Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
notowanie 344 z 4 lipca 2010
mrsap Offline
Weteran
*****

Liczba postów: 2 339
Dołączył: Jun 2007
Post: #1
notowanie 344 z 4 lipca 2010
01 . 01 . 05 . CONVERSATION 16 - The National 1(2)
02 . 17 . 07 . THE DIFFERENCE BETWEEN US - The Dead Weather 2
03 . 02 . 14 . RESISTANCE - Muse 2
04 . 10 . 05 . PRĄD STAŁY/PRĄD ZMIENNY - Lao Che 4
05 . 05 . 07 . JUŻ - Raz, Dwa, Trzy 2
06 . 24 . 06 . BOAT BEHIND - Kings Of Convenience 6
07 . 07 . 07 . ENGLAND - The National 7
08 . 03 . 11 . THE SWORD & THE PEN - Regina Spektor 1(2)
09 . 26 . 06 . WE STILL GOT THE TASTE DANCIN' ON OUR TONGUES - Wild Beasts 9
10 . 04 . 08 . THE FLOOD - Katie Melua 1(1)

11 . 08 . 06 . GENIUS NEXT DOOR - Regina Spektor 8
12 . 06 . 15 . THE FEELING OF LOSING EVERYTHING - Archive 1(3)
13 . 09 . 13 . BEAUTY SCHOOL - Deftones 2
14 . 22 . 02 . WHAT IF? - Godsmack 14
15 . 11 . 08 . BLOODBUZZ OHIO - The National 4
16 . 13 . 20 . JUST BREATHE - Pearl Jam 1(5)
17 . 18 . 05 . TOO AFRAID TO LOVE YOU - The Black Keys 17
18 . 23 . 15 . LINES - Archive 16
19 . 49 . 04 . CAROUSEL - Julia Marcell 19
20 . 30 . 04 . SPINNING IN DAFFODILS - Them Crooked Vultures 20

21 . 12 . 12 . TAKE HER OUT - Alice In Chains 12
22 . 15 . 04 . RED BALOONS - Katie Melua 15
23 . 14 . 09 . DEPARTER - Katatonia 9
24 . 31 . 05 . HUSTLE AND CUSS - The Dead Weather 24
25 . 27 . 04 . COME ON GET HIGH - Archive 25
26 . 19 . 11 . SEXTAPE - Deftones 18
27 . 16 . 13 . LADIES AND GENTLEMEN, ROLL THE DICE - Kasabian 3
28 . 38 . 04 . MACHINE - Regina Spektor 28
29 . 20 . 25 . PRIVATE HELL - Alice In Chains 2
30 . 46 . 02 . AMONGST THE WAVES - Pearl Jam 30

31 . 21 . 06 . A HAPPY PLACE - Katie Melua 14
32 . 35 . 02 . FACTORY - Band Of Horses 32
33 . 25 . 12 . IN THIS LIGHT AND ON THIS EVENING - Editors 9
34 . 33 . 03 . ZGODNIE Z PLANEM (MOŻE ŚWIT BŁYŚNIE) - Raz, Dwa, Trzy 33
35 . 28 . 06 . THE END - Pearl Jam 26
36 . NN . 01 . NEVER GONNA GIVE YOU UP - The Black Keys 36
37 . 37 . 09 . ZIMNE KRAJE - Muchy 21
38 . 42 . 03 . ŻYCIE JEST JAK TRAMWAJ - Lao Che 38
39 . 36 . 05 . DOG DAYS ARE OVER - Florence + The Machine 25
40 . NN . 01 . THIS IS OUR LOT - Wild Beasts 40

41 . 44 . 02 . PRZYZWOLITOŚĆ - Muchy 41
42 . 45 . 27 . DANGERVISIT - Archive 3
43 . NN . 01 . THICK AS THIEVES - Kasabian 43
44 . 29 . 18 . IT HITS DEEP - The Veils 4
45 . NN . 01 . OUTER SPACE - Julia Marcell 45
46 . 39 . 05 . FOOL'S DAY - Blur 39
47 . 32 . 24 . I DRIVE THE HEARSE - Porcupine Tree 2
48 . 41 . 04 . GIRL WITH ONE EYE - Florence + The Machine 41
49 . 34 . 24 . FACING PAGE: TOP LEFT - Manic Street Preachers 1(5)
50 . NN . 01 . O.N.E. - Yeasayer 50

Lista płyt

01 . 10 . 04 . BROTHERS - The Black Keys [2009]
02 . NN . 01 . IT MIGHT LIKE YOU - Julia Marcell [2009]
03 . 09 . 06 . TWO DANCERS - Wild Beasts [2009]
04 . PP . 00 . EMPIRE - Kasabian [2006]
05 . PP . 03 . BEGIN TO HOPE - Regina Spektor [2006]
06 . 05 . 08 . FAR - Regina Spektor [2009]
07 . 02 . 03 . PRĄD STAŁY PRĄD ZMIENNY - Lao Che [2010]
08 . PP . 04 . WEST RYDER PAUPER LUNATIC ASYLUM - Kasabian [2009]
09 . 01 . 07 . HIGH VIOLET - The National [2010]
10 . 06 . 12 . CONTROLLING CROWDS, PT. IV - Archive [2009]

Poza listą

40 9 SCARS ON LAND - Kings Of Convenience 16
43 20 DALEJ NIŻ SIĘGA MYŚL - Raz, Dwa, Trzy 6
47 18 LIKE TREASURE - Editors 13
48 16 KAMIENIE - Myśli Rozczochrane Wiatrem Zapisane 5
50 7 W SAM RAZ - Czesław Śpiewa 29

Moja lista na Spotify
Archiwum mojej listy
Profil na Last.fm
13.07.2010 03:34 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
ku3a Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 19 110
Dołączył: Jun 2007
Post: #2
 
ciekaw byłem tego poopenerowego notowania Icon_smile2.
mrsap napisał(a):02 . 17 . 07 . THE DIFFERENCE BETWEEN US - The Dead Weather 2
Icon_biggrin3
przyznam, że po cichu na coś w tym stylu liczyłem Icon_wink2.
mrsap napisał(a):04 . 10 . 05 . PRĄD STAŁY/PRĄD ZMIENNY - Lao Che 4
06 . 24 . 06 . BOAT BEHIND - Kings Of Convenience 6
nie dziwię się Icon_smile2
mrsap napisał(a):19 . 49 . 04 . CAROUSEL - Julia Marcell 19
chciałem być, ale ostatecznie nie dotarłem, bo... postanowiliśmy dłużej posiedzieć na plaży Icon_razz. zresztą z różnych powodów późno na nią dotarliśmy i wcale długo na niej nie byliśmy. zupełnie nie czułem się tam jak w Gdańsku, tylko jak w jakimś kurorcie, bo leśna okolica, długa droga przez las, budki z lodami itp. Icon_wink2. no ale to nie na temat Icon_wink2.
mrsap napisał(a):28 . 38 . 04 . MACHINE - Regina Spektor 28
sympatyczny koncert, ale Kings of Convenience w kategorii chilloutowych koncertów jak dla mnie zmiażdżyli konkurencję.
mrsap napisał(a):30 . 46 . 02 . AMONGST THE WAVES - Pearl Jam 30
co za koncert!!
13.07.2010 09:44 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
mrsap Offline
Weteran
*****

Liczba postów: 2 339
Dołączył: Jun 2007
Post: #3
 
Czas na moją relację z Open'era.

Dzień pierwszy.


W zeszłym roku jechaliśmy do Gdyni w dniu festiwalu, co nie było najlepszym rozwiązaniem. Tym razem przyjechaliśmy dzień wcześniej i pierwszego dnia festiwalu byliśmy wypoczęci. Tradycyjnie zwiększyła się liczebność naszej openerowej grupy, która w tym roku liczyła 8 osób.

Rok temu Open'er był dla mnie przede wszystkim wielkim emocjonalnym przeżyciem. Tym razem było już nieco inaczej. Po pierwsze - był to w pełni zasłużony odpoczynek po zakończonej powodzeniem sesji, po drugie - możliwość spędzenia czterech dni w dobrym towarzystwie przy muzyce zespołów, których w ostatnim czasie słuchałem bardzo często. Tak więc muzyka zeszła na drugi plan, koncerty traktowałem bardziej jako dopełnienie całości, zwieńczenie czasu poznawania nowych zespołów, w mniejszym stopniu jako szansę na wyładowanie emocji, czy przeżycie czegoś unikalnego.

I tak, nie dbając o to, żeby być na terenie jak najwcześniej w celu zobaczenia wszystkiego co się da, wchodziliśmy na teren festiwalu przy dźwiękach zespołu Łąki Łan. Udaliśmy się do nowego miasteczka festiwalowego. Ogólnie miasteczka zorganizowane były lepiej niż w zeszłych latach. Przyczyniły się do tego takie aspekty jak: segregacja odpadów (kubków), próba ograniczenia spożywania napojów alkoholowych do terenu miasteczek festiwalowych oraz brak problemów z płaceniem kartą.

Kontynuowaliśmy zwiedzanie terenu zerkając tylko przez chwilę na koncert Bena Harpera na scenie głównej oraz zatrzymując się na trochę dłużej przy scenie World na The Phenomenal Handclap Band. Niestety w tym roku namiot został przeniesiony na sam koniec terenu festiwalowego, przez co dźwięki ze sceny głównej nakładały się na dźwięki ze sceny World (szczególnie odczuwalne było to pod sceną World podczas najgłośniejszych koncertów na scenie głównej). Drugim problemem była nieustanna konieczność ganiania z jednego końca terenu festiwalowego na drugi.

Pierwszego dnia nastawiałem się głównie na Pearl Jam, a w drugiej kolejności na Yeasayera, który na płycie mnie nie przekonywał. Na festiwalu też mnie nie przekonał. Wyszedłem z namiotu po trzech piosenkach. Być może wpływ miały na to w pewnym stopniu problemy z nagłośnieniem, ale na pewno również trochę denerwujący sposób grania zespołu. A może po prostu myślami byłem już pod sceną główną.

Pearl Jam zaprezentował się z jak najlepszej strony. Klasyczne utwory takie jak "Alive", "Black" (ten księżyc na telebimie!), "Why Go" (z mistrzowską solówką graną przez gitarzystę na gitararze za głową), czy rewelacyjnie brzmiące na koncercie "Given To Fly", poprzeplatane były z nowymi utworami. Na koniec wybrzmiał cover Neila Younga "Rockin' In A Free World", który w doskonały sposób dopełnił obraz koncertu - niezwykle profesjonalnego, ale przy tym również bardzo pozytywnego, do czego przyczynił się przede wszystkim Eddie Vedder, który pokazał jak powinien zachowywać się muzyk na scenie.

Ostatnim akcentem tego dnia był fragment występu szumnie zapowiadanego zespołu Tinariwen, który nie porwał mnie, choć pozostawił pozytywne wrażenie.

Moja lista na Spotify
Archiwum mojej listy
Profil na Last.fm
13.07.2010 02:48 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
ku3a Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 19 110
Dołączył: Jun 2007
Post: #4
 
Cytat:Rok temu Open'er był dla mnie przede wszystkim wielkim emocjonalnym przeżyciem. Tym razem było już nieco inaczej. Po pierwsze - był to w pełni zasłużony odpoczynek po zakończonej powodzeniem sesji, po drugie - możliwość spędzenia czterech dni w dobrym towarzystwie przy muzyce zespołów, których w ostatnim czasie słuchałem bardzo często. Tak więc muzyka zeszła na drugi plan, koncerty traktowałem bardziej jako dopełnienie całości, zwieńczenie czasu poznawania nowych zespołów, w mniejszym stopniu jako szansę na wyładowanie emocji, czy przeżycie czegoś unikalnego.
popatrz, u mnie było bardzo podobnie Icon_smile2.
mrsap napisał(a):próba ograniczenia spożywania napojów alkoholowych do terenu miasteczek festiwalowych
próby skończyły się chyba tylko na wywieszeniu tabliczek, bo nie widziałem ani jednego przypadku, żeby ktoś nie pozwolił komuś wyjść z piwem z teremu miasteczka festiwalowego.
mrsap napisał(a):Eddie Vedder, który pokazał jak powinien zachowywać się muzyk na scenie
mistrz!
13.07.2010 02:53 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
mrsap Offline
Weteran
*****

Liczba postów: 2 339
Dołączył: Jun 2007
Post: #5
 
Drugi dzień zapowiadał się najmniej atrakcyjnie ze wszystkich. Po koncercie Pearl Jam dziać się miało zacząć dopiero w sobotę. Niektórzy nastawiali się na piątkowy koncert Klaxons. Dla mnie najciekawiej zapowiadał się ostatni występ tego dnia, a więc koncert reaktywowanej grupy Pavement. Ale zanim to wszystko nasąpiło wydarzyło się kilka mniej lub bardziej niespodziewanych rzeczy.

Pierwszym zespołem, na który nastawiałem się tego dnia było Lao Che. Miałem w pamięci koncert sprzed dwóch lat, który wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Tym razem byłem bogatszy o emocjonalny związek z utworami z najnowszej płyty, która podoba mi się bardziej niż "Gospel". Przede wszystkim utwór tytułowy - "Prąd Stały/Prąd Zmienny", który jest jednym z najlepszych polskich utworów ostatnich lat.

Zespół nie zawiódł. Koncert był jeszcze bardziej udany niż dwa lata temu. Nie zabrakło żadnego z moich ulubionych kawałków z ostatniej płyty. "Hydropiekłowstąpienie" trochę rozczarowało, ale cała reszta wypadła znakomicie. Minusem była mała liczba osób pod sceną.

Po koncercie Lao Che zostałem pod główną sceną na Mando Diao. Zespół ten swego czasu oczarował mnie płytą "Ode To Ochrasy", ale potem został przeze mnie trochę zaniedbany. Nie nadrobiłem zaległości przed festiwalem, bo nie nastawiałem się jakoś specjalnie na ten koncert. Singiel "Dance With Somebody" nie zachęcił mnie do poznania najnowszej płyty. I to był błąd, bo zespół wypadł nadspodziewanie dobrze.

Koncert przypominał trochę zeszłoroczny występ The Kooks. Wydaje się, że był nawet nieco lepszy. Wszystko utrzymywane było w nostalgicznym klimacie. Zabrakło kilku utworów z płyty "Ode To Ochrasy", na które czekałem, ale mimo to kilka momentów wbiło mi się w pamięć (przede wszystkim utwór "Mr Moon" z pierwszej oraz "Gloria" z ostatniej płyty). Jako przedostatni wybrzmiał utwór, na który czekałem z największym utęsknieniem, "Long Before Rock 'N Roll" - co dopełniło pozytywny obraz całości.

Bardzo cieszyłem się, gdy ogłoszony został zespół Massive Attack. Dwa lata temu widziałem ich występ z daleka. Wypadli majestatycznie, może trochę przez to, że nie znałem zbyt dobrze ich repertuaru. Teraz miało się to zmienić, ale szybko przestałem słuchać ich ostatniej płyty i w końcu również i tym razem nie nastawiałem się na ich koncert tak bardzo, jak na inne. Dlatego też początek koncertu spędziłem w miasteczku festiwalowym.

Już miałem sobie ich odpuścić i udać się od razu na Klaxons, ale w końcu postanowiliśmy udać się na drugą część ich koncertu. To była dobra decyzja. Zostałem do końca i nie żałuję początku koncertu Klaxons. Chwila, w której sięgnę po ich starsze albumy przybliżyła się wraz z tym festiwalem znacząco.
A Klaxons? Byłem na ich koncercie dłużej niż na White Lies w zeszłym roku, ale pomimo to nie zachwycili mnie aż tak bardzo. Zresztą nigdy nie widziałem w ich utworach tego, co widzieli niektórzy.

Wreszcie nadszedł ten najważniejszy dla mnie koncert piątkowego wieczoru - Pavement. Koncert nie zachwycił mnie tak jak Mando Diao, ale z pewnością spełnił pokładane w nim nadzieje. Grali bardzo długo. Nie liczyłem, ale wydaje mi się, że zagrali ponad 20 utworów, w tym wszystkie moje ulubione z płyty "Crooked Rain, Crooked Rain". Przed koncertem chodził mi po głowie utwór "Stop Breathin'", na który czekałem aż do samego końca koncertu. Oczywiście nie mogło zabraknąć takich szlagierów jak "Elevate Me Later", czy "Gold Soundz". Ten występ spowodował, że z chęcią poznam dogłębnie całą dyskografię zespołu.

Koncert wciągnął mnie do tego stopnia, że postanowiłem zostać na bisy, pomimo że cała reszta grupy już zasypiała i postanowiła udać się do domu. Po koncercie udałem się w pogoń za nimi i skończyło się na tym, że musiałem na nich czekać na dworcu w Gdyni Icon_wink2

Moja lista na Spotify
Archiwum mojej listy
Profil na Last.fm
13.07.2010 03:35 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
ku3a Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 19 110
Dołączył: Jun 2007
Post: #6
 
Cytat:Zespół nie zawiódł. Koncert był jeszcze bardziej udany niż dwa lata temu.
mi podobał się zdecydowanie mniej Icon_smile2.
mrsap napisał(a):Minusem była mała liczba osób pod sceną.
to prawda. na ten koncert się spóźniłem, ale bez większych problemów doszedłem jakieś 20 metrów od sceny, a pół metra wokół siebie nikogo nie miałem.
mrsap napisał(a):A Klaxons? Byłem na ich koncercie dłużej niż na White Lies w zeszłym roku, ale pomimo to nie zachwycili mnie aż tak bardzo. Zresztą nigdy nie widziałem w ich utworach tego, co widzieli niektórzy.
a mi się bardzo podobało. choć widziałem tylko 25 ostatnich minut.
ale do zeszłorocznego White Lies nie mają startu, bo tamten koncert to był mój koncert roku.
13.07.2010 03:41 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
mrsap Offline
Weteran
*****

Liczba postów: 2 339
Dołączył: Jun 2007
Post: #7
 
Trzeci dzień rozpoczął się od spóźnionego występu We Call It A Sound w namiocie, na którego początek akurat trafiliśmy. Koncert był wyjątkowo nudny, więc po trzech piosenkach udaliśmy się do festiwalowego miasteczka, skąd wyciągnęły nas dźwięki dobiegające ze sceny Młodych Talentów. Zespół Letters From Silence okazał się być jednym z moich największych odkryć festiwalu. Dwaj faceci z giatarami - nikogo poza nimi nie było na scenie, ale w ich muzyce była taka siła, jakby poza nimi na tej scenie grał cały zespół. Może to kwestia tego, że klimat ich muzyki zawsze był mi bardzo bliski (czuć było wpływy muzyki z Seattle).

Po tym miłym akcencie przyszedł czas na akcent jeszcze milszy - bardzo wyczekiwany przeze mnie koncert Julii Marcell. Okazało się, że porównania do Tori Amos i Reginy Spektor nie są w jej przypadku przesadzone. Nie spodziewałem się, że Julia będzie w stanie przyćmić swoją następczynię na scenie namiotowej, ale wszystko wskazuje na to, że tak właśnie się stało (o tym później). Już wychodząc na scenę zrobiła na mnie niesamowite wrażenie swoim wdziękiem, a w dalszej części koncertu pokazała nie tylko swój talent ale przede wszystkim, że drzemie w niej mnóstwo energii. Niebanalne aranżacje utworów, bardzo duża różnorodność, multiinstrumentalność to tylko niektóre z zalet tego koncertu.

Po Julii Marcell na scenie w namiocie miała się pojawić Regina Spektor, ale zanim to nastąpiło udałem się na fragment koncertu Skunk Anansie. Nie nastawiałem się na ten koncert i może dlatego nie wywarł on na mnie pozytywnego wrażenia. Nie będę się jednak nad tym rozwodzić, bo osoby, które widziały ten koncert w całości bardzo sobie go chwalą.

Do namiotu wbiegłem gdy Regina Spektor wykonywała swój pierwszy utwór - "Eet". Potem usłyszałem kilkanaście utworów, które doskonale znałem z dwóch ostatnich płyt artystki. Wszystkie wykonane w sposób absolutnie perfekcyjny - w identycznych aranżacjach jak na płycie - najpierw przy fortepianie, potem z gitarą w ręku, wreszcie znów przy fortepianie. Szczytowe elementy koncertu to utwóry "Après Moi", "On The Radio" i "Machine".

To wszystko jednak nie skłoniło mnie, żeby zostać do końca koncertu. Wyszedłem na kilka utworów przed końcem. Być może zabrakło tej energii, czy wręcz drapieżności, obecnej wcześniej na koncercie Julii Marcell. Nie mogę jednak traktować tego jako rozczarowanie - może po prostu za wysoko postawiłem poprzeczkę (Regina Spektor była obok Archive najczęściej obsłuchiwanym przeze mnie artystą przed tym festiwalem, a już na pewno najczęściej z tych, których poznawałem od zera).

Pierwsze utwory Kasabian wysłuchałem docierając pod główną scenę z namiotu. Pierwszy - "Fast Fuse" - doskonale poznany przeze mnie z daleka i "Shoot The Runner", przy którym… doskonale mi się biegło pod scenę Icon_wink2 Koncert był fantastyczny! Zespół grał niemal wyłącznie wielkie przeboje. Trochę szkoda, że nie udało mi się przebić przed barierkę, przez co zdecydowanie zbyt dużo uwagi poświęcałem walce o odpowiednią pozycję (przez pewien czas bezpośrednio przede mną stało trzech mężczyzn trzymających kobiety na barana…) Nie zamazało to jednak pozytywnego wrażenia z koncertu - rewelacyjna była zwłaszcza końcówka, a więc "Stuntman" i "Club Foot" oraz wszystkie bisy ze wskazaniem na "Vlad The Impaler". No i oczywiście to zwolnienie w środku, które zawsze robi na mnie ogromne wrażenie (tym razem "Thick As Theives").

To był w zasadzie koniec emocji na sobotę. Potem znów udaliśmy się do festiwalowego miasteczka, by następnie wychylić nosa na Hot Chip (zdecydowanie było warto!) i na rewelacyjnego Matisyahu (wybuchowa mieszanka stylów + niesamowita osobowość tego ortodoksyjnego żyda). Minusem były kłopoty z nagłośnieniem (basy były nie do zniesienia, być może wynikało to z tego, że nakładały się z muzyką ze sceny głównej).

Moja lista na Spotify
Archiwum mojej listy
Profil na Last.fm
13.07.2010 04:28 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
ku3a Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 19 110
Dołączył: Jun 2007
Post: #8
 
mrsap napisał(a):Nie będę się jednak nad tym rozwodzić, bo osoby, które widziały ten koncert w całości bardzo sobie go chwalą.
tylko minimalnie gorszy od genialnego koncertu Pearl Jam.
mrsap napisał(a):Pierwszy - "Fast Fuse" - doskonale poznany przeze mnie z daleka i "Shoot The Runner", przy którym… doskonale mi się biegło pod scenę Icon_wink2
cholera, czyli jednak zagrali "Shoot The Runner"... to ja musiałem zaraz po tym jakoś przyjść, bo wydawało mi się, że tylko z 10 minut się spóźniłem. szkoda, bo STR to mój ulubiony ich utwór.
13.07.2010 04:34 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
mrsap Offline
Weteran
*****

Liczba postów: 2 339
Dołączył: Jun 2007
Post: #9
 
Ostatni dzień Open'era od początku zapowiadał się najbardziej interesująco ze wszystkich. Rozpoczął się od koncertu zespołu L.Stadt w namiocie. Dwa lata temu stałem gdzieś pod sceną i jako tako chłonąłem ich muzykę. Tym razem ograniczyłem się do leżenia gdzieś z tyłu namiotu i jakoś specjalnie tego nie żałuję, bo zespół nic rewelacyjnego nie zaprezentował.

Podobnie jak dwa lata temu, zaraz po L.Stadt, na głównej scenie wystąpiły Muchy. Tym razem jednak zaraz po nich nie występował zespół Editors i może dlatego - ale również na pewno z powodu ekstremalnych upałów - pod sceną było pusto jak nigdy. Trochę szkoda mi było zespołu, który w końcu należy do najlepszych w Polsce. Koncert wypadł zgodnie z oczekiwaniami. Utwory z nowej płyty brzmiały na koncercie równie dobrze jak te z poprzedniej. Ale rewelacji nie było. To miało dopiero nadejść.

Zostaliśmy do końca Much, pomimo że bardzo kusiło mnie, żeby zobaczyć jak największą część namiotowego koncertu Kings Of Convenience. Gdy wszedłem do namiotu, doznałem szoku. Nie ze względu na to, co działo się na scenie, tylko ze względu na reakcje publiczności. Takiego aplauzu nie było nawet dzień wcześniej na Reginie Spektor. Popularność i sympatia jaką sobie zaskarbił ten zespół - uznawany wcześniej przeze mnie za dosyć przeciętny - zaskoczyła mnie bardzo mocno.

W końcu wniknąłem w tę atmosferę i dałem się ponieść tej niezwykle delikatnej muzyce, niezwykłej w swojej prostocie. Temu ciepłu płynącemu z każdego utworu, ale i z każdej wypowiedzi członków zespołu. Po raz pierwszy spotkałem się z sytuacją, w której zamiast klaskania zespół anonsował pstrykanie palcami. Zespół dostawał aplauz nie tylko pomiędzy piosenkami, ale i wielokrotnie w trakcie piosenek. Co ciekawe, na ten koncert udało się bardzo wielu cudzoziemców. Gdzie bym nie stanął, wszędzie słyszałem jakieś rozmowy w obcych językach.

Oczywiście nie sposób było nie doczekać do końca koncertu. Na The Hives udałem się tylko na chwilę. Koncert muzycznie sprawił na mnie dobre wrażenie, ale muzyka została skutecznie przyćmiona przez show wokalisty, który to wielokrotnie podkreślał, jaki to on jest wspaniały. Nie bardzo mi się to podobało, dlatego po usłyszeniu kilku bardzo dobrze znanych kawałków, opuściłem koncert przy pierwszym utworze, którego nie znałem, aby w całości zobaczyć koncert Wild Beasts.

Bałem się trochę, że będą problemy z nagłośnieniem i moje obawy okazały się uzasadnione. Na szczęście szybko udało się te problemy zwalczyć i już drugi utwór ("This Is Our Lot") brzmiał pod koniec tak, jak brzmieć powinien. Potem było coraz lepiej, zwłaszcza na samym końcu, kiedy to zespół zagrał swoje największe hity - "We Still Got The Taste Dancin' On Our Tongues" i "Hooting And Howling". Zostałem do samego końca, pomimo że na głównej scenie zaczynał się już jeden z tych koncertów, na które czekałem z największym utęsknieniem - koncert The Dead Weather.

Kolejny raz trzeba było przebiec cały teren festiwalu, a następnie przedrzeć się przez tłum. Udało mi się zająć niezłe miejsce przed barierką i przeczekać okres, w którym zespół się rozkręcał. Tę część koncertu, którą widziałem, mogę śmiało zaliczyć do najlepszych, w jakich miałem okazję uczestniczyć. Było jeszcze więcej profesjonalizmu niż dwa lata temu, kiedy to na Open'era przyjechał zespół The Raconteurs. Ale przede wszystkim był ten niesamowity duet - Alison Mosshart i Jack White. Była wokalistka The Kills pokazała niesamowitą zadziorność, a utwory śpiewane w duecie z Jackiem Whitem to mistrzostwo świata. Mnóstwo pełnych energii, dobrze znanych utworów i do tego dwa wolniejsze kawałki, w tym "You Just Can't Win", przy którym Jack White po raz pierwszy wstał znad perkusji, a potem po kolei: "I Cut Like A Buffalo", "No Horse", "The Difference Between Us", "I'm Mad" i "Hustle And Cuss". Na koniec "Will There Be Enough Water?" w cudownej aranżacji. Potem były jeszcze bisy, ale ja uznałem, że jestem na tyle usatysfakcjonowany tym, co dotychczas usłyszałem, że więcej nie potrzebuję. I rozpoczął się finalny sprint…

Gdy byłem już w pobliżu namiotu, zespół Archive grał swój pierwszy kawałek - "Controlling Crowds". Chciałem przebić się pod scenę, ale było to niemożliwe. W namiocie panował nieprawdopodobny ścisk. Udało mi się zająć pozycję gdzieś w środku namiotu, tak żeby mieć jak najlepszy widok na to, co działo się na scenie. A działo się bardzo dużo. Zespół przybył w pełnym składzie - dwóch wokalistów, raper i wokalistka. Każdy miał swój czas. Przebijałem się przez tłum przy dźwiękach rewelacyjnego "Pills" z ostatniej płyty. Nie żałuję bisów The Dead Weather, bo zdążyłem akurat na najlepszy fragment koncertu. Po "Pills" wybrzmiało "Sane" - dotychczas niedoceniany przeze mnie utwór z płyty "Lights", którą uważam za najsłabszą w dyskografii Archive. Na koncercie poraziło mnie swoją energią. Zresztą już wcześniej wpadłem w trans. A następny utwór to było już prawdziwe szaleństwo. Co z tego, że nie było "Again", skoro "Finding It So Hard" mi to w pełni wynagrodziło? Zarówno jeden, jak i drugi utwór należą do mojej ścisłej czołówki tej dekady.

Potem już nic nie mogło mi zepsuć tego koncertu. Kolejne utwory na pewno nie należały do moich ulubionych jeśli chodzi o Archive, cały czas zmieniali się ludzie przy mikrofonie, ale nic nie było w stanie mnie wybić z transu. "World On Signs", "Lines", " Blood In Numbers"… Wszystko było na swoim miejscu. Końcówka była porażająca. "Kings Of Speed", "Bullets", "Dangervisit" i "Quiet Time" z mojej płyty roku 2009, a na sam koniec magiczne "Pulse", które zostało mi w głowie do dziś i zachęciło do sięgnięcia po płytę "Noise".

Tym akcentem skończył się "mój Open'er". Został niewielki niedosyt po "Again" (ale głównie był to niedosyt typu "ciekawe co sobie myślą ludzie, którzy przyszli specjalnie na ten utwór"). Potem pozostało już tylko wydać ostatnie pieniądze w miasteczku festiwalowym i udać się do Gdyni przy dźwiękach "Rockafeller Skank", a następnie "Praise You", dobiegających ze sceny głównej z koncertu Fatboy Slima.

Moja lista na Spotify
Archiwum mojej listy
Profil na Last.fm
13.07.2010 05:32 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
mrsap Offline
Weteran
*****

Liczba postów: 2 339
Dołączył: Jun 2007
Post: #10
 
I małe podsumowanie na koniec. Uwagę zwraca przewaga zespołów, które grały w namiocie nad tymi z głównej sceny w pierwszej dziesiątce.

1. Archive (N)
2. Pearl Jam (M)
3. The Dead Weather (M)
4. Kasabian (M)
5. Julia Marcell (N)
6. Kings Of Convenience (N)
7. Regina Spektor (N)
8. Mando Diao (M)
9. Pavement (N)
10. Wild Beasts (N)
11. Lao Che (M)
12. Massive Attack (M)
13. Matisyahu (W)
14. Letters From Silence (Y)
15. Klaxons (N)
16. Muchy (M)
17. The Hives (M)
18. Hot Chip (M)
19. Tinariwen (W)
20. Skunk Anansie (M)

Moja lista na Spotify
Archiwum mojej listy
Profil na Last.fm
13.07.2010 05:53 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
ku3a Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 19 110
Dołączył: Jun 2007
Post: #11
 
mrsap napisał(a):Został niewielki niedosyt po "Again" (ale głównie był to niedosyt typu "ciekawe co sobie myślą ludzie, którzy przyszli specjalnie na ten utwór").
tia...
dobrze więc, że nie opuściłem dla tego koncertu ani chwili z Dead Weather Icon_razz.

moja klasyfikacja obejmuje tylko 6 zdecydowanie najlepszych koncertów. dalszej kolejności nie chciało mi się na razie robić.
1. Pearl Jam
2. Skunk Anansie
3. The Dead Weather

4. Kings Of Convenience
5. Lao Che
6. Klaxons
13.07.2010 10:25 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  notowanie 1026 z 30 lipca 2023 mrsap 0 85 14.08.2023 01:24 PM
Ostatni post: mrsap
  notowanie 1025 z 23 lipca 2023 mrsap 0 83 11.08.2023 09:42 PM
Ostatni post: mrsap
  notowanie 1024 z 16 lipca 2023 mrsap 0 110 31.07.2023 05:34 PM
Ostatni post: mrsap
  notowanie 1023 z 9 lipca 2023 mrsap 0 73 31.07.2023 12:54 AM
Ostatni post: mrsap
  notowanie 1022 z 2 lipca 2023 mrsap 0 165 10.07.2023 11:48 AM
Ostatni post: mrsap
  notowanie 974 z 31 lipca 2022 mrsap 0 224 10.08.2022 07:58 PM
Ostatni post: mrsap
  notowanie 970 z 3 lipca 2022 mrsap 0 342 05.07.2022 01:20 AM
Ostatni post: mrsap
  notowanie 921 z 25 lipca 2021 mrsap 0 223 28.07.2021 01:11 AM
Ostatni post: mrsap
  notowanie 919 z 11 lipca 2021 mrsap 0 202 15.07.2021 07:48 PM
Ostatni post: mrsap
  notowanie 918 z 4 lipca 2021 mrsap 0 202 08.07.2021 01:04 AM
Ostatni post: mrsap

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości