Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
MOJA LISTA - PODSUMOWANIE DEKADY
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 506
Dołączył: Mar 2008
Post: #21
RE: MOJA LISTA - PODSUMOWANIE DEKADY
[Obrazek: 40.jpg]
40. 115 08 1x2 KAZIK STASZEWSKI - BALLADA O ŻONIE ŻOŁNIERZA
Melodie Kurta Weill'a i coś ponadto (2001)

Gdy Kazik wziął na warsztat kilka melodii Kurta Weill'a zaczęło się prawdziwe szaleństwo. Od tamtej pory projekt gonił projekt, a płyty jak szalone wychodziły jedna po drugiej. Dlaczego o tym wspominam? Właśnie dlatego by przypomnieć atmosferę jak wtedy panowała. Było to zupełnie nowe wyzwanie, którego Kazik się podjął i efekty tej pracy są z perspektywy czasu naprawdę wspaniałe. „Ballada o kobiecie żołnierza” to piosenka, którą wtedy niektórzy krytykowali. Mówiono, że utwór jest zagrany na jedno kopyto i tak naprawdę nie ma się nad czym rozpływać. Ja nigdy nie podzielałem tej teorii, wręcz przeciwnie to co mogłoby być poczytane za zarzut, mi wydawało się w tym utworze najfajniejsze. Prosta punkowa w pewnym sensie aranżacja z sekcją dętą daje temu utworowi niesamowita siłę i przebojowość. Za to w innych utworach na płycie jak „Song o Alabamie” pokazał swoją inną stronę. Dlatego uważam, że wszystko na tym albumie miało odpowiednie proporcje i nawet „Krzesło łaski” Nicka Cava jako bonus gra do dzisiaj na tym albumie bardzo dobrze.

[Obrazek: 39.jpg]
39. 116 09 1x1 METALLICA - THE UNNAMED FEELING
St. Anger (2003)

Jaka by „St. Anger” nie była to dało się na tym albumie znaleźć fajne I dobre utwory. Pisałem już wcześniej o swoich zarzutach odnośnie tego albumu. Dlatego teraz nie zamierzam się kolejny raz nad tym rozwodzić. „The Unnamed Feeling” wylądował zaskakująco wysoko na mojej liście, a wiąże się to z tym, że w tamtym czasie bardzo podobał mi się ten utwór. Do dzisiaj zresztą uważam, że to jedna z najfajniejszych kompozycji z tamtego okresu, nie należy też zapominać, że jako fan zespołu często pozostaje wobec niego bezkrytyczny i może dzisiaj byłoby trochę niżej. Teraz jednak do rzeczy, a dokładniej o tym dlaczego uważam, że to fajny kawałek. Przede wszystkim podobają mi się tutaj zmiany melodyczne pomiędzy, zwrotkami, a słowami specyficznego krótkiego refrenu ze słowami „unnamed feeling”. Na dodatek te siedem minut, które trwa utwór mija zawsze bardzo szybko, a klimat, którzy stworzyło Metallica jest strasznie mroczny i zapada w pamięć. Należy też wspomnieć o bardzo fajnym brzmieniu gitar, które powodują, że to specyficznie brzmienie perkusje schodzi tutaj na dalszy plan, a nawet pasuje i nie psuje ogólnego wrażenia.

[Obrazek: 38.jpg]
38. 117 09 1x1 AGAINST ME! - THRASH UNREAL
New Wave (2007)

Zobaczyłem kiedyś w programie Conana O'Brien zespół, który od razu przykuł moją uwagę Against Me! Dlatego postanowiłem zapoznać się z dorobkiem i historią zespołu. Wyszło na to, że zespół był w tamtym czasie u progu wielkiej kariery i właśnie podpisał kontrakt z Sire czyli oddziałem Warner Music. To oczywiście pociągło za sobą wielkie konsekwencje, bo dotychczas zespół, który liczył się na niezależnej amerykańskiej scenie spotkał się z krytyką wielu wiernych fanów, którzy nie mogli wybaczyć zespołowi, że się skomercjalizował. Na dodatek porzucił swój styl i nie nawiązuje już w swojej muzyce do tradycyjnych folkowo- amerykańskich i irlandzkich brzmień. W jakim stopniu jest to prawda, jednak w zamian dostaliśmy pierwszą dopieszczoną i prawdziwie zrealizowaną z największym kunsztem płytę zespołu. Płyta „New Wave” bo o niej mowa to prawdziwy majstersztyk! Nie jest to już zwykłe punkowe granie, gdzie najbardziej liczy się prosty energiczny przekaz. Mamy tutaj do czynienia z dokładnie nagranymi i świetnie pomyślanymi oraz zaaranżowanymi kompozycjami. W żadnym zaś wypadku kompozycje nie utraciły na sile przekazu i energii. Stoi za nimi przecież autentyczny zespół, który w momencie nagrywania albumu był już niejako weteranem sceny niezależnej w stanach. Za sukcesem albumu stoi niewątpliwie Butch Vig, który produkował album i dzięki, któremu każdy z utworów na płycie brzmi znakomicie. Ponadto pojawia się on też w teledysku do nagranie „Thrash Unreal”, pomagając wylać wielki dzban z czerwonym płynem. W warstwie tekstowej piosenka odnosi się do zbuntowanej dziewczyny, która ciągle słyszy „rebel yell” (nawiązanie do utworu Billy Idola) w swojej głowie, a przecież żadna matka nie chce, aby jej dziecko zeszło na złą drogę. Ole społeczeństwo nie wie nic o problemach odrzucenia, buntu młodego pokolenia. Historia stara jak świat, ale jak świetnie brzmi w ustach Toma Gabela!

[Obrazek: 37.jpg]
37. 118 10 1x1 THE MARS VOLTA - TELEVATORS
De-Loused in the Comatorium (2003)

Nadszedł w końcu moment, w którym pojawia się utwór z wyjątkowej, najlepszej i niezapomnianej płyty The Mars Volta „De-Loused in the Comatorium”. Wspaniałą piękna ballada, której główny bohater albumu Cerpin Taxt's decyduje się na odebranie sobie życia. W teledysku do utworu widzimy jak małe zwierzątko w postaci tarsjusza, które na końcu obrazka skacze w przepaść, w kierunku światła. Na samym końcu jak i na początku widzimy człowieka, który najpierw stoi na moście, a w ostatniej scenie leży na ziemi. Różnie można to interpretować w końcu historia przestawiona na albumie ma miejsce w umyśle głównego bohatera i jego narkotykowej śpiączce. Wiadomo ponadto, że historia albumu oparta jest na śmierci przyjaciela Cedrica (wokalista zespołu) Julio Venegasa, który po wybudzeniu z narkotykowej śpiączki odebrał sobie życie. Tyle jeśli chodzi o warstwę tekstową choć oczywiście warto zapoznać się z całą historią tego koncept albumu. Najważniejsza jest tu bowiem muzyka, a po czterdziestu kilku minutach nieustannych gitarowych odlotów, świetnych zmian tempa i wokalnych popisów dostajemy chwilę oddechu przed finałem albumu. Największe wrażenie pozostawiają po sobie ostatnie dwie minuty utworu, gdzie drugim głosem ponawiane są słowa piosenki.

“Pull the pins (Pull the pins)
Save your grace (Save your grace)
Mark these words (Mark these words )
On his grave(On his grave)”

[Obrazek: 36.jpg]
36. 119 10 2x1 QUEENS OF THE STONE AGE - IN MY HEAD
Lullabies to Paralyze (2005)

Josh Homme powiedział kiedyś, że doszedł do swojego styli poprzez swoją silną wolę i cierpliwość, która pozwalała mu na wielogodzinne monotonne wystukiwanie jednego chwytu. W ten sposób próbował w oparciu o tą szaloną ideą tworzyć kompozycje z lepszym czy gorszym skutkiem nieważne, w końcu przecież doszedł do perfekcji, co pozwoliło mu później zostać ojcem chrzestnym stoner rocka. Tutaj do czynienia mamy właśnie z flagowym przykładem złotego środka tej idei. „In My Head” to nagranie, które opiera się na motywie długotrwałego uderzania w jeden dziwię przed przejściem na następny. Do tego napisana zostały świetne słowa, sam zaś refren, który jakby najbardziej odnosi się do tego początkowego rytmu bo w gruncie rzeczy nim jest wprowadza niemalże w trans. Podobnie jak w przypadku poprzedniego albumu QOTSA mamy wciąż do czynienia ze wspaniałym albumem, a przecież wszyscy obawiali się tego w jaki sposób zespół poradzi sobie po odejściu Nick Oliveri. Okazało się, że nie było się o co obawiać i wyszło baz większych zarzutów. Piosenkę „In My Head” na można było poznać przed premierą albumu już wcześniej z The Desert Sessions w postaci „My Head...Or Something”. Jest to bardzo ciekawy projekt jakby gdzie powstają jakby albumy demo QOTSA, a gdzie Homme zaprasza przeróżnych artystów. Ciekawe czy przed nowym albumem zespołu powstaną kolejne płyty z tej serii? Teraz byłaby kolej na Vol. 11&12!

[Obrazek: 35.jpg]
35. 120 11 1x1 ALICE IN CHAINS - A LOOKING IN VIEW
Black Gives Way to Blue (2009)

Nie ma sensu rozwodzić się nad historią, o której pisałem już wiele razy, czyli powrotem Alice In Chains w tamtym roku. Warto jednak zaznaczyć, że nic nie było pewne i tak naprawdę ten utwór rozwiał wszelkie wątpliwości. Nie byłem przekonany od razu, bo wydawało mi się, że utwór jest dość długi i mało przebojowy, ale gdy zapoznałem się z całym albumem, który okazał się rewelacyjny i gdy miałem na koncie większą liczbę przesłuchań stało się dla mnie jasne, że „A Looking In View” to nagranie chyba najlepsze na całym albumie. Nie jest to taki przebój jak inne single przed z tego albumu natomiast jest to kwintesencja stylu Alice. Mamy tu do czynienia ze złożoną kompozycją, która ciągle zaskakuje swoimi zwrotami i wstawkami. Doskonały refren dokładnie taki jaki znamy z wczesnych płyt zespołu, chwile potem kolejna zmiana i tak dalej. Dziś wiem, że Cantrell jest geniuszem i potrafił zrobić powrót w stylu, którego nikt się nie spodziewał. Jemu udało się nagrać płytę dokładnie taką jak siedemnaście lat wcześnie „Dirt”, a może nawet lepszą. Mocna słowa, ale nie boję się porównywać albumu do najlepszych płyt z okresu zespołu, po prostu tak to czuję.

[Obrazek: 34.jpg]
34. 120 09 1x2 RED HOT CHILI PEPPERS - BY THE WAY
By the Way (2002)

Bo doskonałym albumie „Californication” przyszedł czas na kolejną płytę papryczek. Nie był to już jednak tak dobra i równa płyta. Może nawet tym razem recenzenci obeszli się dość łagodnie i album zyskał dobre recenzje jednak mając na uwadze to jak równe i mocne było „Californication” to „By The Way” wypada jakoś zupełnie szaro. Zaczęło się jednak świetnie bo bez wątpienia „By The Way” to najlepsza kompozycja na płycie z 2002 roku. Jak ten czas leci! Przynajmniej jednak z perspektywy czasu moje słowa potwierdzają się w stu procentach, bo nie za często wracam do tej płyty, a najbardziej ma się w pamięci oczywiście doskonałe single no i może jeszcze „Throw Away Your Television”, utwór który od początku bardzo mi się podobał. „By The Way” zapamiętam też na pewno z bardzo śmiesznego teledysku. Chyba każdy widział ten obrazek. Co może zrobić niezrównoważony fan! Niezależnie jednak od wszystkich zastrzeżeń co do twórczości i poziomu płyt zespołu Red Hot Chili Peppers to wciąż ścisła czołówka moich ulubionych zespołów.

[Obrazek: 33.jpg]
33. 121 12 2x1 RED HOT CHILI PEPPERS - FORTUNE FADED
Greatest Hits (2003)

Na trzydziestym trzecim niespodziewanie Red Hot Chili Peppers cóż za zbieg okoliczności. Trochę rok po regularnym albumie panowie zdecydowali się na wydanie płyty „Greatest Hits”, a ja nie za bardzo lubię te wszystkie albumy z wielkimi przebojami. Nie można było jednak przejść obojętnie obok takiego nagrania jak „Fortune Faded” i od razu nasuwa się pytanie czy zespół odrzucił ten utwór z poprzedniej sesji z myślą o takim nadchodzącym wydawnictwie co byłoby wielkim błędem czy specjalnie na potrzeby tego wydawnictwa powstał jeden z najlepszych numerów Red Hot w nowym wieku? Mamy tutaj wszystko czego wymaga się od idealnego utworu Red Hot. Najważniejsze to funkowy rytm, doskonałą gitarę prowadzącą Frusciante, Flea jak zawsze absolutnie najwyższa półka, doskonały przester w chordowych chwytach. Niezapomniane i wspaniałe chórki Frusciante nadają takiego klimatu, że już dzisiaj płaczę po jego odejściu z zespołu. Wystarczy też obejrzeć teledysk do utworu, aby zobaczyć jak dobrze bawią się przy tym nagraniu sami Red Hoci. Skoro tyle napisałem już o tym, że Red Hot słyną z doskonałych singli to musze wspomnieć, że doskonała jest też zawartość małych płytek z całego okresu od „Californiction” do „Stadium Arcadium”. Posiadam praktycznie wszystkie tek epki i muszę przyznać, że niektóre piosenki są nawet lepsze od tych, które zespół umieszczał na swoich albumach, a trzeba jeszcze powiedzieć, że tak jak było to w przypadku „Fortune Faded” często są to wydawnictwa podwójne czyli CD1, CD2.

[Obrazek: 32.jpg]
32. 121 09 1x1 THE STROKES - HEART IN A CAGE
First Impressions of Earth (2006)

The Strokes to zespół, który zmienił moją muzyczną rzeczywistość. Kiedy w 2001 pierwszym roku wychodziła debiutancka płyta zespołu to słuchając poszczególnych piosenek, a w szczególności „Last Nite” w audycji „Trójkowy ekspres” redaktora Kostrzewy nie dawałem sobie nawet sprawy, że takie nagranie tego typu zespołów mogą gościć na mojej liście. Wydawał mi się wtedy, że najważniejszy jest jednak klasyczny rock. Dopiero po jakimś czasie odkryłem, że nie mogę zapomnieć o tych piosenkach tym albumie oraz, że tak naprawdę w gruncie rzeczy to wszystko co zrobili The Strokes jest o wiele bardziej rockowe. Chodzi tutaj przede wszystkim o postawę zespołu wobec trendów, świata muzyki, ale i własnego środowiska, z którego wywodził się zespół. Kiedy pięć lat później wychodziła trzecia płyta grupy „First Impressions of Earth” świat był już zupełnie inny. Ilość zespołów, które poszły w stronę muzyki garażowej, powszechnie nazywanej indie była już nie do ogarnięcia. To głównie The Strokes wytyczyli tą drogę dla innych, nawet jeżeli inne zespoły istniały dłużej czy ich muzyka była lepsza to wkład jaki włożyli w przemysł muzyczny muzycy z Nowego Jorku jest nie do podważenia. Drugim singlem z tego właśnie trzeciego albumu była piosenka „Heart In A Cage”, kompozycja do której powstał niezapomniany teledysk, w którym Julian Casablancas leży na ulicy gdzieś obok Chrysler Building. Piękne czasu aczkolwiek nie tak znowu odległe. Głównym tematem przewodnim utworu jest gitara Alberta Hammonda, który gra motyw podobny do klasycznych kompozycji „For Whom the Bell Tolls” Metallici czy wcześniej „Fairies Wear Boots” z repertuaru Black Sabbath. Do tego raz obojętny, drugi raz naszpikowany emocjami głos Casablancasa. Jedena znajlepszych kompozycji The Stokes ever!

[Obrazek: 31.jpg]
31. 121 12 1x1 KASABIAN - FIRE
West Ryder Pauper Lunatic Asylum (2009)

Od pierwszego przesłuchania wiedziałem, „Fire” to będzie wielki przebój na mojej liście. Na początku gdy usłyszałem nagranie jeszcze w dniu premiery w internecie od razu moją uwagę przykuły niesamowite lekkie refreny. Chodzi mi oczywiście o gitarę, która gra w momencie refrenów. Potem myślę, że utwór ma coś o wiele lepszego przecież ciągle pamiętam jeszcze ten niesamowity motyw gitary po refrenie. Kiedy zaś zobaczyłem teledysk do utworu to zupełnie oniemiałem. Czy da się lepiej połączyć głos Toma Meighana z obrazem upalnego lata takiego, że aż pod leje się ze skroni. Wszystko zrealizowane w sposób wyśmienity, dalekie ujęcia w żółto czerwonym świetle na ulice na której stoi bank, który za chwilę obrobić mają panowie Kasbian. Natomiast zdjęcia z kamery przemysłowej podczas napadu to już pomysł genialny. Ten teledysk po prostu, każdy musi zboczyć. Potem przyszła cała płyta „West Ryder Pauper Lunatic Asylum”, która okazała się być największym albumem Brytyjczyków i seria zdarzeń, które wywindowały zespół do poziomu ogromnych gwiazd, niemożna też zapomnieć o wspaniałym występie na Openerze. Ja zaś do dzisiaj pamiętam ten ogień i chyba prędko nie zapomnę.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.07.2011 01:14 PM przez marsvolta.)
21.01.2011 12:06 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #22
 
KASABIAN, THE STROKES, ALICE IN CHAINS, QUEENS OF THE STONE AGE a w szczególności AGAINST ME! cieszy mnie swoją obecnością. Wspomniałem coś o znakomitych opisach ?Icon_smile

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
21.01.2011 07:06 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
pabloyd
Unregistered

 
Post: #23
 
Tak, świetnie się czyta Icon_smile2
Najbardziej cieszą mnie papryczki, a mars volta to chyba jakaś rodzina prowadzącego Icon_wink2
Oczywiście, będę w głębokim szoku jak inny Mars Volta nie będzie bardzo wysoko Icon_smile2
21.01.2011 07:11 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Szymek79 Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 40 661
Dołączył: Sep 2010
Last.fm
Post: #24
 
pabloyd napisał(a):Tak, świetnie się czyta Icon_smile2
Najbardziej cieszą mnie papryczki,
potwierdzam zarówno to o czytaniu jak i o RHCP

[Obrazek: 1522fe537720d3c6gen.jpg]
21.01.2011 08:38 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
pabloyd
Unregistered

 
Post: #25
 
Szymek79 napisał(a):o RHCP
Byłeś na Śląskim ?
21.01.2011 09:26 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Szymek79 Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 40 661
Dołączył: Sep 2010
Last.fm
Post: #26
 
pabloyd napisał(a):byłeś na Śląskim ?
oj niestety nie

[Obrazek: 1522fe537720d3c6gen.jpg]
21.01.2011 10:08 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 506
Dołączył: Mar 2008
Post: #27
 
Ja akurat byłem, nie wspominałem tego koncertu za dobrze, ale po latach jednak coraz bardziej zapomina się o minusach. Po prostu mało było z Blood Sugar i takie jakieś chłodna przyjecie nas przez Kiedisa, no i się nie porzegnał. Za to Flea powiedział parę słów!

Za perspektywy czasu fajne wydarzenie, tylko zasiedzieliśmy się w barze po koncercie i do Krakowa wracałem o szóstej rano!
22.01.2011 02:11 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
pabloyd
Unregistered

 
Post: #28
 
marsvolta napisał(a):no i się nie porzegnał.
Tego nie zarejestrowałem, ale byłem daleko na miejscach dla geriatryków Icon_lol

marsvolta napisał(a):tylko zasiedzieliśmy się w barze po koncercie i do Krakowa wracałem o szóstej rano!
Czyli pozytywy też były Icon_mrgreen
22.01.2011 02:30 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 506
Dołączył: Mar 2008
Post: #29
RE: MOJA LISTA - PODSUMOWANIE DEKADY
[Obrazek: 30.jpg]
30. 122 10 3x1 LINKIN PARK - ONE STEP CLOSER
Hybrid Theory (2000)

Tak jest I tak było ją też wkręciłem się swego czasu w fenomen Linkin Park. Pierwszy raz usłyszałem ten zespół w szkolnej kawiarni jeszcze w liceum. Często wtedy uciekaliśmy z zajęć, gdy nie chciało się nam do szkoły chodzić, a żeby mieć rękę na pulsie, wiedzieć co się na zajęciach dzieje przesiadywaliśmy całymi dniami w szkolnym „Hadesie”. Jak zwykle musiała iść telewizja muzyczne, no i jakieś karty i inne gry, a czasem nawet jakiś używki, co to były za czasy. Jak zobaczyłem teledysk do „One Step Closer” to od razu uznałem, że musze koniecznie dowiedzieć się co ty jest i z miejsca utwór stał się przebojem na mojej liście. Dziś taka muzyka pewnie nie robi już na nikim wrażenia jednak wtedy było to coś zupełnie nowego i świeżego. Teraz po latach Linkin Park to już wielka firma i robią rzeczy, które nie do końca mi odpowiadają. Do pierwszej płyty „Hybrid Theory” bardzo chętnie wracam do dziś. Cały, album naszpikowany jest hitami, ale o tym będzie jeszcze potem.

[Obrazek: 29.jpg]
29. 125 09 4x3 METALLICA - WHISKEY IN THE JAR
Garage Inc. (1998)

Teraz to dopiero przesadziłem! Utwór na płycie wyszedł pod koniec 1998 roku, na singlu zaś początkiem 1999. I zaczęło się szaleństwo, które zbliżało się już wcześniej, bo w dniu wydania albumu czy jakoś przed Piotr Kaczkowski, puścił „Whiskey In The Jar” w programie trzecim. Tak musiało to być przed wydaniem albumu bo potem zaraz pobiegłem do skalpu nabyć „Garage Inc.” Potem bez większego trudu zakupiłem singiel z tym nagraniem z „dziewiątce” w Zakopanem. Była to płytka Part Three. Wtedy uświadomiłem sobie, że potrzebuje jeszcze dwóch. Gdzieś w czerwcu udało mi się nabyć w małym sklepiku na Krupówkach, którego już nie ma część drugą. Natomiast część trzecią kupiłem na rynku w Krakowie, oczywiście „Music Corner”. Wtedy byłem już ekstra zadowolony, a cały ten czas „Whiskey In The Jar” królowało na mojej liście. I cały rok 1999 spędziło na pierwszym, co dzisiaj już zdarzyć się nie może, ale wtedy Metallica była najważniejsza. Potem przechowałem nagranie jeszcze drugi rok na liście i dopiero po dziewięciu miesiącach nowego stulecia definitywnie się z nim pożegnałem, ale jak widać też radził sobie dobrze. Po prostu wtedy miałem taki tok rozumowania, że jeżeli nowe nagrania nie dorastają „Whiskey” do pięt to niezależnie czy mi się już osłuchało czy nie to po prostu te gorsze utwory nie mogą wyprzedzić największego przeboju na mojej liście w latach dziewięćdziesiątych. Z powodu takiego prowadzenia listy w tamtych czasach dzielę sobie ją na dwa okresy przed nowym wiekiem i po nowym wieku. W inny wypadku Maetallici nikt nie miałby szansy wyprzedzić, co nie jest jeszcze takie złe, ale co gorsza wyniki innych zespołów wyglądałby na tle „Whiskey In The Jar” po prostu śmiesznie.

Samo nagranie powaliło mnie zaś na łopatki od pierwszego przesłuchania i to w tamtym okresie zdecydował, że ja też chcę tak grać i stało się główną inspiracją do sięgnięcia po gitarę. Na początku było to stare nie strojące pudło jednak jakąś solówkę przy pomocy dwóch trzech strun dało się zagrać. Od dawna znałem pierwszą wersję Thin Lizzy i zawsze mi się podobała ta stara irlandzka pieśń, nie wyobrażałem sobie jednak, że można to zagrać w takie sposób jak Metallica. Jest niewiele utworów, które brzmię lepiej od oryginału i dla mnie wersja kalifornijskiego bandu jest oczywiście najlepsza.

Utwór wygrał też podsumowanie 1999 na liście w trójce i nie muszę chyba mówić, że byłem wtedy w siódmym niebie. Po ciosie jaki dostało wcześniej „Mama Said”, pewnie zmierzające po przebój roku, a wyprzedzone później przez U2 i Budkę nic nie mogło smakować lepiej. Tym bardziej, że rywalizacja z doskonałą „Dziewczyna Bez Zęba Na Przedzie” była ostra.

[Obrazek: 28.jpg]
28. 125 09 2x2 THE WHITE STRIPES - ICKY THUMP
Icky Thump (2007)

Idealny moment i idealny czas nastał dla The White Stripes, kiedy wychodziła płyta i singiel „Icky Thump”, bo akurat drugi singiel z albumu nie był już tak dobry i w ten sposób bez większych problemów niesamowite „Icky Thump” zbierało punkty i dziś znajduje się bardzo wysoko, a takie „Seven Nation Army” było u mnie na pierwszym, a w podsumowaniu dopiero na 111. miejscu. Jack White od zawsze lubował się w starych wzmacniaczach i dziwnych gitarach. Dlatego nie może dziwić specyficzne i nie do podrobienia brzmienie tego instrumentu w utworze. Na dodatek Jack podejmuje ciekawy problem emigracji meksykańskiej ludności do Stanów Zjednoczonych, wyprzedzając tym samym Roberta Rodrigueza i jego „Maczetę”, a za obrazkiem do utworu stoi właśnie sam White, któremu pomagali wspaniali bracia Malloy. Jeśli zaś skupić się na samych White Stripes to warto zastanowić się nad jedną rzeczą i zadać sobie pytanie. Jak oni to robię? Grają muzykę w taki sposób jakby cofali się o czterdzieści lat, a potem pokazują nam to dzisiaj. Może maja jakieś nadprzyrodzone moce? Jedno jest pewne Jack White to dzisiaj taka instytucja, że ciężko wyobrazić sobie dziś rynek muzyczny bez jego projektów!

[Obrazek: 27.jpg]
26. 126 09 1x1 BABYSHAMBLES – DELIVERY
Shotter's Nation (2007)

Jak Pete Doherty chce to potrafi i to jak! „Delivery” to według mnie jedna z najfajniejszych piosenek Babyshanbles, która śmiało może konkurować z największym hitem zespołu „Fuck Forever” z pierwszej płyty. Cała płyta „Shotter's Nation” też jest zupełnie przyzwoita i można bez zbędnych wyróżnień ustawiać ja na równi za debiutem. Co jest najlepsze w „Delivery” to, że ma wszystko czego mogę wymagać od piosenek Dohertego przede wszystkim ten główny motyw, który grany jest podczas zwrotek jest niesamowity, bo taki prosty, jakoś nikt wcześniej na to nie wpadł. Potem charakterystyczne dla zespołu przejście i genialny refren. Tekst utwory jest bardzo osobisty, bo odnosi się do Kate Moss, z którą Pate był wtedy związany, a utwór no taki specyficzny list miłosny po rozstaniu. Utworu można słuchać bez końca i za każdym razem wprowadza mnie on w dobry nastrój niezależnie od jego treści, muzyka zawsze cieszy. No i jest to oczywiście jazda obowiązkowa jeżeli chodzi o utwory, które lubię sobie sam czasem pograć. Brzmi fajnie zarówno na gitarze akustyczne jak i na elektrycznej. Najlepiej zaś na dwie bo naprawdę jest tam co pobrać jak zwykle doskonała, aczkolwiek bardzo angielska i undergroundowa aranżacja. Takie utwory potrafią pisać tylko dwaj panowie szkoda, że wciąż nie mogą się dogadać. Zobaczyć The Libertines na przykład na Openerze to byłoby coś. Może zdarzy się cud? Kto wie jeżeli jest jakaś szansa to należy o nich powalczyć.

[Obrazek: 26.jpg]
26. 126 09 1x1 QUEENS OF THE STONE AGE - GO WITH THE FLOW
Songs for the Deaf (2002)

To był wspaniały okres dla QOTSA zaraz po rewelacyjnym “No One Knows” przyszedł czas na „Go With The Flow”, a ten utwór w niczym nie ustępował swojemu poprzednikowi. Na dodatek powiem o takiej ciekawostce, która każdy może sobie sprawdzić. Jest to jeden z łatwiejszych utworów do zagrania na gitarze, bo można to zrobić tak. Gramy 16 razy e-mol i po 8 razy C-dur potem a-mol. Natomiast w refrenie a-mol zamieniamy na D-dur i to by było na tyle. Oczywiście jeżeli chodzi o gitarę rytmiczną, bo jak wie każdy kto słuchał tego utworu najlepsze jest to co gdy wchodzi gitara grająca temat główny. Potem jeszcze głos Homme’a, który tak dobrze wpisuje się w pustynny, klimat utworu. Dlaczego pustynny? Bo czym byłoby „Go With The Flow”, bez teledysku? Odpowiedź jest prosta, cały czas doskonałym utworem, Ele nie da się ukryć, że jak pierwszy raz się zobaczy ten teledysk to nie da się już o nim zapomnieć. Na dodatek oglądałem reportaż z planu teledysku i wiem trochę o kuchni powstawania clipu. Obrazek stworzony przez brytyjską grupę Shynola został zrobiony w ten sposób, że muzyków posmarowano sadzą, a jak wiadomo jest to materiał o własnościach zbliżonych do materiału doskonale czarnego i świetnie pochłania światło. W ten sposób uwieczniono czarno białe postacie muzyków jadących pustynną drogą jakimś amerykańskim Buickiem. I tak powstał jeden z najwspanialszych teledysków tego minionego już dziesięciolecia. Warto nadmienić też, że moja alternatywna ksywka, której używałem chociażby na forum Marka Niedźwiedzkiego w „złotych” wzięła się właśnie od stoner rocka stąd fstoner. Skąd wzięło f? Może na razie nie będę zdradzał, ale można się domyśleć.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.07.2011 01:19 PM przez marsvolta.)
25.01.2011 02:10 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Szymek79 Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 40 661
Dołączył: Sep 2010
Last.fm
Post: #30
 
Linkin Park najlepsze oczywiście Icon_mrgreen pojawi się jeszcze coś z "Hybird Theory"?

[Obrazek: 1522fe537720d3c6gen.jpg]
25.01.2011 02:20 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 506
Dołączył: Mar 2008
Post: #31
 
Szymek79 napisał(a):Linkin Park najlepsze oczywiście Icon_mrgreen pojawi się jeszcze coś z "Hybird Theory"?
Nie lubię uprzedzać wypadków, ale co mi tam, w końcu na końcu i tak nie będzie to miało większego znaczenia Icon_smile2 . Wiec jeśli pytasz to odpowiem, że tak będzie! Icon_smile2
25.01.2011 03:58 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #32
 
marsvolta napisał(a):Tak jest I tak było ją też wkręciłem się swego czasu w fenomen Linkin Park
To podobnie jak ja,
marsvolta napisał(a):26. 126 09 1x1 QUEENS OF THE STONE AGE - GO WITH THE FLOW
Fantastyczny kawałek, jeden z wielu tej niezwykłej formacji.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
25.01.2011 07:13 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Szymek79 Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 40 661
Dołączył: Sep 2010
Last.fm
Post: #33
 
Cytat:Nie lubię uprzedzać wypadków, ale co mi tam, w końcu na końcu i tak nie będzie to miało większego znaczenia Icon_smile2 . Wiec jeśli pytasz to odpowiem, że tak będzie! Icon_smile2
Icon_biggrin3

[Obrazek: 1522fe537720d3c6gen.jpg]
25.01.2011 12:26 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 506
Dołączył: Mar 2008
Post: #34
RE: MOJA LISTA - PODSUMOWANIE DEKADY
[Obrazek: 25.jpg]
25. 12 911 1x1 PEARL JAM - JUST BREATHE
Backspacer (2009)

Do końca życia będę już chyba pamiętał wykonanie tego utworu z tamtego rocznego słonecznego lata na naszym wspaniałym i nagradzanym (do akurat jest dziwne) festiwalu. Teoretycznie taki występ na festiwalu nie wchodził nawet w grę bo zespół od wielu lat niechętnie koncertował na festiwalach po tragicznych wydarzeniach w Roskilde jeszcze w ostatni roku tamtego wieku. Tutaj jednak absolutna niespodzianka i zgodzili się zagrać i to dla polskich fanów, a przecież wiadomo jakie to ryzyko, bo polska publiczność do najgrzeczniejszych nie należy. Jednak tego pierwszego dnia Openera 2010 wystąpili wspaniale, a gdy przyszedł czas na „Just Breathe” tłum wspólnie z zespołem odśpiewał cały tekst utworu. Tego się prawdę powiedziawszy nie spodziewałem, bo to w końcu utwór nie tak stary i kultowy jak choćby „Black”, ale od tego momentu zrozumiałem, że utwór na stałe wpiszę się historię muzyki, a już na pewno stanie się sztandarowym hymnem Pearl Jam. Utwór spełnia wszystkie cechy wielkiej kompozycji, po pierwsze melodia i wykonanie absolutnie perfekcyjne od czasów Kansas i ich ponadczasowej „Dust in the Wind” chyba nikt nie wymyślił lepszej kompozycji nawiązującej do tego nurtu, zaznaczam jednak, że to tylko moje zdanie. Na dodatek tekst utworu też niesie uniwersalne przesłanie, że wszystko przeminie, a tak naprawdę liczą się tylko te chwile z bliską osobą. Czyż nie pięknie? Może, aż za bardzo pięknie natomiast jak Eddie śpiewa to te wszystkie słowa z pozoru banalne zaczynają brzmieć jakoś inaczej. Temu człowiekowi od zawsze się wierzy. No i pomyśleć, że nie od pierwszego przesłuchania przekonałem się do tej piosenki, a dziś wydaje mi się najlepsza na ostatnim albumie Perrl Jam ←.

[Obrazek: 24.jpg]
24. 131 12 1x1 QUEENS OF THE STONE AGE - NO ONE KNOWS
Songs for the Deaf (2002)

Teraz to już wypada napisać od serca i trochę więcej o fenomenalnej płycie Queens Of The Stone Age „Songs for the Deaf”. Głuchy nie jestem, ale to zdecydowanie piosnki dla mnie i wiedziałem to od pierwszego przesłuchania tego albumu. Bo oczywiście orientowałem się w tym co robi co zrobili panowie z QOTSA przy albumie „Rated R” i piosenki „Feel Good Hit of the Summer" oraz „The Lost Art of Keeping a Secret" nie były mi obce, przecież jestem stałym czytelnikiem „Tylko, Teraz Rocka” i nie sposób było przeoczyć fenomenalna recenzje niebieskiego albumu, jednak gdy wyszedł ten czerwony z widłami czyli „Songs for the Deaf” oczywiści, to stałem się fanem zespołu na całego. „No One Knows”, kto nie uległby magii tego utworu. Główny riff utworu jest tak niesamowity, że wciąga niemalże od razu, refreny przejścia, fenomenalna gra basu z perkusją (Oliveri, Grohl) no i oczywiście wspaniała sekcja dęta, bez której ten utwór brzmiałby zupełnie inaczej. Nie wiem czy gdzieś już wcześniej o tym nie pisałem, ale dobrze napiszę jeszcze raz. QOTSA są na tym albumie Beatlesami stoner rocka. Utwory takie jak „Gonna Leave You” czy „Another Love Song” w naturalny sposób odnoszą się do sposobu w jaki pisali swoje największe proste przeboje panowie z Liverpoolu. Cały czas wiemy jednak na jakiej płycie się znajdujemy, bo tak grać i śpiewać może tylko jeden człowiek na świecie. Dodatkowo aby utrzymać klimat samochodu, którym przemierzamy z zespołem okolice kalifornijskiego Palm Desert, utwory są przerywane przez radio didżejów, ale nie takich jakich znamy z nudnych polskich rozgłośni, ale takich prawdziwych amerykańskich wyjadaczy. Ponadto na albumie znajdziemy też wiele psychodelicznych brzmień oraz to co najlepsze na koniec bonus track „Mosquito Song” jedna z najwspanialszych piosenek zespołu. Jeśli można powiedzieć, że utwór w jakims stopniu przybliża styl zespołu to „No One Knows” na pewno reprezentuje QOTSA najlepiej. Na koniec przypomnę jeszcze o znakomitym teledysku z rogatą historią w tle.

[Obrazek: 23.jpg]
23. 133 12 1x1 AUDIOSLAVE - COCHISE
Audioslave (2002)

Tom Morello powiedział kiedyś, że zanim byli Led Zeppelin było The Yardbirds, ciekawe porównanie do sytuacji Rage Against The Machine i powstałego na zgliszcza zespołu Audioslave. Chris Cornell nie szukał kolegów z RATM, ani oni jego, ale tak się składa, że brodacz Rick Rubin wymyślił sobie, że fajnie będzie jak przedstawi Cornella Tomowi, Wilk i Commerfordowi . Smotkanie okazało się na tyle owocne, że panowie z miejsca podjęli współpracę i powstał jedna z fajniejszych grupa. Zostali bardzo skrzywdzona przez krytyków muzycznych, bo debiutancki album Audioslave był naprawdę wspaniały i tak naprawdę nie ma tam słabych momentów. Na pierwszy singiel zostało wybrana nagranie „Cochise” i był to wybór bardzo trafiony. Od razu z grubej rury i nie zabrakło niczego, bo jest czadowo ostro Cornell śpiewa tak jak przystało na najlepszego rockowego wokalistę wszechczasów (chodzi mi o warunki wokalne oczywiście), a Morello daje nam popis gitarowych efektów pirotechnicznych na tle doskonałego teledysku z efektami pirotechnicznymi. Czego chcieć więcej, a przecież album brzmiał bardzo klasycznie utwory były zróżnicowane, płyta na pewno nie była monotonna. Jednak nie! Nie dano im dobrych recenzji na może oprócz „Q”, ale ten magazyn zawsze jest trochę kontrowersyjny w swoich ocenach. Dla mnie jednak ten album to było spore wydarzenie i pamiętam, że na ta płytę naprawdę się czekało. Warto dodać, że super grupa postanowiła zatrudnić też super speca od okładek i tak powstała cudowna praca Storma Thorgersona, który znany jest oczywiście ze współpracy z Pink Floyd.

[Obrazek: 22.jpg]
22. 135 13 1x1 ALICE IN CHAINS - CHECK MY BRAIN
Black Gives Way to Blue (2009)

Lars Ulrich umieścił „Check My Brain” na drugim miejscu najlepszych piosenek nowego wieku. O lepszą rekomendację będzie chyba trudno. Spróbuje jednak i ja powiedzieć parę słów o tym spektakularnym riffie, który czekał tam na drugim progu struny E przestrojonej do D właśnie przez tyle lat na Jerrego Cantrella. Jak Cantrell nagrał swoją solową „Degradation Trip” jeszcze z Robertem Trujillo i Mikem Bordinem to bez dwóch zdań mogłem powiedzieć, że to fajny naprawdę porządny album. Natomiast kiedy reaktywował Alicję to powiem otwarcie, że nie spodziewałem się takiej miażdżącej kompozycji jak „Check My Brain”, a raczej czegoś w stylu wspomnianej solowej drugiej płyty muzyka. Wtedy oczywiście zrozumiałem, że muszę jak najprędzej posłuchać całej płyty i okazało się, że zupełnie zwaliła mnie z nóg. Wrócę jednak do „Check My Brain”, bo warto przyjrzeć się tej kompozycji bo to czysta kwintesencja metalowej kapeli zaliczaj do głównego nurtu grunge. Oprócz doskonałego zakręconego riffu mamy też wspaniały refren z najbardziej przebojowym wersem.

„California’s all right
Somebody check my brain”


Zaraz potem następuje tak znamienity dla zespołu zaśpiew „Ahhhhhhh” z wyliczaniem

„Ahhhhhhh, Tears have filled my bones
Ahhhhhhh, Years expended gone”


Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze typowa I idealna solówka Cantrella po prostu utwór palce lizać. Nie czekałem na taką płytę Alice od kiedy było wiadome, że Layne Staley odszedł z tego świata na dobre, ale tylko dlatego, że nie wierzyłem w to, że bez Layna można nagrać album, który dorówna największym płytą zespołu. Jak miło przyznać, że był osobą małej wiary. Od dziś wierzę w Jerrego i mam nadzieje, że szybko doczekamy się nowej płyty Alice.

[Obrazek: 21.jpg]
21. 137 10 1x2 TOOL - SCHISM
Lateralus (2001)

Natomiast fanem Tool można być albo nie, ale nie można nie lubić takich utworów jak „Schism”. Od kiedy zobaczyłem, że Wiesław Weiss umieścił płytę Undertow z 1993 w pierwszej piątce swoich ulubionych płyt plebiscytu 5na5 (na okoliczność pięciolecia czasopisma Tylko Rock) zacząłem się interesować grupą Tool i powiem szczerze, że nie wierzyłem w lepszy album Tool od tego debiutu w postaci pełnowymiarowego albumu 1993 roku. Po latach stwierdzam natomiast, że płyta „Lateralus” to najwspanialsza i najlepsza rzecz jaką zespół zrobił w całej swojej karierze. Natomiast „Schism" to najbardziej przebojowy utwór na płycie. Może nie najlepszy, bo ciężko wyróżnić jakieś utwory jak porównać choćby otwierający „The Grudge" z „Ticks & Leeches” i powiedzieć, że jeden z nich jest lepszy? Natomiast mam takie wrażenie, że zwłaszcza w Polsce zespół stał się najbardziej popularny właśnie po wydaniu tego krążka. Czekało się na ta płytę tak długo, że powstał nawet dowcip.

„Przychodzi klient do sklepu muzycznego i pyta:

- Jest nowa płyta Toola

Natomiast sprzedawca odpowiada

- enima (co oczywiście odnosi się do też bardzo dobrego krążka z 1996 roku Ænima)”.

Teraz trzeba kiwnąć głową i pomyśleć. 1996, 2001, 2006 , 2011 oby tak było i obyśmy szybko doczekali się takiego albumu jak „Lateralus”

PS

Dla mnie „10,000 Days” to album zdecydowanie wtórny i ciężko mi zrozumieć dlaczego otrzymał najlepsze recenzje. Tak jakby cały świat pierwszy raz usłyszał o Tool. Nie mogę słuchać tego wydawnictwa, bo to jest jak auto-plagiat.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.07.2011 01:24 PM przez marsvolta.)
25.01.2011 05:30 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #35
 
No to razem byliśmy na tym samym koncercie i razem nuciliśmy tę wspaniałą melodię ... Icon_smile A co do Alicji to bardzo bym chciał pomachać głową przy CHECK MY BRAIN w tym samym miejscu tego roku. trudno nie zgodzić się z opinią Larsa Ulricha. No i tool, jak dobrze, że oni tu są. Wierzyć się nie chce, że tak trudna i ponura muzyka osiągnęła taki sukces. Widocznie ludzie podświadomie potrzebują mroku.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
25.01.2011 09:11 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 506
Dołączył: Mar 2008
Post: #36
RE: MOJA LISTA - PODSUMOWANIE DEKADY
[Obrazek: 20.jpg]
20. 138 12 1x1 IDLEWILD - NO EMOTION

Make Another World (2007)

Szkocki zespół Idlewild od zawsze umiał pisać piosenki, które od razu wpadają w ucho. Najlepszym tego przykładem może być chociażby utwór „You Held the World in Your Arms”, który sprawiła, że kapela odniosła dość duży sukces i zaczęło być o nich głośno. Kiedy w 2005 roku zespół wydawał czwarty album „Warnings/Promises” byli już na tyle zagnieżdżeni w mojej głowie, że bez problemu dotarli do pierwszego miejsca z innym wielkim hitem „Love Steals Us From Loneliness” (miejsce 108, mojego podsumowania). Dlatego gdy trzy lata temu usłyszałem utwór „No Emotion”, który dziś otwiera pierwsza dwudziestkę podsumowania, od razu wiedziałem, że to będzie wielki przebój na mojej liście. Utwór to doskonały powrót do stylu, który prezentował zespół na pierwszych swoich albumach. Bardzo energiczna i mocna kompozycja, która z miejsca poprawia mi humor, dodatkowo bardzo fajny tekst oraz świetne „oh-wo-wo-wo” przed refrenem. Bardzo się cieszę, że ten utwór wylądował tak wysoko.

[Obrazek: 19.jpg]
19. 139 12 2x3 HEY - ROMANS PETITTEM

[sic!] (2001)

No to teraz się zacznie, bo doszedłem do miejsca dziewiętnastego, a tutaj wreszcie jest Hey! Czego więcej chcieć? I nie chodzi o to, że pierwszy raz Hey bo akurat chodzi mi o to, że pierwszy raz z mojej najważniejszej polskiej płyty ubiegłej dekady. Tak [sic!] to na pewno najlepszy polski album jaki powstał od bardzo, bardzo dawna. Trzecim singlem z tego krążka była piosenka „Romans Petittem”, a więc najpiękniejszy utwór na albumie. Nigdy nie zrozumiem dlaczego piosenka nie stała się przebojem na liście w „Trójce”? W tym samym czasie wszystkie inne single poradziły sobie fenomenalnie. Bardzo odważnie muzycznie zaaranżowana piosenka, bo jak na tak wolny utwór nagranie wszystkich gitar w oryginalnym clean kanale, ale dość głośno jest ryzykowne. Łatwiej byłoby przecież nagrać coś na gitarach akustycznych. Sama znowu Nosowska była wtedy w najwyższej formie. Na przykład:

„Najświeższe doniesienia
Kurs funta, polityka
Niepotrzebna mi ta wiedza
Tylko Ty i ta ulica”


Zdecydowanie najfajniejszy fragment utworu, gdzie Kasia przy wejściu każdego z wersów na tle gitary brzmi niesamowicie.

Wtedy taka wspaniała płyta i takie niesamowite piosenki nie były jednak wcale takie oczywiste. Osobiście dawałem zespołowi tylko niewielkie szanse na to, że podniesie się i poradzi bez Piotrka Banacha, który odszedł po wydaniu płyty „Hey” (czyli stop, ośmiokąt). Jednak zupełnie się pomyliłem zakładając, że zespół nie poradzi sobie bez lidera, okazało się, zresztą kolejny raz, że Nosowska zawsze potrafi nagrać dobą płytę niezależnie w jakiej konfiguracji.

[Obrazek: 18.jpg]
18. 139 10 1x1 MY CHEMICAL ROMANCE - TEENAGERS

The Black Parade (2006)

Kiedy pierwszy raz przesłuchałem całą „The Black Parade” od razu rzuciło mi się na uszy, że jest na albumie jeden utwór, który w specyficzny sposób się wyróżnia. Jest bardziej prosty, punkowy za razem przebojowy i nagrany jakby w stylu The Offspring! Szybko stał się utworem do którego zacząłem wracaj coraz częściej i częściej, aż w końcu osłuchał mi się zupełnie. Wtedy właśnie wyszedł na singlu jako czwarta piosenka z albumu. Pomyślałem musi być numer jeden w końcu słuchałem tego na okrągło od roku i tak też się stało. Potem zobaczyłem teledysk do utworu i na powrót ilekroć wdziałem piosenką w telewizorze nie mogłem się od niej oderwać. Chirliderki w maskach gazowych, czarno czerwone tło zamieszki na końcu. Bardzo fajny teledysk, a dodatkowo pierwsze dźwięki w utworu w teledysku dochodzą jakby z za drzwi. Bardzo lubię ten efekt. Gerard Way powiedział, że utwór powstał na bazie obserwacji jakich poczynił jeżdżąc metrem po Nowym Jorku. W towarzystwie dzieci, które wypełniły wagonik pierwszy raz poczuł się staro jak cel. Takie właśnie jest przesłanie utworu opisuje współczesną młodzież, porusza problemy przemocy wśród dzieci, zwłaszcza te największe czyli zabójstwa. Muzycznie to tak jak napisałem wcześniej prosta punkowa piosenka, jak zwykle w przypadku tego zespołu nagrana została jednak z bardzo dużą dokładnością i kraszona została bardzo fajną solówką, która zagrana z absolutnym luzem w ręce pozostawia bardzo dużo przestrzeni i jest idealnie luźna nie przytłaczająca.

[Obrazek: 17.jpg]
17. 139 12 1x1 PARAMORE - IGNORANCE

Brand New Eyes (2009)

Przed chwilą pisałem o „Teenagers”, teraz takie właśnie nastolatki na dobrze może trochę starsi, ale ciągle młodzi ludzie zaczynają nagrywać płyty, których nie powstydziliby się najwięksi rockowi wyjadacze. Rob Cavallo pomógł Chemical Romance nagrać „Teenagers”, a Paramore pomógł nagrać „Ignorance” i słychać to od razu. Jeżeli ktoś śledzi notowania mojej listy w ostatnim czasie to absolutnie nie może być zaskoczony wysoką pozycją tego utworu. Wtedy też pisałem dużo na temat tego utworu i opisywał swoje odczucia co do sposobu wykonania, wspaniałych gitar i możliwości wokalnych Hayley Williams. Dlatego najprościej będzie przytoczyć tamte słowa:

„Za swoistą bezkompromisowość i bezczelność podziwiałem Paramore już trochę wcześniej. To jednak wydawało mi się trochę za mało. Wiadomo, że te single z poprzedniej płyty było bardzo przebojowe, może nawet nie ma takich hitów na wydanym przed chwilą „Brand New Eyes”. Wydawało mi się jednak, że zespół jest dość młody i oprócz tej energii nie oferuje za wiele. Jak się okazało trochę się myliłem bo nie dość, że piszą bardzo fajne przebojowe piosenki to jeszcze są bardzo inteligentnymi i fajnymi osobami (na tyle na ile to możliwe po wywiadach). Natomiast Hayley Williams może w przeciągu kilku lat stać się naprawdę wielką rockową wokalistką spełnia wszystkie niezbędne warunki. Pisze świetne teksty, wyróżnia się na pierwszy rzut, a na dodatek jest, a chyba przede wszystkim świetny głos, z którym na prawdę wie co zrobić. Muzycznie w „Ignorance” jest świetnie. Wiem, że wiele osób się ze mną nie zgodzi, ale załamania gitar i ich dynamika przypominają czasem najlepsze momenty z debiutu Mars Volty. Rob Cavallo jest mistrzem pisałem już o tym wielokrotnie w wielu miejscach i jeszcze raz to powtórzę nie Rick Rubin, nie Brendan O'brien, ale to on wyrasta teraz na najlepszego producenta. Jeżeli ekspresja Paramore jest porównuje z moją praktycznie ulubioną płytą to coś w tym musi być. Przynajmniej ja tak to widzę.”

Październik 2009 notowanie 143.


Słowa te nie straciły nic na swojej aktualności, co więcej teraz jestem przekonany, że płyta „Brand New Eyes” już na stałe weszła do kanonu moich ulubionych płyt. Mogę tego albumu słuchać zawsze i wszędzie. Dziś wiemy też, że to co było siłą tego zespołu stało się dla nich na końcu nie do przezwyciężenia. Piosenka w naturalny sposób nawiązuje w warstwie tekstowej do relacji między członkami zespołu, choć przekaz jest oczywiście bardziej uniwersalny.

[Obrazek: 16.jpg]
16. 144 09 1x1 LINKIN PARK - IN THE END

Hybrid Theory (2000)

Kiedy „In the End” wychodziło na singlu tytuł mógł wydawać się dość dwuznaczny, ponieważ dosłownie chwilę wcześniej Amerykę dotknęła największa tragedia spowodowana terroryzmem od lat. Pomimo jednak tego utwór poradził sobie zwłaszcza za oceanem znakomicie, a w naszym kraju to chyba od tego singla zaczęła się ogólna mania na punkcie Linkin Park. Wtedy też jakoś naturalnie odsunąłem się na bok i dziś nie mogę już powiedzieć, że jestem tak wielkim fanem zespołu jakim byłem wtedy. Do dziś jednak gdy słyszę dobrze wszystkim znany klawisz, który rozpoczyna utwór „In the End” od razu przypominają mi się stare dobre czasy. Dziś takie wykonanie jak to, z którym mamy do czynienia w przypadku Linkin Park już nikogo nie dziwię i nie szokują, jednak pamiętam, że wtedy połączenie rapu, melorecytacji ostrych krzyków i melodyjnego śpiewu wydawało się bardzo świeżym i szalonym pomysłem, a mi top szaleństwo jak najbardziej odpowiadało. No i oczywiście to bez czego Linkin Park nie byłby tym samym zespołem czyli sample, przez które zespół zyskał sobie sympatię niektórych środowisk, a inni odnoszą się do tego z wrogością. Dla mnie sample są dobre wtedy, kiedy w naturalny sposób wpasowują się w utwór nie wyręczając muzyków. Mr. Hahn jest mistrzem takiej roboty!
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.07.2011 01:28 PM przez marsvolta.)
31.01.2011 06:22 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 506
Dołączył: Mar 2008
Post: #37
RE: MOJA LISTA - PODSUMOWANIE DEKADY
[Obrazek: 15.jpg]
15. 145 11 1x1 THE LAST SHADOW PUPPETS - THE AGE OF THE UNDERSTATEMENT

The Age of the Understatement (2008)

Alex Turner I Miles Kane połączyli siły i powstało The Last Shadow Puppets, historia powszechnie znana I nie budząca dzisiaj już żadnych emocji. Jednak wtedy, dokładnie dwa lata temu ta informacja wywołała niezłe zamieszanie. Kiedy premierą miał utwór „The Age of the Understatement” wszystko stało się jasne, bo utwór ten w spaniały sposób definiuje zawartość albumu. Przede wszystkim wspaniałe melodie, takie jakich chyba dzisiaj już się nie pisze do tego piękne aranżacje i wszystko nagrane w stylu retro. Na tle takich kompozycji głosy Turnera i Kane’a brzmią niesamowicie. Do tego teledysk z czołgiem w zimowej scenerii, nie wiadomo dlaczego moskiewskiej? Tak bo to właśnie w stolicy Rosji został nakręcony teledysk! Niesamowity pomysł. Kiedyś oglądałem taki program w telewizji gdzie obaj panowie siedzą sobie w jakiejś sali i grają po kolei swoje nowe utwory. Wykonanie „The Age of the Understatement” robi duże wrażenie. Obaj grają niezwykle lekko bez żadnego napięcia te piosenki sprawiają im widocznie dużą przyjemność. Dla mnie ta piosenka i cały album o tym samym tytule to absolutne mistrzostwo. Słynny dziennikarz muzyczny z BBC1 Zane Lowe powiedział w podsumowaniu 2008 roku, że to doba płyta, ale gdyby muzycy jeszcze bardziej skupili się nad płyta powstałby album wszechczasów. Można się z takim osądem zgodzić lub nie, ale na pewno czas pokaże jak te nagrania przetrwają próbę czasu. Na razie wciąż brzmią świetnie.

[Obrazek: 14.jpg]
14. 146 13 1x1 ALICE IN CHAINS - YOUR DECISION

Black Gives Way to Blue (2009)

No tak o wspaniałym powrocie Alicji powiedziałem już chyba wszystko, a tu jeszcze został największy przebój z tego albumu czyli „Your Decision”, ten zaś największy przebój stał się też największym moim przebojem na mojej liście w ostatni roku tej jakże wspaniałej dekady. Od samego początku wiedziałem zresztą, że jeżeli tylko ten utwór wyjdzie na singlu to od razu chwyci. Jest to bowiem przepiękna piosenka, której warstwa tekstowa jest dosyć smutna i odnosi się tym razem do przeżyć nowego wokalisty Williama DuValla, ale jak wszystko na płycie ma też silny związek z osoba Layne Staley. Utwór muzycznie jest prosty bo to w zasadzie na okrągło powtarzane cztery akordy, jednak nie idą one razem z linią, a są lekko przesunięte. Do tego Jerry Cantrell przygotował wspaniałą solówkę, do której używa fendera telecastera, a jak wiemy kojarzy się ona głównie z country. Tutaj jednak brzmienie tego instrumentu sprawdza się bardzo dobrze. Do „Your Decision” powstał bardzo fajny artystyczny teledysk, który jak powszechnie uważa się odnosi się do filmów Stanleya Kubricka. Od zawsze było wiadomo, że Alice In Chains są mistrzami ciężkiego brania, często też odcinając się od muzyki grunge nazywali siebie metalowcami, jednak zawsze ciągło ich w stronę tworzenia pięknych wolnych ballad i w jakimś stopniu stali się mistrzami w tym fachu. Mam nadzieją, że nowy album Alice powstanie dość szybo i w moim podsumowaniu następnej dekady będę mógł mieć takie utwory jak „Your Decision”.

[Obrazek: 13.jpg]
13. 148 11 1x1 THE KOOKS - NAIVE

Inside In/Inside Out (2006)

Na debiucie The Kooks znalazło się wiele fajnych i przebojowych piosenek, jednak „Naive” jest tylko jedna. Nie wiem czy kiedykolwiek zespół powtórzy sukces tego nagrania, które strzeliło w mnie jak piorun z nieba. W tej piosence podoba mi się dosłownie wszystko. Delikatny fender, przebojowa linia melodyczna, sposób w jaki śpiewa Luke Pritchard i oczywiście niezapomniany teledysk do utworu. Jeśli wierzyć opowieścią Pritcharda to napisał piosenkę w wieku zaledwie szesnastu lat. Może to być w jakimś stopniu prawda, a tłumaczyłoby to też dlaczego warstwa tekstu jest tak mocno związana z wiekiem dojrzewania i pierwszymi miłościami, zawodami i rozstaniami. Od początku utwór wzbudzał duże zainteresowania wszystkich, którzy na niego trafili. Pamiętam, że jak dałem go kiedyś mojej siostrze to chwilę potem wszyscy nasi znajomi znali już tą piosenkę. Jednym słowem utwór miał wielka siłę rażenia. Nie można się temu zresztą zbytnio dziwić, bo jest coś takiego w tej piosence i śpiewie Pritcharda, co sprawia, że bardzo łatwo identyfikować się z tą kompozycją i tymi dźwiękami. Trzeba jeszcze w tym miejscu wspomnieć, że cały album „Inside In/Inside Out” wypada bardzo przyzwoicie, a już fakt wydania sześciu singli zdaje się wiele mówić o potencjale tego albumu. W Polsce tak naprawdę udało się przebić piosence „Ooh La” trochę szkoda, jednak na Openerowym koncercie tłum, który bawił się przy tych utworach zdawał się potwierdzać, że dzisiaj media w tym kraju niczego specjalnie już nie kreują, a ludzie sami znajdują sobie muzykę.

[Obrazek: 12.jpg]
12. 148 10 1x2 HEY - CISZA, JA I CZAS

[sic!] (2001)

Lubię ten stan papierosy kawa Ja, jakże bliskie mi słowa gdyby nie fakt, że kawy raczej nie piję. Jednak gdy pierwszy raz usłyszałem ten utwór, a było to jeszcze przed premierą całego albumu od razu pomyślałem, że bardzo mocno Nosowska manifestuje swoją niezależność i nonkonformistyczną postawę wobec świata. Całość jednak jest jakimś puszczeniem oka w naszą stronę, że nie zawsze to co poprawne musi sprawiać nam radość. Każdy dobrze wie, że życie i świat nie są różowe i nie zawsze jesteśmy w stanie sprostać oczekiwaniom innych osób. Wtedy też we wrześniu 2001 poznaliśmy nową muzyczną odsłonę Hey’a, gdzie za gitara rytmiczną stanął Paweł Krawczyk. I już od początku wiadomo było, że to będzie trochę inny zespół, ale jak się okazało nie gorszy, nie na pewno nie gorszy. Choć mi piosenka spodobała się od razu nie wierzyłem jednak w powodzenie tego utworu na listach przebojów. Wydawało mi się, że dość mocny gitarowy utwór, na dodatek z używkowym tekstem nie spodoba się publiczność. Okazało się, że moje obawy były zupełnie nieuzasadnione utwór na liście w „trójce” poradził sobie bardzo dobrze, a na koncertach do dzisiaj jest murowanym hitem. Trzeba jeszcze powiedzieć trochę o realizacji dźwięku i produkcji, za którą odpowiadał jak zwykle w przypadku Hey’a Leszek Kamiński, bo jeżeli mam powiedzieć jakie skojarzania mam z płytą [sic!] to na pewno brzmienie albumu. Do dzisiaj zupełnie się nie postarzał, brzmi świeżo i ostro tak jak prawie dziesięć lat temu. Był to pierwszy album dla firmy Warner i trzeba powiedzieć, że współpracę wydawniczą można ocenić dwojako. Z jednej strony firma wypuściła cztery fajne single, biały (Cisza, Ja I Czas), czerwony ([sic!]), niebieski (Romans Petitem) oraz ze zdjęciem Nosowskiej (Cudzoziemka W Raju Kobiet), ale za to single te nie miały w sobie żadnych utworów b-side, ani remiksów. Bardzo chciałem mieć te wydawnictwa i jakimś cudem za pomocą allegro zdobyłem z czego jestem niesamowicie dumny. Na singlu „Cisza Ja I Czas” dostępne za to zapowiedzi Kasi i drugie od całego zespołu.

[Obrazek: 11.jpg]
11. 149 12 1x1 THE RACONTEURS - STEADY AS SHE GOES

Broken Boy Soldiers (2006)

Kiedy pierwszy raz zobaczyłem teledysk Jima Jarmuscha do tego utworu to pomyślałem, ale ten White ma znajomości, tacy fajni ludzie robą jego teledyski Michel Gondry, Sofia Coppola teraz Jarmusch to przecież absolutna czołówka alternatywnej kinematografii. No, ale w końcu to Jack White też nie byle kto! Czekałem na ten nowy zespół Raconteurs i doczekałem się, ale w najśmielszych snach nie spodziewałem się takiej świetnej piosenki. „Steady As She Goes” to kolejny już klasyczny utwór w dorobku White już sam początek czyli trzy dźwięki na strunie G zwiastują, że będzie dobrze, a potem już główny motyw i wspaniały zabawny tekst Jacka. Natomiast podczas refrenu następuje eksplozja tego zwrotkowego motywu z genialnym przejściem w refrenie. Dla mnie ten utwór to chyba najważniejsza piosenka w historii Raconteurs, choć tyle tego było to ten utwór swoją przebojowością, rytmem i uniwersalnością daleko wyprzedza inne.

Potem, któregoś dnia pomyślałem, że obejrzę sobie ten teledysk na youtube no i zmroził mnie moment, kiedy dowiedziałem się, że piosenka ma drugą wersją clipu. Czy lepszą? Nie o wyścigi tu chodzi, a może jednak o wyścigi? Tak o wyścigi w takim sensie, że cały zespół bierze udział w tym drugim obrazku w wyścigach małych robionych przez siebie samochodów. Dlaczego tak się przejąłem tym drugim teledyskiem? Dlatego, że po prostu nie mogłem uwierzyć w jaki sposób przeoczyłem ten fakt! Przecież zawsze dokładnie śledzę działalność Jacka!
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.07.2011 01:32 PM przez marsvolta.)
01.02.2011 06:09 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #38
 
THE LAST SHADOW PUPPETS - świetny utwór, THE RACONTEURS też. LINKIN PARK - IN THE END - sam zdzierałem gardło na rockotece w Gliwickim Bravo w trakcie studiów. Cieszy obecność IDLEWILD, THE KOOKS i PARAMORE.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
04.02.2011 11:23 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 506
Dołączył: Mar 2008
Post: #39
RE: MOJA LISTA - PODSUMOWANIE DEKADY
[Obrazek: 10.jpg]
10. 150 16 1x1 THE STROKES - JUICEBOX
First Impressions of Earth (2006)

Teraz pozostała już tylko pierwsza dziesiątka, a tutaj naprawdę wyśmienite utwory. Pierwszą dziesiątkę otwiera grupa, która jest teraz moim głównym marzeniem koncertowym. Tak myślę, że powinni w końcu przyjechać do naszego pięknego kraju. Akurat wczoraj usłyszałem próbkę nowego utworu The Strokes i uważam, że nawet z takiego małego kawałka muzyki można wysnuć tezę, że ten nowy album będzie bardzo dobry, a te pięć lat przerwy nie zmieniło za wiele i co najwyżej album będzie bardziej dojrzały, może z większym naciskiem na melodię. Odpowiedź będzie znana już 22 marca. Pięć lat temu jako pierwszy utwór do promocji „First Impressions of Earth” wybrany został „Juicebox” utwór, który kojarzy się z niesamowitą linią basu i bardzo agresywnymi gitarami. Tak naprawdę jednak nie można zapomnieć o wspaniałym aczkolwiek kontrowersyjnym teledysku do piosenki. Kto wie czy piosenka nie byłaby największym przebojem w historii zespołu, gdyby miała poprawny i akceptowalny przez główna stacje muzyczne. Dlaczego stawiam taką tezę? Myślę, że tak przebojowy numer mógłby być dla The Stokes tym czym było Sex_On_Fire dla Kings Of Leon. W końcu i tak piosenka odniosła bardzo duży sukces dochodząc do piątego miejsca na wyspach. Jako, że mi te wszystkie głupoty i restrykcje nie przeszkadzały utwór szybko wspiął się na szczyt mojego zestawienia, a potem na nim przebywał wyjątkowo długo. Tak to jest z The Stokes, że jeżeli polubi się ten zespół to nie można się już od niego uwolnić, choćby przez niesamowity głos i sposób śpiewania Casablancasa. Ma się wrażenie, że śpiewa on trochę od niechcenia, głos zaś brzmi tak jakby ciągle nagrywał po wielogodzinnych imprezach, a jednak nie można wyobrazić sobie lepszego wokalisty w tym miejscu.

Na koniec muszę wspomnieć piosenkę, które tylko pośrednio związana jest z tematem The Strokes, gdzieś rok temu Casablancas wziął udział w przedsięwzięciu, które bezpośrednio związane jest z „Saturday Night Live” (amerykański program rozrywkowy nadawany w soboty z Nowego Yorku od 36 lat). Wystąpił gościnnie w utworze „Boombox” założonego na potrzeby programu zespołu The Lonely Island. Jest to taki muzyczny żart, ale powiem szczerze nie można się od niego uwolnić i związane jest to właśnie z tym, że Casablancas jest w sposobie śpiewania nie do podrobienia. Przy okazji jeżeli kogoś to zainteresuje polecam też Natalie Rap z Natalie Portman takiej jej wcześniej nie widziałem.

[Obrazek: 09.jpg]
9. 157 13 1x1 MUSE - HYSTERIA
Absolution (2003)

Ten utwór spadł na mnie dosłownie jak grom z jasnego nieba. Oczywiście znałem Muse już od dawna i uważałem płytę „Origin Of Symmetry” za jedną z najważniejszych w tamtym czasie, zresztą zdania nie zmieniłem do dzisiaj. Jednak jeśli miałbym wybrać najlepszy utwór Muse to z pewnością byłaby to właśnie ta piosenka. Jest jeszcze kilka utworów Muse, które mogłyby się równać z „Hysterią” między innymi „Muscle Museum” czy „Plug In Baby”, ale to właśnie ten utwór radził sobie najlepiej na mojej liście. Pewnie dlatego, że wtedy Muse nie mył już dla mnie zespołem anonimowym i czekało się na tą trzecią płytę. Zaczęło się wspaniale od „Time is Running Out”, ale „Hysteria” to zupełnie inny poziom. Tutaj mamy do czynienia z absolutnie wciągającym numerem, który do dzisiaj brzmi znakomicie, a i na koncertach sprawdza się najlepiej. Nigdy nie zapomnę reakcji tłumu na to nagranie na zeszłorocznym Coke Live to było coś nie do opisania. I nie można się dziwić bo w utworze mamy wszystko czego można oczekiwać od Muse, wciągający motyw genialnie dopasowane przestery, perkusja, która od razu zapada w pamięć, no i niesamowity refren. Na pewno mamy tu też do czynienia z najlepszą solówką, która jest powiązana z tematem przewodnim utworu, a jednocześnie jest świetnym jego rozwinięciem i pełni rolę idealnego przejścia do ostatniego refrenu. Wszystko to zamknięte jest od części wizualnej niezapomnianym teledyskiem, który do dzisiaj mam przed oczami, gdzie energia związana z utworem zostaje upuszczona w postaci demolki pokoju hotelowego, ale oczywiście, każdy chyba widział ten obrazek i dobrze wiemy o czym mówię. No i ta nieznajoma dziewczyna w kamerze i na końcu clipu. Absolutne mistrzostwo w tej dziedzinie.

[Obrazek: 08.jpg]
8. 157 11 1x3 HEY - CUDZOZIEMKA W RAJU KOBIET
[sic!] (2001)

Ten utwór gdy wychodził na singlu był już na tyle znany, że z miejsca okazał się największym hitem z całego zestawu [sic!]. Nosowska od razu przyznała się, że inspirowała się w tym przypadku twórczością swojego mistrza Lecha Janerki. Dlatego „Cudzoziemka W Raju Kobiet” nierozłącznie kojarzy mi się z tym wyznaniem Kasi, która zresztą podobno kontaktowała się w tej sprawie z Panem Lechem. Jest to kolejny na tej płycie protest song artystki, która wyśmiewa w utworze wszystkie łatki i stereotypy na temat własnej osoby. Muzycznie zaś to świetna ballada na bazie paru chwytów i wciągającej i dominującej linii basu z doskonale dopasowanym popisem gitarowy w końcówce. Hey był wtedy w doskonałej formie i klimat całego albumu [sic!] jest niepowtarzalny, no a sztandarowym przykładem takiego poziomu emocji lekkiego smutku, a zarazem nadziejni jest właśnie „Cudzoziemka W Raju Kobiet”. Jest to jedna z tych piosenek, które stały się też po części mottem mojego życia, i jeżeli słowa któregoś z muzycznych idoli coś mogą dla kogoś znaczyć to jest to właśnie jeden z takich przykładów. Trzeba mieć dystans zarówno do własnej osoby jak i do tego co mówią o nas inni, przecież i tak nikt nie zna do końca wszystkich okoliczności pobudek i zachowań, a zarówno ocen i sądów na różne zresztą tematy.

[Obrazek: 07.jpg]
7. 158 11 1x5 RED HOT CHILI PEPPERS - ROAD TRIPPIN'
Californication (1999)

Ostatni singiel z najbardziej przebojowego albumu papryczek trafił w idealny czas I przebojem wdarł się do pierwszej dziesiątki tego podsumowania I przez te kolejne dziesięć lat został co prawda pokonany, ale zaledwie przez sześć utworów. „Road Trippin'” to przykład kompozycji doskonałej, która już na zawsze zapisze się w historii muzyki, może czasem szkoda, że takie utwory nie są częściej puszczane w radio. Mamy tu do czynienia z przepięknym wykonaniem gitarowym Johna Frusciante, ale i z niesamowitym tekstem i ogólnie klimatem utworu. Utwór idealny na zwieńczenie doskonałej płyty jaką było „Californication”, warto zwrócić uwagę zwłaszcza na wspaniałe chórki i w tym przypadku pokuszę się o taką refleksję, że ten zespół nigdy nie będzie już taki sam bez Johna, za to wspomnienia pozostaną piękne. Piosenka była, ąż pięć razy na pierwszym miejscu i to robi wrażenie nawet dzisiaj, ale bez wątpienia wtedy na początku tego wieku byłem absolutnym świrem na punkcie tej piosenki jak i całego zespołu.

[Obrazek: 06.jpg]
6. 166 12 1x1 PANIC! AT THE DISCO - LYING IS THE MOST FUN A GIRL CAN HAVE WITHOUT TAKING HER CLOTHES OFF
A Fever You Can't Sweat Out (2005)

Na koniec tej piątki chyba duża niespodzianka, bo nie chodzi tu bynajmniej o to, że tytuł jest zaskakująco długi, ale o fakt, że debiutanci jakimi byli wtedy Panic! At The Disco uplasowali się, aż tak wysoko. „Lying Is The Most Fun A Girl Can Have Without Taking Her Clothes Off” to jednak wspaniała kompozycja i mogę o tym zaświadczyć o każdej porze dnia i nocy. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem w telewizji ten utwór to wiele rzeczy przykuło moją uwagę. Na pewno fakt niesamowitego pomysłu z akwariami na głowie, ale i ogólna koncepcja teledysku, gdy jednak utwór się skończył, ja dalej zachowałem w głowie linie basu, która wtedy wydawała mi się taki dziwna i niekonwencjonalna. Dosłownie nie mogołem uwolnić się od tego nagrania. Bo tutaj panowie z Panic przechodzą w zasadzie samych siebie. Śpiewana na zmianę zwrotka wyładowania przed refrenami, absolutne skumulowanie emocji w refrenach no i uwolnienia na końcu. Dodatkowo cała ta aranżacja do dzisiaj robi wrażenie niesamowitym brzmieniem różnego rodzaju klawiszy, ale nie takich zwykłych rozchodzą się one w bardzo nietypowym i niezapomnianym tle. Nie ma co ukrywać cała płyta „A Fever You Can't Sweat Out” to była niesamowity przełom jeżeli chodzi o taki rodzaj grania, bo choć zespół był porównywany do Fall Out Boy to wypracował jednak swoje niepowtarzalne brzmienie z elementami elektroniki, do którego wraca właśnie dzisiaj, a ten drugi album dla mnie był raczej taką małą pomyłką. Nie wszystko jednak musi się udać, za to na pewno „Lying Is The Most Fun A Girl Can Have Without Taking Her Clothes Off” udało sie w stu procentach!
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.07.2011 01:35 PM przez marsvolta.)
08.02.2011 03:39 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 506
Dołączył: Mar 2008
Post: #40
RE: MOJA LISTA - PODSUMOWANIE DEKADY
[Obrazek: 05.jpg]
5. 167 13 1x1 THE COOPER TEMPLE CLAUSE - BLIND PILOTS
Kick Up The Fire, And Let The Flames Break Loose (2003)

Absolutny top mojego zestawienia czyli pierwsza piątka. Bardzo się cieszę, że akurat „Blind Pilots” znalazło się tak wysoko w moim zestawieniu. Na te radość składa się wiele powodów zaczynając od prozaicznych i ważnych tylko dla mnie musze powiedzieć, że był to bardzo fajny okres w moim życiu i mam z tego czasu wiele fajnych wspomnień. Następnie muzyczna zawartość tego skromnego dość utworu jest akurat szczególnie ważna. Jest to w zasadzie piosenka, która składa się z czterech akordów, ale na dodatek w zwrotka pod względem progresji tych akordów nie różni się od refrenu, a jednak refren sprawia wrażenie wystrzałowego i bardzo mocnego. To akurat związane jest z tym, że w refrenie odpuszczone jest tłumienie strun, które mam miejsce w zwrotce. Dlaczego o tym piszę? Właśnie po to aby pokazać, że czasem w prostocie jest metod, a poza tym liczy się świetny pomysł melodia emocje i przede wszystkim dobry tekst. Nie pamiętam dokładnie gdzie pierwszy raz usłyszałem tą piosenkę, ale podejrzewam, że w „Trójkowym ekspresie” . Jednak naprawdę duże wrażenie wywarła na mnie w oprawie teledysku. Na potrzeby clipu został zatrudniony prawdziwy aktor Michael Fassbender, który wciela się w rolę człowieka, który przemienia się kozę. Mozę brzmi to śmiesznie, ale nie da się opisać atmosfery i klimatu tego małego filmiku. Dlatego najlepiej zobaczyć samemu. Oczywiście zakładem, że większość osób z mycharts doskonale zna ten clip! „Kick Up The Fire, And Let The Flames Break Loose” to na pewno najlepsza płyta The Cooper Temple Clause i warto poznać ją w całości, jednak „Blind Pilots” zdecydowanie wybija się ponad ten zestaw!

[Obrazek: 04.jpg]
4. 169 13 1x3 METALLICA - THE DAY THAT NEVER COMES
Death Magnetic (2008)

Na taki utwór jak „The Day That Never Comes” i na taką płytę jak „Death Magnetic” czekało się latami i bądźmy szczerzy chyba nawet najwięksi i najbardziej zagorzali zwolennicy tego epokowego bandu nie wierzyli, że zespół nagra coś na kształt wielkich trzech albumów z lat osiemdziesiątych. I nie tak jak na czarnej płycie przebojowo i bardziej rockowo, ale dokładnie tak jak przystało na ojców trash metalu, ostro i bezkompromisowo. Wiele osób mówiło i pewnie do dzisiaj podtrzymują opinie, że „The Day That Never Comes” to utwór oparty na patentach z „One” i oczywiście stawili ten argument jako zarzut. Mi zaś od początku wydawało się, że jest to proste nawiązanie do najwspanialszej ballady Metallici „Fade To Black”. Jeszcze inni powiedzą, że to co na kształt niezapomnianego „Welcome Home (Sanitarium)”! Do czego prowadzi takie gadanie? W zasadzie do niczego, ponieważ końcowa konkluzja może być tak – Metallica nagrała utwór w swoim stylu, który przez cały lata osiemdziesiąte sumienie i skrupulatnie wypracowało, pomimo krytyki zagorzałych fanów metalu już od czasów „Fade To Black”. Tak to jest Lars zawsze wspomina, że już po nagrywaniu „Ride the Lightning” ludzie zarzucali im zdradę z powodu nagrania ballady. Kończąc ten wątek powiem jeszcze raz żeby jednoznacznie określić swoje stanowisko w tej sprawie. Jestem zadowolony, szczęśliwy i nie mogę uwierzyć, że przyszło mi żyć w czasach, w których Metallica nagrała niesamowity utwór, który już od pierwszego przesłuchania nie budził wątpliwości co do swojego poziomu i klasy!

Teraz kiedy napisałem już tyle o genezie utworu, stylu i swoich odczuciach powiem jeszcze parę słów o czysto muzycznym aspekcie utworu. Jak wiadomo utwór podzielony jest na dwie części, pierwsze wolna i refleksyjna, a druga mocna i taka, z której zespół może być szczególnie dumny. Kirk wzniósł się w tym utworze na wyżyny swoich umiejętności. Jego solówek i niesamowitych popisów można w zasadzie słuchać na okrągło i nigdy się nie znudzą. Przez lata jego styl ewoluował i od czasu czystych trashowych solówek poprzez bluesowe improwizacja z ery „Load” doszedł do poziomu, gdzie łączy te dwie epoki i znajduje doskonały środek. Bo wyraźnie słychać tu lekką rękę i podstawy, szkice tych solówek z improwizacji, jednak tutaj wszystko podporządkowane jest konwencji utworu, a już sam aspekt techniczny czyli wybrzmiewanie poszczególnych dźwięków i słyszalne pauzy w tych diabelsko szybkich eksplozjach gitarowych budzą największy szacunek.

Na koniec trzeba jeszcze wspomnieć o sprawie Iraku! James Hetfield nie chce jednoznacznie powiedzieć, że utwór traktuje o tym problemie, ale jest to oczywiste. Na dodatek teledysk rozwiewa wszystkie wątpliwości. Tak więc jak zwykle Hetfield stanął na wysokości zadania i napisał kolejny raz doskonałe teksty i kolejny raz udowodnił, że w porównaniu do wielu innych metalowych zespołów jego warsztat tekściarza jest wyśmienity, a on sam porusza bardzo ważne i trudne tematy, do czego zdążył nas już chyba przyzwyczaić.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.07.2011 01:37 PM przez marsvolta.)
16.02.2011 01:44 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  MOJA LISTA PODSUMOWANIE ROKU 2023 marsvolta 1 94 15.01.2024 08:08 PM
Ostatni post: kajman
  MOJA LISTA PODSUMOWANIE ROKU 2022 marsvolta 1 149 13.01.2023 09:06 AM
Ostatni post: kajman
  MOJA LISTA PODSUMOWANIE ROKU 2021 marsvolta 1 348 22.01.2022 09:20 AM
Ostatni post: kajman
  MOJA LISTA PODSUMOWANIE ROKU 2020 marsvolta 1 341 13.01.2021 11:50 PM
Ostatni post: kajman
  MOJA LISTA Podsumowanie 500 notowań. marsvolta 2 399 02.09.2020 12:06 PM
Ostatni post: dziobaseczek
  MOJA LISTA PODSUMOWANIE ROKU 2019 marsvolta 1 745 02.02.2020 08:00 PM
Ostatni post: thestranglers
  MOJA LISTA PODSUMOWANIE ROKU 2018 marsvolta 2 711 13.01.2019 06:43 PM
Ostatni post: kajman
  MOJA LISTA Podsumowanie 400 notowań. marsvolta 47 3 467 11.10.2018 07:33 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA PODSUMOWANIE ROKU 2017 marsvolta 1 929 20.01.2018 01:32 PM
Ostatni post: ku3a
  MOJA LISTA PODSUMOWANIE ROKU 2016 marsvolta 1 807 01.01.2017 12:04 PM
Ostatni post: thestranglers

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości