25. Garden City Movement - Miss You (Under Shimokita Sky) - nieślubne dziecko dawnych synth-cośtam-wave'ów-i-popów.
Japonii może troszkę słychać, ale nie aż tak dużo.
6/10
24. DIY HIFI — Half Hearted - takie tam radosne pitu pitu w oparach ejtisów i współczesnych pogłosów.
6/10
23. Your Neighbors - Pheromones - wakacyjnie brzmiące gitarki, niezła melodyka, dużo niepasujących do niczego dźwięków.
5/10
22. Gold Fields - Glow - szczerze mówiąc po 4 piosenkach zaczyna mnie męczyć styl produkcji na jak najwięcej pogłosu i dźwięku przebijającego się przez niewidzialną ścianę. To nie brzmi dobrze; pomyśleć, że wszyscy przywołani wykonawcy mieli bardzo czyste brzmienie te 30 lat temu. Utwór wydaje mi się zbyt przeładowany i zbyt długi, ale miał on potencjał.
5/10
21. Firstworld - Just a Feeling - dobry motyw i dużo różnych dźwięków, tylko znowu za dużo tego celowo kiepskiego brzmienia. Czuję zmarnowany potencjał.
6/10
20. Bat For Lashes - Kids in the Dark - a to chyba każdy miał na liście. Ładna i melodyjna piosenka w starym stylu.
7/10
19. Korine - Captive - faktycznie Depesze około 3., 4. płyty. Jasne, że lubię.
6,5/10
18. Mansionair - Alibi - dosyć ospałe i nieciekawe melodyjnie.
5/10
17. Ghost Soul Trio - Pantherland - przykro mówić, ale kompletnie zapomniałem o tej piosence, zaraz jak się skończyła.
5/10
16. Unlovable - Wait - jakieś regetony czy inne mómbatony słychać, w takim mroku to nawet niezły efekt daje, ale jeszcze lepsza kompozycja by się przydała.
5.5/10
15. Moon Boots - Whisper in the Wind feat. Black Gatsby - akurat mam odwrotnie wrażenie jak meni, tzn. to chyba najbardziej popowy ich utwór, jaki słyszałem, a brzmienia Anjunadeep, Bóty reprezentują idealnie. Wiele utworów stamtąd było u mnie przebojami, nawet jeszcze w 2018 roku. Niezobowiązująca, letnia piosenka do grania na plaży - melodyjna jak trzeba, może trochę aż zbyt łagodna.
6,5/10
14. Friendly Fires - Sleeptalking - u mnie też było największym przebojem FF w 2019 roku. Może tu brakować bardziej rozpoznawalnego motywu, ale to kolejny utwór na wakacyjny relaks. Tylko, że kiedyś tworzyli utwory na wakacyjną imprezę w tropikach.
6,5/10
13. Grimes - Violence feat. i_o - niby nic nie można zarzucić tej piosence, ale czuję wtórność względem poprzedniej płyty i przez to kompletnie się u mnie nie przebiła.
7/10
12. Clock Opera - Be Somebody Else - jeden z tych wykonawców, których u Ciebie stale widuję; mnie nie łapią, czegoś mi tu brakuje.
5/10
11. TR/ST - Iris - szczerze mówiąc, szybko mi się znudziło. TR/ST konsekwentnie gra stale to samo, tylko bywało, że trochę lepiej.
6/10
10. Emarosa - Cautious - no jakieś naleciałości z dawnego stylu słychać.
6/10
9. HÆLOS - Kyoto - całkiem niebanalne nagranie; staromodny house'owy bit, na którym buduje się mroczny klimat, rytualistyczne zaśpiewy i refren, niespodziewane przejścia. Czuję, że nie do końca się jeszcze to klei, ale robi wrażenie.
7/10
8. Satin Jackets - Automatic feat. Panama - fajne nu disco, ni mniej, ni więcej.
7/10
6. Vlossom - Catch Your Breath - no niby przebojowe, ale jakoś puste, przykro mi.
5/10
5. Let's Talk - Running All Night - wyciągnięte prosto z lat 80. Ogólnie podoba się, bo kopiuje dobre rzeczy, ale to wszystko już było.
6/10
4. Thought Beings - Stay - coś spomiędzy Chvrches a Purity Ring. Słodko-futurystyczne nagranie, chwytliwy refren, chociaż oryginalności w tym zero.
6,5/10
3. The Modern Strangers - Parallel - to też jacyś stali bywalcy twojej listy, ciągle ich widzę u ciebie. Zwykły pop-rock, nieciekawy refren, okropny wokal. Przykro mi.
4/10
2. Harper Finn - Conversations (With The Moon) - brzmi to dobrze.
6/10
1. White Lies - Finish Line - WL to chyba pierwszorzędny retro-rockowy zespół minionej dekady; wolę słuchać klasycznych post-punków/synth-popów zamiast nich, ale trzeba przyznać, że miło podrabiają tamto granie.
7/10
7/10 i więcej: 5/25
średnia: 5,62/5
Hælos i Saint Jackets przegapiłem wcześniej, więc można powiedzieć, że to jakieś tam odkrycie, ale nawet i to z zastrzeżeniami.