Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
MOJA LISTA notowanie 600(296) - 01.07.2022
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 506
Dołączył: Mar 2008
Post: #1
MOJA LISTA notowanie 600(296) - 01.07.2022
NOTOWANIE 600(296)

  1. 01 06 MY CHEMICAL ROMANCE - THE FOUNDATIONS OF DECAY
  2. 03 06 SUNFLOWER BEAN - IN FLIGHT
  3. 02 13 THE BLACK KEYS - WILD CHILD
  4. 05 14 MACHINE GUN KELLY - MAYBE FT. BRING ME THE HORIZON
  5. 06 09 SUNFLOWER BEAN - ROLL THE DICE
  6. 04 20 LADYHAWKE - MY LOVE
  7. 07 17 JACK WHITE - FEAR OF THE DAWN
  8. 10 10 RED HOT CHILI PEPPERS - THESE ARE THE WAYS
  9. 09 18 SUNFLOWER BEAN - WHO PUT YOU UP TO THIS?
  10. 13 08 SLASH FT. MYLES KENNEDY AND THE CONSPIRATORS - FILL MY WORLD
  11. 08 14 ROYAL BLOOD - HONEYBRAINS
  12. 12 21 RED HOT CHILI PEPPERS - BLACK SUMMER
  13. 11 17 NOCNY KOCHANEK - CUDZESY
  14. 17 09 THE AFGHAN WHIGS - I’LL MAKE YOU SEE GOD
  15. 16 07 LYKKE LI - NO HOTEL
  16. 20 04 WARPAINT - CHAMPION
  17. 19 05 ARCADE FIRE - THE LIGHTNING I, II
  18. 14 10 THE KOOKS - CONNECTION
  19. 15 11 RED HOT CHILI PEPPERS - POSTER CHILD
  20. 22 04 MUSE - COMPLIANCE
  21. 18 13 MACHINE GUN KELLY - EMO GIRL FEAT. WILLOW
  22. 26 03 KING PRINCESS - FOR MY FRIENDS
  23. 25 29 JERRY CANTRELL - SIREN SONG
  24. 21 12 HOLLY HUMBERSTONE - LONDON IS LONELY
  25. 29 02 NOCNY KOCHANEK - WAMPIR
  26. 28 03 KURT VILE - MOUNT AIRY HILL (WAY GONE)
  27. 23 18 AMBER VHS - FLY ME TO THE MOON
  28. NN 01 JERRY CANTRELL - HAD TO KNOW
  29. 30 02 KARAŚ/ROGUCKI - ZAPASOWY TLEN
  30. NN 01 LYKKE LI - HIGHWAY TO YOUR HEART
    ---
  31. 24 DARIA ZAWIAŁOW - METROPOLIS
  32. 32 T.LOVE - JA CIEBIE KOCHAM
  33. 44 THE MARS VOLTA - BLACKLIGHT SHINE
  34. 36 THE BLACK KEYS - IT AIN’T OVER
  35. 35 WILKI - LICZYSZ SIĘ TYLKO TY
  36. 38 FONTAINES D.C. - ROMAN HOLIDAY
  37. 37 HOLLY HUMBERSTONE - SLEEP TIGHT
  38. 27 LANA DEL REY - WATERCOLOR EYES
  39. 41 YEAH YEAH YEAHS - SPITTING OFF THE EDGE OF THE WORLD FT. PERFUME GENIUS
  40. 31 ALICE GLASS - LOVE IS VIOLENCE
  41. 34 JACK WHITE - LOVE IS SELFISH
  42. 46 PALE WAVES - REASONS TO LIVE
  43. 45 EDITORS - HEART ATTACK
  44. NN JACK WHITE - IF I DIE TOMORROW
  45. 40 MUSE - WON'T STAND DOWN
  46. 48 RAZORLIGHT - CALL ME JUNIOR
  47. 43 RAMMSTEIN - ZEIT
  48. NN ARCADE FIRE - UNCONDITIONAL I (LOOKOUT KID)
  49. 42 FOO FIGHTERS - LOVE DIES YOUNG
  50. NN WARPAINT - STEVIE

O notowaniu nr. 600

Kolejna setka minęła bardzo szybko. 600 to zacny wynik! Pamiętam jak w pierwszej książce Marak Niedźwiedzkiego o Liście przebojów Radiowej Trójki przeglądałem zestawienie 600 notowań. Wtedy ta liczba wydawała się jakaś tak niesamowita. Dzisiaj moja lista ma 600, a w sumie to jest dużo, dużo starsza, bo ta liczba w nawiasie to liczba miesięcy. W grudniu tego roku stuknie jej 25 lat! Czas zdecydowanie za szybko płynie.


O nowościach:

JERRY CANTRELL - HAD TO KNOW

Ostatni album Cantrell’a to swoista próba stworzenia sobie przestrzeni muzycznej, która w jakiś sposób różni się od tego co Jerry robi z Alice In Chains, a jednocześnie jest jak najbardziej spójna z wizerunkiem legendarnego muzyka. Raz wychodzi to lepiej raz gorzej, na końcu jednak wszystko to niesamowicie miesza się z podstawową działalnością w Alice. „Had To Know” to doskonały przykład takiego właśnie pomieszania, bo z jednej strony piosenka jest jak najbardziej w stylu Jerry'ego, co więcej pobrzmiewa tu klimat znany z jego dwóch pierwszych solowych albumów. Nie da się jednak ukryć, że na ostatnich albumach Alice In Chains piosenki w podobnym tempie i klimacie również się pojawiały. Wystarczy wspomnieć choćby „Lesson Learned” czy „Breath on a Window”. W tym przypadku od przybytku głowa nie boli, a każde świetne nagranie Cantrell’a sprawia mi radość i nie inaczej jest z „Had To Know”. Potężny klimatyczny, ale co równie ważne przebojowy riff w połączeniu z doskonałą realizacją to znak jakości Jerry Cantrell.


LYKKE LI - HIGHWAY TO YOUR HEART

Drugi singiel Lykke Li „Highway To Your Heart” z albumu „Eyeye” to najkrócej rzecz ujmując stylistyczna kontynuacja tego co mogliśmy usłyszeć w „No Hotel”, czyli pierwszej zapowiedzi tego albumu. Muzycznie piosenka znajduje się gdzieś pomiędzy tym co można było odnaleźć na ostatnim albumie artystki „So Sad So Sexy”, a tym do czego Lykke przyzwyczaiła nas w przeszłości. Przerysowana produkcja w nowoczesnym przyjaznym masowemu słuchaczowi stylu, która dominowała na ostatnim krążku ustępuje tutaj miejsca bardziej alternatywnym spokojniejszym dźwiękowym rozwiązaniom. Smutny utwór o rozstaniu potęguje jeszcze bardziej przejmujący teledysk w reżyserii Theo Lindquist. Taką Lykke chyba lubię najbardziej.
22.07.2022 04:47 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 506
Dołączył: Mar 2008
Post: #2
RE: MOJA LISTA notowanie 600(296) - 01.07.2022
JERRY CANTRELL, 28.06.2022 R. KLUB PROXIMA, WARSAW

Kiedy słuchałem pierwszych albumów Jerry’ego Cantrell’a w młodości to do głowy mi nawet nie przyszło, że kiedyś z taką radością wybiorę się na jego koncert. Miałem już okazję zobaczyć Alice In Chains, ale solowy występ Cantrell’a to jednak co innego, tak przynajmniej mi się wydawało. Z tych dawnych lat pamiętam, że katowałem przede wszystkim album „Degradation Trip”. Ta płytka kręciła się u mnie latem 2002 r. na okrągło. To były naprawdę fajne czasy! Łatwiej można było się skupić na poszczególnych albumach w erze Spotify to zdecydowanie trudniejsze. Oczywiście album „Boggy Depot” też był ważny, a później Alice powróciło i w sumie przez lata chyba nawet nie myśleliśmy o kolejnym solowym albumie Cantrell’a. Ten jednak poniekąd przez pandemię, izolację i kupę wolnego czasu powstał, a skoro jest album to powinna być trasa. Oczywiście byłoby dobrze, aby Polski w takiej trasie nie zabrakło. No i nie zabrakło.

Szkoda tylko, że tak świetnego gościa przychodzi nam gościć w tak haniebnych warunkach. Proxima to nie jest już odpowiednie miejsce na tego typu koncerty. Pomijając już kwestię obskurności budynku z zewnątrz, to i w środku nie jest o wiele lepiej. Klub był napchany po brzegi, a po przysłowiowe piwo trzeba było stać czterdzieści minut. No i podczas samego koncertu takie zagęszczenie osób sprawia, że skacząc pod sceną zostawiasz tam siódme poty i to dosłownie. Brak odpowiedniej klimatyzacji wszystkim dał się we znaki łącznie z muzykami i to już chyba nie jest śmieszne, bo w sumie Jerry to 56 letni facet o statusie co by nie mówić światowej gwiazdy i po prostu nie wypada, aby grał w takich warunkach jak nie przymierzając w latach osiemdziesiątych na początku kariery. To świadczy również o nas, Polsce, Warszawie.

Koncert rozpoczął się w miarę punktualnie od „Atone”, czyli pierwszego po latach nowego singla, którym Jerry powracał w tamtym roku. Od pierwszych dźwięków tego nagrania dało się odczuć, że będzie to bardzo dobry koncert. Z jednej strony wszystko brzmiało bardzo dokładnie i profesjonalnie, żadnych przeddźwięków czy problemów z akustyką, z drugiej nieprzypadkowa publiczność dokładnie wiedziała na jaki koncert przyszła. Interakcja od samego początku! Tym bardziej, że kolejne nagranie „Them Bones” rozgrzało wszystkich w mgnieniu tych czterech minut do czarowności. Podczas tej trasy jak i na ostatnim albumie Cantrell’a wspiera wokalnie Greg Puciato (The Dillinger Escape Plan) i to On śpiewał na pierwszym wokalu w większości piosenek Alice In Chains, które zabrzmiały tego wieczoru. Warto też zwrócić uwagę, że na drugiej gitarze zagrał sam Tyler Bates, który był producentem i pomagał w nagrywaniu albumu „Brighten”. Nie sposób w tym miejscu nie zasnaczyć jak dużo muzyki do filmów skomponował ten facet, a samo to, że połowa z niech to absolutne blockbustery daje jakiś wyobrażenie o tej niezwykłej osobie. Następnie usłyszeliśmy potężne „Psychotic Break”, utwór dla mnie w jakiś sposób sentymentalny, bo możliwość słuchania tego na żywo napawał mnie niesamowitą radością i jakąś dumą, że tyle razy słuchałam tego w młodości. Nie inaczej było przy kolejnych klasykach Alice „We Die Young” i „Sea of Sorrow” choć tutaj skala popularności tych kawałków nie pozostawia miejsca na osobista wyjątkowość doznania. Tak czy inaczej przy takich petardach trzeba było dać z gardła i z wątroby, tym bardziej, że rozochocony świetną atmosfera Puciato dosłownie wskakiwał do tłumu z mikrofonem przy kolejnych klasycznych wersach tych utworów. Widząc co się dzieje oraz poziom duszności gorąca i poru zespół wyraźnie przystopował grając wolniejsze kawałki „Cut You In” i „My Song” z debiutanckiego albumu Cantrell’a. Powiem szczerze, że ten moment tego występu będę wspominał najbardziej i najmilej, bo to właśnie te dwa utwory wytyczyły w jakiś sposób solową ścieżkę kariery Cantrella i możliwość posłuchania ich na żywo była czymś absolutnie wyjątkowym. Ja zaś z dwóch, trzech metrów od sceny mogłem dosłownie przyjrzeć gitarze Jerry’ego z bliska. Zobaczyć jak gra, coś tam podpatrzeć, a na końcu nawet złapać piórko. Później przyszła kolej na nowe, ale cały czas wolniejsze kompozycje „Siren Song” oraz „Nobody Breaks You”. Trzeba przyznać, że niezależnie od tego jak entuzjastycznie podchodziła do tych kawałków publiczność dla samego Cantrell’a i jego zespołu są to niewątpliwe bardzo ważne kawałki. Ja sam „Siren Song” od dłuższego czasu byłem zachwycony, aczkolwiek los sprawił, że dotarła tylko do drugiego miejsca mojej listy. Natomiast „Nobody Breaks You” to nagranie równie mocne jeśli chodzi o przesłanie i kto wie czy nawet nie bardziej znaczące. Nie da się ukryć, że wiele osób tego wieczoru przyszło zobaczyć przede wszystkim kawałki Alice In Chains, dlatego po tak długiej dawce solowego Cantrell’a „No Excuses” zdecydowanie ożywiło publikę. Świetne wykonanie, utwór w średnim teamie, a więc można się trochę pobujać i pośpiewać z zespołem. Doskonały wstęp do tej drugiej bardziej klasycznej i ostrzejszej części koncertu. Po tym dłuższym przestoju od ciążach kawałków mocne „Had to Know”, czyli ostatni singiel z „Brighten” zostało przyjęte niezwykle entuzjastycznie, a przy kolejnym cudownym nagraniu z „Degradation Trip” „Angel Eyes” zabawa trwała w najlepsze, później jeszcze genialne „Between”. Taka idealnie dopasowana setlista, która łączyła w sobie każdą część muzycznej kariery Jerry’ego.

Końcówka koncertu to już tylko Alice In Chains i to takie w najlepszym wydaniu, bo zagrali „Lesson Learned”, do popularyzacji którego w naszym kraju znaczenie się przyczyniłem. (Była to moja propozycja do Listy przebojów radiowej Trójki i koniec końców piosenka naprawdę przez wiele tygodni świetnie sobie tam radziła docierając do drugiego miejsca.) Potem „Man In A Box” gdzie znowu można było zdzierać gardło na całego i chyba największy przebój Alice, czyli „Would?”. Publiczność oszalała ze szczęścia. Energia, która uwolniła się pod sceną pozostanie ze maną na długo. To niesamowite jak wiele dla jak wielu osób znaczy ta muzyka, a to nagrania z przed trzydziestu jakby nie liczyć lat.

Na bis Cantrell przygotował już zdecydowanie spokojniejszy zestaw. Na początek niezapomniane „Heaven Beside You”, później tytułowe „Brighten” z ostatniego albumu i coś co można zapamiętać na lata, czyli genialne wykonanie kolejnego klasyka „Rooster”. Ja mam to szczęście, że mogę to wszystko porównać z koncertem Alice In Chains, który widziałem przed Tool’em w Krakowie. I o ile tam w Tauron Arenie było bardziej klasycznie, to w Warszawie publiczność była bardziej wyselekcjonowana, co jest w sumie oczywiste. Przełożyło się to na ogólny odbiór występu i o ile w Krakowie musiałem zmienić stronę sceny, aby znaleźć się wśród swoich, to w Warszawie każdy wiedział po co przyszedł. Bardzo dobre wrażenie pozostawił po sobie również Greg Puciato, który doskonale się spisał, czuł energię publiczności i świetnie się z nią bawił. Jak to powiedział mój brat, kto by nie chciał pośpiewać z Cantrelle’m klastycznych piosenek Alice. Na koniec Panowie Puciato i Cantrell stanęli obok siebie i już bez gitar w akompaniamencie pianina wykonali cover Eltona John’a „Coodbay”.

Jestem zadowolony pomimo niedogodności, to takie wydarzenie na którym musisz być. Tak to czułem i byłem. Teraz czekam na taki prawdziwy samodzielny koncert Alice In Chains.
22.07.2022 04:48 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
kajman Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 40 775
Dołączył: Jun 2007
Post: #3
RE: MOJA LISTA notowanie 600(296) - 01.07.2022
marsvolta napisał(a):po prostu nie wypada, aby grał w takich warunkach jak nie przymierzając w latach osiemdziesiątych na początku kariery
Może wiedział, gdzie będzie grał i mu to pasowało.
23.07.2022 08:51 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 100
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #4
RE: MOJA LISTA notowanie 600(296) - 01.07.2022
gratuluję 600 notowania

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
29.07.2022 06:38 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  MOJA LISTA PODSUMOWANIE ROKU 2022 marsvolta 1 152 13.01.2023 09:06 AM
Ostatni post: kajman
  MOJA LISTA notowanie 626(301) - 30.12.2022 marsvolta 0 121 05.01.2023 08:01 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 625(301) - 23.12.2022 marsvolta 0 102 31.12.2022 09:00 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 624(301) - 16.12.2022 marsvolta 0 149 30.12.2022 12:09 AM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 623(301) - 09.12.2022 marsvolta 1 136 26.12.2022 03:16 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 622(301) - 02.12.2022 marsvolta 0 158 19.12.2022 10:33 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 621(300) - 25.11.2022 marsvolta 0 141 12.12.2022 07:23 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 620(300) - 18.11.2022 marsvolta 0 140 03.12.2022 02:17 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 619(300) - 11.11.2022 marsvolta 1 140 30.11.2022 08:27 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 618(300) - 04.11.2022 marsvolta 0 141 25.11.2022 05:23 PM
Ostatni post: marsvolta

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości