THE TING TINGS - ESTRANGED

Dziesięć lat temu wydawało się, że The Ting Tings mają wszystko by przez lata pozostać na szczycie i rządzić na listach przebojów, ale okazało się , że rzeczywistość bywa czasem okrutna. Pomimo tego, że zespół działa cały czas, to tak jakby zupełnie o nim zapomniano. No może nie do końca, bo czasem się gdzieś pojawią, ale nie można tego porównać od okresu debiutanckiej płyty „We Started Nothing”. Jest to dziwna sytuacja, bo wydawało mi się, że kolejne albumy duetu „Sounds from Nowheresville” i „Super Critical” były całkiem udane, a Katie White i Jules De Martino podążali drogą, która nie za wiele różniła ich kolejne wydawnictwa od wspomnianego debiutu. Coś jednak nie wypaliło i ciężko to teraz tak na szybko oceniać, tak czy inaczej The Ting Tings na najnowszym albumie „The Black Light” postanowili coś zmienić, a singiel „Estranged” jest tego najdobitniejszym przykładem. Muzyka duetu stała się tutaj zdecydowanie mroczniejsza i melancholijna. Delikatna elektroniczna aranżacja idealnie wpisuje się w ponury i mocny tekst piosenki, a końcowa psychodeliczna gitarowa ściana dźwięku jeszcze bardziej potęguje końcowy efekt.


NOCNY KOCHANEK - KOŃ NA BIAŁYM RYCERZU

Trochę dziwnie Nocny Kochanek dobiera swoje kolejne single, bo o ile uważam, że najnowszy album „Randka w Ciemność” jest niesamowicie przebojowy i uzależniający, to właśnie te najlepsze, najbardziej przebojowe piosenki nie są wybierane do promocji albumu. Dzisiejsza nowość „Koń Na Białym Rycerzu” to bardzo fajna kompozycja i świetnie sprawdza się na koncertach, ale śmiem twierdzić, że na tej płycie nie wiedzie prymu, a jest raczej jakimś ciekawym przerywnikiem, który zdecydowanie różni się muzycznie od ogólnego wydźwięku tego albumu. „Al. Dente”, „Pinany Mistrz” czy też „Mistrz Przerósł Ucznia” to ta główna linia, a „Siłacze” czy „Koń Na Białym Rycerzu” ciekawie urozmaicają zgromadzony tu materiał. Rycerski hevy metal to na pewno ciekawy kierunek i odnosząc to do przekazu, który zespół konsekwentnie obiera na kolejnych albumach na pewno nie można tego nazwać zaskoczeniem, bo już „Wielki Wojownik” z debiutanckiego „Hewi Metal” przynajmniej w swoim tekście odnosił się do takiej rycerskiej historii. Tutaj doszła jeszcze muzyka i trzeba uczciwie przyznać, że chłopakom po raz kolejny udało się zrobić coś ciekawego.