okoliczności
Jeden z najważniejszych utworów w historii mojej listy. Gdybym teraz miał wskazać utwór z pierwszej dziesiątki, który najbardziej by zasługiwał na to, żeby znaleźć się na miejscu pierwszym, to wskazałbym właśnie ten utwór. Płytę "10,000 Days" z pewnością wskazałbym jako jedną z najważniejszych płyt okresu obejmującego okres tych 400 notowań. Mimo to tylko temu utworowi udało się osiągnąć na liście tak duży sukces, żeby znaleźć się w pierwszej setce podsumowania (do dziś niepojęte jest dla mnie dlaczego "Vicarious" się w niej nie znalazł, pomimo pięciu tygodni spędzonych na szczycie). Szkoda, że to jedyna płyta Tool wydana w tym okresie. Mam nadzieję, że już niebawem na liście zagości nowa muzyka zespołu Tool, bo dawno jej tam nie było...
Wracając jednak do "Right In Two", na tle większości prezentowanych utworów jest to dla mnie utwór wyjątkowy. Gościł na liście w czasach, gdy w moim życiu bardzo wiele się działo, ale jedynym pozamuzycznym skojarzeniem jakie przychodzi mi do głowy jest fakt, że "Right In Two" towarzyszył mi w sposób szczególny w czasie matur. Zresztą patrząc w archiwa, widzę wyraźnie, że przez ten maturalny czas "Right In Two" utrzymywał się na szczycie listy, by ustąpić miejsca "Surrender" Billy Talent w pierwszym notowaniu pomaturalnym. Przewrót dokonał się... w tramwaju, kiedy to słuchając "Surrender" po raz pierwszy uświadomiłem sobie, że to wszystko już za mną i poczułem powiew świeżości Oczywiście słuchając "Right In Two" w ogóle nie myślę o maturze. Skupiam się na delektowaniu się muzyką, a w przypadku tego utworu naprawdę jest się czym delektować, gdyż jest to arcydzieło. W tym miejscu pozostaje mi umieścić tutaj odsyłacz do mojego topu wszech czasów, który... być może kiedyś powstanie
Tool nie jest odosobniony pod względem samotności lidera. W pierwszej dziesiątce znajduje się aż 8 utworów zespołów, których jeszcze nie prezentowałem w ramach tego podsumowania. Jeden z tych zespołów umieścił w dziesiątce dwa utwory.
9. JUŻ - Raz, Dwa, Trzy
płyta: "SkąDokąd" (2010)
data wydania singla: utwór nie wydany na singlu (przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo)
debiut: notowanie 338 (23.05.2010)
staż: 28 tygodni
max: 1 (3 razy)
1145 punktów
kariera: 36 - 10 - 6 - 3 - 2 - 5 - 5 - 7 - 8 - 6 - 3 - 1 - 1 - 1 - 2 - 4 - 4 - 7 - 4 - 4 - 7 - 11 - 10 - 11 - 19 - 28 - 34 - 44
okoliczności
Zespół Raz, Dwa, Trzy polubiłem wiele lat temu za sprawą utworów, które pojawiły się na Liście Przebojów Trójki. Jednak dopiero "SkąDokąd" była pierwszą ich płytą, którą przesłuchałem w całości. I była to płyta, która mnie olśniła. Bardzo mocno kojarzy mi się z wakacjami 2010, a więc najbardziej udanymi wakacjami mojego życia. Była jakby ścieżką dźwiękową do tych wakacji, a jednocześnie ich ideowym motywem przewodnim. Gdy słyszę utwór "Zgodnie z planem (Może świt błyśnie)", przywołuję w pamięci wędrówkę po Pirenejach, natomiast "Dalej niż sięga myśl" kojarzy mi się z wrześniowym wyjazdem w Beskid Niski, kiedy to spędziłem w tych górach cały miesiąc. Jechałem tam pod koniec sierpnia nocnym autobusem. Słuchałem wtedy właśnie płyty "SkąDokąd". Słuchałem jej m.in. podczas postoju w Kielcach i zrobiłem z nią dwa okrążenia wokół Dworca Autobusowego. Nie wiem czemu, bardzo mocno mi się to zarysowało w pamięci. Do dziś jest to jedna z tych płyt, po które najchętniej sięgam w podróży.
Gdyby nie to, że lista płyt była wtedy zamrożona, z pewnością płyta "SkąDokąd" osiągnęła by na niej niesamowity wynik. Czego nie udało się osiągnąć na liście płyt, udało się na liście z pojedynczymi utworami. 6 z nich było na liście, z czego 4 dotarły do pierwszej dziesiątki, a dwa były trzykrotnie na pierwszym miejscu. "Zgodnie z planem (Może świt błyśnie)" znalazł się na miejscu 105 w podsumowaniu 400 notowań. Jeszcze większą karierę zrobił utwór "Już", ale muszę przyznać, że w życiu nie spodziewałbym się, że znajdzie się w pierwszej dziesiątce posumowania. Nie jest to jednak zasługa tego, że lista była akurat w stanie apatii. Przez 5 tygodni w ogóle nie była tworzona (większość miejsc została przepisana z poprzedzającego notowania - z wyjątkiem m.in. pierwszej dziesiątki, w której był "Już"), a wcześniej - przez 7 tygodni, od czasu zamrożenia listy płyt - miała się dobrze (pojawiło się przez ten czas 20 nowości). Jest to przede wszystkim zasługa tego, że były wakacje i utwór ten faktycznie mi przez ten cały czas towarzyszył. Przez 20 tygodni towarzyszył na tyle wiernie, że utrzymywał się przez ten cały czas w pierwszej dziesiątce, co jest najlepszym takim wynikiem w historii listy (stan do 400 notowania).
Coś jeszcze o samym utworze? To jednak on był na pierwszym miejscu przez te trzy pirenejsko-barcelońskie notowania. Traktuje o śmierci, więc nie sposób było go nie odbierać w kontekście utraty bliskiej osoby. Debiutował na liście niespełna dwa miesiące po odejściu mojej babci.
"Już" jest ze mną również teraz, w okresie gdy zapoznaję się z wcześniejszymi dokonaniami zespołu Raz, Dwa, Trzy. Zespołu, który niepostrzeżenie wyrasta na jeden z moich ulubionych, a teksty - na jedne z najbliższych.
okoliczności
Pisałem, że jest taki zespół, który przebił wszystkie inne, jeśli chodzi o liczbę utworów umieszczonych w pierwszej dwudziestce. Tym zespołem jest właśnie Alice In Chains, który umieścił utwory na miejscach 8, 14 i 18. Oczywiście wszystkie pochodzą z jednej płyty. Nie wierzyłem, że to się może udać, ale jednak - muszę to przyznać - płyta "Black Gives Way To Blue" dorównuje swoim wielkim poprzedniczkom. "A Looking In View" to jeden z najcięższych utworów w tym podsumowaniu. Trochę czasu potrzebowałem, żeby się do niego przekonać, ale kiedy już się to udało, debiut w pierwszej dwudziestce stał się faktem. Później nie było łatwo z tego względu, że były wakacje i dużo więcej powodów do cieszenia się z życia niż do męczenia się tak ciężką muzyką Jednak kiedy tylko nastała sesja wrześniowa, "A Looking In View" wskoczył na szczyt listy. Wprawdzie potem znowu nastał czas wakacji i na tym jednym tygodniu na szczycie się skończyło, ale "A Looking In View" doczekał w dziesiątce do listopada, kiedy to wreszcie sięgnąłem po płytę "Black Gives Way To Blue". Był też w dziesiątce tuż przed świętami, a listę opuścił dopiero pod koniec lutego. M.in. kosztem utworu, który pojawi się w podsumowaniu za jakiś czas.
Co zadecydowało o tym sukcesie? Z pewnością głównie to, że w tym utworze słychać to dawne brzmienie Alice In Chains, które swego czasu wpłynęło w sposób znaczący na mój odbiór muzyki. Zespołu, który uważam za jeden z największych w historii, pomimo że przez wielu nie jest należycie doceniany. W samym utworze jest wszystko: moc, świetny tekst, unikalny klimat i niesamowite wrażenie permanentnego spowalniania, coś co wwierca w podłogę... Wyobrażam sobie co by się ze mną działo na koncercie, który... jakimś cudem przeszedł mi tuż obok nosa.
okoliczności
To miejsce to kolejny przykład na to, że w pierwsza dziesiątka tego podsumowania nieco odbiega stylistycznie od większości spośród prezentowanych utworów. Te utwory są jakby z innego wymiaru. Blisko im do zestawień typu Top Wszech Czasów, trochę dalej do sezonowych przebojów. Wprawdzie utwory z płyty "St. Anger" miały szansę zrobić jakąkolwiek karierę na mojej liście, ale chyba większą szansę by miały, gdyby płyta ta została wydana kilka miesięcy później A tak na liście był tylko jeden utwór - "The Unnamed Feeling" - który zresztą zaliczył tylko bardzo krótki epizod. Także dopiero płyta "Death Magnetic" miała szansę w pełni zabłysnąć na mojej liście. Jednakowoż do tego wcale nie doszło, gdyż płyta ta gościła w pierwszej dziesiątce listy płyt zaledwie przez 14 tygodni. I tylko raz była na szczycie. Pisałem wtedy:
Cytat:Metallica w tym tygodniu zmiażdżyła obie listy. Coma nie zrobiła nic, żeby jej w tym przeszkodzić. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że "The Day That Never Comes" okaże się być niewypałem. Tymczasem już po raz czwarty jest na szczycie i ma tak dużą przewagę, jakiej jeszcze nie miał i nie miał nikt od dwóch miesięcy.
"Death Magnetic" jest dla mnie za ostrą płytą, żeby słuchać jej co tydzień. Pierwsze miejsce na liście płyt zawdzięcza temu, że coraz więcej utworów z tego albumu przypada mi do gustu.
Tak więc "The Day That Never Comes" święcił triumfy na liście mniej więcej wtedy, gdy opanowywała mnie do reszty płyta "Hipertrofia" Comy. Gdy usiłuję skojarzyć tamten okres z muzyką Metalliki, staje mi przed oczami obraz korytarza na mojej klatce i płyta "Death Magnetic" w słuchawkach. To był czas kiedy oswajałem się z mieszkaniem w Warszawie i związaną z tym samotnością, także skojarzenie to doskonale pasuje do historycznego tła Skończyło się na tym, że do dziś płyta ta nie została przeze mnie w pełni odkryta, ale pojedyncze utwory - owszem. I to z jakim skutkiem!
okoliczności
Zastanawiając się co napisać przy tym utworze, przejrzałem opisy notowań, w których "This I Love" święcił triumfy i dostrzegłem w nich mnóstwo narzekania na jakieś studia, projekty i notoryczny brak czasu. Patrząc jednak na to z bardziej odległej perspektywy, widzę że wcale wtedy nie było tak źle To był czas wchodzenia w nowe muzyczne klimaty. Pochłaniałem ogromne ilości muzyki ze współczesnego nurtu pogranicza poezji śpiewanej i piosenki turystycznej, ze szczególnym uwzględnieniem zespołów Słodki Całus Od Buby i Stare Dobre Małżeństwo (ale o tym jeszcze będzie okazja napisać przy okazji tego topu ). To nie przypadek, że odgrzebałem "This I Love" na jesieni, po 22 tygodniach od opuszczenia listy przez ten utwór. Przede wszystkim pojawił się nowy bodziec w postaci Listy Przebojów Trójki, na której "This I Love" osiągał wtedy sukcesy. Czemu nie udało się za pierwszym razem? Trudno powiedzieć. Część winy można zrzucić na Open'era, który w tamtym roku zdominował listę późną wiosną.
Kariera tego utworu to ewenement na skalę mojej listy, choć jest w dziesiątce jeszcze jeden utwór, który robił karierę w dwóch etapach (z tym, że przerwa między nimi trwała 17 tygodni krócej niż w przypadku "This I Love").
"This I Love" święcił triumfy w okresie, kiedy na dobrą sprawę po raz pierwszy wziąłem się na poważnie do roboty na studiach. W okresie, kiedy przestało zadowalać mnie przysłowiowe cokolwiek i zacząłem odczuwać potrzebę nauczenia się czegoś oraz zbierania dobrych ocen ze wszystkich przedmiotów. Na pewno duża w tym zasługa pewnego czynnika motywującego, który wtedy się pojawił i w zasadzie motywuje mnie do dzisiaj. No i cóż... W zasadzie tekst piosenki mówi sam za siebie. A połączenie takiego tekstu ze świetną melodią i jednym z najlepszych głosów ostatnich dekad to istna mieszanka wybuchowa. Poza tym jest to kolejny utwór aspirujący do Topu Wszech Czasów i kolejny ślad lat 90-tych w pierwszej dziesiątce Topu. Bynajmniej nie ostatni.