prz_rulez napisał(a):Hmm, tylko czy przypadkiem pop nie jest skrótem od "popular music", więc z definicji powinien dotyczyć muzyki popularnej?
taka jest geneza nazwy, masz rację co do tego -- niemniej kto w czasach internetu uważa, że mainstream = pop, nie mówię, że się myli zupełnie, ale ma poważne niedobory, bo to jedynie jedna ze składowych
prz_rulez napisał(a):Swoją drogą, trochę mam wrażenie, że na przestrzeni lat pop stał się wszystkim, co jest zbyt łagodne na rocka, a zbyt mało elektroniczne na... elektronikę.
muzyką środka, która przemawia do mas tym, że jest muzyką środka -- to przecież część twojej definicji
neo01 napisał(a):Jeśli coś jest bardziej skomplikowane i trudniejsze w odbiorze, to już - przynajmniej obecnie - podchodzi bardziej pod alternatywę.
ale nie ma takiego gatunku jak alternatywa -- to pozagatunkowy sposób określania muzyki, która nie jest mainstreamem; poza tym jest alternatywny rock, alternatywne r&b czy country, ale czy mają gatunkowy element wspólny? nie bardzo
neo01 napisał(a):I ten kawałek BB właśnie takim mi się jawi, chociaż może jest bardziej gdzieś z pogranicza.
nie było w 66 takiego pojęcia jak alternatywa; co więcej -- "god only knows" było sporym przebojem -- w uk trafiając na #2 miejsce popowej listy; więc nawet kryterium, że mainstream = pop, zostało spełnione
neo01 napisał(a):A powyższy kawałek trudno za taki pewnie uznać (przynajmniej na teraz).
czasy się zmieniają
jest mnóstwo popu, które nigdy nie było w mainstreamie i nigdy nie będzie i nie mówię o podciąganiu pod pop bjork (która niewątpliwie ma z popem sporo wspólnego, ale jednak nie jest jego definicją) -- i wcale nie uważam, że ta britney źle pop opisuje, bo opisuje go doskonale; gdyby ktoś wkleił the smiths, też bym się zgodził, a ja wkleiłem bardziej artystowskich, ale nadal niesamowicie popowych beach boysów, którzy pokazują inną twarz gatunku bez kreowania się na elityzm