A więc.. Moje skrzywienia, czyli kilka zdań od siebie.
Głównym celem był niewątpliwie występ MGMT. Poza nimi chcieliśmy zobaczyć też N.E.R.D. Jako że dwa koncerty odbywały się na różnych scenach i nieco się zazębiały, końcówkę występu tych drugich musieliśmy sobie darować.. Ale od początku.
Sprawy organizacyjne. Było na tyle dużo przenośnych toalet, że czekanie ograniczało się do ok. 3 minut ;] Ochrona nie była tak zła, jak można byłoby się spodziewać. Najbardziej uczuleni byli na szklane butelki. Nie chcąc robić zamieszania, zapytaliśmy się grzecznie co można wnosić, a czego nie. Piwo w każdej postaci nie wchodziło, a woda tylko w butelkach plastikowych (jednak przeszukiwanie nie zawsze było efektywne - na terenie festiwalu dało się zauważyć ludzi z puszkami). Dobrze, że miałem wodę, bo się bardzo przydała
Przez chwilę pozostawaliśmy w parku oglądając na telebimach fragment występu grupy Plastic. Grali dobrze, nadzwyczaj dobrze. Nie wiem, czy są aż tak lubiani, czy po prostu ludzie byli tak zabawowi, ale publiczność wydawała się bardzo zadowolona. Na koniec wokalistka rzuciła tekstem, że się spieszą bo też chcą zobaczyć N.E.R.D. i MGMT ;]
Aby mieć przyzwoite miejsce na N.E.R.D. poszliśmy pod główną scenę dość wcześnie. Załapaliśmy się jeszcze na końcówkę setu The Crystal Method. Jakoś nigdy wcześniej nie przyjrzałem się bliżej tej grupie, a to, co usłyszałem wczoraj nie wzbudziło we mnie emocji ani pozytywnych, ani negatywnych.
Już teraz napiszę, ze koncert N.E.R.D. był absolutnie rewelacyjny. Oczywiście wejście Pharella na scenę spotkało się z ogromnym aplauzem. Podczas występu grupa dawała z siebie wokalnie dużo. Na mnie spore wrażenie zrobiła ich wokalistka (nie wiedziałem, że mają wokalistkę :roll: ). Williams nawiązał świetny kontakt z publicznością. Co jakiś czas wybierał sobie dziewczynę, do której śpiewał przez chwilę. W ogóle, gdzie tylko się zbliżał - tłumy szalały. Wiedzieli gdzie są i po co tu przyjechali. Dało się to zauważyć. A ludzie.. W większości pozytywnie. Mnóstwo fanów, którzy nie przyszli tu bez powodu. Jasne, że zdarzałby się osoby, które stały w bezruchu i sprawiały wrażenie, że nie są kompletnie tym zainteresowani, ale nie było ich dużo. Publiczność łatwo dawała się wciągać w 'zabawy' Pharella, tzn. wspólny wyskok, czy wspólne okrzyki typu: "Hell Yeah" lub "Fuck You"
Domyślam się, że tak wygląda ich każdy koncert, ale tak to właśnie powinno wyglądać. Bardzo bardzo dobrze bawiłem się podczas tego występu. Nie usłyszałem niestety "She Wants to Move" - może był później. Nie zostaliśmy jednak do końca, bo niedługo zaczynali MGMT. I to był nasz błąd...
Na początku wyrażę swój żal i zażenowanie z powodu umieszczenia MGMT na małej scenie. Nie wiem jaką wyobraźnię musi mieć człowiek, który o tym zadecydował. W końcu jest to ponoć jedna z najbardziej rozchwytywanych grup ostatnich miesięcy. W tłumie ścisk był niewyobrażalny. Tak wygląda piekło. Naprawdę. Nie mogłem się ruszyć, nawet oddychać
Nie miałem kontroli nad tym co się ze mną dzieję. Kiedy tłum posuwał się w którąś stronę, nie było opcji, ja razem z nim. Kiedy zabrzmiał pierwszy utwór, było jeszcze gorzej. Wszyscy zaczęli skakać i nie musiałem nic robić, sam się unosiłem co chwilę wraz z ludźmi obok. Gdyby ktoś tam upadł, pewnie nikt by mu nie pomógł. Szczerze mówiąc, nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że kilka osób zostało poważnie uszkodzonych. I jeszcze ludzie palący papierosy... Podczas drugiej piosenki (bodajże "Of Moons, Birds and Monsters") poddaliśmy się. Zdecydowaliśmy się wyjść. Zajęło nam to ok 10 minut. Straaszne. Wszędzie jakieś schodki... A sam koncert też nie zachwycił. Oglądaliśmy i słuchaliśmy z bardzo daleka i było tam dużo lepiej. Na grupie nieco się zawiodłem. Utwory brzmiały tak, jakbym słuchał ich z płyty (w ten sposób chociaż nikt mnie nie zadepcze;]). Jedynie w "Kids" dodana została niezła solówka na gitarze. Tak więc, MGMT przyjechali, wykonali, odebrali wynagrodzenie i wyjechali ;/
Pociąg mieliśmy o 23.55 więc o Groove Armada nawet nie myśleliśmy.
Ogólnie rzecz biorąc: N.E.R.D. zaskoczyli mnie bardzo bardzo bardzo pozytywnie, a MGMT strasznie rozczarowali. Tyle. Gdyby nie pierwszy z tych koncertów żałowałbym, że tam byłem. Jednak się cieszę