SLASH FT. MYLES KENNEDY AND THE CONSPIRATORS - CALL OFF THE DOGS

Slash i Myles Kennedy udowadniają swoim czwartym albumem, że projekt trzyma się dobrze, a co ważniejsze rockowa muzyka stylu wczesnego Guns N' Roses może w dzisiejszych czasach dalej powstawać na najwyższym poziomie. Jakby tego było mało na tym albumie muzycy postanowili nagrać wszystko na setkę. To oczywiście słuchać i nie mówię tu bynajmniej o jakichś pomyłkach podczas wspólnego grania, ale właśnie o absolutnym zgraniu i uczuciu idealnego dopasowania. Podczas normalnego ścieżkowego procesu studyjnego wszystko można zrobić na tip top, ale szczególnie w takich szybkich kawałkach jak „Call Off The Dogs” słuchać przewagę wspólnego nagrywania. Slash idealnie wpasowuje się tutaj w podkład basowo perkusyjny i swoimi gitarowymi zagrywkami kąsa raz za razem.


HOLLY HUMBERSTONE - LONDON IS LONELY

Niezmiernie się cieszę, że ostatnie miesiące przyniosły ogromny wzrost popularności Holly Humberstone. Ona zaś nie zatrzymuje się i pomimo pełnego kalendarza cały czas podsuwa nam swoje nowe kawałki. „London Is Lonely” to kolejny z nich i jest o tyle zaskakujący, że ukazuje bardzo szybko po doskonałym mini albumie „The Walls Are Way Too Thin”, a długogrającego albumu ciągle nie ma? Sama artystka przyznaje, że na ten pełny krążek trochę jeszcze poczekamy, a jego wizja trochę ją przeraża, zaś „London Is Lonely” to piosenka z przed dwóch lat z początku pandemii, kiedy przeprowadziła się do Londynu, który stał się dla niej tak przytłaczającym i pełnym nowych osób miejscem, że w głębi duszy czuła się całkiem samotna. Ucieczka w pisanie piosenek przynosiła jej wtedy potrzebny spokój i równowagę.