Post: #18

pabloyd napisał(a):Doświadczenie zbierane latami.
1. Myśle że tylko w kilku procentach przypadków, single są jednocześnie najlepszymi na płytach utworami.
2. Ale pewnie ten procent mógłby wzrosnąć gdybym słuchał płyt "wykonawców" którzy nagrają jeden kawałek, wylansowany na dziesiątą stronę w stacjach radiowych, grających to co podsuwają im wytwórnie muzyczne, po to by wylansować kolejną gwiazdeczkę jednego sezonu, a album jest tworem wtórnym w stosunku do tego "przeboju" i zawiera same (jak to ładnie nazwałeś) zapychacze.
3. Ale po pewnym czasie doszedłem do wniosku że prawdziwym dziełem prawdziwego muzyka jest płyta długogrająca, a na niej znajduje się zazwyczaj znacznie więcej ciekawszych utworów niż wydaje się na singlach. I o tym wszyscy wiedzą, którzy doszli już do tego etapu.

Wszedłeś byłeś na bardzo interesujący mnie temat.
1. Z tym się zgodzę, a w mojej opinii single są najczęściej najsłabszymi utworami na plycie (szczegolnie dotyczy to pierwszych singli). I dotyczy to w znacznym stopniu tych płyt, ktore uważam za dobre. W przypadku płyt uznawanych przeze mnie za słabe dużo częściej zdarza się, że single bywają najlepszymi utworami.
2. Ja odbieram to na odwrót. Jeżeli płyta jest słaba to utworów na jako takim poziomie jest tam spory niedostatek i siłą rzeczy wybierają taki, ktory do czegokolwiek się nadaje. A z kolei mam wrażenie, że przy ambitniejszych wykonawcach album jest dla koneserow, a na singiel wybierają najłatwiejszy w odbiorze utwor, żeby zainteresować kogoś spoza kręgu wielbicieli.
3. Nie do końca. Owszem, bardzo często tak jest, ale przekonałem się, że np. wiele rewelacyjnych rzeczy można znaleźć np. na B-side'ach czy limitowanych edycjach.