Post: #1

W wieku 88 lat zmarł Jan "Ptaszyn" Wróblewski. Jeden z najpopularniejszych polskich jazzmanów, kompozytor, aranżer, publicysta, autor programów radiowych i telewizyjnych.

Kolejna wielka strata... Uwielbiałem go słuchać, mimo że jazz nie należy do moich ulubionych gatunków...

Post: #2

ostatnio nie słuchałem Go w Trójce.
kiedyś często.

ostatni raz widziałem JPW na Złotej Tarce w 2021 roku.
z graniem było bardzo dobrze, ale miał problemy z poruszaniem się.
wcześniej "spotkaliśmy się" z kilkanaście razy od 1997 roku.
w tym roku też miał być, bo to będzie trzydziesta edycja ZT w Iławie...

świetny gawędziarz.
https://www.facebook.com/Jan.Ptaszyn.Wro...icial.site

Post: #3

ach

Post: #4

aż posłuchałem ostatniej audycji "Trzy kwadranse jazzu" z wczoraj.
audycja była nagrana i niestety nie ma kolejnych nagranych.
a na zakończenie padają słowa:

...chciałbym Państwu dzisiaj na koniec puścić to od czego zacznę swój następny program.
a jeśli chcecie wiedzieć co to jest, no to włączcie odbiorniki za tydzień.
a ja już mówię dobranoc.
były to "Trzy kwadranse jazzu", mówił Jan Ptaszyn Wróblewski.

Post: #5

Dla mnie głównie właśnie radiowiec, "Trzy kwadranse jazzu" chyba jedna z dłużej istniejących audycji.
Zdarzyło mi się też ze 2 razy być na koncercie, raz zupełnym przypadkiem, po prostu byłem w klubie i nagle się okazało że dziś gra tam Ptaszyn.
Legenda radia i jazzu w Polsce.
Gość, który dla mnie zawsze był stary, jakby miał te ponad 70 lat od zawsze (w sumie trochę tak było jak patrzę na daty i widzę że kojarzyłem go pewnie od 30 lat). Wszystko mijało, a on trwał. Aż w końcu i on minął...

Post: #6

Nie był to mój typ jazzu, ale bardzo go ceniłem. Także za poczucie humoru widoczne także w tytułach utworów i ich textach.

Post: #7

W miarę regularnie trafiałem na jego "Trzy kwadranse jazzu" podczas odrabiania lekcji w czasach licealnych. Genialnie opowiadał anegdoty o początkach powojennego jazzu w PL, o spotkaniach ze znajomymi jazzmanami i wspólnym graniu. Przed majówką przeglądałem ramówkę Trójki i zauważałem, że kwadranse nadal się ukazują. Uśmiechnąłem się... szkoda

Post: #8

ostatnio tak się złożyło, że kilka razy pod rząd miałem akurat włączoną gdzieś w tle trójkę w poniedziałkowe wieczory i trafiałem na jego audycje, wczoraj odnisołem wrażenie, że ma jakiś zmęczony głos, ale nie pomyślałem, że to już

ale poza tym był kosmitą, do późnej starości grał na scenie i w radiu, w tym radiu wydawało się, że był od zawsze (w sumie był i przeżył wszystkie zawirowania i przemiany) i kiedy wydawało się, że przeżyje nawet wojnę nuklearną, przed samą metą się wykopyrtnął

Post: #9

ja słuchałem przed laty ptaszyna z przyjemnością, zwłaszcza "sprzedawców glonów", ale od jakiegoś czasu nie jest to do końca taki jazz, na jaki mam ochotę -- mimo wszystko na pewno do niego teraz wrócę