Ech... Kazik jak zwykle nie owija sprawy w bawełnę /to jedna z tych rzeczy, które cenię w nim najbardziej/
Cieszy mnie natomiast fakt, że obok tych, którzy chcą karać wszystkich ściągających z internetu, tworzy się drugi obóz.
Podam tutaj przykład: W zeszłym roku Nine Inch Nails
wydało album Ghosts I-IV
, który został wrzucony na torrenty i rapidshare przez Trenta Reznora (!). Nie było żadnego wyzywania, tylko krótka notka dołączona do tych 36 utworów: "jeśli chciałbyś mnie wesprzeć, to bardzo proszę - kup ten album" /koszt: 5 dolarów za 111 minut muzyki/. Kilka miesięcy później ten sam album znalazł się na szczycie zestawienia najlepiej sprzedających się albumów w formie cyfrowej, w 2008 /amazon.com/.
Nie wspomnę już o tym, że za darmo w internecie znalazły się: kolejna płyta, osobne ścieżki z obu albumów, 405 GB materiału filmowego z koncertów /"zrób to sam: koncertowe DVD"/, setki zdjęć w doskonałej jakości, dwa kolejne utwory...
Można? Można, jeśli ma się szacunek do fanów. Przyznam się osobiście, że wolę takie traktowanie ze strony artysty, niż nazywanie mnie marną k...ą /żeby była jasność: płyty nie ściągnąłem/.
Uważam, iż bardzo źle się stało, że płyta wyciekła. Jako fan Kazika czuję się urażony jego słowami, ale... bardzo dobrze, że wciąż mówi wprost, co myśli