Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Yet another decade in life and music: 1990-1999.
kajman Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 40 784
Dołączył: Jun 2007
Post: #61
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (30-26)
Flamingi kojarzą mi się dobrze, ale jednak z późniejszym okresem. Nelsona staram się omijać z bardzo daleka. Kompletnie go nie trawię.
01.09.2023 06:51 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dyfeomorfizm Offline
ajatollah
*****

Liczba postów: 1 076
Dołączył: Oct 2020
Post: #62
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (30-26)
flamingi u mnie chyba też będą, pozytywne zaskoczenie, bo raczej się tu ich nie spodziewałem

pozostałych 4 płyt nie kojarzę (tego nelsona ewentualnie)
04.09.2023 05:45 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 634
Dołączył: May 2008
Post: #63
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (25-21)
[Obrazek: 25.jpg]
25. Come My Fanatics...
Electric Wizard
1997


Mimo mojego przywiązania do Dopethrone i sentymentu do Black Masses, od którego zacząłem de facto słuchanie Electric Wizard, to Come My Fanatics zdaje się najpełniej oddawać to, co w muzyce grupy lubię najbardziej. Otępiający głębią gitarowy groove, świdrujące elektryczne riffy przyprawiające o dreszcze, rozlewające się niemal bezładnie kompozycje, ale jednak jakoś zakulisowo okiełznywane. Wszystko to ma oczywiście akompaniować jakimś mrocznym nocnym rytuałom, które ja pozostawiam w sferze wyobraźni. To, co odróżnia jednak ten krążek od swojego niemożliwie bardziej sławnego następny, to jego pewna namacalna formatywność konwencji, która tam była już właściwie potwierdzana. I ten kreatywny proces uwzględniał odstępstwa od ortodoksji, ponieważ nie istniało jeszcze do końca brzmienie zespołu i nie zgromadziła się wokół horda słuchaczy o zamkniętych głowach, którzy mogliby na nią rzucać klątwy (finansowe). Dzięki temu chociażby mamy tutaj fantastyczny eksperymentalny numer "Ivixor B/Phase Inducer", absolutnie poza kanonem dorobku zespołu ze względu na niezrozumienie zakutego fandomu. Mam zresztą z tym albumem pewną historyjkę, która nie zdarzyła mi się dotąd ani razu więcej -- kupiłem bowiem tę płytę kiedyś w małym sklepie w Leeds, gdy odwiedzałem przyjaciół, którzy tam mieszkają, i już po powrocie do Polski okazało się, że oba krążki zawierają tę samą płytę ze stronami A/B. Uczciwy właściciel przeprosił za błąd wydawcy i dosłał mi do Polski strony C/D.

"Doom Mantia", "Ivixor B/Phase Inducer", "Solarian 13"


— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
16.09.2023 11:01 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
kajman Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 40 784
Dołączył: Jun 2007
Post: #64
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (25-21)
AKT! napisał(a):22. Canticles of Ecstasy
Sequentia
Kiedyś coś z tej płyty podsunęła mi faja (zresztą więcej niż raz, bo chyba zawsze po konkretnym utworze posuwają taki sam) i zabrzmiało bardzo dobrze, ale nie wgłębiałem się dalej.
16.09.2023 11:53 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dyfeomorfizm Offline
ajatollah
*****

Liczba postów: 1 076
Dołączył: Oct 2020
Post: #65
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (25-21)
kurczę, chciałem dać sequentię, ale uznałem że jest zbyt abstrakcyjna na realia tego topu

gas przesłuchiwałem, ale nie mam do niego osobistego stosunku i finalnie nie rozważałem

electric wizard bardzo lubię, ale ku mojemu zaskoczeniu nie dali rady; jednak w moim sercu niepodzielnie króluje "dopethrone"
16.09.2023 09:14 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 516
Dołączył: Aug 2008
Post: #66
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (25-21)
Elektryczni Czarodzieje jakoś mi się nie kojarzą z tym okresem.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
17.09.2023 01:21 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 634
Dołączył: May 2008
Post: #67
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (25-21)
Miszon napisał(a):Elektryczni Czarodzieje jakoś mi się nie kojarzą z tym okresem.
ten album był małym przełomem w kontekście brzmienia, ale dopiero "dopethrone" wyciągnęło ich z niszy

Dyfeomorfizm napisał(a):kurczę, chciałem dać sequentię, ale uznałem że jest zbyt abstrakcyjna na realia tego topu
ja też zrezygnowałem z kilku klasycznych/eksperymentalnych płyt, ale kilka najważniejszych zostawiłem, w tym tę właśnie

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
18.09.2023 10:37 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 634
Dołączył: May 2008
Post: #68
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (20-16)

[Obrazek: 20.jpg]
20. Either / Or
Elliott Smith
1997


Elliotta Smitha poznałem już po tym, jak ślubowałem wierność Sufjanowi Stevensowi i z początku byłem nieufny. Smith wydawał mi się wtedy kimś w rodzaju emo-Sufjana i choć minęło wiele lat, za każdym razem, gdy słyszę "Pictures of Me", ta myśl wraca do mnie natrętnie. Nie słuchałem nigdy Smitha wyczynowo, może dlatego, że w całej swojej melodyjności i pozornym wyciszeniu, był dla mnie zbyt mroczny. Mimo tego Either / Or z miejsca mnie zachwyciło. Było buntownicze w sposób, jakiego nie znałem. Naturalnie wraz z Elliottem pogrążałem się w jego melancholii, chłonąłem jego uczucia jakby były moimi własnymi. Wiem, że to nic nadzwyczajnego -- ale z perspektywy czasu coraz trudniej mi jednak o przymierze z płytą tego rodzaju. Tymczasem lata mijają, a muzyka Elliotta Smitha wciąż wydobywa za mnie tego emo dzieciaka, którym przecież nigdy naprawdę nie byłem. Czy aby na pewno?

"Pictures of Me", "Angeles", "Say Yes"


— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
18.09.2023 09:54 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
kajman Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 40 784
Dołączył: Jun 2007
Post: #69
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (20-16)
W trzech przypadkach nazwy nic mi nie mówią. Joli bardzo nie lubię, Ecstasy odbieram pozytywnie, ale nie na tyle, żebym brał pod uwagę.
19.09.2023 06:06 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 516
Dołączył: Aug 2008
Post: #70
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (20-16)
Same dziwadła Icon_wink .najbardziej konwencjonalnie wypada tu Elliott.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
19.09.2023 08:37 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 634
Dołączył: May 2008
Post: #71
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (20-16)
Miszon napisał(a):Same dziwadła Icon_wink .najbardziej konwencjonalnie wypada tu Elliott.
moje hasło przewodnie to najwyraźniej: inne lata dziewięćdziesiąte są możliwe Icon_razz2

kajman napisał(a):Joli bardzo nie lubię, Ecstasy odbieram pozytywnie, ale nie na tyle, żebym brał pod uwagę.
Joli?

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
19.09.2023 10:15 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 516
Dołączył: Aug 2008
Post: #72
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (20-16)
Joli Tango.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
19.09.2023 10:51 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dyfeomorfizm Offline
ajatollah
*****

Liczba postów: 1 076
Dołączył: Oct 2020
Post: #73
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (20-16)
elliott znakomity, cieszy wspomnienie "angeles"

kompletnie nie spodziewałem się tu yo la tengo - nigdy mnie ta płyta do końca nie przekonała, ale nie słuchałem jej pod kątem podobieństw z velvetami, także dam szansę

pozostałych płyt nie słuchałem, ale na pewno wezmę się co najmniej za tą z 16, bo ma świetną okładkę
19.09.2023 02:46 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 634
Dołączył: May 2008
Post: #74
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (15-12)
[Obrazek: 15.jpg]
15. Fantaisie militaire
Alain Bashung
1998


Być może nigdy nie zacząłbym słuchać Bashunga, gdyby nie ta okładka, która w połączeniu z tytułem wkradła się do mojej wyobraźni, przygotowując grunt pod zawartość muzyczną, która do dziś potrafi powierzchownie mnie odstręczyć, by ostatecznie jednak wciągnąć mnie w swój bieg bez reszty. Ekspresja wokalna Bashunga jest dość surowa, a jego altrockowe muzyczne tło, które dopiero z czasem przybrało formy nieco bardziej tożsame z nowym chanson, to nie do końca muzyczne terytorium, na którym czuję się swobodnie. Ale Fantaisie militaire sięga w istocie po fantastyczne połączenia gatunkowe i rozwiązania produkcyjne -- z powodzeniem meandruje między gitarowym anturażem, przebijającymi się co rusz smyczkowymi aranżami a eksperymentalnym podejściem do materii wyrażonym najdobitniej w "Samuel Hall" śmiało żeniącym intertekstualny kontekst, drum-and-bassowy beat i podążającą za swoją własną melodyką recytacją Bashunga. Innym razem, w "2043" Bashung buduje swoją narrację na elektrycznie rozstrojonej sambie, w "Au pavillon des lauriers" sięga po motywy arabskie, które obudowuje adekwatnym downtempo. Mimo wszystko wyjątkowo poetycko nastrojona całość działa na wyobraźnię, do dziś odkrywając przede mną kolejne konteksty, choćby tylko w mojej głowie.

"Fantaisie militaire", "Mes prisons", "Aucun express"


— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
21.09.2023 01:12 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dyfeomorfizm Offline
ajatollah
*****

Liczba postów: 1 076
Dołączył: Oct 2020
Post: #75
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (15-12)
słuchałem kilka razy tego bashunga, ale nic nie pamiętam, gillian oczywiście bardzo cieszy i szokuje że jest aż tak wysoko, a pozostałych dwóch nie znam
21.09.2023 02:57 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 634
Dołączył: May 2008
Post: #76
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (11-8)
[Obrazek: 06.jpg]
11. Feldman: Rothko Chapel / Why Patterns?

UC Berkeley Chamber Chorus / The California EAR Unit

1991
Lata 90. kojarzą mi się szczególnie z kilkoma kompozytorami współczesnymi. Jednym z nich jest wywodzący się z nowojorskiej szkoły Morton Feldman, zmarły w 1987 roku. W latach 90. zainteresowanie jego twórczością wzrosło i doczekaliśmy się szeregu kultowych wykonań jego prominentnych kompozycji. Jeszcze przed dekadą sam zachwycałem się majestatycznym For Philip Guston, utworem, który niczym żywy organizm ewoluuje przez ponad cztery godziny, wprowadzając słuchacza w rodzaj medytacyjnego transu. Feldman, którego fascynowały dźwięki na skraju ciszy i kompozycje oparte na powoli przenikających się wybrzmieniach, wykształcił swój niepowtarzalny styl już w latach 70. i realizował swoje ewoluujące pejzaże także w bardziej kameralnym spektrum -- jak w Rothko Chapel z 1971 roku, niemal statycznym, niby pogrążonym we mgle lub na skraju nocy krajobrazem cichej kaplicy. Medytacyjny nastrój na płycie przechodzi w bardziej abstrakcyjne Why Patterns? na flet, fortepian i perkusjonalia, które łaskocze słuchacza pulsującą strukturą wyłaniającą się zza tej samej mgły, która przed chwilą otulała milczącą kaplicę. Często wracam także do innej płyty z kompozycjami Feldmana -- wydanego przez oficynę CPO Durations I-V / Coptic Light, które stanowi doskonały dwutorowy sequel do Rothko Chapel.

"Rothko Chapel 5", "Rothko Chapel 1", "Rothko Chapel 3"


— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
25.09.2023 08:50 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dyfeomorfizm Offline
ajatollah
*****

Liczba postów: 1 076
Dołączył: Oct 2020
Post: #77
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (8-11)
intrygująco wyglądają te płyty, ale oprócz miejsca 8 nic nie znam - podejrzewam że to najbardziej nieortodoksyjna porcja wszystkich mychartsowych 90sowych topów

mam 5 typów co będzie wyżej (raczej pewniaków), chciałbym żeby było też tribe called quest, ale chyba niestety obejdę się smakiem
25.09.2023 09:40 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 634
Dołączył: May 2008
Post: #78
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (8-11)
Dyfeomorfizm napisał(a):podejrzewam że to najbardziej nieortodoksyjna porcja wszystkich mychartsowych 90sowych topów
sam jestem tym zdziwiony; może faktycznie moje typy z lat 90. są inne, bo przez lata nie przepadałem za tą dekadą i siłą rzeczy dotarła do mnie w nieco mniej linearny sposób?

Dyfeomorfizm napisał(a):mam 5 typów co będzie wyżej (raczej pewniaków), chciałbym żeby było też tribe called quest, ale chyba niestety obejdę się smakiem
a wręcz przeciwnie, bardzo proszę Icon_wink

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
26.09.2023 07:33 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 634
Dołączył: May 2008
Post: #79
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (7-5)
[Obrazek: 08.jpg]
7. Midnight Marauders
A Tribe Called Quest
1993


Do dzisiaj nie jestem pewien, czy to że ten krążek A Tribe Called Quest przetrwał i urósł we mnie jako jedna z moich ulubionych płyt hiphopowych to przypadek czy przeznaczenie. Byłem już oswojony z ATCQ, gdy trafiłem na cedeka za psie pieniądze i wziąłem. To był chyba ostatni raz, gdy urządziłem sobie prawdziwie nabożną sesję z odsłuchem płyty kompaktowej i to wspomnienie zostało ze mną do teraz. Próbowałem porównywać Midnight Marauders bezpośrednio z The Low End Theory, ale to nierówna walka -- moje serce jest tam, gdzie jest. Do dzisiaj uwodzą mnie te lounge'owe sample i trzeszczące winylowo bity Muhammada i porywa mnie retrofilski jazzujący vibe, który jednak nadal ma w sobie coś pulsującego i świeżego. Wiele rapowych krążków z tamtego okresu zestarzało się potwornie, ale Midnight Marauders pod wieloma względami zdaje się otwierać jakiś rozdział w organicznym hip hopie, który nadal trwa i jeszcze długo się nie wyczerpie. Chociaż, może tak jest tylko we mnie? Nie umiem i nie chcę tego na chłodno ocenić.

"Award Tour", "Steve Biko (Stir It Up)", "Electric Relaxation"


— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.09.2023 07:36 PM przez AKT!.)
26.09.2023 07:36 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 516
Dołączył: Aug 2008
Post: #80
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (7-5)
Cytat: skwitował tylko krótko, że nie dało się tego słuchać
To moje odczucia z kontaktu z tą płytą. Ogromna porcja męczącego i donikąd nie prowadzącego chaosu. Momentami brzmiało, jakby zagrali losowy akord i wyszli na papierosa, a on grał dalej.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
26.09.2023 07:43 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
serce Another decade in life and music: 2000-2009. AKT! 51 1 862 15.02.2022 12:34 AM
Ostatni post: santosz
Lightning A decade in life and music 2010-2019. AKT! 56 12 403 23.01.2021 02:08 PM
Ostatni post: Dyfeomorfizm

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości