Post: #23

Sorry Łukasz, ale ten album mnie obraża. I nie chodzi nawet o to, że nie lubię polskiego hip-hopu czy Fisza, czy że nie rozumiem tego humoru. Ta płyta jest po prostu denna. Piosenki są przedłużane, teksty zupełnie nie-oryginalne, brzmienie monotonne i niedopracowane, nawet rap już nie ten sam; w niektórych kawałkach Fisz brzmi jak Sokół, co mnie ostatecznie dobiło. Nawet w "Najpiękniejsza kobieta w mieście", które początkowo przedstawiało się znakomicie, wrzucono jakiś szitowy popowy refren a'la Mrozu. "Furiat" brzmi sensownie, rap i tekst są dobre, rymy wcale-nie-takie-częstochowskie, muzycznie też w porządku. "Kawa i papierosy" ma świetny beat, tu faktycznie jest grubo, ale już tekst pół-na-pół. Wstawka na końcu też sporo daje. W "Disko" refren aspiruje do czegoś, ale ostatecznie nie wychodzi. Z "Panią Bum Bum" mamy to samo, co w "NKWM". Ogólnie mam nieodparte wrażenie, że Fisz się wytarł i bardzo się powtarza. I za dużo tu tej nieokreślonej "niej". No i dwa i pół i jeszcze pół numeru to za mało, żeby płytę uznać za dobrą czy przynajmniej za średnią. Do "Fru!" się nie umywa.

1. "Kawa i papierosy"
2. "Furiat"
3. "Pani Bum Bum"
4. "Najpiękniejsza kobieta w mieście"
5. "Szef kuchni"
6. "Disko"
7. "666"
8. "Iron Maiden"
9. "Heavi metal"
10. "Wiosna 86"