pod koniec roku 2005. Wtedy po raz pierwszy usłyszałem utwór "Rapture" w audycji Active Rock Show. Już wtedy wiedziałem, że coś się święci. To nieprawdopodobne, że już po pierwszym przesłuchaniu miałem przeświadczenie, że ta muzyka jest w stanie wypełnić pewną lukę w muzyce rockowej, która od dłuższego czasu domagała się wypełnienia. Wcześniej w tych okolicach funkcjonowały zespoły takie jak Sinch i Tool, ale brakowało mi czegoś instrumentalnie zbliżonego do Toola, a emocjonalnie do Sinch. Hurt nie tylko skutecznie zapełnił tę lukę, ale dołożył do tego jeszcze znakomite teksty na miarę zespołów takich jak Cold, Seether czy Staind.
Co jeszcze bardziej nieprawdopodobne, płytę "Vol. 1" poznałem dopiero rok później, pomimo że została ona wydana w marcu 2006. Ale wszystko zaczęło się od sukcesu "Rapture". Paradoksalnie utwór ten był detronizowany aż trzykrotnie przez zespoły... Sinch, Staind i Seether. A jeszcze za kadencji "Rapture" pojawił się na liście utwór zapowiadający nowy album Toola. Wówczas jeszcze Hurt z niektórymi z tych zespołów przegrał w bezpośrednim starciu, ale to był dopiero początek. Początek długoletniej dominacji, która miała się skończyć dopiero po trzech latach. Ale o tym będzie jeszcze okazja napisać Icon_wink2
Poniżej umieszczam klip do tego utworu, niestety znacząco skróconego względem oryginału. A trzeba pamiętać, że to oryginał święcił triumfy na mojej liście.






68. CZEKAM NOWEGO DNIA - Bez Jacka i Słodki Całus

płyta: "Ot tak po prostu, tom 2" (2010)
utwór nie wydany na singlu
debiut: notowanie 360 (24.10.2010)
staż: 28 tygodni
max: 10
881 punktów
kariera: 29 - 24 - 20 - 16 - 11 - 13 - 13 - 10 - 12 - 13 - 16 - 12 - 12 - 15 - 10 - 12 - 15 - 19 - 21 - 25 - 22 - 31 - 28 - 22 - 22 - 25 - 33 - 46


okoliczności
Jeden z najciekawszych projektów z tych klimatów w ostatnich latach. W tym roku zaliczyłem ich dwa koncerty: pod koniec stycznia w Tawernie Korsarz w Warszawie i w marcu na Yapie w Łodzi. "Czekam nowego dnia" nie należał do utworów, który najbardziej spodobały mi się po pierwszym przesłuchaniu. Jednak już po kilku to był mój faworyt. Wtedy jeszcze do spółki z "Otwórz mi drzwi". Jednak o ile ten drugi bez większych problemów dotarł do pierwszej trójki, to "Czekam nowego dnia" miał ogromne problemy z wejściem do dziesiątki (pojawił się w niej dwa razy, w tym drugi raz bezpośrednio po koncercie w Tawernie). Fakt, że te problemy miał bardzo długo zaowocował tak wysokim miejscem w podsumowaniu. Na liście przebywał od października aż do maja. Przez ten czas zdążył przypiąć do siebie mnóstwo sytuacji, ludzi i wspomnień, ale z tej racji, że wszytko to jest wciąż bardzo świeże, nie będę o tym pisał. Dziś jest to mój zdecydowanie ulubiony utwór z płyty "Ot tak po prostu, tom 2".

No i cóż... Powinien tu być jakiś link, żeby każdy mógł sobie ten utwór odsłuchać, ale niestety nic takiego nie znalazłem.

Dodam jeszcze, że ten utwór jest niechlubnym rekordzistą setki (ba, nawet dwusetki!) jeśli chodzi o najwyższą pozycję na liście. Najwyższy utwór w podsumowaniu, który nie dotarł do pierwszej dziesiątki, uplasował się na miejscu 252 i jest to "Desperate Graves" zespołu The Mars Volta.
Na wyższych pozycjach są już wyłącznie utwory, które docierały co najmniej do trzeciego miejsca listy, co jeszcze bardziej podkreśla nietypowość tego rezultatu.


Przy okazji kolejnego utworu, można będzie dowiedzieć się trochę o początkach listy.

67. SAVE THE POPULATION - Red Hot Chili Peppers

płyta: "Greatest Hits" (2003)
utwór nie wydany na singlu*
debiut: notowanie 13 (29.02.2004)
staż: 23 tygodnie
max: 1 (4 razy)
882 punkty
kariera: 39 - 12 - 4 - 1 - 2 - 1 - 2 - 2 - 1 - 3 - 1 - 3 - 5 - 6 - 6 - 11 - 17 - 22 - 24 - 27 - 30 - 35 - 37


okoliczności
Utwór z wcześniejszej epoki niż wszystkie dotychczas prezentowane. Płyta "By The Way" (przepraszam - kaseta) przez bardzo długi okres czasu była przeze mnie ubóstwiana. Ten stan utrzymywał się od wakacji 2002, kiedy ta płyta się pojawiła, aż do wiosny 2004, kiedy to słuchałem tej płyty na działce u rodziny ucząc się do egzaminu gimnazjalnego. Wraz z początkiem liceum zaczęły się inne czasy. Dostałem od rodziców pierwszy odtwarzacz mp3 i znacząco rozszerzyłem obszar muzycznych poszukiwań.

Choć z drugiej strony za symboliczną datę tego rozszerzenia może być uważany dzień 7 grudnia roku 2003 - data pierwszego notowania podsumowywanej właśnie listy. A właśnie, skoro już jesteśmy przy początkach listy, to może warto byłoby coś więcej o tym napisać. Z początku układałem w każdym tygodniu trzy notowania. Po pewnym czasie zmniejszyłem tę liczbę do dwóch, by wreszcie - na potrzeby internetu - poprzestać na tworzeniu listy raz w tygodniu. Dlatego też pierwsze 143 notowania to w rzeczywistości podsumowania tygodnia, w których w przypadku takiej samej liczby punktów o wyższej pozycji decydowało miejsce w kończącym tydzień notowaniu.

Wracając do pierwszego wątku, "Save The Population" - a wcześniej "Fortune Faded" - wykorzystały ogromny głód wszystkiego co może być w jakikolwiek sposób związane z Red Hot Chili Peppers. Płytę z ich największymi przebojami dostałem kilka tygodni wcześniej na urodziny. "Fortune Faded" z pewnością odniósłby jeszcze większy sukces niż "Save The Population", gdyby nie fakt, że był na pierwszym miejscu w pierwszym notowaniu.
Przy okazji muszę też wspomnieć, że wtedy mój odbiór "Save The Population" był trochę inny niż teraz, co mogło wynikać z tego, że nie do końca rozumiałem o czym jest tekst utworu Icon_wink2

"Save The Population" był na pierwszym miejscu cztery razy. Ten ostatni przypadał na 23 notowanie (9 maja 2004) - pierwsze, w którym na liście znalazło się 50 utworów. Wcześniej od początku roku 2004 lista liczyła 40 pozycji. W pierwszych czterech notowaniach - jedynie 30. Skąd takie zmiany? Od 2000 roku tworzyłem listę na podstawie LP3, która liczyła 30 pozycji + 20 miejsc w poczekalni (mogły być podwójne pozycje). Z czasem ta lista zaczęła mi się wydawać zbyt restrykcyjna, gdyż mogły na niej się znaleźć tylko te utwory, które były na LP3. Dlatego w latach 2002 i 2003 powstawały różnego rodzaju hybrydy, które w końcu rozpływały się i ustępowały liście w starej, konserwatywnej formule. Im szerszy stawał się obszar moich muzycznych poszukiwań, tym było gorzej. W 2003 roku rozszerzyłem pulę utworów, które mogły się pojawić na liście do wszystkich utworów z zestawu do głosowania. W końcu poddałem się i po raz kolejny stworzyłem coś nowego. Coś co miało istnieć równolegle z tamtym. Z początku faktycznie było to zgodne współistnienie. Nowa lista była obiektem różnego rodzaju eksperymentów (stąd te zmiany, o których wcześniej pisałem). Jednak z czasem, kiedy już utrwaliła się formuła 50 miejsc, stara lista zaczęła zamieniać się w ducha, aż w końcu przestała nawet straszyć swym anachronizmem.




* informacje na Wikipedii są trochę sprzeczne, nie będę w to wnikać


66. I DRIVE THE HEARSE - Porcupine Tree

płyta: "The Incident" (2009)
utwór nie wydany na singlu
debiut: notowanie 321 (24.01.2010)
staż: 24 tygodnie
max: 2
884 punkty
kariera: 30 - 8 - 7 - 11 - 10 - 12 - 13 - 13 - 17 - 16 - 18 - 8 - 4 - 2 - 2 - 3 - 5 - 8 - 12 - 15 - 22 - 25 - 32 - 47


okoliczności
Bardzo późno zabrałem się za poznawanie najnowszego albumu Porcupine Tree. Pierwszy raz na liście płyt pojawił się on 17 stycznia 2010, a więc 4 miesiące po ukazaniu się. Promujący płytę "Time Flies" nie zachęcił mnie na tyle, żebym prędko po nią sięgnął. Ale kiedy już to nastąpiło, efekt był natychmiastowy. Choć w przypadku "I Drive The Hearse" sytuacja wyglądała dość nietypowo. Już w drugim tygodniu obecności na liście udało się wejść do pierwszej dziesiątki, by dwa tygodnie z niej wypaść i stopniowo przesuwać się w dół. Otrzeźwienie przyszło w kwietniu, kiedy to nastąpił nagły zwrot i wtedy też "I Drive The Hearse" odnosił największe sukcesy. Na opóźnienie to wpływ miała w pewnym stopniu Yapa, która zaowocowała pojawieniem się na mojej liście m.in. Słodkiego Całusa Od Buby i Myśli Rozczochranych.
"I Drive The Hearse" był blisko pierwszego miejsca, ale nigdy nie udało się wspiąć na sam szczyt. Pocieszeniem może być fakt, że dwukrotnie na przeszkodzie stanął utwór, który w tym podsumowaniu ulokował się bardzo wysoko.
W tym podsumowaniu Porcupine Tree pojawia się po raz ostatni. Steven Wilson pojawi się jeszcze raz w innym wcieleniu. Trzeba jednak przyznać, że jego obydwa projekty stanowią kawał historii mojej listy. Ich wspólne siły wywindowałyby Stevena Wilsona na trzecie miejsce w podsumowaniu zespołów.




Taaak, z tej pozycji zdecydowanie mogę być dumny Icon_razz


65. BEHIND BLUE EYES - Limp Bizkit

płyta: "Results May Vary" (2003)
data wydania singla: 28.11.2003
debiut: notowanie 1 (7.12.2003)
staż: 23 tygodnie
max: 1 (1 raz)
887 punktów
kariera: 14 - 12 - 5 - 4 - 7 - 3 - 1 - 4 - 3 - 2 - 3 - 8 - 8 - 2 - 12 - 15 - 19 - 21 - 21 - 23 - 31 - 30 - 38


okoliczności
To jedyny utwór z pierwszej setki podsumowania, który był na liście w pierwszym notowaniu. Nie oznacza to jednak, że gdyby nie to osiągnąłby o wiele więcej, bo na LP3 był wówczas dopiero od dwóch tygodni. Z tego co pamiętam, poznałem go trochę przed tamtym debiutem, bo byłem wtedy na bieżąco ze wszelkimi nowościami w muzyce, zwłaszcza tej mainstreamowej. Był to czas bardzo wielu muzyczno-listowych inspiracji i może również to po części przyczyniło się do powstania listy o nowej, z założenia wyzwolonej formule (choć z tym wyzwoleniem później różnie bywało).

Dziś "Behind Blue Eyes" kojarzy mi się z kilkoma obrazami. Pierwsze skojarzenie to teledysk do tego utworu, który załączam poniżej. Drugie jest nieco bardziej wyrafinowane i niezbyt pozytywne. Czasy gimnazjum - a zwłaszcza trzecią klasę - wspominam jako niezwykle nudny okres, kiedy to zarówno w życiu towarzyskim, jak i w każdej innej dziedzinie życia nic a nic się u mnie nie działo. Być może to jest kolejna przyczyna mojego bujnego życia listowo-muzycznego na przełomie lat 2003 i 2004. Wśród nielicznych wspomnień przewijają się wyjazdy, w tym wyjazd na narty do Zawoi. Kolega, z którym mieszkałem w pokoju, miał monopol na puszczanie muzyki i tak praktycznie non stop leciała płyta "Results May Vary" (no, było może trochę The Offspring jeszcze, ale nic innego nie pamiętam), a "Behind Blue Eyes" szczególnie często, bo zapętlał ten utwór " na dobranoc" Icon_wink2
I wreszcie trzecie skojarzenie. Lista Przebojów Programu Trzeciego. Weekend majowy. Nauka do egzaminu gimnazjalnego. Ta sama działka, o której wspominałem dwa utwory wcześniej. Po wielu tygodniach spędzonych w pierwszej dziesiątce "Behind Blue Eyes" spada z 8 na 15. Jak się później okazało, był to ostatni tydzień tego utworu na liście. Nie miało to jednak wpływu na obniżkę formy na mojej liście, bowiem już wtedy ten utwór był w trzeciej dziesiątce, mając swoje największe sukcesy - obejmujące praktycznie w całości tamtą zimę - już dawno za sobą.

I tak samo jak w przypadku "Save The Population", teraz mam zupełnie inny odbiór tekstu tego utworu. Co prawda już wtedy tamte emocje na mnie oddziaływały bardzo silnie, ale dopiero dziś tak naprawdę rozumiem o co w tym wszystkim chodzi... Oczywiście trzeba tu wyraźnie zaznaczyć, że jest to cover zespołu The Who oraz, że jest to jedyny cover w tym zestawieniu.






64. THE CLINCHER - Chevelle

płyta: "This Type Of Thinking (Could Do Us In)" (2004)
data wydania singla: 15.03.2005
debiut: notowanie 69 (27.03.2005)
staż: 24 tygodnie
max: 1 (1 raz)
890 punktów
kariera: 36 - 19 - 10 - 9 - 14 - 9 - 7 - 5 - 3 - 8 - 5 - 6 - 2 - 2 - 1 - 4 - 8 - 11 - 15 - 19 - 29 - 33 - 36 - 43


okoliczności
Za dwa dni pojawi się nowy album zespołu Chevelle. Pewnie dobrym pomysłem byłoby wstrzymać się do tego czasu z prezentacją jedynego utworu Chevelle w zestawieniu, ale... po co czekać, skoro można zaprezentować już teraz Icon_wink2
69 notowanie było historyczne. Data 22 marca 2005 była jedną z najważniejszych w historii mojego postrzegania muzyki. Tego dnia po raz pierwszy w życiu słuchałem Active Rock Listy, która to wróciła wówczas na antenę Rock Radia Mazowsze. Wcześniej przez wiele miesięcy ta stacja była martwa w tym sensie, że nie było w niej żadnych audycji. Mimo to właśnie dzięki niej (dzięki utworom, które niezmiennie figurowały na jej playliście) zgłębiłem się w tym okresie w muzykę rockową lat 90-tych i przełomu wieków. Była to wówczas jedyna rockowa stacja, którą byłem w stanie odebrać. Paradoksalnie teraz, gdy jest tego multum, nie mam już zapotrzebowania na takie radio.

W każdym razie data 22 marca była pod tym względem przełomowa. Skończył się czas poznawania moich muzycznych korzeni (no cóż... może dlatego nie są one zbyt głębokie Icon_wink2 ) i rozpoczęła się epoka, w której byłem na bieżąco z tym co się dzieje w muzyce rockowej, zwłaszcza tej za oceanem. Active Rock Listę śledziłem już od dłuższego czasu (gdzieś od przełomu lata i jesieni 2004). Jednak wtedy nie była ona nigdzie prezentowana, a dostęp do poszczególnych utworów był często mocno ograniczony. Dlatego 22 marca znów (chyba już po raz ostatni) w ruch poszły kasety magnetofonowe (przypomniały się stare czasy nagrywania z LP3) i zaowocowało to pojawieniem się na liście aż dziesięciu nowości. Po raz pierwszy na mojej liście pojawiły się zespoły Atomship, Shinedown, Sinch i Strata, a tydzień później - Breaking Benjamin. Chevelle był już wcześniej z utworem "Vitamin R (Leading Us Alone)". Jednak dopiero "The Clincher" odniósł sukces. Rodził się on w bólach, bo w tamtym okresie pretendentów do wejścia na szczyt było chyba tak dużo, jak nigdy wcześniej, ani później. Po 15 tygodniach pobytu na liście udało się wejść na szczyt detronizując "Broken Wings" Alter Bridge. Tydzień później pozycję lidera odebrał Chevelle "Right Here" - pierwszy utwór zespołu Staind w historii mojej listy.





"Fear
And panic in the air
I want to be free
From desolation and despair
And I feel
Like everything I saw
Is being swept away
When I refuse to let you go

I can't get it right
Get it right
Since I met you

Loneliness be over
When will this loneliness be over? (...)"


63. MAP OF THE PROBLEMATIQUE - Muse

płyta: "Black Holes And Revelations" (2006)
data wydania singla: 18.06.2007
debiut: notowanie 180 (13.05.2007)
staż: 26 tygodni
max: 1 (4 razy)
890 punktów
kariera: 49 - 37 - 28 - 24 - 13 - 5 - 4 - 6 - 5 - 3 - 1 - 1 - 1 - 1 - 2 - 2 - 6 - 11 - 16 - 26 - 27 - 29 - 33 - 32 - 35 - 39


okoliczności
Muse pojawia się tutaj nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni, choć "Map Of The Problematique" jest najwyżej notowanym utworem z płyty, która osiągnęła na mojej liście największy sukces. Mimo to nie mam wątpliwości, że ta pozycja jest zdecydowanie za niska.
Gdy myślę o tym utworze, przychodzą mi na myśl dwa obrazy. Pierwszy jest ściśle związany z okresem, w którym gościł na liście. Największe sukcesy odnosił, gdy lato było w pełni. Dwa razy na pierwszym miejscu w lipcu, dwa razy w sierpniu. Większość tego czasu spędziłem nad morzem. To był chyba najdłuższy i najbogatszy pobyt nad Bałtykiem w czasach nie dziecięcych. A przy tym również najbardziej inspirujący. Jego centralną częścią były dni, w których przejeżdżałem z Jastarni do Rowów spędzając po jednej nocy w Helu i w Chałupach. To była chyba pierwsza moja taka samotna kilkudniowa podróż w życiu, podczas której poczułem się prawdziwie wyzwolony.
Tak, to były te najdłuższe wakacje w moim życiu, po których miałem pójść na studia. Te wyjazdy traktuję w tej chwili jako pożegnanie starego, a wrześniowy wyjazd w góry - jako powitanie nowego.

Był to też okres odejścia Marka Niedźwiedzkiego z Trójki. Ta informacja zastała mnie właśnie wtedy, gdy na pierwszym miejscu mojej listy był "Map Of The Problematique". Wtedy też utwór ten zaczynał odnosić sukcesy na LP3. Sukcesy te przyjmowałem z entuzjazmem.
Co ciekawe, utwór ten nie wzbudzał we mnie aż takich emocji rok wcześniej, gdy zachwycałem się płytą "Black Holes And Revelations". To narastało z czasem. Kiedy już spora część utworów z tamtej płyty się osłuchała, nadszedł czas na "Map Of The Problematique". Jak się okazało, to właśnie ten utwór osiągnął największy sukces. Pracował na to już na wiosnę, kiedy to jego lekkość i pozytywna energia jaka w nim drzemie, doskonale współgrała z moim ówczesnym stanem ducha. Dzięki temu do dziś kojarzy mi się on z najwspanialszym z uczuć, jakie może przeżywać człowiek - ze stanem odwzajemnionego zakochania. I to jest właśnie ten drugi obraz, który spowodował, że ten utwór nigdy mi się nie znudził.






62. BOAT BEHIND - Kings Of Convenience

płyta: "Declaration Of Dependence" (2009)
data wydania singla: 7.09.2009
debiut: notowanie 339 (30.05.2010)
staż: 27 tygodni
max: 1 (1 raz)
894 punkty
kariera: 47 - 50 - 49 - 27 - 24 - 6 - 3 - 1 - 3 - 4 - 4 - 3 - 4 - 11 - 11 - 11 - 17 - 13 - 13 - 19 - 14 - 13 - 15 - 21 - 26 - 33 - 41


okoliczności
Prawdopodobnie w ogóle nie byłoby tego zespołu na mojej liście gdyby nie Open'er 2010. Nieco przed festiwalem oczarowali mnie płytą "Declaration Of Dependence", a za sprawą koncertu wprowadzili mnie wręcz w totalne omamienie. Po festiwalu słuchałem ich chyba jeszcze więcej niż przed, podczas gdy w przypadku większości artystów tendencje były odwrotne. Dlatego dziwi mnie, że tylko ten jeden utwór odniósł na mojej liście sukces (drugi w kolejności - "24-25" ledwo załapał się do pierwszej pięćsetki).
"Boat Behind" był bezsprzecznie jednym z przebojów tamtego lata, a nieźle radził sobie także jesienią. W sumie przez 18 tygodni utrzymywał się w pierwszej dwudziestce. Karierę rozpoczął w pierwszym notowaniu po zakończeniu semestru, kiedy to zaliczył skok o 22 pozycję w górę. Do pierwszej dziesiątki zawitał tuż po Open'erze. Kiedy myślę o tym utworze, widzę przestrzenie, jakie miałem okazję oglądać w tamte wakacje w Pirenejach. Gdy go słucham, w myślach powraca atmosfera open'erowego koncertu i ciepło, jakie płynęło od nich ze sceny. Oto jak opisywałem wówczas tamten koncert:

Cytat:Zostaliśmy do końca Much, pomimo że bardzo kusiło mnie, żeby zobaczyć jak największą część namiotowego koncertu Kings Of Convenience. Gdy wszedłem do namiotu, doznałem szoku. Nie ze względu na to, co działo się na scenie, tylko ze względu na reakcje publiczności. Takiego aplauzu nie było nawet dzień wcześniej na Reginie Spektor. Popularność i sympatia jaką sobie zaskarbił ten zespół - uznawany wcześniej przeze mnie za dosyć przeciętny - zaskoczyła mnie bardzo mocno.

W końcu wniknąłem w tę atmosferę i dałem się ponieść tej niezwykle delikatnej muzyce, niezwykłej w swojej prostocie. Temu ciepłu płynącemu z każdego utworu, ale i z każdej wypowiedzi członków zespołu. Po raz pierwszy spotkałem się z sytuacją, w której zamiast klaskania zespół anonsował pstrykanie palcami. Zespół dostawał aplauz nie tylko pomiędzy piosenkami, ale i wielokrotnie w trakcie piosenek. Co ciekawe, na ten koncert udało się bardzo wielu cudzoziemców. Gdzie bym nie stanął, wszędzie słyszałem jakieś rozmowy w obcych językach.

I jeszcze dodam, że gdy później szedłem ze sceny głównej w kierunku namiotu, niemal wpadłem na jednego z członków zespołu (tego najbardziej charakterystycznego). Chodził sobie jak gdyby nigdy nic po terenie festiwalu, rozmawiając akurat z jakąś dziewczyną, która później poprosiła go o pamiątkowe zdjęcie Icon_wink2

Dziś do pozytywnych skojarzeń z tym zespołem i z tym utworem dochodzi teledysk, który dziś obejrzałem po raz pierwszy. Też bym chciał kiedyś odbyć taką podróż jak oni. Niby krótka, ale jakże treściwa Icon_wink2
W kontekście tego teledysku, zarówno tytuł piosenki, jak i nazwa zespołu, nabrały dla mnie nowego znaczenia Icon_wink2






61. FOUR TO THE FLOOR - Starsailor

płyta: "Silence Is Easy" (2003)
data wydania singla: 1.03.2004
debiut: notowanie 7 (18.01.2004)
staż: 23 tygodnie
max: 1 (4 razy)
895 punktów
kariera: 29 - 14 - 2 - 5 - 1 - 1 - 1 - 1 - 3 - 4 - 9 - 6 - 8 - 9 - 14 - 12 - 12 - 18 - 23 - 22 - 22 - 30 - 32


okoliczności
Kolejny utwór z początków mojej listy. Chwycił bardzo szybko. Kojarzy mi się przede wszystkim z teledyskiem, który na początku 2004 roku był bardzo często puszczany w telewizjach muzycznych. Często nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, gdy podczas słów "I could have it all if only you were here" na scenie zostawał sam pianista. No i oczywiście te smyczki, które nieodłącznie kojarzą mi się z tą piosenką.

Pamiętam, że ogromnym szokiem był dla mnie debiut tego utworu na LP3 w pierwszej dziesiątce. Ale przyznać trzeba, że tamto notowanie było dosyć dziwne (w pierwszej piętnastce były w sumie 3 debiuty). Szkoda, że był to w zasadzie ostatni tak wielki przebój tego zespołu - zarówno na LP3, jak i na mojej liście.
Pozycja, z której "Four To The Floor" wypadł z listy świadczy o tym, że do 900 punktów zabrakło naprawdę niewiele...
[/size]



Moja lista na Spotify
Archiwum mojej listy
Profil na Last.fm
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.05.2012 02:10 AM przez mrsap.)
09.05.2012 02:09 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
michal91d
Unregistered

 
Post: #19
RE: Podsumowanie 400 notowań
W tej grupie mam trzech ulubieńców: Coldplay, Muse i Starsailor
mrsap napisał(a):Zaraz, zaraz... Czy ja dobrze kojarzę, że ostatnio wyszła jakaś nowa płyta Coldplay? Icon_wink2
Icon_smile
Starsailor - chyba najlepszy w karierze, a i tak wydaje mi się mocno niedoceniany... Kiedyś taka muzyka debiutowała w pierwszej dziesiątce LP3? Teraz jest to nie do pomyśleniaIcon_neutral
09.05.2012 10:00 AM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #20
RE: Podsumowanie 400 notowań
ależ mam zaległości, podzielę sobie na kilka dni, żebym mógł z uwaga poczytać.
mrsap napisał(a):80. FALLING - Staind
rewelacyjny kawałek
mrsap napisał(a):79. KINGS OF SPEED - Archive
- niepozorny ale ma moc.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
09.05.2012 10:09 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Podsumowanie notowań 401-800 mrsap 21 3 661 11.07.2020 02:40 PM
Ostatni post: ku3a
  Podsumowanie 200 notowań mrsap's chart mrsap 80 68 990 17.08.2009 02:45 AM
Ostatni post: prz_rulez

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości