Post: #1

Nirvana - Smells Like Teen Spirit

Post: #2

O, a dopiero co mi głównej jutuba Kaśka Sochacka wyskoczyła Ale zajrzałem w komentarze i po części rozumiem fenomen, po prostu mamy w kraju dużo przesadnie wrażliwych osób.

Pojadę Trójkowo, bo przyszła mi na myśl Kayleigh, która w późnych godzinach noworocznego TWC zawsze brzmiała mi dziwnie, ale w porę przypomniałem sobie, że jest jeszcze to:

Archive - AGAIN

Post: #3

Muzycznie ujdzie, ale ten przerobiony na upośledzoną wiewiórkę wokal jest nieznośny. Mimo tego, to był #1 w dziesiątkach krajów, w podsumowaniach lat 2019 i 2020 czołówka, np. w Niemczech i w UK zarówno w jednym, jak i w drugim roku #2.

Post: #4

To nie jest zły utwór, ale bez wyrazu.
Dire Straits - Brothers In Arms

Post: #5

Ja też " pojadę "TWC ale tam jest skarbnica anty fenomenalnych utworów, że trudno szukać czegoś innego. Popularność wielu z nich wśród słuchaczy trójki dla mnie zawsze była zagadką.

King Crimson - Epitaph

Post: #6

EVENo napisał(a):ale w porę przypomniałem sobie, że jest jeszcze to:

kajman napisał(a):To nie jest zły utwór, ale bez wyrazu.

Oba są genialne i nie zgodzę się z kajmanem (może kiedyś chwilami myślałem, że tak jest) ale w "BiA" jest tyle smaczków, tylko trzeba się w nie wsłuchać...

Mój typ to zdecydowanie utwór nudny jak flaki z olejem, nie wiem czy do top sto zespołu by się załapał?

Post: #7

U mnie może na podium... najgorszych utworów zespołu.

Post: #8

Już o tym kiedyś pisałem: wiem oczywiście, że kultowy band itd. itp., ale ten numer jest całkiem nijaki, szczególnie jak na to, jaką atencją jest darzony przez wielu:

Joy Division - Love Will Tear Us Apart

Przy okazji nie mogę nie wspomnieć o Darii Zawiałow i jej wielkim hicie "Hej hej", okupującym przez niemożebną liczbę tygodni LP3 - linku nie będę wklejał, ale tutaj jeszcze bardziej nie rozumiem fenomenu (choć siłą rzeczy na sporo mniejszą skalę).

Post: #9

neo01 napisał(a):ten numer jest całkiem nijaki, szczególnie jak na to, jaką atencją jest darzony przez wielu

zgadzam się w 100%. Pamiętam jak był na LPP3 w 1996, z okazji jakiejś reedycji (i za wiele nie zwojował). Nawet go sobie nie nagrałem, bo był jednym z gorszych w 30-ce.

Post: #10

Trochę dziwnie skonstruowany temat "Piosenka, której fenomenu nie rozumiesz" Fanomenu czego? popularności, kultu?
Ale wybieram fenomen nabożności - prosta pioseneczka, zaśpiewana od niechcenia, która może nie jest zła, ale jej status jest ponad miarę wysoki. Zwykła piosenka niegodna statusu, jaki osiągnęła.
Pink Floyd - Wish You Were Here

Post: #11

Fakt, powinno być "popularności" dodane.

Post: #12

dziobaseczek napisał(a):Ale wybieram fenomen nabożności - prosta pioseneczka, zaśpiewana od niechcenia, która może nie jest zła

Faktycznie prosta melodia, śpiewana od niechcenia! Jak mogłem dać się na to wszystko nabrać?

Post: #13

Ja też się nabrałem - i dalej daję się nabierać

Post: #14

Sundrajta napisał(a):prosta pioseneczka, zaśpiewana od niechcenia

myślałem, że to o joy division, bo curtis faktycznie tak to śpiewa i to część tego fenomenu!
czy raczej płynąca z tej nonszalancji obezwładniająca rezygnacja
co z kolei koresponduje w sposób archetypowy dla tzw. smutnej dyskoteki z szalenie chwytliwym syntezatorowym riffem i motorycznym bitem, który ten numer mimo wszystko pchają do przodu; i w tej zimnej przepaści, paradoksalnej synergii między jednym i drugim drzemie ten fenomen

nie dziękujcie

Post: #15

To ja niejako w temacie:

Takie lepsze remizowe umcy umcy, tyle że dobrze wyprodukowane i nie z Polski, tylko z UK.
Owszem, przyjemne, ale żeby padać na kolana??? Nie mam pojęcia o co chodzi z legendarnością tego numeru.

New Order - Blue Monday