Post: #14

Po kolei:

1. Eberything Counts to klasyk nad klasyki, szczególnie w koncertowej wersji z trasy Devontional (1993). Oczywiście to, że Perfect jest jego młodszym bratem to tylko moje opinie. To ja jestem ''masakrycznym'' fanem, który zna wszystko na pamięć i potrafi się pokusić o takie skojarzenia, jest tam kilka nut, kilka podobnych przejść i ten nostalgiczny urok lat 80. Być może dla ciebie Perfect będzie brzmiał jak zupełnie coś nowego.

2. Miałem na myśli analogowe syntezatory z lat 80.

3. Słuchając Precious czy Enjoy The Silence faktycznie trudno znaleźć tam ''kakofonie'', ale zapewniam, że w ich karierze pojawiło się kilka takich motywów i mnie również one ogromnie cieszą, bo ja uwielbiam kakofonię, która zwykle bywa formą jakiegoś eksperymentu i tworzą się przy okazji tego niesamowite i nieszablonowe dźwięki. Nowy album pełny jest zgrzytów, dysonansów itp.....a zresztą przeczytaj recenzję, bo tam wszystko dobrze opisałem.

4. Tak jak napisałem niedawno, bodajże u Dominika - Placebo nagle straciło cały impet, tak jakby stało się wielką pustą lalką bez środka, wypełnienia, duszy. Pozornie sprawia wrażenie potężnej kompozycji, ale na dłuższą metę.....to jednak tylko wrażenie, które naszło mnie w tym tyg. I jak widać nie było na tyle silne by osłabić pozycję Battle For The Sun - ale o swoich obawach w stosunku do tej BARDZO DOBREJ przecież piosenki już pisałem, gdy pojawiła się na liście.