Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Yet another decade in life and music: 1990-1999.
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 516
Dołączył: Aug 2008
Post: #41
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999.
O proszę, Turnau to miła niespodzianka.
Przez pewien czas myślałem, że Beck i Jeff Beck to ta sama osoba i dziwiło mnie, że tak niespójne stylistycznie rzeczy wydaje.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
21.08.2023 07:51 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Online
jegomość
*****

Liczba postów: 24 634
Dołączył: May 2008
Post: #42
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999.
Odsłuchy pomocnicze uznałem za zakończone i chociaż na pewno za jakiś czas pewnych wykluczeń będę żałował, udało mi się zamknąć w całkiem przyjemnej pięćdziesiątce płyt. Zanim jednak one, 10 krążków, o których chciałbym krótko wspomnieć, a które na liście się nie zmieściły (bez konkretnej kolejności).

Homogenic
Björk
1997


Już była w ogródku, już witała się z gąską -- Homogenic Björk w ostatniej chwili wyślizgnęło się z czołowej pięćdziesiątki. Z tego krążka pochodzą trzy moje ulubione numery artystki, a brzmienie płyty zarówno w sferze koncepcji, jak i produkcji to kamień milowy artystycznego popu. Mimo tego po latach w całości płyta okazała się niestety dość ciężkostrawna i nie umiałem tego zignorować.

"Pluto"

*



I Wish My Brother George Was Here
Del tha Funky Homosapien
1991


Od kiedy usłyszałem zwrotkę Dela w "Clint Eastwood" Gorillaz mam słabość do jego ekspresji i poczucia humoru, ale podobnie jak Both Sides of the Brain w kolejnej dekadzie, tak i jego żwawy i błyskotliwy debiut z 1991 całościowo nie magnetyzuje na tyle, bym wracał do niego bezwarunkowo i regularnie.

"Ahonetwo, Ahonetwo"

*


Blowout Comb
Digable Planets
1994


Gdyby tylko Digable Planets mieli w składzie Lauryn Hill, uchodziliby dziś być może za najlepszą rapową grupę wszech czasów. Ich krótka dyskografia, ze szczególnym naciskiem na drugi krążek, to definicja ponadczasowego jazz rapu opartego nie tylko na samplach, ale faktycznym jazzowym live bandzie i wyprodukowanego z niesamowitym wyczuciem stylu.

"Black Ego"

*


Singles
Étienne Daho
1998


Mój największy problem z dyskografią Daho jest taki, że choć uwielbiam do niego wracać, nie potrafię wybrać jednej ulubionej płyty. W formie długogrającej Daho zawsze wydaje mi się nierówny. Wydane pod koniec dekady Singles zbiera strony A singli z lat 80. i 90., co w dużej mierze rozwiązuje wspomniany wcześniej dylemat.

"Des heures hindoues"

*


Janet
Janet Jackson
1993


Niewątpliwie jedna z lepszych płyt dekady zarówno w popie, jak i w R&B z masą znakomitych momentów i ikoniczną okładką. Przygniata niestety prawie 80-minutowym przebiegiem podzielonym na 28 części (wśród których połowa to interludia).

"Throb"

*


Grace
Jeff Buckley
1994


Grace Buckleya z powodzeniem można nazwać rockowym recitalem -- to przekrój przez rozmaite muzyczne fascynacje ambitnego i utalentowanego wokalisty. Pomimo kultowego statusu krążka i dość konwencjonalnego charakteru samego materiału, przy bliższym kontakcie to naprawdę świetna rzecz. W moim przypadku do top 50 zabrakło jednak zażyłości.

"Grace"

*


The Globe Sessions
Sheryl Crow
1998


Najbliższa mi niewątpliwie płyta z tej partii i chyba topka moich samochodowych cedeków. The Globe Sessions kontynuuje doskonałą passę poprzednika, dopełniając najbardziej kunsztowną odsłonę dyskografii Sheryl Crow kilkoma naprawdę niesamowitymi numerami, ale jest tu też kilka słabszych momentów.

"The Difficult Kind"

*


Sleep's Holy Mountain
Sleep
1992


Tytani stoner rocka już w 92 roku doprowadzili do mistrzostwa swoje majestatyczne brzmienie i w tym kontekście Holy Mountain należy uznać za arcydzieło. Podobnie jak w przypadku D'Angelo, zawsze traktowałem tę płytę jako preludium do Dopesmokera, ale potrzeba będzie czasu i sprzyjających warunków, żeby się z tym wyobrażeniem do końca uporać.

"Holy Mountain"

*


Ladies and Gentlemen We Are Floating in Space
Spiritualized
1997


Wszystko jest w tytule. Ta siedemdziesięciominutowa muzyczna pigułka faktycznie potrafi sprawić, przynajmniej momentami, że człowiek czuje, jakby unosił się w powietrzu. I choć przyznaję, że to płyta kompletna i niedająca się łatwo zaszufladkować, nie potrafię bez reszty dać się tej muzyce porwać.

"Come Together"

*


Flagments of Paradise
Taku Sugimoto
1997


Płyta, której nigdy nie będzie na Spotify, na wszelki wypadek więc zawsze mam ją przy sobie w formie cyfrowej, ale też przyznaję sam przed sobą od lat taki wypadek mi się nie przytrafił. Sugimoto jest wirtuozem gitary w sposób zupełnie antyzachodni i jednym z prekursorów japońskiego stylu onkyo łączącego dźwiękowy redukcjonizm i improwizację, którego istotę najpełniej oddaje właśnie ten album.

"Last Letter"

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
23.08.2023 02:01 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
neo01 Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 10 094
Dołączył: Dec 2009
Post: #43
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999.
AKT! napisał(a):Przez pewien czas myślałem, że Beck i Jeff Beck to ta sama osoba
Coś takiego.
A mnie dla odmiany ciągle mylą się Jeff Beck i Jeff Buckley Icon_redface

WOLNE MEDIA!!!
23.08.2023 02:27 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Online
jegomość
*****

Liczba postów: 24 634
Dołączył: May 2008
Post: #44
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999.
to akurat tematycznie, bo buckley był w tej odsłonie; myślę, że jeden uważny odsłuch "grace" na zawsze zażegna ten problem Icon_wink

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
23.08.2023 02:56 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 516
Dołączył: Aug 2008
Post: #45
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999.
Brat Jerzy, Grzebień i ten Francuz to terra incognita.
Sheryl jak rozumiem zwiastuje pojawienie się tu jej "wtorkowego" albumu? Icon_smile2 Janet nei dla mnie, Jeff coś w sobie ma, ale jakoś mnie nie ruszył jak chyba powinien, Spiritualized bardziej mi o ile pamiętam podeszły jakieś 2 inne płyty, a ogólnie to dość ciężka muzyka.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
23.08.2023 02:58 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
neo01 Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 10 094
Dołączył: Dec 2009
Post: #46
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999.
AKT! napisał(a):to akurat tematycznie, bo buckley był w tej odsłonie
Właśnie dlatego mi się to skojarzyło Icon_smile

WOLNE MEDIA!!!
23.08.2023 03:44 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Online
jegomość
*****

Liczba postów: 24 634
Dołączył: May 2008
Post: #47
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999.
Miszon napisał(a):Sheryl jak rozumiem zwiastuje pojawienie się tu jej "wtorkowego" albumu?
"the globe sessions" to moim zdaniem nie jest jej najlepsza płyta, tyle zdradzę Icon_wink

Miszon napisał(a):Spiritualized bardziej mi o ile pamiętam podeszły jakieś 2 inne płyty, a ogólnie to dość ciężka muzyka.
ciężka i lekka zarazem, może też w tym tkwi mój problem z nimi

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
23.08.2023 05:40 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 516
Dołączył: Aug 2008
Post: #48
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999.
Tak, niby chillout, ale jakoś ciężkawy.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
23.08.2023 06:34 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
kajman Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 40 784
Dołączył: Jun 2007
Post: #49
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999.
Bjerce u Ciebie nie wyszło, ale w ramach rekompensaty u mnie się załapała. Z kolei Buckley i Spiritualized z tego punktu widzenia to wyjątkowi pechowcy. Połowy płyt nie znam (w większości z nich nawet o wykonawcach nie słyszałem) w ogóle, pewnie jakieś utwory od Janet i Sheryl słyszałem, ale wykonawczo to rzecz kompletnie nie dla mnie.
23.08.2023 07:10 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Online
jegomość
*****

Liczba postów: 24 634
Dołączył: May 2008
Post: #50
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (50-41)
No i poukładałem. Zrobiłem w zasadzie dwa zestawienia, które później połączylem w jedno. Nie obyło się oczywiście bez przetasowań na ostatnią chwilę, a zestawienie nie wyczerpuje tematu, ale jestem z niego zadowolony. To mieszanka płyt, które towarzyszyły mi od czasu, gdy zacząłem jako ośmiolatek interesować się muzyką, i takich, które być może nie stanowią trzonu mojej plejlisty, ale uważam je za znakomite. Takie podsumowania to znakomita okazja do poszerzenia horyzontu i skonfrontowania na nowo swoich dawnych opinii z dotyczącą ich materią. I to chyba najważniejszy punkt tej listy, niezależnie od jej zawartości i kolejności kolejnych pozycji. Z tej dziesiątki połowa pozycji została już zaprezentowana wcześniej, ale wklejam je ponownie w całości w nowym kontekście.

[Obrazek: 50.jpg]
50. Aquarium
Aqua
1997


Mógłbym udawać, że to nigdy nie miało miejsca, ale byłoby to tuszowanie faktów. Otóż Aqua w okresie przełomu milenialnego stała się siłą rozpędu moją pierwszą ulubioną grupą muzyczną. Nie ma się, co czarować -- w tamtym czasie dla ośmiolatka, który ten bajkowy świat, gdzie akcję swoich piosenek osadził zespół, traktował bardzo poważnie, musiało być to pierwsze istotne przymierze z popkulturą. I choć już wtedy dużo bardziej ceniłem sobie ich drugi krążek Aquarius, który nie tracił nic z plastyczności debiutu, a orkiestrowe aranżacje dodawały mu disneyowskiego splendoru, do dziś żywe pozostają we mnie emocje jakie budziło we mnie Aquarium. Paradoksalnie dość jednak nigdy nie chodziło mi o "Barbie Girl", które niewątpliwie wycisnęło do cna na rozmaitych frontach swój nowalijkowy urok -- zarówno dzięki szalonej intertekstualności, jak i absurdalnym środkom ekspresji -- hi-pitchowym wokalom w refrenie i eurodance'owej aranżacji. Ja jednak w tamtym czasie jak objawienie traktowałem odsłuchy całej płyty i piosenka o Barbie nie była wcale moim highlightem. Pamiętam jak "Doctor Jones" w osadzonym w dziewiczej dżungli teledyskiem rezonowało we mnie w kontekście ulubionych zestawów Lego i jakim dziwacznym doświadczeniem były odsłuchy "Roses Are Red" zaaranżowanego bardzo prostolinijnie (żeby nie napisać -- tanio), ale z wyraźnym psychodelicznym twistem. Dziś raczej nie wracam do tej płyty, chociaż wciąż dumnie pręży się na półce. To raczej artefakt mojej własnej drogi przez meandry muzyki popowej i niepopowej, którą przed laty rozpocząłem jako dzieciak właśnie od tej zabawnej płyty.

"My Oh My, "Doctor Jones", "Calling You"


— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
26.08.2023 12:31 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dyfeomorfizm Offline
ajatollah
*****

Liczba postów: 1 076
Dołączył: Oct 2020
Post: #51
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (50-41)
"homogenic" - u mnie raczej też nie wyląduje w top 50, ale to oczywiście świetna płyta
"blowout comb" - wczoraj słuchałem i jest moc, ale za rzadko tego słuchałem żeby realnie rozważać do topu, może za kilka lat
"janet" - wolę drugi jej album, ale jeszcze będę ten przesłuchiwał wkrótce
"grace" - raczej pewniak do top 50
"ladies and gentlemen we are floating in space" - świetna sprawa, też ma szansę powalczyć

dobrze że jest d'angelo, bo będzie miał 2 głosy; skoro lista jest ustalona, to jestem ciekawy czy znów pojawi się gillian - u mnie na pewno, bo to mój ulubieniec od niej

stereolab jeszcze do odświeżenia, a turnau to mimo wszystko zaskoczenie
26.08.2023 04:12 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Online
jegomość
*****

Liczba postów: 24 634
Dołączył: May 2008
Post: #52
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (50-41)
Dyfeomorfizm napisał(a):dobrze że jest d'angelo, bo będzie miał 2 głosy; skoro lista jest ustalona, to jestem ciekawy czy znów pojawi się gillian - u mnie na pewno, bo to mój ulubieniec od niej
ja jednak jestem w stronnictwie "revelatora", ale myślę, że cie nie zawiodę

Dyfeomorfizm napisał(a):"janet" - wolę drugi jej album, ale jeszcze będę ten przesłuchiwał wkrótce
drugi z lat 90.? "velvet rope"? dla mnie wtedy za bardzo poszła w dance pop, a tu słychać wyjście z lat 80., a "rhythm nation" to dla mnie bezwzględnie numer jeden w jej dyskografii -- chociaż od lat nie słuchałem jej w całości

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
28.08.2023 11:13 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
kajman Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 40 784
Dołączył: Jun 2007
Post: #53
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (50-41)
Szkoda tylko, że Turnau jest tak nisko.
28.08.2023 06:43 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Online
jegomość
*****

Liczba postów: 24 634
Dołączył: May 2008
Post: #54
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (40-31)
[Obrazek: dixie.jpg]
40. Wide Open Spaces
Dixie Chicks
1998


Jeśli kiedykolwiek skrytykowałem czyjąś ulubioną popową płytę za jej generyczny radiowy vibe czy archaiczną produkcję, tutaj możecie się odegrać. Wide Open Spaces trafiła na mnie lata temu w jakimś koszu wyprzedażowym, a ja bezwiednie wyciągnąłem do niej pomocną dłoń -- Chicks miały u mnie fory za świetną płytę, którą dekadę później zrobił im Rick Rubin. Nie byłem jednak absolutnie gotów na tę muzykę i przez długi czas płyta leżała na półce. Gdy jednak trio wróciło z Gaslighterem, a ja zacząłem odświeżać sobie ich repertuar, zabrałem całą ich dyskografię do samochodu i w ten sposób swojskie (wtedy jeszcze nie dla mnie, ale to koniec końców dobre słowo, by ten krążek opisać) Wide Open Spaces stało się być może jedną z najczęściej przeze mnie słuchanych płyt w ogóle, a przynajmniej w ostatnich latach, kiedy w muzycznej galerii handlowej uprawia się niestrudzony window shopping, a z rozlicznych ulubionych płyt raczej tworzy się artefakty niż znajduje się w nich towarzyszy dnia codziennego. A to jest właśnie taka płyta na co dzień, utrzymana gdzieś pomiędzy organicznym country popem a country neo-tradycyjnym. Jest też kilka bardziej ckliwych balladowych momentów, ale jest tym jednak całkiem sporo charakteru, a numery, nawet jeśli pozornie dość banalne, przy bliższym poznaniu bronią się jakościowym songwritingiem.

"Tonight the Heartache's on Me, "There's Your Trouble", "Let 'Er Rip"


— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
29.08.2023 07:38 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
kajman Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 40 784
Dołączył: Jun 2007
Post: #55
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (40-31)
I znów - szkoda, że Nick nie jest wyżej. A Księżyc jak nie zapomnę to kiedyś sprawdzę.
29.08.2023 10:09 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 516
Dołączył: Aug 2008
Post: #56
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (40-31)
Księżyc totalne zaskoczenie. Chyba kompletnie zapomniany projekt.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
29.08.2023 10:50 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dyfeomorfizm Offline
ajatollah
*****

Liczba postów: 1 076
Dołączył: Oct 2020
Post: #57
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (40-31)
dobrze że są dixie chicks, choć po przesłuchaniach sądzę że u mnie jeśli się pojawią, to jednak z "fly"

nick i the roots bardzo cieszą

aaliyah lubię, aczkolwiek chyba niestety nie wystarczy na top 50

księżyc postaram się dzisiaj przesłuchać, bo pamiętam że jest to niezła płyta i zapisałem ją jako potencjalnego kandydata do topu (świetliki zresztą tak samo, choć tam jest to potencjalność bardzo hipotetyczna)

za wcześnie na typowanie podium, ale jestem ciekawy czy znów top 2 zajmą wyłącznie kobiety - jest na to szansa, bo spodziewam się lauryn w tych rejonach i prawdę powiedziawszy nie widzę dla niej rywala u Ciebie

(28.08.2023 11:13 AM)AKT! napisał(a):  drugi z lat 90.? "velvet rope"? dla mnie wtedy za bardzo poszła w dance pop, a tu słychać wyjście z lat 80., a "rhythm nation" to dla mnie bezwzględnie numer jeden w jej dyskografii -- chociaż od lat nie słuchałem jej w całości
tak, "velvet rope" - właśnie skończyłem słuchać "janet" i jakościowo nie widzę tu wyraźnego odchylenia na żadną ze stron, ale jednak sentyment robi swoje; jej płyty z lat 80. oczywiście znam i lubię, ale dawno ich nie słuchałem, co po tym topie na pewno się zmieni
30.08.2023 11:14 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 516
Dołączył: Aug 2008
Post: #58
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (40-31)
Dyfeomorfizm napisał(a):spodziewam się lauryn w tych rejonach i prawdę powiedziawszy nie widzę dla niej rywala u Ciebie
Lauryn pewne podium, a może nawet na pierwszym.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
30.08.2023 12:11 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Online
jegomość
*****

Liczba postów: 24 634
Dołączył: May 2008
Post: #59
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (40-31)
nie będę owijał w bawełnę -- macie rację, lauryn na pewno będzie Icon_wink zresztą w zeszłym tygodniu album obchodził 25-lecie; jakoś tym razem się z nie zsynchronizowałem klimatycznie z nim, ale trudno mi ten upływ czasu objąć wyobraźnią w tym kontekście

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
30.08.2023 07:51 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Online
jegomość
*****

Liczba postów: 24 634
Dołączył: May 2008
Post: #60
RE: Yet another decade in life and music: 1990-1999. (30-26)
[Obrazek: 30.jpg]
30. The Soft Bulletin
The Flaming Lips
1999


Zacząłem słuchać Flaming Lips dekadę po tym, jak ukazał się The Soft Bulletin, w okresie premiery Embryonic. W krótkim czasie zachwyciłem się wówczas Yoshimi'm, zaintrygowałem At War With the Mystics, które ukazało się także na DVD-Audio w 5.1, na temat którego ktoś gdzieś w internecie zapiał, że jest zjawiskowe i na tym wyobrażeniu, jak ta zjawiskowa edycja mogłaby wybrzmieć i dla mnie, gdybym miał tę płytę i odtwarzacz do niej, zbudowałem sobie wyobrażenie o Flaming Lips. Prawda jest taka, że nigdy więcej w życiu nie słuchałem tyle Flaming Lips, co wtedy. Czwartym i ostatnim elementem mojej ówczesnej zajawki było wydane u schyłku lat 90-tych The Soft Bulletin, które zdeklasowało dla mnie ich kolejne krążki od pierwszego odsłuchu -- tyle pamiętam. Wracałem później do tej płyty, ale bez odpowiedniej higieny odsłuchu i gdy stanąłem przed nią teraz, choć brzmiała znajomo, musiałem dokonać pewnej rekonstrukcji, która udała mi się całkiem nieźle -- każdy kolejny odsłuch, a było ich ostatnio kilka utwierdził mnie w przekonaniu, że "to jest to", cokolwiek miałoby tym być. Myślę, że może całkiem zrównoważona proporcja pomiędzy tym jak normalna jest to muzyka, a jej psychodelicznym, spacerockowym sznytem. To album, którego słuchając, można odnieść wrażenie, że człowiek powoli, całkiem naturalnie zaczyna unosić się w powietrzu -- nie ma w tym zresztą nic dziwnego. W kontekście tej muzyki to zupełnie adekwatny stan. Jednocześnie Flaming Lips są w tym wszystkim mocno pogrążeni w jakiejś melancholii, która nie jest jednak dojmująca. Jest naturalna, podobnie jak naturalna jest melodyka tej płyty -- znowu nie nadzwyczajna, ale nienachalnie przyjemna, niebanalna na tyle, że nie da się tej płyty zbyt szybko wyczerpać, no i licująca z warstwowymi aranżami, które z kolei doskonale oddają wszystko inne. W tamtym okresie, gdy poznałem i zachwyciłem się The Flaming Lips, to właśnie ich produkcyjna wirtuozeria ujęła mnie najbardziej. I teraz w przyjemnością odkryłem to na nowo.

"What Is the Light?", "Waitin' for a Superman", "Race for the Prize"


— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
01.09.2023 06:34 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
serce Another decade in life and music: 2000-2009. AKT! 51 1 862 15.02.2022 12:34 AM
Ostatni post: santosz
Lightning A decade in life and music 2010-2019. AKT! 56 12 399 23.01.2021 02:08 PM
Ostatni post: Dyfeomorfizm

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości