Dałeś całkiem zabawny przykład z 2021 - nie dość, że to Polacy to rodowodem pochodzący z skrajnych środowisk.
Skytech to posttransowcy, zdarzyło się nawet że
"Comet" grał Armin van Buuren.
Natomiast - podejrzewam, nie mam dowodów - kasa w Polsce nie zgadzała się z grania trance (nic zaskakującego) więc chłopaki poszli w big-room house, czyli okrutną sieczkę.
Brzmieli tak:
"Kundalini",
"Everything",
"Pillowfight". Dla mnie asłuchalne, no ale ja nie szukam dropów w muzyce klubowej.
Natomiast DJ Kuba & Neitan to zawsze byli producenci spod znaku małych klubów w powiatowych miastach ok. 20-30 tyś. mieszkańców gdzie zwykle są dwie sceny: "disco" (czyli disco polo) i "techno" (toporna, rytmiczna łupanka od której puchnie głowa). Oni oczywiście jako reprezentanci drugiej sceny. Przykład? A proszę bardzo:
"Sasha Gray" Przez lata zawsze szli z trendem jaki był kreowany w wioskowych klubach, dlatego w 2016 roku brzmieli tak:
"Drop The Beat". Generalnie patrząc na to co robili dawniej... to w sumie w 2021 roku brzmią jakby w końcu się ucywilizowali.
A co do meritum:
Akurat rzucasz nazwiskami (Calfan, Heldens), które wybiły się na fali nowych zajawek na scenie klubowej z początku lat 10s.
Pierwszy to podczepienie się pod sukces Aviciego czyli oparcie się na melodycznym pianinie oraz odrobina kreatywności poprzez dorzucenie tropikalnych motywów - stąd łatka "tropical house".
Drugi to z kolei rekonstrukcja klimatu UK Garage w house'owym tempie. Tu z kolei trzeba podkreślać rolę Disclosure w procesie ukierunkowania trendów na te tory. Dostało to również swoją łatkę - "future house".
Natomiast jak w każdym przypadku takie mody mają wyczerpywalne pokłady paliwa, zwłaszcza że jeden sukces powoduje pojawienie się tysiąca kopiujących rozwiązania które chwyciły na parkietach. Zwykle moda kończy się po ok. roku, max dwóch latach ze względu na fakt, że każdy kolejny twórca spłyca pierwotne idee, dokłada kolejne nowe trendy i ostatecznie taka muzyka staje się bezjajeczna.
Zresztą ile można słuchać agresywnych dropów, to rozwiązanie z krótkim terminem przydatności.
Na przykładzie co wydarzyło się z tropical house (tutaj jako inspiracja spoza gatunku oczywiście Major Lazer):
Avicii (jako inspirator z swoim piano house) ---> Michaël Calfan ---> Kygo ---> Sam Feldt.
Jak dla mnie na etapie Kygo już było miałko, a teraz to już zwykłe popłuczny. I tak dzieje się zawsze. Niezależnie od gatunku, zwłaszcza w muzyce klubowej gdzie trendy zmieniają się błyskawicznie. Dlatego myślę, że trzeba czujnie obserwować, życie nie znosi pustki i obecna miałka paramuzyka na scenie klubowej też przeminie, bo ktoś podłapie nowy trend.
Ostatnimi czasy bardzo ładnie rozwija się nurt "melodic house/melodic techno" będące wariacją na temat techno/progressive house/deep house/tech house/microhouse/trance lat 90s, niemniej nie sądzę, że dotrzemy do momentu w którym przebije się do najpopularniejszym mediów. Chyba, że jakiś Guetta czy Tiesto podłapie temat, a są do tego zdolni.
Zresztą z ciekawości sprawdziłem sobie "Remember", czyli ostatni singiel Guetty i nadal słyszę dokładnie te same rozwiązania co u Calfana i Heldensa. Wiadomo, jest to przepuszczone przez "radio-friendly" filtr, a fakt że jest tam wokal tylko to potęguje, niemniej wciąż jest piano w melodii, wciąż jest rytmika house i wciąż jest UK Garage w duchu. Pomijam, że brzmi jak wyjęte z płyty Duy Lipy.
Na marginesie - dla mnie określenie EDM stało się słowem wytrychem. Dawniej wszystko było technem, teraz wszystko jest EDM.