saferłel
Paweł
Liczba postów: 21 777
Dołączył: Jun 2007
|
aaktt napisał(a):A tak w ogóle, już kiedyś poruszaliśmy tę kwestię, że dla mnie nie zawsze brzmienie jest najważniejsze. Dobry mechanicznie i dźwiękowo kawałek z paskudnym tekstem nie ma szans na mój Top Wszech Czasów, ale przewidywalny muzycznie utwór z genialnym tekstem, jak najbardziej. Dlatego nie przemawiają do mnie te wszystkie Wasze U2, Depeche Mode i inne Placebo. Te teksty może i są ciekawe, utwory w jakiś sposób innowacyjne, ale jak słyszę takie "Get on Your Boots" czy "I'll Go Crazy..." to jakoś tego nie chwytam. Cenię raczej wykonawców, którzy przekazują wartościowe dla mnie treści jak Crow, Hill, Dylan, Kravitz, Harper etc., a nie skupiają się tylko na tym, żeby zaskoczyć słuchacza nieprzeciętnym przejściem. Owszem brzmienie też jest ważne, ale nie tylko ono
Pięknie. Jasno i klarowanie przedstawiłeś swoje zdanie. ''Jakoś tego nie chwytam'' - no tak, czasem nie da się do końca opisać dlaczego jedne emocje nas mają w garści, inne nie. Ja jak wiesz mam inne podejście, ale szanuję takie podejście. Dobrze, że my w przeciwieństwie do NIEKTÓRYCH się o to nie pozabijamy
A więc czemu jednak brzmienie? Teraz do głowy przyszło mi coś takiego: W końcu jeśli coś zaczyna mnie czarować, to chcąc nie chcąc robi to melodia, tekst (niezależnie od języka - heh, swoją drogą ostatnio zaczarowała mnie pewna francuska płyta ) przyjdzie mi zinterpretować dopiero za 3, 4, 5 razem jak nacieszę się muzyką. Może takie ogólne prawo natury w moim wypadku wyjaśnia to najlepiej? Oczywiście jest też kilka bardziej przyziemnych argumentów, ale....
Call it performance, call it art/I call it disaster if the tapes don't start.
|
|
17.08.2009 05:33 PM |
|