MOJA LISTA notowanie 410(252) - 09.11.2018 - Wersja do druku +- Największe forum list przebojów Mycharts.pl (https://www.mycharts.pl) +-- Dział: Personalne listy przebojów (/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Listy poszczególnych użytkowników (/forumdisplay.php?fid=4) +---- Dział: m.volta - GUNNERS TOP (/forumdisplay.php?fid=78) +---- Wątek: MOJA LISTA notowanie 410(252) - 09.11.2018 (/showthread.php?tid=42716) |
MOJA LISTA notowanie 410(252) - 09.11.2018 - marsvolta - 29.11.2018 07:32 PM NOTOWANIE 410(252)
O nowościach: LANA DEL REY – MARINERS APARTMENT COMPLEX
Nowy singiel Lany to zawsze wydarzenie, a tym razem jest jeszcze ciekawiej, bo piosenka „Mariners Apartment Complex” to pierwsza próbka współpracy artystki z Jackiem Antonoff’em (fun., Bleachers). Mając zatem na uwadze możliwości Antonoff’a można po cichu liczyć na album porównywalny z „Ultraviolence”, gdzie swoje piętno odcisnął Dan Auerbach (The Black Keys). Stawiam tak śmiałą tezę, bo słuchając tego nowego nagrania mam wrażenie, że myślami przenoszę się gdzieś właśnie w okolicę tamtego wspaniałego albumu. To delikatna melancholijna kompozycja z aranżacją opartą o gitanę akustyczną na pierwszym planie. Reszty dopełnia już tylko Lana Del Ray i w tym sensie może to być jej najbardziej osobisty album. Albo nawet inaczej, album na którym najbardziej odciśnie swoje piętno, a przecież nie od dziś wiadomo, że ta dziewczyna potrafi w przepiękny sposób opowiadać swoje nostalgiczne miłosne historie. BRING ME THE HORIZON FEAT. DANI FILTH - WONDERFUL LIFE O krok od swojego wielkiego powrotu są chłopaki z Bring Me The Horizon. Nowy album już w styczniu, a na razie jest całkiem nieźle. Pierwszy singiel „Mantra” był świetny, a ten nowy z gościnnym udziałem Dani Filth’a (Cradle of Filth) też jest niczego sobie. „Wonderful Life” to eklektyczna przejażdżka, która nieustannie zaskakuje słuchacza. Zaczyna się od zabawnego choć dającego do myślenia wywodu Oli Sykes’a na temat mózgu i tego jak zmienia się on po dwudziestym siódmym roku życia. Wszystko to na tle dosyć ciekawego riffu Lee Malia’go, ale to dopiero początek, bo prawdziwa zabawa zaczyna się w momencie potężnego uderzenia ściany dźwięku w pełnym instrumentarium. Takie wielkie bum poprzedzone okrzykiem przerażenia. Trochę to wszystko przypomina Korna, ale elektroniczne aspekty aranżacji nie dadzą nam raczej zapomnieć kogo słuchamy. Po kolejnych wersach dochodzimy do refrenu i tutaj zaczyna się prawdziwa magia. Kiedy myślisz, że tak będzie już do końca, to w tym momencie swoją zwrotkę ma Dani Filth’a i jest to moim sromnym zdaniem strzał w dziesiątkę. Idealnie pasuje do słów „I got a Type 2 kinda thirstiness / A far-out otherworldliness” Świetnie to wykombinowali! Jakby tego było mało, to w końcowej części aranżacji pojawiają się jeszcze symfoniczne wstawki, które dodają piosence jeszcze większego kolorytu. Zatem brawo i spokojnie czekam na całość! |