100/30.
Brzmi jak niedociśnienie tętnicze, ale jednak chodzi o coś zupełnie innego.
Top 100 ulubionych Polaków na 30 lat wolnej Polski.
Porównań do niedawnego topu na 100 lat niepodległości raczej nie da się uniknąć, ten top to chyba trochę dla mnie odtrutka na kaca po tamtym.
A że ostatnie 30 lat to ledwie wycinek ze 100, wyniki miejscami mogą być szokujące.
Kilku ludzi, którzy znaleźli się w tamtym zestawie, w tym zabraknie, nie tylko z przyczyn biologicznych.
Rok 1989 jest tu symboliczną, grubą kreską.
Skrajnie subiektywny miszmasz stworzony z tego, co mojemu sercu najbliższe.
Piłka, sport, muzyka, radio, góry, film itd.
Bez silenia się na obiektywizm, który na dłuższą metę wypruwa, osacza i zabiera całą przyjemność.
Bez prób wartościowania, czy ważniejszy jest Nobel, Oscar, Fryderyk czy liczba olimpijskich medali.
Liczy się tylko czysta sympatia, to jedyne obowiązujące tutaj kryterium.
To, co mocno uderzyło mnie w czasie selekcji do tego topu - fakt, że kiedyś kogoś polubiłem to często tylko połowa sukcesu.
Większym osiągnięciem bywa nie zaprzepaszczenie tej sympatii później, i dotyczy to każdej dziedziny.
Lubiany piłkarz może okazać się marnym ekspertem i doprowadzać za każdym razem do szewskiej pasji, uwielbiany muzyk może wrócić po latach na scenę śpiewając o fajnym biuście, znakomity aktor może dla kilkuset złotych pseudokabaretowym występem naciągnąć pół twojej wsi na zakup drogich garnków, i tak dalej, i tak dalej...
Wszystko płynie, ja pewnie też, ale czasami zatrważam się na myśl, jakie gazety czytałem 15 lat temu, albo kto był jednym z moich ulubionych niemuzycznych dziennikarzy w Trójce na początku tego wieku...
Ale nic to.
Zanim ruszymy, to konkurs 7 pytań, bez nagród.
Ilu w setce będzie:
1. Skoczków narciarskich
2. Duchownych
3. Dziennikarzy związanych z Trójką
4. Selekcjonerów piłkarskiej reprezentacji Polski
5. Par ojciec - syn
6. Aktorów grających w "Złotopolskich"
7. Kobiet
Czas: do 4 czerwca.
Wtedy przewidziany jest start.
1. 3, a co!
2. 5, czysty strzał.
3. 7, przesadziłem...
4. 2, za mało?
5. 1, jakoś nie mogę nikogo innego wymyślić niż Oni.
6. ?!?... nie wiem kto tam grał... miał być 1 ale niech będzie 3.
7. 33. fajna liczba.
Ale mnie najbardziej nurtuje pytanie
(29.05.2019 11:39 PM)bear napisał(a): kto był jednym z moich ulubionych niemuzycznych dziennikarzy w Trójce na początku tego wieku...
bo czy z tego wynika, że go nie będzie w tej setce? Czy to jest ten o którym myślę? MOże...
. KN:"Nic nie jest wieczne... może ta sytuacja też nie.
<OBY>"
1. 3
2. 3
3. 8
4. 2
5. 2
6. 2
7. (a ich imię) 44
EDIT: Zapędziłem się z tymi trójkami i poprawiam (przesuwając odpowiedzi z miejsc 4 i 5 na miejsca 3 i 4).
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30.05.2019 07:43 AM przez kajman.)
Tamten top (100 lat Niepodległości) śledziłem z uwagą, a nawet rzekłbym z wypiekami na twarzy. Czasem nawet coś tam skomentowałem.
Tutaj więc także wypadałoby...
bear napisał(a):konkurs 7 pytań, bez nagród
No wiesz co?
Mimo wszystko spróbuję małe co nieco ustrzelić:
1. 2 (to jest łatwe)
2. 4 (a to dla odmiany trudne)
3. 7 (aż tylu wybitnych ludzi tam widzę?)
4. 1 (to oczywiste)
5. 1 (tutaj nawet domyślam się o kogo chodzi)
6. 0 (pójdę tropem przedpiszącego)
7. 21 (oczko, to taka ładna liczba)
"Pisanie na temat muzyki jest jak tańczenie na temat architektury" [Frank Zappa]
Yacy napisał(a):Czy to jest ten o którym myślę? MOże...
KZ...
MO to jednak dla mnie jest akurat tam do dziś przede wszystkim od sportu, chociaż niespecjalnie się na nim zna.
Chyba, że chodzi Ci o jeszcze innego MO, który świetnie się zapowiadał lecz za bardzo odleciał w jazz...
Malować śmierć, żeby choć na chwilę o niej zapomnieć.
Przy niedawnej, pierwszej świadomej wizycie w Bieszczadach (poprzednia była 20 lat temu) planowałem w Sanoku spędzić tylko chwilę, zatrzymując się na cmentarzu.
Parszywa majowa pogoda sprawiła, że spędziłem tam pół ostatniego dnia, odwiedzając też jego muzeum.
Malarstwo nigdy nie było mi bliskie i nie będzie, ale to co tworzył widziane z bliska robi na takim laiku jak ja porażające wrażenie...
Dziwak, który stał się symbolem rodzinnego miasta - galeria, rondo, pomnik.
Dużo szumu w ostatnich latach wokół niego, często niepotrzebnego i niesprawidliwego.
Nie czytałem głośnej książki Grzebałkowskiej ani gdzieś tam wydawanych niedawno listów, nie wiem czym mam potrzebę, by wchodzić w głębiej w jego historię.
Chyba wystarczy, to co wiem.
"Człowiek bardzo często udziela wywiadu na kasetę magnetofonową, ktoś później to spisuje i drukuje… Pamiętam jak raz zacytowałem Gałczyńskiego: „Jam jest nad mocz wyższy, jam jest metafizyk”, a jakaś facetka zapisała „Jam pies nad mocz wyższy i już metafizyk” …
99. Michał Lorenc
Kolejny reprezentant dziedziny, która nie jest mi bliska, a zarazem jedyny jej reprezentant, który jest mi bardzo bliski.
Miał szczęście do ilustrowania muzyką świetnych filmów, a może to te filmy miały szczęście do niego.
Bal na dworcu w Koluszkach, 300 mil do nieba, Psy, Prowokator, Zabić Sekala, Żółty szalik, Żurek, Symetria, Glina, Wszystko będzie dobrze, Cztery noce z Anną, Różyczka...
Ale nad to wszystko ten jeden soundtrack, dzięki któremu tu jest.
Bandyta.
Obowiązkowa ścieżka dźwiękowa każdego spotkania po latach, idealne tło do całonocnej konsumpcji.
A wszystko zaczęło się od ostatniej, przedmaturalnej, niezapomnianej szkolnej wycieczki w Pieniny...
I jeszcze jeden, bardzo ważny aspekt.
Widzew przez lata był klubem, któremu najmocniej kibicowałem (niedawno sobie uświadomiłem, że dziś nie mam już takiego zespołu, jakoś rozmyło się to wszystko, dziś kocham piłkę inaczej niż 20 lat temu).
"Taniec Eleny" przed meczami na Piłsudskiego zawsze przyprawia o ciary, nawet jeśli rywalem był Pelikan Łowicz.
Sam Lorenc podczas otwarcia nowego stadionu symbolicznie oddał prawa do tego utworu Widzewowi.
Na mnie na żywo większe wrażenie zrobił tylko hymn Wisły Kraków ("Sen o Warszawie" znam tylko z telewizji).
98. Wiesław Weiss
Autor wielotomowej Rock Encyklopedi.
28 lat temu współzałożyciel najlepszego do dziś muzycznego miesięcznika w Polsce.
Jeśli chodzi o słowo pisane mój największy przewodnik po świecie muzyki.
Twórca monumentalnych wydawnictw o Pink Floyd i Kulcie ("Białej księgi" jeszcze nie znam).
I największa cegła, jaką mam na regale. "Beksiński. Portret prawdziwy". Bardzo emocjonalna odpowiedź na obraz Tomka przedstawiony w wiadomym filmie.
97. Anita Lipnicka
Nie przepadałam za nią w czasach Varius Manx, wydawała się antypatyczna i zadufana, nawet chyba cieszyłem się ze zmiany wokalistki.
Jeśli chodzi o "Wszystko się może zdarzyć", to w sumie do dziś mam takie samo zdanie jak bohater jednej z komedii.
Ale z czasem dorosłem, by to w pełni docenić i zrozumieć ("upiornie trzeżwy świt..." - czy można to rozumieć w wieku 11 lat?).
Na pewno jest w tym wszystkim duży sentyment do czasów dzieciństwa i młodości, dla każdego ten okres życia jest przecież najpiękniejszy.
Każdy artysta mówi że zawsze jest wierny sobie, ale Anita jako jedna z nielicznych rzeczywiście nigdy nie zboczyła ze swej drogi. Nawet te stricte popowe rzeczy czy duety z Porterem zawsze trzymały poziom, a ostatnimi płytami zaczarowała mnie do reszty.
Takie rzeczy, jak "Sen Laury" czy "Tęczowa" to dla mnie i muzycznie i tekstowo utwory wybitne.
“Mam wrażenie, że w moje jedno życie zmieściłam kilka żyć… I trudno mi się dziś odnieść do tamtej przeszłości, i znaleźć punkty zbieżne z osobą, którą wtedy byłam. Ostatnio segregowałam stare płyty CD – byłam ciekawa, które z moich ówczesnych fascynacji muzycznych przetrwały próbę czasu. Wyrzuciłam wszystko, zostawiłam jedynie albumy Sade i Simply Red. Widać, bardzo się zmieniłam przez te 20 lat.”
96. Dawid Kubacki
Trauma, której nigdy już z siebie nie zmyję.
Powrót z pracy, a w niej cholernie ciężki dzień, to był chyba piątek. Już w radiu słyszałem, co się dzieje w tym śmiesznym Seefeld.
Ale co tam wiatr, nasi mocni, dadzą radę.
Jeb. Kubacki 27, Stoch 18. Paranoja.
Rzuciłem torbę, żeby się wyżyć zrobiłem to co, zawsze w takich sytuacjach robię.
Czyli siekiera, drewno i jakieś AC/DC na full.
Gdybym chociaż wziął wtedy z sobą telefon, w tym czasie było z 7 nieodebranych...
Nie wziąłem.
Ja rąbałem drewno, a Dawid z Kamilem demolowali w tym czasie całą resztę.
Gdy po godzinie wróciłem do domu... Nie chcecie tego wiedzieć...
Cały ten ostatni sezon śledziłem z bardzo mieszanymi uczuciami.
Z jednej strony miałem nieustanne poczucie, że to pewnie ostatni taki rok Polaków i nie warto stracić z niego choćby konkursu, z drugiej jednak...
Szkoda ogromna, że ten sport stał się takim objazdowym cyrkiem.
A jeśli chodzi o Dawida, to dla mnie jest najlepszym dowodem, że na fart trzeba uczciwie zapracować.
Ciszej jedziesz, dalej zajdziesz.
Nie model, nie figlarz - skromny, pracowity chłopak z kędzierzawą czupryną, którego nie da się nie lubić.
I jeśli komuś się wtedy to zwycięstwo należało, to właśnie jemu.
Szkoda, że tego nie widziałem...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.06.2019 09:31 PM przez bear.)
100.
w Sanoku byłem przejazdem i niestety nie miałem czasu na muzeum. ale jeszcze kiedyś.
99.
nie znałem tego hymnu
czyli już było warto żebyś zrobił ten TOP - dzięki.
ale posłucham później.
98.
szkoda, że nie dokończył encyklopedii
a z drugiej strony chyba w tych czasach by się nie zwróciła i raczej nie byłaby bestsellerem.
ale szkoda.
97.
a ja wolę ją raczej z VM, chociaż solowo jest też świetna.
no i tak SEN i TĘCZOWA
96.
"I jeśli komuś się wtedy to zwycięstwo należało, to właśnie jemu." dokładnie tak.
a konkurs był epicki. cokolwiek to znaczy
a ja sobie policzę nasze wspólne. oczywiście u mnie tak mocno "na oko"
2/100.
. KN:"Nic nie jest wieczne... może ta sytuacja też nie.
<OBY>"
Yacy napisał(a):a ja wolę ją raczej z VM, chociaż solowo jest też świetna.
Co by było jasne - ja po latach też tamten okres cenię najwyżej, tylko wtedy miałem dziecięcy bunt, bo to komercha była i plakaty w Bravo.
Dziś "Pocałuj noc", "Zanim zrozumiesz" i "Piosenka księżycowa" to moje polskie top 100 lub okolice, a gdy niedawno wybieralem w sklepie buty i z głosńików popłynął "Zamigotał świat" to już wiedziałem, że wezmę właśnie te.
"Trzy kwadranse jazzu, niemal do potęgi" - uwielbiałem słuchać tego zdania w poniedziałkowe noce.
To było jak zaproszenie w magiczny świat, uchylenie wrót do wspaniałej krainy gawędy o jazzie i nie tylko.
Choć jazz nie był i już raczej nie będzie mi muzycznie bliski, to charyzma Ptaszyna sprawiała, że wspaniale się tego słuchało.
Stare, dobre radio...
Wiem, że dalej jest, ale nie pamiętam, kiedy ostatni raz jej słuchałem...
Wszystko przez rzucanie audycji po ramówce oraz moje stopniowe odchodzenie od Trójki, której w domu już nie słucham (kiedyś niewyobrażalne...).
94. Sebastian Mila
Wielki, niespełniony talent wypluty przez zachód, nie dał rady nawet nawet w Norwegii.
Wydawało się, że na zawsze pozostanie gościem od bramki z Manchesterem City, że mistrzostwo Polski ze Śląskiem to jego szczyt i ukoronowanie kariery.
5 lat przerwy w reprezentacji, w której tak naprawdę nigdy na poważnie nie zaistniał.
Dziwaczne powołanie od Nawałki na początek eliminacji Euro 2016. Po co?
Wszyscy go dawno skreślili, a on ostatnią szansę w swojej przygodzie z piłką wycisnął jak cytrynę.
W tamtym czasie nie sądziłem, że będę jeszcze w stanie kiedyś płakać przez piłkę, a dzięki niemu to się wydarzyło.
Potem kosmiczna akcja ze Szkocją, śliczna bramka w Gruzji.
Bawił się wtedy jak dziecko na podwórku, to była jego jesień.
I wielka klasa z jaką przyjmował fakt, że na Euro się nie załapie bo doskonale zdawał sobie sprawę, że jest już po drugiej stronie rzeki.
Dziś nie irytuje jako telewizyjny ekspert, a to bardzo dużo.
93. Henryk Kasperczak
Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami...
Dziwnie było oglądać igrzyska w Atlancie czy przede wszystkim mundial w 1998, gdzie nas nie było, a był tam polski trener.
Trener, który chwilę później dostaje robotę w silnej przecież lidze francuskiej.
W Polsce zaistniał dopiero w Wiśle.
Silnej i bogatej już wcześniej, ale to on dał tej ekipie swój styl i charakter.
Dogrywki z Parmą czy demolki na Schalke to niezapomniane momenty.
Szkoda wielka, że wtedy na drodze do wyśnionej Ligi Mistrzów stawał Real...
Wybrzeże Kości Słoniowej, Tunezja, Maroko, Mali, Senegal, znów Mali, znów Tunezja...
W 1990 roku wybrany trenerem roku we Francji, z Montpellier ćwierćfinał Pucharu Zdobywców Pucharów w 1991.
Nigdy nie zrozumiem, dlaczego nigdy nie został selekcjonerem...
Trochę z jak Januszem Wójcikiem - wielu upatrywało w nim zbawiciela, człowieka który posprząta bałagan i poprowadzi do sukcesów (z tym, że Wójcik szansę w końcu dostał...).
Nawet po rezygnacji Nawałki sprawdziłem, że Kasperczak jest tylko rok starszy od Oscara Tabareza...
Niedawno przy wódeczce z kumplem snuliśmy alternatywną historię... co by było, gdyby Lato powierzył kadrę przed Euro 2012 swojemu staremu kompanowi z Mielca? Podobno przy obiedzie mu to obiecał, ale potem ugiął się pod presją...
Nigdy się już nie pewnie nie dowiemy, jakim byłby selekcjonerem, jednak trudno sobie wyobrazić, by impreza życia w naszym kraju go przerosła...
92. Ireneusz Krosny
Poczucie humoru jest jak priorytety - każdy ma inne.
Wielu kabareciarzy tu nie będzie, bo tylko nieliczni mnie bawili na przestrzeni ostatnich 30 lat, a poziom dzisiejszej sceny kabaretowej nie wart jest dygresji.
Ten człowiek to unikat i fenomen. Po prostu.
91. Mirosław Baka
Nad rzeką, której nie ma. Reich. Tam i z powrotem.
To chyba trzy moje ulubione filmy z jego udziałem.
(Rola życia jeszcze przed 1989, nie miała wpływu na pozycję tutaj).
Do tego - słabo przeze mnie pamiętane - migawki z Teatru Telewizji i - zaskakująco dobrze pamiętana - rola w serialu "Radio Romans".
Nigdy nie zyskał statusu należnego jego talentowi, ale też chyba nigdy o to przesadnie nie zabiegał.
Na ostatniej płycie Sztywnego Palu Azji rewelacyjny w melorecytacji.
I mamy zapowiedź pierwszej pary do odpowiedzi na piąte pytanie. I coś podejrzewam, że to nie będzie ostatnia?
bear napisał(a):97. Anita Lipnicka
Zdecydowanie zasłużyła na miejsce w tym gronie.
bear napisał(a):96. Dawid Kubacki
Po pierwszej serii historycznego (nie bójmy się tego określenia) konkursu mistrzowskiego, miałem podobne odczucia jak Ty, a że akurat nie miałem gdzie pójść...
bear napisał(a):92. Ireneusz Krosny
W tym przypadku w życiu bym nie wpadł, żeby kogoś z tej branży można było tutaj umieścić.
bear napisał(a):91. Mirosław Baka
A jego znowuż tak, chociaż nie od razu bym na to wpadł.
"Pisanie na temat muzyki jest jak tańczenie na temat architektury" [Frank Zappa]
(08.06.2019 03:10 PM)Sundrajta napisał(a): I mamy zapowiedź pierwszej pary do odpowiedzi na piąte pytanie. I coś podejrzewam, że to nie będzie ostatnia?
tak jak napisałem: nie mogę wymyślić innej pary...
95.
(08.06.2019 02:37 PM)bear napisał(a): nie pamiętam, kiedy ostatni raz jej słuchałem...
a kiedyś potrafiłem nagrywać jego audycje.
teraz częściej słucham go na żywo na Złotej Tarce. czyli raz do roku...
94.
jeden z bardziej sympatycznych piłkarzy ostatnich lat.
93.
gdyby, gdyby... ano szkoda.
92.
oj tak. jeśli chodzi o kabaret to prawdopodobnie moje podium tych trzydziestu lat!
91.
parę ról doceniam, ale niestety tylko tyle.
4/100
. KN:"Nic nie jest wieczne... może ta sytuacja też nie.
<OBY>"