10 - jeden z zespołów, które obecne były w mediach kiedyś tam, a po latach wspomina się je znacznie lepiej, niż inne zespoły, bo jednak z trochę innych rejonów się wywodziły. Przyznam, że oryginalnej wersji "Sing It Back" nie pamiętam (choć pewnie to ona była na LP3) z tego co kojarzę, to jednak funky house'owy remiks Borisa Dlugoscha jest ważniejszy, i jest to faktycznie godna klasyka gatunku.
9 - każdy zna, bo to wielki oklepaniec, pomimo, iż w żadnym podsumowaniu nie zajął specjalnie wysokiej pozycji. Utwór zdaje się dość nietypowy jak na Texas - gorący jak słońce, seksowny, żwawy, gdy zespół, jak mi się zdaje, jest zwykle dużo bardziej stonowany.
8 - ważny krok w ewolucji z garażowego house'u do dubstepu (
https://www.youtube.com/watch?v=CRPuD_F-0Jk ). Utwór słodki i lepki jak ciepła biała czekolada. W sumie, nawet w porównaniu z czarnymi pionierami house i techno, to jest wybielone na maksa i gotowe do pożarcia przez krytykę ze strony Iszkura.
7 - RATM dość powoli się przedzierało do medyj, sądząc po wynikach na listach sprzedażowych i airplayowych na Wikipedii. Wyraźnie wyprzedzili swój czas, choć z drugiej strony ich debiut chyba najlepiej pasował do atmosfery epoki, tj rocka odradzającego się na nowo. O ile druga ich płyta była trochę przekombinowana, to na
Bitwie o Anioły już byli w maksymalnej formie, a jednocześnie się wstrzelili w tą nu metalową bańkę (bo to rok 1999) i "Guerilla Radio" stało się ich największym przebojem.
6 - na listach przebojów już pojedyńcze trance'owe nagrania się błąkały, ale ponoć to sukces "Out of the Blue" wystrzelił go do mejnstrimu na Wyspach i często się uważa za najlepszego przedstawiciela gatunku (oczywiście, że się z tym nie zgadzam), więc można powiedzieć, że to początek dominacji holenderskiej i tego całego holenderskiego uplifting trance na scenie trance'owej. Pod szyldem System F ukrywa się Ferry Corsten, a w "Out of the Blue" są wszystkie cechy jego stylu; rozpędzone tempo, intensywne basy i pogłosy i inne takie, są supersawy. Długo mnie akurat ono nijak nie przekonywało, ale ostatecznie w 2. edycji mojego top WC weszło na dość wysoką pozycję.
Swoją droga, o ile w Wielkiej Brytanii to rok 1999 był "rokiem trance;u", to u nas była to jednak nisza, co najwyżej niemieccy DJe - znowu powraca temat niemieckiej muzyki w polskich mediach, heh - i czasem jakieś Darude czy Barthezz się przebijało, a nazwy typu Tiësto czy kolejne aliasy Corstena jeszcze przez kilka lat nie istniały.
5 - wydaje mi się czasem, że ciężko stworzyć doskonalszą piosenkę pop, niż ta piosenka Shanii Twain, a może jest to kwestia, znowu, doskonałej znajomości od swoich niemal najmłodszych lat?
Jest i dość dynamiczna, czysta aranżacja, jest bardzo melodyjna i chwytliwa, ma tupet, żar i dużo humoru. Sama Szania jest mi bardzo słabo znana jeśli chodzi o repertuar, ale wydaje mi się, że to nagranie nie ma za dużo wspólnego z "country", z którym jest kojarzona.
4 - Norman Cook w swojej karierze zapisał się w annałach muzyki elektronicznej kilkoma bardziej lub mniej spektakularnymi momentami, myślę, że to nagranie - poznane przede mnie lata później, niż "Rockafeller Skank" czy nawet remiks "Brimful of Asha" (PŁAKAŁEM PO ESCE ROCK) - było absolutnym szczytem. Nagranie epickie, polarne, obrazowe, wywołujące emocje, na maksa wykorzystujące dane środki. A no i znowu tylko SLIP?...
010. Moloko - Sing It Back
SLiP LP3
009. Texas - Summer Son
Eska Maxxx RMF FM SLiP
008. Shanks & Bigfoot - Sweet Like Chocolate
SLiP
007. Rage Against The Machine - Guerrilla Radio
SLiP
006. System F - Out of the Blue
SLiP
005. Shania Twain - That Don't Impress Me Much
Maxxx RMF FM SLiP LP3
004. Fatboy Slim - Right Here, Right Now
SLiP