Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
MOJA LISTA notowanie 444(260) - 05.07.2019
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 507
Dołączył: Mar 2008
Post: #2
RE: MOJA LISTA notowanie 444(260) - 05.07.2019
OPENER FESTIVAL 2019

W tym roku miałem już nie jechać na Openera, bo z roku na rok moc tej imprezy słabnie, pojawia się coraz więcej rapu i brzmień, które nie do końca mi odpowiadają. Gdy jednak dowiedziałem się, że przyjedzie do nas The Strokes to od razu postanowiłem, że mimo wszystko się wybiorę. Tym bardziej, że chwilę później ogłoszono również The Voidz, a już wcześniej atrakcyjnie zapowiadał się koncert reaktywowanych The Smashing Pumpkins oraz oczywiście Lany, którą po prostu uwielbiam. Dodając do tego Interpol, Robyn czy też jeden jedyny koncert CKOD grających debiutancki album zrobiło się całkiem interesująco. A jak było naprawdę? Zapraszam na relację z tegorocznego Openera.


ŚRODA 03.07.2019 r.

Ten dzień miał się zacząć od koncertu Vampire Weekend, niestety okazało się, że koncert zamiast wystartować o godzinie 20:00 tak jak planowano został przeniesiony na 20:45. To doprowadziło do tego, że praktycznie widziałem tego występu. Tylko takie urywki podczas przejścia do Tent Stage, bo tam miał o 21:00 zacząć się koncert The Voidz.


THE VOIDZ

Gdy ogłoszono The Strokes nawet do głowy mi nie przyszło, że Julian Casablancas przywiezie do nas równie swój drugi projekt The Voidz! Od samego początku jestem wielkim fanem tej ekscentrycznej formacji dlatego na koncert czekałem z wielką niecierpliwością. Wiedziałem oczywiście, że występ na żywo takiego zespołu musi wiązać się z pewnymi ograniczeniami w stosunku do tego co zostało zawarte na dwóch albumach zespołu, a już zwłaszcza na tym drugim zeszłorocznym „Virtue”. Ta druga płyta jest bardzo przebojowa i wygładzona, a koncerty zespołu są raczej dzikie i niekoniecznie czyste z całą masą różnego rodzaju sprzężeń dźwiękowych i zakłóceń. Coś takiego dominowało raczej na pierwszym albumie formacji.
Zgodnie z moimi przewidywaniami koncert dokładnie tak się zaczął, od „Europe Endless jam” elektronicznego jamu z cukierkowatymi klawiszami i voocoderowym wokalem Casablancasa. Wszystko to idealnie wprowadzało w atmosferę muzycznego świata The Voidz. Kiedy zaś rozebrzmiały pierwsze dźwięki „Pyramid of Bones” publiczność dosłownie wpadła w szał. Agresywny początek tek kompozycji z miejsca porwał wszystkich do szalonej zabawy pod sceną. Zaś sama piosenka to niejako podsumowanie muzycznego przesłania zespołu, który perfekcyjnie łączy ostre, trudne awangardowe dźwięki z łagodniejszą często ekstremalnie przebojową melodią. Następnie usłyszeliśmy spektakularne wykonanie „M.utually A.ssured D.estruction” jeszcze bardziej zwariowanego utworu z debiutanckiego krążka formacji. Potem zespół trochę przystopował i zaprezentował nową piosenkę „The Eternal Tao”. Elektroniczna i zwariowana kompozycja w zdecydowanie łagodniejszym klimacie pozwalała wszystkim choć na chwilę złapać oddech pod sceną. I dobrze, bo chwilę później zespół zagrał czadowe „Where No Eagles Fly” z samego początku działalności zespołu. To na pewno jedna z moich najbardziej ulubionych piosenek i muszę przyznać, że bawiłem się przy wykonaniu na żywo znakomicie. Tak samo było zresztą podczas późniejszego „QYURRYUS”, które to już w zasadzie od swojej premiery jednocześnie intryguje i zachwyca wszystkich fanów. Na żywo to nagranie wypadło chyba nawet lepiej niż jego studyjna wersja, ale wiadomo są to subiektywne odczucia, bo spotkałem się też z takimi stwierdzeniami, że koncert nie był najlepiej nagłośniony. Następnie usłyszeliśmy „Black Hole” z ostatniego albumu i było to wyraźne skierowanie koncertu w taką właśnie taką brudną i pokręconą muzycznie stronę. Jasnym stało się, że grzeczne kawałki takie jak „Permanent High School” czy „Pink Ocean” raczej nie są brane tego dnia pod uwagę. Przed kolejnym nagraniu „Father Electricity” usłyszeliśmy kolejny jam, który niejako wprowadzał do tego głównego nagrania. Czas szybko leciał, wszyscy bawili się świetnie, a na finał tego genialnego występu zespół przygotował prawdziwe petardy w postaci „Leave It In My Dreams”, które wiadomo trochę zalatuje The Strokes, albo wręcz solowymi dokonaniami Casablancasa, ale mniejsza o to, bo jest ekstremalnie przebojowe wciągające i ciekawe. Miło było usłyszeć jak cały namiot śpiewa kolejne wersy refrenu. Występ zakończył się zaś najlepiej jak tylko można myło sobie wyobrazić, czyli kompozycją „Human Sadness”, która jak wiadomo ma jedenaście minut i jest pięknym hymnem zespołu. Ja na taki finał czekałem najbardziej i uczciwie przyznam, że kulminacyjny moment, czyli solówkę Amira Yaghmai zapamiętam na długo.

Pewnie, że mogli zagrać dłużej, że mogło być jeszcze więcej przebojów, ale prawdę mówiąc koncert miał swój klimat i taki, a nie inny repertuar o nim zdecydował. Ja osobiście jestem bardzo zadowolony.


INTERPOL

Koncert Interpol zaczął się od potężnego uderzenia w postaci największego w naszym kraju przeboju tego zespołu „C’mare”. To sprawiło, że praktycznie od pierwszych dźwięków tego występu publiczność podchwyciła dobry klimat i rozpoczęła wspólną zabawę pod sceną. Tym bardziej, że następnie zespół zagrał „If You Really Love Nothing”, czyli prawdopodobnie swój najbardziej przebojowy numer z ostatniego albumu „Marauder”. To też oczywiście moja ulubiona piosenka z tego krążka. Trochę spokojniej zrobiło się przy melancholijnym i równomiernym „Public Pervert”, ale to była tylko taka krótka przerwa, bo chwilę później Paul Banks wyśpiewał dobrze znane słowa „How are things on the West Coast?” z wielkiego przeboju „Heinrich Maneuver” i zabawa zaczęła się jakby na nowo. Potem następny wielki numer „Say Hello to the Angels” i koncert utrzymywał się w naprawdę szybkim i bardzo rockowym klimacie. Nie inaczej było przy nowej piosence „Fine Mess”, a przy „Evil” pod sceną wybuchło totalne szaleństwo. Byłem na kilku koncertach Intepolu i częstym zarzutem stawianym przez publiczność była zbyt duża monotonność i melancholia występu. Tutaj było dokładnie odwrotnie, energia dosłownie unosiła się w powietrzu. Warto też wspomnieć o tym, że zamknięta pod namiotem scena Tent idealnie sprzyja muzyce zespołu, a dodatkowo na takim koncercie pojawiają się bardziej wyselekcjonowane osoby. Potem trochę na ostudzenie emocji usłyszeliśmy „Take You on a Cruise”, ale to tylko taka chwilowa przerwa, bo prawdziwym apogeum występu okazała się być piosenka „All the Rage Back Home” z poprzedniego albumu nowojorczyków „El Pintor”. Najbardziej dostojnie i wszywająco się w pamięć zabrzmiało natomiast „Rest My Chemistry”. Wiadomo stylizowany na Pixes utwór musi pozostawić w pamięci słuchacza ślad. Niemniej przebojowo było przy „The Rover”, czyli pierwszym singlu z ostatnie albumu zespołu, którym to tak świetnie Interpol powrócił w zeszłym roku. Następnie usłyszeliśmy kolejny wielki przebój „Slow Hands”, który z perspektywy czasu niczym nie ustępuje „Evil” czy „C’mare”. No i w końcu przyszła kolej na te najstarsze nagrania z cudownej klimatycznej debiutanckiej płyty zespołu „Turn On the Bright Lights”, bo koncert zbliżał się ku końcowi, a do tej pory było tylko „Say Hello to the Angels”. Usłyszeliśmy zatem „The New”, „Obstacle 1” i cudowny finał w postaci „Roland”. Gdzieś tam pomiędzy tym wspomnieniowym setem zespół umieścił jeszcze „Not Even Jail”.
Był to bez wątpienia najlepszy koncert Interolu na jakim byłem. Zespół zaskoczył świeżością i energią. Paul Banks wokalnie cały czas w najwyższej formie, a dodatkowo zespół brzmi potężnie i przekonująco. To prawdziwa przyjemność uczestniczyć w takim wydarzeniu.


ROBYN

Tak czułem, że kończący pierwszy dzień Openera koncert Robyn będzie ciekawym i niezapomnianym wydarzeniem i dokładnie tak było. Okazało się, że szwedka przyjechała do nas z doskonałym spektaklem, bo za taki należy uznać ten występ. Wszystko na scenie podporządkowane było właśnie jej, czyli tancerze, scenografia i światła. Zaczęło się od piosenki „Send to Robin Immediately”, scena była w całości zakryta czym w rodzaju prześcieradła czy też białej zasłony. I w trakcie trwania kolejnych kawałków tego występu ta zasłona była coraz bardziej odsłaniana. Do połowy opadła w zasadzie już podczas drugiego kawałka „Honey”. Następnie usłyszeliśmy „Indestructible” z poprzedniego albumu, a chwilę później cudowne wykonanie „Ever Again”, od którego tak naprawdę pod Tentem zabawa zaczęła się na całego. Takie nagrania i zwłaszcza tak dynamiczne wykonania mają moc, która wprawia wszystkich w pozytywny nastrój, a nogi i ciało jak gdyby instynktownie zrywają się do tańca. Następnie artystka zaprezentował swój starszy przebój „Be Mine”. Niemniej jednak dominowały piosenki z ostatniego albumu Robyn „Honey”, takie jak kolejne „Because It's in the Music” czy też rewelacyjnie wykonany i jeszcze lepiej przyjęty singiel „Between the Lines”. Następnie usłyszeliśmy coś ze wspólnego albumu Robyn i La Bagatelle Magique, a mianowicie tytułowe nagranie z epki „Love Is Free”. Zabawa trwała w najlepsze, cała scena się odsłoniła, na środku stał charakterystyczny fotel w postaci odwróconej dłoni, a Robyn grała dalej „Don't Fucking Tell Me What to Do”. Najlepsze miało jednak miejsce dopiero na koniec, bo na „Dancing on My Own” czekali tego dnia chyba wszyscy. To niesamowite, że w końcu udało mi się na żywo usłyszeć to genialne nagranie. Emocje wcale nie opadły przy doskonałym „Missing U”, a na finał dostaliśmy moje ulubione nagranie artystki „Call Your Girlfriend” i to był finał, który zapamiętam na długo. Na bis usłyszeliśmy jeszcze „With Every Heartbeat”, ale to właśnie „Call Your Girlfriend” nuciłem przez cały następny dzień w Gdyni.
16.07.2019 02:40 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Wiadomości w tym wątku
RE: MOJA LISTA notowanie 444(260) - 05.07.2019 - marsvolta - 16.07.2019 02:40 PM

Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  MOJA LISTA PODSUMOWANIE ROKU 2019 marsvolta 1 749 02.02.2020 08:00 PM
Ostatni post: thestranglers
  MOJA LISTA notowanie 469(265) - 27.12.2019 marsvolta 0 410 31.12.2019 06:02 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 468(265) - 20.12.2019 marsvolta 1 442 29.12.2019 11:27 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 467(265) - 13.12.2019 marsvolta 0 465 26.12.2019 02:12 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 466(265) - 06.12.2019 marsvolta 0 406 22.12.2019 08:16 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 465(264) - 29.11.2019 marsvolta 1 435 18.12.2019 10:44 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 464(264) - 22.11.2019 marsvolta 1 526 11.12.2019 09:36 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 463(264) - 15.11.2019 marsvolta 1 482 28.11.2019 08:27 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 462(264) - 08.11.2019 marsvolta 0 398 20.11.2019 08:26 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 461(264) - 01.11.2019 marsvolta 0 486 15.11.2019 05:00 PM
Ostatni post: marsvolta

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości