Post: #1

Skoro wszyscy robią te dziewięśdziesiątki to i ja zrobię

Przegląd według roku wydania bez ustalania kolejności (może zrobię jakieś Top 10 na końcu)

1990:
Ten rok reprezentuje tylko jedna płyta. Jest nią Fish i Vigil In The Wilderness of Mirrors
W moim rankingu trzecia ulubiona płyta Fisha, po Raingods i Fellini Days

Post: #2

santosz napisał(a):Przegląd według roku wydania bez ustalania kolejności

Czyli nie będziesz głosował?

Fish solowy stanowczo nie dla mnie. Okropny, nie lubię chyba żadnego jego kawałka.

Post: #3

santosz napisał(a):W moim rankingu trzecia ulubiona płyta Fisha, po Raingods i Fellini Days

W moim rankingu zdecydowanie nr 1.

Miszon napisał(a):Fish solowy stanowczo nie dla mnie.

Dla mnie jak najbardziej. Zdecydowanie wolę Fisha bez Marillionu niż Marillion bez Fisha. Ale najlepsi są razem, chociaż z płyty na płytę było tam gorzej i może dobrze, że się rozstali.

Post: #4

(07.08.2023 04:14 PM)Miszon napisał(a):  

santosz napisał(a):Przegląd według roku wydania bez ustalania kolejności

Czyli nie będziesz głosował?

może jakieś Top 10 w kolejności ułożę, na więcej raczej mnie nie stać

(07.08.2023 04:57 PM)kajman napisał(a):  chociaż z płyty na płytę było tam gorzej i może dobrze, że się rozstali.

zgadzam się w rozciągłości, i jednemu i drugim na dobre to wyszło

Post: #5

1991:
Tu 5 płyt, a wśród nich Guns N' Roses - Use Your Illsuion I
Wszyscy słuchali wtedy tej płyty a kto twierdzi, że nie słuchał słucha do dziś. I słusznie zresztą, bo to wciąż brzmi bardzo dobrze.

Post: #6

Dobra rzecz, ale ja wyżej cenię dwójkę (chociaż jedynce jest mój ulubiony utwór).

Post: #7

Mam podobnie.

Post: #8

(07.08.2023 06:17 PM)kajman napisał(a):  (chociaż jedynce jest mój ulubiony utwór).

Live And Let Die jak mniemam i domniemywam?

Post: #9

Dobrze domniemywasz.

Post: #10

I cyk dwójeczka
Guns N' Roses - Use Your Illusion II

Bardziej "łagodny" brzmieniowo niż jedynka, ale tak samo świetny album
Ogromny sukces komercyjny, trwająca prawie 2 i pół roku trasa koncertowa, właściwie zakończyły żywot zespołu. Co prawda ukazała się dwa lata później bardzo dobra płyta z coverami, ale te powstały jeszcze w czasach tworzenia UYI. Chinese Democracy nie biorę pod uwagę, bo ta płyta nie miala już nic wspólnego z G N'R.

Post: #11

Jak dla mnie te płyty uszeregowane są od najlepszej do najgorszej. Ale wszystkie dobre (co do SG się nie wypowiem, bo nie znam).

santosz napisał(a):Alive, Jeremy, Black, cała reszta oraz Even Flow

Z tego wszystkiego ewentualnie Black, ale mam innych faworytów na tej płycie.

santosz napisał(a):Breaking The Girl i Give It Away

Mnie nie przekonują.

Post: #12

Cytat: Wszyscy słuchali wtedy tej płyty a kto twierdzi, że nie słuchał słucha do dziś.

Wtedy słyszałem raz czy dwa razy, następne wysłuchanie było kilkanaście lat temu. Chyba nigdy nie słuchałem w całości.

Dla równowagi pochwalę Red Hotów. Za długa, ale wybitna płyta.

Post: #13

Rok 1992

Alice In Chains - Dirt
Heroinowym harcom liderów zespołu (Lane Staley i Jerry Cantrell) nie było końca. O tym jest ta płyta. Rzecz mocna i mroczna o konieczności uwolnienia się od nałogu, bo w przeciwnym przypadku pozostaje już tylko bilet w jedną stronę.

Post: #14

Alice tym razem kompletnie się ze mną minęła, DT kompletnie mi się z tamtą dekadą nie kojarzy, a FNM to dla mnie była kiepska chałtura.
Swoją drogą jak sobie robię moją przymiarkę to na litery B-F tylko trzy lata (począwszy od 1963) nie miały żadnego utworu spośród 293, które się tam znalazły: 1988, 1991 i 1992. No, ale teraz jestem na G, więc z 1991 raczej na pewno coś się pojawi.

Post: #15

o, wolę to soundgarden niż bardziej słynnego następcę; energia trochę siada w drugiej połowie krążka, ale i tak jest naprawdę solidny

ten pearl jam jakoś się ode mnie oddalił, pearl jam w ogóle może zresztą

alice bardzo ok, miło mi się do nich wraca, na liście do odsłuchu mam jeszcze od nich "jar of flies"

Post: #16

(22.08.2023 04:26 PM)kajman napisał(a):  DT kompletnie mi się z tamtą dekadą nie kojarzy, a FNM to dla mnie była kiepska chałtura.

Dream Theater to stare dziady, pierwszą płytę wydali jeszcze w latach 80-tych,
pierwsze płyty FNM to nie jest muzyka dla purystów gatunkowych, bo to typowy crossover, ale nazywanie tego chałturą to nieporozumienie

(22.08.2023 07:35 PM)AKT! napisał(a):  o, wolę to soundgarden niż bardziej słynnego następcę

mam tak samo i więcej soundgarden już u mnie nie będzie

Post: #17

Troszkę zapomniałem w swoim zestawieniu o Faith No More, a ich ostatnia przez przerwą płyta w zestawieniu mogłaby powalczyć o 50-kę.

Post: #18

santosz napisał(a):azywanie tego chałturą to nieporozumienie

Nic na to nie poradzę, że tak ich odbierałem.

Post: #19

Megadeth - Countdown To Extinction
Megadeth to niekończąca się skarbnica melodii i riffów. Nie inaczej jest na tej płycie

Post: #20

Hej, a może jednak rozważyłbyś oddanie głosu, hmm?