LANA DEL REY - WILDFLOWER WILDFIRE

„Wildflower Wildfire” to jedna z trzech odsłon nowej płyty Lany, która miała się już ukazać, a teraz w sumie nie wiemy kiedy wyjdzie. Piosenka podobnie jak „Blue Banisters” nieco różni się od tego co Lana zaproponowała swoim fanom na dwóch ostatnich albumach, na których produkcja Jack’a Antonoff’a odcisnęła swoje piętno. „Blue Banisters” skomponował i wyprodukował Gabe Simon, a tu jest jeszcze ciekawiej, bo przy „Wildflower Wildfire” Lana współpracowała z legendarnym Mike’em Dean’em. Co nie sprawia, że piosenka jest hip holowym stylu, bo jak by nie patrzeć jest to typowa Lana, ale na pewno można tu odczuć pewien powiew świeżości, który wcześniej tak mocno powiał przy coverz Sublime „Doin' Time”. To oczywiście dwie różne piosenki, ale zwłaszcza w końcowej części utworu, kiedy dochodzą różne efekty i perkusyjne ozdobniki piosenki trochę się do siebie zbliżają.


BULLET FOR MY VALENTINE - KNIVES

Ostatni album Bullet For My Valentine nie był dziełem wybitnym, a próby flirtu z elektronicznymi dźwiękami znanymi z nu metalu mogły nawet denerwować. Dobrze się zatem stało, że podobnie jak w przypadku „Don't Need You”, które poprzedzało album „Gravity”, ale było od niego zupełnie oderwane, nowa piosenka „Knives” przynosi solidną dawkę mocnych metalowych brzmień. Piosenka jest bardzo ostra, można by nawet stwierdzić, że najostrzejsza w karierze zespołu. Momentami brzmienie zbliża się tu do tego co robi Slipknot, zarówno pod względem muzycznym jak i wokalnym. Cały czas jednak klimat Bullet’ów jest tu dobrze odczuwalny i to przeciętnego fana zespołu cieszy chyba najbardziej. Jeżeli utrzymają ten poziom to nowy album zapowiada się znakomicie.