marsvolta
Stały bywalec
Liczba postów: 1 551
Dołączył: Mar 2008
|
MOJA LISTA notowanie 724(324) - 15.11.2024
NOTOWANIE 724(324)
- 02 09 JERRY CANTRELL - AFTERGLOW
- 04 07 JANE'S ADDICTION - TRUE LOVE
- 03 10 JACK WHITE - THAT'S HOW I'M FEELING
- 01 11 NOSOWSKA/KRÓL - MOŻNA
- 07 11 KAZIK I KWARTET PROFORMA - 23 MINUTY
- 09 04 FONTAINES D.C. - HERE'S THE THING
- 05 12 SUNFLOWER BEAN - SHAKE
- 06 13 JERRY CANTRELL - VILIFIED
- 10 07 THE SMASHING PUMPKINS - SIGHOMMI
- 08 15 JANE'S ADDICTION - IMMINENT REDEMPTION
- 12 07 MARILYN MANSON - AS SICK AS THE SECRETS WITHIN
- 17 05 THE VOIDZ - 7 HORSES
- 15 08 ST. VINCENT - BIG TIME NOTHING
- 11 12 FONTAINES D.C. - FAVOURITE
- 13 25 THE LIBERTINES - MERRY OLD ENGLAND
- 19 04 LINKIN PARK - THE EMPTINESS MACHINE
- 14 16 PALE WAVES - PERFUME
- 20 06 THE KILLERS - BRIGHT LIGHTS
- 24 03 JERRY CANTRELL - I WANT BLOOD
- 22 05 NOSOWSKA/KRÓL - WANNA
- 16 10 THE TING TINGS - DOWN
- 18 24 BRING ME THE HORIZON - TOP 10 STATUES THAT CRIED BLOOD
- 25 03 SERJ TANKIAN - JUSTICE WILL SHINE ON
- 21 18 FONTAINES D.C. - STARBURSTER
- 28 02 RAZORLIGHT - SCARED OF NOTHING
- 23 19 LONDON GRAMMAR - KIND OF MAN
- 30 02 KASABIAN - DARKEST LULLABY
- NN 01 LONDON GRAMMAR - INTO GOLD
- 26 23 CAGE THE ELEPHANT - GOOD TIME
- NN 01 THE KILLS - HAPPIER THAN EVER
---
- 34 PALE WAVES - GLASGOW
- 27 A DAY TO REMEMBER - FEEDBACK
- 35 PRIMAL SCREAM - LOVE INSURRECTION
- 37 THE DUMPLINGS - TO NIE POWTÓRZY SIĘ
- 29 PEARL JAM - WRECKAGE
- 39 ICE NINE KILLS - A WORK OF ART
- 38 MARILYN MANSON - RAISE THE RED FLAG
- 42 NOCNY KOCHANEK - CYCKI, KEBAB, AMAREN
- 41 LAUREN MAYBERRY - SOMETHING IN THE AIR
- 33 SERJ TANKIAN - A.F. DAY
- 48 LINKIN PARK - HEAVY IS THE CROWN
- 36 KINGS OF LEON - NOWHERE TO RUN
- 43 THE DARKNESS - THE LONGEST KISS
- 44 BLINK-182 - ALL IN MY HEAD
- 47 SUNFLOWER BEAN - TEACH ME TO BE BAD
- 40 LONDON GRAMMAR - HOUSE
- 50 THE BLACK KEYS - STAY IN YOUR GRAVE FEAT. ALICE COOPER
- NN MANIC STREET PREACHERS - DECLINE & FALL
- 46 TONY IOMMI - DOPAMINE FEAT. GLENN HUGHES
- NN DOVES - RENEGADE
O nowościach:
LONDON GRAMMAR - INTO GOLD
Z biegiem lat i z każdym następnym albumem przekonuję się, że London Grammar w żadnym, wypadku nie są żadną przelotną modą, dlatego ich muzyka pozostanie z nami na długo i czas będzie jej tylko służył. Bo kiedy wracam do debiutu czy drugiego albumu od razu widzę pełną spójność z tym, co muzycy prezentują obecnie choćby w nowym singlu „Into Gold”. Tutaj jest oczywiście trochę bardziej nowocześnie, bardziej dynamicznie, być może nieco klubowo. Za to główna myśl przewodnie i osoba Hannah Reid spaja te dwa odległe światy w jeną całość. Jej głos jak natchniony niesz poprze lata niesamowite przesłanie, które zgadza się zarówno pod względem metafizycznym jak i zawartości liryczne.
THE KILLS - HAPPIER THAN EVER
Tego typu historie pokazują, że muzyka jest jedna, a właściwie od charyzmy i umiejętności artystów zależy, w jakim kierunku ją poprowadzą. Oczywiście świetne piosenki takie jak „Happier Than Ever” Billie Eilish coveruje się prawdopodobnie łatwiej i nieskrywaną przyjemnością. Niemniej jednak The Kills odciskają w tym przypadku swój niezwykle mocny odcisk. W tym przypadku to właściwie już ich piosenka. Alison Mosshart jest drapieżna i zadziorna jak to tylko ona być potrafi, a super alternatywny styl gitary Jamie Hince’a również nie postanawia wątpliwości, że muzycy postanowili przejąć piosenkę na własność.
|
|
29.11.2024 08:32 PM |
|
marsvolta
Stały bywalec
Liczba postów: 1 551
Dołączył: Mar 2008
|
RE: MOJA LISTA notowanie 724(324) - 15.11.2024
MILES KANE - KWADRAT – KRAKÓW 10.11.2024 R.
Może w ostatnich latach kariera Milesa Kane’a trochę przygasła, ale nie zmienia to faktu, że Kane cały czas nagrywa bardzo dobre płyty, a ostatnie „One Man Band” wyszła mu znakomicie. Dlatego z dużą radością przyjąłem fakt, że Kane przyjeżdża do nas na trzy koncerty w tym jeden w Krakowie. Klub Kwadrat to w sumie kameralne miejsce jak na gwiazdę tego pokroju tym bardziej warto było się wybrać, aby zobaczyć go na żywo w kameralnych warunkach.
Koncerty w ramach tej trasy ograniczają się do minimalnego instrumentarium. W zasadzie tylko gitara i perkusja plus jakieś tam sample, ale naprawdę nie dużo. Tak też wyglądał nasz koncert, który rozpoczął się od niezapomnianego „Rearrange” z pierwszej płyty artysty. I już w zasadzie od początku wiadomo było, że będzie to niezapomniany koncert, bo publiczność przyjęła ta piosenka z wielkim entuzjazmem. Mówiąc innymi słowy nie było ludzi przypadkowych (przecież to nie Warszawa). Po tej świetnej rozgrzewce usłyszeliśmy tytułowe nagranie z ostatniego albumu „One Man Band”, które również wypadło bardzo dobrze, ale prawdziwe show zaczęło się w zasadzie ode „Cry on My Guitar”, w którym Kane pokazał swoje showmańskie umiejętności. Dosłownie bawił się z gitarą. Aby podtrzymać dobrą atmosferą, jako następną piosenkę zaproponował kolejny hit z debiutu „Inhaler”. W przypadku tego utworu zawsze jednak czegoś brakuje, zdecydowanie lepiej wypadło „Counting Down the Days”, które od lat zachwyca mnie swoim oldschoolowym kimatem.
Kolejną nową piosenką w setliście było „Heartbreaks”, które razem z „Never Get Tired of Dancing With You” i „The Best Is Yet To Come” idealnie wpasowało się w środkową część występu, która zdominowały właśnie takie Kane’owe piosenki, które lubimy ze względu na przywiązanie do artysty.
Czadowo wypadło za to kolejne nagranie „Kingcrawler” z legendarnego debiutu „Colour of the Trap”, w takich piosenkach zawiera się magia, która cechuje również pierwszą płytę The Last Shadow Puppets. Równomierny galop z cudowną rozmarzoną gitarą. Równie dobrze bawiłem się przy „Baggio” z ostatniego albumu, które w jakimś stopniu zlewa się i pasuje do „Kingcrawler”.
Kolejne nagranie „Shavambacu” zdecydowanie uspokoiło klimat i zrobiło niezłe przedpole przed cudownym „Colour of the Trap”. Po tym wykonaniu koncert mógłby właściwie się skończyć, bo niby cóż więcej można chcieć od Milesa Kane’a, kiedy prze chwilą wykonał swoją najważniejszą piosenkę.
No właśnie chyba tylko hitów i taka była też końcówka tego koncertu, na której można był się wybawić i wyskakać do hitowego „Troubled Son”. A potem jeszcze lepsze „The Wonder” oraz super energiczne „Never Taking Me Alive”. Chociażby te kawałki świadczą o tym jak dobry album nagrał ostatnio Miles.
Na sam koniec jeszcze dwa największe hity „Don't Forget Who You Are” oraz „Come Closer”.
Bez zbędnych fajerwerków za to szybko porządnie i rzetelnie. Miles Kane z odległości kilku metrów robi piorunujące wrażenie. Jest artystą przez duże A i wykonawcą przez duże W. W zasadzie sam zrobił cała robotę i to na absolutnie wysokim poziomie.
|
|
29.11.2024 08:34 PM |
|