Zawsze jest to samo. Przed tak ważnymi koncertami. Że się spóźnimy. Ale dupa dupa. Nie o tym mnie tu pisać. Pojawił się chwilę po 20. Zdaje się że jakieś 15 minut. Sprzęt już był rozstawiony: gitara, banjo, wielki bęben, hi-hat, tamburyn, talerz, werbel, sampler (a może automat perkusyjny?). Z kumplem siedzieliśmy w pierwszym rzędzie, jakieś ćwierć metra od Mistrza. Nie wiem ile było ludu, nie oglądaliśmy się za bardzo. Tylko oczy wbite w Niego. Wyszedł na scenę z kuflem piwa w ręku. Usiadł, przywitał się (
dobry wieczór, nazywam się Hubert Dobaczewski, jestem z Płocka, chciałbym zagrać kilka piosenek) i zaczął grać. Na początek
Morże. Podobnie jak na płycie zagrane. Od razu mnie uderzyła niesamowita czystość dźwięku. Każdy szmer było słychać. Potem
Trafiony-zatopiony i
Opuszczone porty. Dwa świetne utwory. Na początku Spięty był trochę sztywny i spięty (albo mi się tak zdawało) ale z czasem coraz bardziej wyluzowany, pełen humoru tej dobrej odmiany. [dalej pewnie pomylę setlistę...] Mogło być wtedy
Dworujże, z biglem zagrane. Na rockowo. Potem chyba
Szkoda, z pierwszym zastosowaniem fajnego wynalazku: Spięty ânagrywałâ partię gitary i ów urządzenie ją zapętlało, dając akompaniament. [amnezja w mojej głowie...] Melancholijna fraza gitary i myślę sobie że to Nie wszystko zostało napisane a to
Bang Bang, cover, tylko nie wiem czyj
płynnie przechodzące w
Habę Habę i Ding Ding Dong. Haba wykonana tak jak sobie to wyobrażałem: Mistrz zaczął śpiewać
âciągnij fał na ciotce Joliâ i cały klub jednym głosem:
âHaba haba i ding ding dongâ. I tak do końca. To co na płycie grała elektronika, zastąpiła na koncercie brudna fraza gitary. A Hubert D. rozkręcał się coraz bardziej... Zdaje się że wtedy było moje ulubione i ukochane
Mele Kalikimaka zagrane na banjo. Z coverem oryginału
Binga Crosbyâego jako introdukcją i raz po raz powtarzanym przez Mistrza, ciągnącym się okrzykiem
âHawaiiâ. Ten kawałek się tak błogo ciągnął i dłużył, tak beztrosko, jea... W tle hawajskie dźwięki... Palemki, ciepłe morże (a morże ocean), kokosy, piasek, palemki... I takie absolutnie normalne i spokojne urwanie. I polski tekst.
âjak tak powiesz komu kulas w trawię kupę mija, ululany luj trafia do domu...â Jeden z lepszych tekstów ostatnich czasów. Trochę wolniejsza niż na płycie ale przez to bardziej urocza. Potem była spokojna, piękna szanta-nie szanta (jak się dowiedziałem)
Wrzućcie mnie do morza, tam sześć błota stóp... Piękna sprawa. Potem
Łódź wariatów i poruszająca fraza z
Nie wszystko zostało napisane i Spięty powiedział jakoś:
âstaram się być refleksyjnyâ, wszyscy w śmiech oczywiście. Ale rzeczywiście mega poważnie i refleksyjnie było. Chociaż pod koniec mu się popieprzył rytm i się uśmiechnął. To kolejna ogromna zaleta Spiętego: śmieje się z własnych wpadek na koncertach. Razem z publicznością. I chyba najcudowniejszy moment koncertu:
Bajka o śmierci i absolutne polubienie tego kawałka. Z wyśpiewanym przez całą publikę refrenem. I
âjak chłop nie je mientki...â. Spięty się uśmiechał już na całego, popijał piwko, ogólnie mega fajnie. Niby-na-zakończenie najśmieszniejszy moment wieczoru czyli
Ma czar karma chyba w 10-minutowej wersji ze świetną końcówką. Najpierw bit z automatu i ostre frazy gitary i wykrzyczany tekst. Ale najlepsze na koniec. Spięty wziął gitarę, wyszedł na środek, stanął i... zaczął grać jak rasowy metal. Z takim zacięciem na twarzy, po chwili wyciąganie solówki na klęczkach, z nogą opartą na piecu... Śmiechu po pachy. A potem jeszcze lepiej: gitara na bok, w rękę sampler i jea. Zabawa na całego. Spięty wygląda jak rasowy didżej z protka. Pięść w górę i jazda. Tutaj jakieś âłeaoahâ, tu âłijołujałoâ, taka elektroniczna jazda. Skończył solo na samplerze. Wyłączył bit i podziękował. Cała sala momentalne âSpięty, Spiętyâ i wyszedł na bis. Na początek jak to zapowiedział,
Ukraińska pieśń okopowa. Bardzo ładna. I coś czegom się nie spodziewał absolutnie.
Tingel Tangel Koli. Z ponownym użyciem tegoż wynalazku z nagrywaniem gitary i zapętlaniem jejże. Po wykonaniu całej tej roboty, wziął na kolana werbel i pałeczki w ręce, rzucił krótkie:
âodświeżymy ten rapâ i rura. Nie znam tekstu ale i tak jazda niesamowita. Nie zaśmiał się, znaczy że nie dostał amnezji tekstowej. Ten ostatni utwór na wieczór tamten to taka jazda że mało słów. Podziękował ładnie Mistrz, ukłonił się i zszedł ze sceny. Po 5-minutowych owacjach na stojąco wyszedł raz jeszcze i się ukłonił po raz wtóry. To był koniec na wtedy. Zaszliśmy sobie jeszcze na zaplecze, pogadaliśmy chwilę, choć nie wiem co w takich sytuacjach pytać, daliśmy do podpisu płyty, podziękowaliśmy, pozdrowiliśmy od Wrocławia i poszliśmy sobie.
Tak zasadniczo to ten koncert startuje z dobrej pozycji do miana najlepszego koncertu tego roku. Ten Człowiek jest absolutnym geniuszem na polskiej scenie muzycznej. Żeby samemu, w pojedynkę zrobić taki show... i taką jazdę... trzeba być geniuszem. Żeby w jednym utworze grać na gitarze, perkusji, pić piwo, klaskać, śpiewać i śmiać się z własnych wpadek - trzeba być geniuszem. Kto Go nie widział na żywca, polecam, bo jest to jazda obowiązkowa dla każdego kto sobie ceni tego faceta. dziękuję.
pozdrawiam z tego miejsca Tatę, Kubę i Bartka.
[słaba jakość ---> telefon]
takiej historii na mojej liście nie było. znaczy 3 utwory jednego wykonawcy w 10 były (The Cure) ale 6 utworów od jednego człeka w 30 - absolutny rekord.
inna sprawa: wypadków od ciula ale to normalne przy takich okazjach.
Goryle miały wejść dziś ale mają czas.
wysyp Naszej Listy prawdopodobnie za tydzień.
co tam będę pieprzył, paczta se. ja idę robić podsumowanie płyt.
Notowanie 210 Spięte z dnia 20 marca 2010.
01. 11. 08. KALIKIMAKA â Spięty
02. ---. 01. BAJKA O ŚMIERCI â Spięty
03. 13. 02. POWERLESS â The Flaming Lips
04. 02. 09. THE NIGHTMARE GOES ON â Piano Magic & Brendan Perry
05. 01. 12. AMNEZJA â Kult
06. 06. 09. CZAS â Lao Che
07. 05. 10. TICK TOCK â Gazpacho
08. 04. 08. THE BOOK OF LOVE â Peter Gabriel
09. 03. 14. SOLDIER OF LOVE â Sade
10. ---. 01. OPUSZCZONE PORTY â Spięty
11. 07. 14. FIRE ON THE MOON â Steve Hackett
12. 10. 18. NINTH WAVE â Indukti
13. 09. 11. SPINNING IN DAFFODILS â Them Crooked Vultures
14. 08. 17. IN THIS LIGHT AND ON THIS EVENING â Editors
15. ---. 01. HISTORIA STWORZENIA ŚWIATA â Lao Che
16. 12. 06. OKO DYBUKA â Żywiołak
17. 14. 13. THE HUNTED â Brett Anderson
18. 19. 05. BREED (LIVE) â Nirvana
19. ---. 01. MORŻE â Spięty
20. 18. 09. KOZMIC BLUES â Katie Melua
21. 16. 15. PRETTY VISITORS â Arctic Monkeys
22. 15. 03. WIELKI KRYZYS â Lao Che
23. 17. 10. LUCINDA/AINâT GOINâ DOWN â Tom Waits
24. 40. 15. MA CZAR KARMA â Spięty
25. 26. 04. SO FAR FROM THE CLYDE â Mark Knopfler
26. 23. 10. YELLOW RAVEN â Pain Of Salvation
27. 22. 31. LATAWCE â Żywiołak
28. 29. 02. FEMALE PERSECUTION â Juliette Lewis
29. ---. 01. TRAFIONY â ZATOPIONY â Spięty
30. 20. 07. WINTER WILL COME â Nosound
Poczekalnia:
31. 31. SALAMANDER â Sleepytime Gorilla Museum
32. 21. UMIERAJ STĄD â Hey (6)
33. 32. TYPICAL SITUATION (LIVE) â Dave Matthews Band
34. 27. BAŁWAN ZE ŚNIEGU (BAŁWANEK) â Bez Jacka z Chórem Voce Angeli i Krakowską Orkiestrą Kameralną (18)
35. 24. KIEDY BLUES MNIE OPUŚCI â Siódma W Nocy (3)
36. 30. DEPARTER â Katatonia (17)
37. 33. ...AND WHOâS THE GOD NOW!? â Indukti i Maciej Taff (5)
38. 35. PRZED PRAWEM â Armia (31)
39. 25. ĐĐ Đ ĐĐ ĐŻĐĐ ĐĐŁĐĐĐĐ â Żywiołak (4)
40. 28. VLAD THE IMPALER â Kasabian (15)
41. ---. CO MAMY? â Sen Zu
42. 34. SOUL CAKE â Sting (20)
43. 36. GAMES FOR DAYS â Julian Plenti
44. 37. DISCOMBOBULATE â Hans Zimmer (3)
45. 39. BRICKS AND MORTAR â Editors (8)
46. 42. PAPILLON â Editors (20)
47. 48. COMFORTABLY NUMB â David Gilmour (30)
48. 46. MAY YOUR HEARTS STAY STRONG â Cloud Cult (19)
49. 45. STYLO â Gorillaz
50. 38. HOME â Armia (13)
out:
KABARETTE VOLTAIRE â XIII. Století (9)
FEAR AND LOATHING IN VETLINAS â Dr Zoydbergh
VERY GOOD ADVICE â Robert Smith
UNFINISHED BUSINESS â White Lies
BORDER REIVER â Mark Knopfler (20)
STELLIFY â Ian Brown (6)