Post: #21

John Mayer. Długo znany mi wyłącznie z opowieści, jako wykonawca sztampowej radiowej muzyki dla dorosłych. Ta piątka jest więc pozytywnym zaskoczeniem - "New Light" akurat miałem na liście, ale okazuje się, że cała piątka to zgrabne piosenkopisarstwo, i to do tego dość zróżnicowane. Zwłaszcza do "Moving On and Getting Over" chętnie jeszcze nieraz bym wrócił, naprawdę zachęcający, nowoczesny aranż, zachowujący staromodną grację.

A co do Arcade Fire... dla mnie to jednak pierwsze trzy płyty - co prawda, przemawia przez mnie sentyment, bo to i pierwszy chyba zespół "indie", w jaki się naprawdę wkręciłem. Ale "Everything Now" to już było takie zjadanie swojego ogona, "Reflektor" nieporównanie świeżej przy tym wypada. Za "We Used To Wait" jakoś nigdy nie przepadałem, zbyt płaskie pod każdym względem. Moje top 5 na pewno zawierałoby złowieszcze "No Cars Go", i może też "Intervention". "Ready to Start" było wielkim hitem też u mnie, a "The Suburbs" to wielki niedoceniony - nie mam pojęcia, czemu przepadło w propozycjach, skoro słuchałem tego całą jesień.

Post: #22

Dyfeomorfizm napisał(a):szalenie oryginalne zestawienie - jak to tak bez czegokolwiek z "funeral" i "neon bible"?

nie słuchałem ich wtedy i nie wciągnąłem się w te krążki, choć słyszałem je wielokrotnie, w tym we fragmentach wczoraj; zostało ze mną kilka numerów, ale byłoby to mało uczciwe, żeby pakować je tutaj jednak

Artur.O napisał(a):cała piątka to zgrabne piosenkopisarstwo

prawda? cieszę się, że tak to słyszysz; choć oczywiście tych sztampowych numerów też u niego nie brakuje

Artur.O napisał(a):przemawia przez mnie sentyment, bo to i pierwszy chyba zespół "indie", w jaki się naprawdę wkręciłem.

ooo, nie wiedziałem!

Artur.O napisał(a):złowieszcze "No Cars Go"

u mnie też w dziesiątce, nie wyżej pewnie przez to, że nigdy u mnie nie było na liście i jakoś się bliżej nie zakumplowaliśmy

Artur.O napisał(a):"Everything Now" to już było takie zjadanie swojego ogona, "Reflektor" nieporównanie świeżej przy tym wypada

oczywiście, że tak, choć tytułowy singiel miał jeszcze meritum

Post: #23

Miałem na myśli akurat same piosenki o tych tytułach, bo na płycie Reflektor właśnie był świetny i bardzo wyróżniający się tytułowy, i reszta, która była tym samym co wcześniej tylko słabszym, a tej z "Everything Now" to nawet nie pamiętam, czy słuchałem.

Post: #24

to się nie zgadzam; jak dla mnie "reflektor" był trochę przydługi, ale wcale nie gorszy od poprzednich płyt ("you already know", "joan of arc", "afterlife", "here comes the night time", "we exist" -- wszystko klasa), które też były dość nierówne, tylko krótsze i wcześniej, natomiast na "everything" był niezły numer tytułowy, a reszta była rozczarowaniem