Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
A decade in life and music 2010-2019.
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 611
Dołączył: May 2008
Post: #21
RE: A decade in life and music 2010-2019.
Miszon napisał(a):Uu, jaka okładka na 35 Icon_razz .
no właśnie zastanawiałem się, czy cenzurować, ale pomyślałem, że jednak jesteśmy dorośli Icon_razz2

Dyfeomorfizm napisał(a):co zresztą zdążyłem już uczynić względem pozycji 39, do której z pewnością niebawem powrócę
<3

Dyfeomorfizm napisał(a):Wśród pozycji 31-35 znajduje się jeden wspólny album, a trzy albumy środkowe cenię w stopniu wysokim i dwa z nich zapewne trafiłyby na miejsca 51-100.
mam typ, która jest która -- od samego początku zresztą, zobaczymy, czy trafiony Icon_wink

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
16.01.2021 11:27 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 611
Dołączył: May 2008
Post: #22
RE: A decade in life and music 2010-2019.
[Obrazek: 43.jpg]
30. gil scott-heron i'm new here 2010
i’m new here
to jedna z tych płyt, które przeszły do historii w momencie premiery; po szesnastu latach milczenia ojciec chrzestny rapu wrócił z krążkiem produkcji richarda russella -- retrospektywnym i introspektywnym, ale brzmieniem śmiało spoglądającym w przyszłość -- łączącym blues z klaustrofobiczną elektroniką, a kanyego westa z folkowymi i jazzowymi tradycjami spoken word; to także płyta trzech wymownych coverów -- elektryzującej reinterpretacji klasycznego bluesa delty roberta johnsona w „me and the devil”, ekstatycznego remiksu napisanej przez brooka bentona dla bobby’ego blanda soulowej ballady „i’ll take care of you” i akuratnej reimaginacji tytułowego „i’m new here” uszytego dla herona jakby na miarę przez folkowego oryginała billa callahana; to płyta, o której nie udało mi się zapomnieć, choć wcale nie stała się z miejsca moją ulubioną -- nieokiełznany magnetyzm tych nagrań, profetyzm ich brzmienia sprawił, że gdzieś zupełnie poza tą płytą zacząłem gila scotta-herona postrzegać jako część mnie, ducha może, co bezwiednie za mną krąży ♪ „new york is killing me”, „where did the night go”


[Obrazek: 42.jpg]
29. owen pallett heartland 2010
mój związek z owenem pallettem (piszę "mój", bo biedaczek nic o tym nie wie) to opowieść o pozornym odtrąceniu i odtrąceniu faktycznym; gdy pallett bitą dekadę temu wypuścił swój heartland nic nie wiedziałem o jego przeszłości jako final fantasy -- prędko się to zmieniło, co prawda, ale nie zaimponował mi zupełnie; i heartlandem, tak się sam przynajmniej zapewniałem, nie zaimponował mi też; aż do czasu kolejnego krążka in conflict, który gdy okazał się prawdziwym rozczarowaniem, otworzył mi oczy na moją nieustającą miłość do heartland; ta objawiła się raz jeszcze, gdzieś w zeszłym roku, gdy ni stąd, ni zowąd wróciłem do tej fantastycznej muzycznej historii zilustrowanej kosmicznie pulsującym kameralnym folkiem -- stworzyłem nawet w przypływie chwili mikroplejlistę, gdzie zestawiłem palletta z the age of adz sufjana stevensa; tak go też kładę na półce z płytami; mam nadzieję, że jest im razem dobrze ♪ „keep the dog quiet”, „lewis takes off his shirt”


[Obrazek: 41.jpg]
28. joanna newsom divers 2015
spotify od jakiegoś czasu odmawia mi prawa do odtworzenia choćby jednego krótkiego fragmentu tej płyty -- nie ma jej oczywiście na streamach, ale mam ją zapisaną w lokalnej bibliotece; ta przeszkoda zrodziła przygodę, wlała sens w album, który, choć piękny, był dla mnie do tej pory mimo wszystko jednak pustym kształtem; dopiero pięć lat po premierze, gdy ekscytacja już dawno opadła, a znużenie ekscytacją minęło, jestem w stanie usłyszeć divers tak, jak chciałem słuchać go od samego początku; to, co wcześniej opisywałem strojnymi epitetami, teraz nie potrzebuje opisu -- newsom wyczarowała tu świat zupełnie odrębny od jej poprzednich światów, choć przy pomocy pozornie podobnych środków -- harfy, melotronu i klawesynu, prostych melodii i zawiłych tekstów, umiejętnym operowaniu tajemnicą, tradycji folku z appalachów ♪ „waltz of the 101st lightborne”, „you will not take my heart alive”


[Obrazek: 40.jpg]
27. women public strain 2010
to moja ulubiona okładka tych dziesięciu lat i główny powód, dla którego w ogóle po tę płytę sięgnąłem; dziatki brudnego noise'owego post-punku, wnuki rockowych koncepcji the velvet underground i my bloody valentine w jednym, ojcowie założyciele viet cong, później przezwanego preoccupations, bo wiadomo -- polityka; pamiętam doskonale, że dopiero gdy tamten skład stał się kultowy, tej płycie oddano należne honory, a tymczasem od samego początku trafiała w sam środek mojego brudnego noise'owego serduszka; tak jest i dziś ♪ „narrow with the hall”


[Obrazek: 38.jpg]
26. dram big baby dram 2016
według eryki badu gdyby george clinton, ol’ dirty bastard i d’angelo mieli dziecko, to nazywałoby się dram; trudno zaprzeczyć -- dram to największy słodziak trapu, który zadebiutował płytą doskonale równoważącą to co poważne i zupełnie bzdurne, to co wesołe i urocze i konkretny uliczny swag; koleś z naturalną lekkością tworzy pierwszorzędny neo-soul na trapowych bitach czy też trap rap z neo-soulowymi refrenami -- to zupełnie bez znaczenia; łączenie nowoczesnego hip hopu ze śpiewanymi refrenami przychodzi mu łatwiej niż westowi, chance’owi the rapperowi i drake'owi razem wziętym; bez pomocy autotune’a znakomicie syntezuje od lat dążące do połączenia totalnego rap i r&b ♪ "cash machine", "outta sight")

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.01.2021 10:26 PM przez AKT!.)
16.01.2021 11:29 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 113
Dołączył: Dec 2014
Post: #23
RE: A decade in life and music 2010-2019.
Konrad, same gołe panie u Ciebie... Icon_smile
A Owen Pallett z tym hitem jest tam?
16.01.2021 12:10 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dyfeomorfizm Offline
ajatollah
*****

Liczba postów: 1 076
Dołączył: Oct 2020
Post: #24
RE: A decade in life and music 2010-2019.
Gil zawsze cieszy, Joanna też, choć przyznam, że wolałbym zobaczyć tu inny jej krążek
16.01.2021 12:59 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 502
Dołączył: Aug 2008
Post: #25
RE: A decade in life and music 2010-2019.
Dyfeomorfizm napisał(a):wolałbym zobaczyć tu inny jej krążek
Myślę że będzie wyżej.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&amp;num...gewidget=1]
16.01.2021 01:23 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dobromiera Offline
głośna mniejszość
*****

Liczba postów: 7 074
Dołączył: Jun 2011
Bebo Facebook Flickr Last.fm LinkedIn MySpace
NK.pl Twitter YouTube
Post: #26
RE: A decade in life and music 2010-2019.
Jakkolwiek bardzo lubię dawnego Daho, to te nowe płyty chyba naprawdę przyciągają tylko tymi cyckami na okładkach. Niestety ja wolę damskie stopy, więc dla mnie to marna pociecha.

A pozostałe płyty bardziej serio dokomentuję później.

Prace nad nową Muzyczną Galaktyką trwają. Żegnaj phorum.pl, witaj niezależności!

https://rateyourmusic.com/~Szysza32
17.01.2021 03:00 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 611
Dołączył: May 2008
Post: #27
RE: A decade in life and music 2010-2019.
thestranglers napisał(a):Konrad, same gołe panie u Ciebie... Icon_smile
ależ raptem jedna! Icon_surprised

thestranglers napisał(a):A Owen Pallett z tym hitem jest tam?
na półce, na plejliście? z którym hitem? zgubiłem się Icon_redface

Dyfeomorfizm napisał(a):Joanna też, choć przyznam, że wolałbym zobaczyć tu inny jej krążek
ależ nic straconego! Icon_wink

Artur.O napisał(a):Jakkolwiek bardzo lubię dawnego Daho, to te nowe płyty chyba naprawdę przyciągają tylko tymi cyckami na okładkach.
ja dużo tej płyty słuchałem; "blitz" już mnie tak nie wzięło, ale to był udany powrót; wcześniejsze płyty wydają mi się mniej równe -- choć wcześniej daho miał większe przeboje, to całościowo ten album jest moim ulubionym z całej jego dyskografii (tzn. z tych płyt, które znam)

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
17.01.2021 09:56 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 611
Dołączył: May 2008
Post: #28
RE: A decade in life and music 2010-2019.
[Obrazek: 37.jpg]
25. the-dream love king 2010
the-dream w 2010 roku naprawdę wciąż był królem r&b -- jego kariera miała posypać się chwilę później; po love vs money, w mojej opinii najbardziej finezyjnym krążku r&b w długiej historii gatunku, zamknięcie jego miłosnej trylogii nie mogło okazać się rozczarowaniem; love king zbudowany na tym samym produkcyjnym i melodycznym fundamencie jest hołdem dla prince'owskiej energii, staranności i seksualności; słychać to najlepiej w syntezatorowym sercu krążka "yamaha", ale ten etos w mniej lub bardziej swagowej formie jest obecny we wszystkich nagraniach na krążku; jak zwykle dream funduje słuchaczom emocjonalny i brzmieniowy rollercoaster -- jego refreny mogą nie być idealne, ale jego produkcje nigdy nie zawodzą; fenomenalny przykład rhythm&bluesowego pietyzmu ♪ "february love", "yamaha"


[Obrazek: 36.jpg]
24. timber timbre sincerely, future pollution 2017
choć fani i krytycy kręcili nosem wokół konwersji organicznego brzmienia timber timbre na syntezatory, ich dyskografia zyskała na tym niebanalny fabularny twist -- wciąż dogłębnie noirowy, wciąż na swój sposób anachroniczny i freakowy, ale uderzający raczej w klimat neo-noir niż secesyjnego antywesternu; nie spodziewałem się, że zatopię się w ten świat i przepadnę, ale któregoś dnia, zobaczyłem nad miastem wieczorne niebo tak piękne, że aż przystanąłem; i na tę chwilę, zupełnie niespodzianie, musiałem usłyszeć „floating catherdral” -- choć minęło już wiele miesięcy od mojego ostatniego spotkania z timber timbre; to objawienie ujęło mnie nie tyle swoją akuratnością, co tanim melodramatyzmem, którym od tej chwili podszyta jest dla mnie ta wspaniała płyta ♪ „floating catherdral”, „sewer blues”


[Obrazek: 35.jpg]
23. natalia lafourcade musas 2017
kiedy już prawie miałem natalię lafourcade za kogoś w rodzaju meksykańskiej brodki, na złość moim marnym skojarzeniom nie nagrała zachowawczej inspirowanej rockiem z artystycznymi zapędami płyty, ale wprowadziła mnie w magiczny świat spuścizny piosenki latynoamerykańskiej; z niespotykaną dzisiaj dbałością o aranżacyjne niuanse, niekłamanym przejęciem i autentyczną bandą (w tej roli los macorinos) odkurzyła całą paletę barw tradycyjnego sudamerykańskiego folku od meksyku i kubę po szczyty andów ♪ „tu sí sabes quererme”, „danza de gardenias”


[Obrazek: 33.jpg]
22. perfume level3 2014
łabędzi świat ulubionego technopopowego tria z hiroszimy; na level3, w całości wyprodukowanym, napisanym i skomponowanym przez yasutakę nakatę, producent odleciał z krainy japońskiego post-electro-disco w stronę europejskiego edm-u i cięższego house'u; level3 to trochę album-poligon, na którym, zgodnie z tym, które porównanie bardziej do was trafia, albo udaje mu się bezpiecznie ominąć wszystkie potencjalne miny, albo wręcz przeciwnie wszystko wybucha często i gęsto; oba twierdzenia są zresztą na swój sposób prawdziwe; nakata balansuje na krawędzi, odważnie wplatając w struktury popowych piosenek hardą elektronikę rozdzierającą doskonale radiowe single „spending all my time” czy „spring of life”; bardziej niż wcześniej stawia na doświadczenie wynikające z obcowania z całym krążkiem; fenomenalna popowa produkcja ♪ „spending all my time”, „1mm”


[Obrazek: 28.jpg]
21. whitney forever turned around 2019
forever turned around to, w kontekście raczej chłodnego przyjęcia drugiej płyty whitney, tytuł podwójnie adekwatny, by nie napisać -- niemalże proroczy; panowie wypuścili płytę, której nie spodziewał się ich własny fanbejs -- leniwie podbijającą kameralną americanę soulowym poszyciem i dalece wykraczającą poza zwyczajowe kategorie estetyczne indie folku; to prostolinijne, wyciszone granie zbierające w jedną całość kilka sposobów myślenia o muzyce -- wychodzące z indiefolkowego korzenia, ale zaaranżowane i wykonane w konwencji blue-eyed-soulu, posiłkujące się gitarami, niestroniące od kameralnych aranży, ale w centrum stawiające specyficzny miejski groove -- podobnie jak czynili to wcześniej natalie prass czy sufjan stevens, ale jednak inaczej; whitney w niemal każdej z nowych piosenek lirycznie trafiają na emocjonalne przepaści, ale ogrywają je tak kojącym, ciepłym i empatycznym wokalno-instrumentalnym anturażem, pieczołowicie utkanym z wielości organicznych muzycznych nici, że nie sposób postrzegać forever w kategoriach traumy i zgryzoty; przeciwnie, to podnoszący na duchu, ujmujący szczerością i prostotą perfekcyjny jesienny krążek — dla mnie jesieniarza, i dla ciebie, jesieniaro! ♪ „giving up”, „forever turned around”

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
17.01.2021 09:57 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 113
Dołączył: Dec 2014
Post: #29
RE: A decade in life and music 2010-2019.
AKT! napisał(a):ależ raptem jedna!
no następnej też co nieco widać, a przy Charli to faktycznie nie zauważyłem ubrania, no ale wróćmy faktycznie do muzyki, ciekawe czy pojawi się płyta, o której od początku myślę Icon_wink

AKT! napisał(a):na półce, na plejliście?
Riverbed się to bodajże nazywa, ale było pewnie na kolejnej płycie
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.01.2021 11:11 PM przez thestranglers.)
17.01.2021 11:09 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
neo01 Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 10 075
Dołączył: Dec 2009
Post: #30
RE: A decade in life and music 2010-2019.
A po polsku to już nie można wątków zakładać? Icon_wink
Ledwo się połapałem, że to o to chodzi, chociaż i tak pewnie niczego dla siebie tu nie znajdę.
Jednak mamy tak różne muzyczne, że pewnie w ogóle na forum, żeby płyta dostała 3 głosy to już będzie sukces...
Natomiast szata graficzna - palce lizać, bardzo przyjemnie się na to patrzy Icon_wink

WOLNE MEDIA!!!
17.01.2021 11:42 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 611
Dołączył: May 2008
Post: #31
RE: A decade in life and music 2010-2019.
thestranglers napisał(a):Riverbed się to bodajże nazywa, ale było pewnie na kolejnej płycie
tak, na tej, która mi się nie podoba; ale ten numer miałem na liście

neo01 napisał(a):A po polsku to już nie można wątków zakładać? Icon_wink
można, tu akurat dokonałem świadomego wyboru, że po angielsku "a decade in life and music" brzmi mniej niezbornie niż polskie "dekada w życiu i muzyce", choć rozważałem tę opcję; nie chciałem rezygnować z tego konkretnego układu słów, bo przyszedł do mnie naturalnie i wyraża to, czym jest to zestawienie Icon_wink

neo01 napisał(a):chociaż i tak pewnie niczego dla siebie tu nie znajdę.
no u mnie głównie folk i soul Icon_wink

neo01 napisał(a):Jednak mamy tak różne muzyczne, że pewnie w ogóle na forum, żeby płyta dostała 3 głosy to już będzie sukces...
sam jestem bardzo ciekaw! na pewno będą płyty, które zbiorą więcej, choć nie umiem ich wskazać

neo01 napisał(a):Natomiast szata graficzna - palce lizać, bardzo przyjemnie się na to patrzy Icon_wink
a podziękował ^^

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
18.01.2021 02:50 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
kajman Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 40 669
Dołączył: Jun 2007
Post: #32
RE: A decade in life and music 2010-2019.
AKT! napisał(a):u mnie głównie folk i soul
Trochę inaczej rozumiem i folk i soul.
AKT! napisał(a):na pewno będą płyty, które zbiorą więcej
Będą, bo jest tu grupa osób o względnie zbliżonych gustach, rzekłbym, że dwie takie grupy skrajnie różniące się gustami.
18.01.2021 04:35 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 611
Dołączył: May 2008
Post: #33
RE: A decade in life and music 2010-2019.
kajman napisał(a):Trochę inaczej rozumiem i folk i soul.
bardzo możliwe -- nie dodałem zresztą, że "w opozycji do dominujących tutaj rocka i popu" -- to zresztą te dwie grupy, o których wspominasz Icon_wink

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
18.01.2021 04:37 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 611
Dołączył: May 2008
Post: #34
RE: A decade in life and music 2010-2019.
[Obrazek: 27.jpg]
20. sufjan stevens the age of adz 2010
the age of adz bez wątpienia wprowadziło nową jakość nie tylko do twórczości sufjana stevensa, już wówczas bogatej, żywej, różnorodnej, ale także do kanonu nowego popu w ogóle; rolling stone być może nie dostrzegł tego przy okazji swojej rewizji zestawienia najlepszych płyt wszech czasów, ale to się stało -- sufjan stevens nagrał krążek potężny, bogaty i eklektyczny, zarówno jeśli chodzi o feerię zaadaptowanych brzmień, jak i bezlik kontekstów i małych adaptacji, z których ulepił swój nowy świat -- futurystycznie utopijny, stapiający ze sobą orkiestrę symfoniczną i glitchową elektronikę, jakby od zawsze były sobie pisane (a nie były); taki album larger than life, a to wcale nie jego pierwszy, bo przecież wszyscy zwiedziliśmy z nim stan illinois; kto tak jak on potrafi w xxi wieku łączyć nowatorskie autorskie muzyczne formaty z przeszywającą emocjonalną otwartością? ♪ „impossible soul”, „all for myself”


[Obrazek: 26.jpg]
19. frank ocean channel orange 2012
channel orange to pierwszy świadomy album nowej fali r&b i jeden z nielicznych w soulu od czasów świetności marvina gaye’a czy curtisa mayfielda; ocean, z mijających się wzajemnie historii, przy pomocy słonecznego klasycznego soulu spod znaku steviego wondera i minimalistycznych funkujących syntezatorów, w bezliku najdrobniejszych detali zaprojektował zupełnie odrębny świat -- wyrazisty i prawdziwy; zręcznie zademonstrował, że we współczesnym r&b było i wciąż jest jeszcze bardzo wiele do osiągnięcia, jeśli chodzi o formę i treść; do zdominowanego przez puste teksty i generyczne bity gatunku, z naturalną lekkością wprowadził nową świeżość -- natchnienie i substancję, jakich brakowało tam od lat; to szczery i zaangażowany album -- skrupulatny zapis myśli współczesnego człowieka czującego i poszukującego -- pełen świadomie postawionych pytań, na które nie ma łatwych i jednoznacznych odpowiedzi ♪ „thinkin bout you”, „pink matter”


[Obrazek: 23.jpg]
18. bill callahan apocalypse 2011
sometimes i wish we were an eagle było płytą do tego stopnia trafioną -- i jeśli chodzi o timing, i treść, i brzmienie, że musiało minąć kilka długich lat, zanim zdołałem wydobyć apocalypse z jego cienia; musiało ukazać się kolejne dream river wraz z jego dubową inkarnacją, żebym zaczął szukać callahana prawdziwszego, którego ku własnemu zdziwieniu znalazłem m.in. na apocalypse; to nie jest płyta, którą mogę sprzedać one-linerem; callahan niczego nie dowodzi, niczego nie odkrywa, niczego nie robi najlepiej czy bez precedensu; po prostu zręcznie robi siebie, billa callahana kontestującego rzeczywistość do tego stopnia, że decydującego się na kolejny podły landschaft w ramach okładki, ale nie na tyle, żeby przestać trafiać w sedno, ujmować i kąsać -- tak aranżacyjnie (w spektrum post-progresywnego alt-country), jak tekstowo -- niechybnie nadciąga apokalipsa; żaden to falstart, tylko rozbieg dłuższy ♪ „riding for the feeling”, „america”


[Obrazek: 22.jpg]
17. my bloody valentine m b v 2013
przynajmniej formalnie -- 22 lata dzielą wydanie m b v i beznadziejnie przełomowego loveless; nie dało się po raz kolejny wymyślić prochu, toteż wielu, zarówno przygodnych jak i natchnionych miłośników shoegaze'owania szczękało zębami i wiło się w gniewie -- rozczarowaniu samym sobą, bym powiedział; m b v to jeden z pierwszych przykładów pękającej hajpowej bańki ery internetu, pojmowanej bez ograniczeń na obskurnych forach muzycznych przeglądanych w adekwatnie zatęchłych piwnicach i na zakurzonych poddaszach; tymczasem tych dziewięć kompozycji rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie grupa skończyła w 1991 roku; album stopniowo ewoluuje w kierunku, jaki niewielu sobie chyba wyobrażało, przekształcając do tej pory senne brzmienie w elektroniczne, upbeatowe szaleństwo; definitywne tchnienie życia w dawny kanon przywracające choć na chwilę światu -- my bloody valentine, a statycznej scenie -- echa dawnej dynamiki ♪ „new you”, „in another way”


[Obrazek: 19.jpg]
16. sufjan stevens carrie & lowell 2015
gdy pierwotnie polecałem carrie & lowell, zrobiłem to przy pomocy suchego jednozdaniowego opisu wyrażającego moje powierzchowne zrozumienie dla materiału, ale i brak emocjonalnego przywiązania: stevens nagrywa zaginiony krążek elliotta smitha -- tworzy wyciszoną, kameralną płytę przywołującą duchy przeszłości, po raz kolejny łącząc osobiste historie z artystyczną fikcją; musiały minąć bite dwa lata, ja musiałem znaleźć się na rozdrożu, żeby w pełni docenić siłę intymności tej płyty z kojącym wokalem sufjana, z wyciszonymi aranżami, z pełnymi tęsknoty i smutku historiami; musiałem tę płytę przeżyć na serio -- w innym wypadku mogłem ją jedynie na chłodno, zaocznie docenić; choć wycofane brzmienie mogłoby sugerować inaczej -- to kolejna po age of adz i illinoise totalna płyta stevensa ♪ „fourth of july”, „all of me wants all of you”

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
18.01.2021 04:40 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
kajman Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 40 669
Dołączył: Jun 2007
Post: #35
RE: A decade in life and music 2010-2019.
Kompletnie nie zauważam tutaj dominacji rocka, a przynajmniej tego, co ja bym rockiem nazwał.
18.01.2021 04:41 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Dyfeomorfizm Offline
ajatollah
*****

Liczba postów: 1 076
Dołączył: Oct 2020
Post: #36
RE: A decade in life and music 2010-2019.
Whitney bardzo dobry, blisko mojego topu.

Z kolei pozycje 20-16 mogłyby śmiało zająć miejsca 1-5, wszystkie są obecne również u mnie i wszystkie mają swój całkowicie unikalny charakter

(18.01.2021 04:35 PM)kajman napisał(a):  Trochę inaczej rozumiem i folk i soul.
Z ciekawości zapytam: jak rozumiesz folk i soul?
18.01.2021 04:57 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 611
Dołączył: May 2008
Post: #37
RE: A decade in life and music 2010-2019.
kajman napisał(a):Kompletnie nie zauważam tutaj dominacji rocka, a przynajmniej tego, co ja bym rockiem nazwał.
tutaj, czyli na mycharts, nie tutaj, na mojej liście dekady; wystarczy spojrzeć na wybory w topach wykonawców, większość jest okołorockowa, nawet jeśli to popularny rock; podobnie w "przetrwają najsilniejsi"

Dyfeomorfizm napisał(a):Z kolei pozycje 20-16 mogłyby śmiało zająć miejsca 1-5
myślę podobnie

Cytat: Whitney bardzo dobry, blisko mojego topu.
dosyć chłodno przyjęto ten album niestety; bardzo się cieszę, że też go doceniasz!

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18.01.2021 05:27 PM przez AKT!.)
18.01.2021 05:15 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
kajman Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 40 669
Dołączył: Jun 2007
Post: #38
RE: A decade in life and music 2010-2019.
Dyfeomorfizm napisał(a):Z ciekawości zapytam: jak rozumiesz folk i soul?
Musiałbym rzucać nazwami wykonawców, bo czysto muzycznej definicji nie wysmażę. Mogę tylko posłuchać i powiedzieć to dla mnie jest folk lub soul czy także rock.
AKT! napisał(a):wystarczy spojrzeć na wybory w topach wykonawców
No akurat patrząc na topy wykonawców można odnieść takie wrażenie, chociaż nie jest to zbyt duża przewaga. Natomiast jak się spojrzy na tutejsze listy to zdecydowanie króluje pop i okolice.
19.01.2021 07:39 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 611
Dołączył: May 2008
Post: #39
RE: A decade in life and music 2010-2019.
kajman napisał(a):No akurat patrząc na topy wykonawców można odnieść takie wrażenie, chociaż nie jest to zbyt duża przewaga. Natomiast jak się spojrzy na tutejsze listy to zdecydowanie króluje pop i okolice.
oj, rockowo-zorientowane listy też byś znalazł, ale ogólnie zgadzam się co do tendencji

kajman napisał(a):Musiałbym rzucać nazwami wykonawców, bo czysto muzycznej definicji nie wysmażę. Mogę tylko posłuchać i powiedzieć to dla mnie jest folk lub soul czy także rock.
ooo ja bym chciał, żebyś wymienił, byłby konkret! ^^

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
19.01.2021 11:12 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 502
Dołączył: Aug 2008
Post: #40
RE: A decade in life and music 2010-2019.
Jak już wspomniałem, Sufjan był u mnie blisko, myślę że obie jego płyty powyższe byłyby w setce, na 50-kę jednak zabrakło.
AKT! napisał(a):frank ocean channel orange
Słuchałem jego wcześniejszej płyty, tej z facepalmem na okładce Icon_razz , denerwował mnie wokal. Tej potem nie chciało mi się poznawać. Czy bardzo się różnią? Warto spróbować?
AKT! napisał(a):my bloody valentine m b v
Wspominam to jako ciężkie przeżycie. Tzw muzyka asłuchalna.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&amp;num...gewidget=1]
19.01.2021 11:25 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
serce Yet another decade in life and music: 1990-1999. AKT! 99 1 423 29.09.2023 05:09 PM
Ostatni post: AKT!
serce Another decade in life and music: 2000-2009. AKT! 51 1 803 15.02.2022 12:34 AM
Ostatni post: santosz

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości