Post: #41

@Kuba: Trochę rozumiem twoje rozczarowanie, bo sam takie przeżywałem w latach świetności Galaktyki (a i tutaj przy niejednym topie, rankingu itp). Tutaj większość użytkowników ma swój gust ukształtowany od dekad i nie ma ochoty zmieniać przyzwyczajeń muzycznych. Nie warto się tym w ogóle przejmować. Trzeba znaleźć swój zestaw "inspiracji" i wyprawić się na poszukiwania muzyczne nie patrząc na innych, póki jeszcze ma się na to czas.
A Riverside to przeciętny zespół jest.

Post: #42

(03.12.2018 09:12 PM)thestranglers napisał(a):  

dziobaseczek napisał(a):Bywa co roku na off festiwalu - gdy ktoś chce się spotkać - to się spotka.

tylko czemu ja np. nic o nim nie wiedziałem?

Tak właściwie to o czym? Bo kto z mycharts/sebastosa jedzie na OFFa w danym roku to żadna tajemnica. Co prawda w tym roku "tylko" 7 osób tak bezpośrednio z obu fór, ale nie przypominam sobie większej "frekwencji" na jakichkolwiek innych koncertach/festiwalach. W sumie dziwi mnie, że nigdy nie dałeś się namówić na udział w OFFie.

Post: #43

Hmm... 'nigdy nie mów nigdy', jak to mówią

Post: #44

Żeby nie było - odniosę się do wszystkiego dokładnie, ale chwilowo mam ważniejsze rzeczy, że tak to ujmę, naukowe, na głowie

Post: #45

Artur.O napisał(a):Trochę rozumiem twoje rozczarowanie, bo sam takie przeżywałem w latach świetności Galaktyki (a i tutaj przy niejednym topie, rankingu itp). Tutaj większość użytkowników ma swój gust ukształtowany od dekad i nie ma ochoty zmieniać przyzwyczajeń muzycznych. Nie warto się tym w ogóle przejmować.

Akurat tutaj jestem zdania, że w kręgu miastomuzycznym/muzycznogalaktycznym otworzyliśmy głowy mnóstwa osób odkąd działamy w tym samym rejonie Internetu (kurde, to już 9 lat!) - nieważne czy mniej lub bardziej świadomie. Pomysł Miastowizji mimo swoich wad, był jednak fenomenalny sam w sobie i drążył nawet najbardziej oporne skały. De facto moje zwycięstwo w ostatniej przeprowadzonej w bólach edycji jest tego doskonałym symbolem. Wygrać starym utworem, po francusku, silnie zagnieżdżonym w nowej fali, a jednocześnie śmiele zaglądającym w stronę altern rocka? Zabrzmi to nieskromnie, ale na koniec dokonałem niemożliwego. Co to za utwór dla niewtajemniczonych? Proszę: klik Nawet ostatni narybek z RMF Maxxxa zdołał się otworzyć na szersze horyzonty (shoegaze!).

Tak, wciąż was poczytuję. Tak, jestem kompletnie biernym użytkownikiem. Pożarła mnie korporacyjna maszyna, która wysysa ze mnie całą energię i motywację do działania poza pracą. Brak "normalnego" Internetu zamiast ograniczonego limitami transferu danych służbowego w dni robocze w tym nie pomaga. Ale nie ukrywam - ciepło mi się robi na sercu, gdy czytam że jednak moja obecność stanowiła jakąś wartość dodaną dla forum i jednak widać brak mojej obecności. Mam różne pomysły w głowie jak przywrócić siebie choć trochę do życia sieciowego - rzecz w tym, że ja muszę działać zgodnie z własnym sumieniem i przykładać się do tego co robię. A na razie na to pozwolić sobie nie mogę.

Post: #46

neo01 napisał(a):o są to często wpisy budzące skrajne emocje, a tego chyba tutaj niekonicznie nam trzeba.

Tematy te budzą skrajne emocje, często dla ludzi, którzy są niedojrzali emocjonalnie i nie potrafią ich kontrolować. Lub nie mają argumentów. Uważam, że debaty nie mozna kneblować, jeśli nie łamie postanowień regulaminu i wolności słowa.

kajman napisał(a):Pomijam fakt, że nie każdego ciągnie na off.

Każdego ciągnie - jest to jedyny festiwal, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Nawet taki koneser Kajman.

neo01 napisał(a):Co do ograniczenia polityki, zgadzam się w pełni z przed-przedmówcą.

Jestem ciekawy, jak to zrealizujesz? Nie bawmy się w cenzorów, bo to droga donikąd.

meni napisał(a):gdy czytam że jednak moja obecność stanowiła jakąś wartość dodan

Jest to wartość bardzo dodana. NAzwisko zobowiązuje

meni napisał(a):Tak, jestem kompletnie biernym użytkownikiem. Pożarła mnie korporacyjna maszyna, która wysysa ze mnie całą energię i motywację do działania poza pracą.

Post: #47

dziobaseczek napisał(a):Każdego ciągnie - jest to jedyny festiwal, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Nawet taki koneser Kajman.

Nie, nie każdego. Nie możesz z góry zakładać, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. A nawet jeśli, to nie widzę sensu kupowania biletu na cały festiwal, jeśli interesuje mnie tylko jeden artysta.

Co do polityki to unikam dyskusji, bo moje zdanie na ten temat da się zmieścić w kilku zdaniach. I jest to opinia kontrowersyjna i być może krzywdząca, dlatego wolę się nie odzywać. Uważam, że dyskusja o poglądach politycznych może mieć miejsce, jeśli bierze się ją na spokojnie i jest to faktycznie dyskusja O POGLĄDACH POLITYCZNYCH, a nie o politykach, czy też tzw. scenie politycznej. Innymi słowy - rozmawiajcie o polityce, a nie o tym co mówią w telewizji

Post: #48

(04.12.2018 12:48 PM)EVENo napisał(a):  Nie, nie każdego. Nie możesz z góry zakładać, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. A nawet jeśli, to nie widzę sensu kupowania biletu na cały festiwal, jeśli interesuje mnie tylko jeden artysta.

Myślę, że większość ludzi wybiera się na Offa, żeby poznawać muzykę, a nie dla konkretnego wykonawcy. Taka jest idea festiwalu, zawarta zresztą w nazwie. Oczywiście spotkasz bufonów krzyczących co roku, że "Off to był 10 lat temu, teraz czysty mainstream, zespoły znane od dawna", ale to jak zawsze margines.

Zgadzam się z tym, że nie każdy musi takie festiwale lubić, jednak nie zgadzam się, że mimo że ktoś jest otwarty na nowe i nieznane, to na tym festiwalu nic dla siebie nie znajdzie.

PS W tym roku też się wybieram. Nie zostałem pewnie policzony wśród tych siedmiu osób

Post: #49

dziobaseczek napisał(a):Każdego ciągnie - jest to jedyny festiwal, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Nawet taki koneser Kajman.

No więc niekoniecznie. Już kilka razy przymierzałem się do Offa i jak zobaczyłem, kto ma wystąpić to rezygnowałem. Może z tych artystów, których nazwy nic mi nie mówiły, znalazłbym coś interesującego (na O'penerze, na którym byłem, pozytywnie zaskoczyła mnie spora grupa polskich zespołów (z których żaden bodajże już nie istnieje), ale tam były gwiazdy, które były dla mnie magnesem), ale z tego co znałem to zdecydowana większość mnie odstręczała.

dannar napisał(a):ktoś jest otwarty na nowe i nieznane

Problem polega na tym, że to nowe i nieznane wcale musi być dobre.

Post: #50

Mnie jednak do koncertów przekonuje materiał, który znam. Nowy wolę poznawać w wersji studyjnej, i po temu wybieram zawsze Open'era.

Post: #51

(04.12.2018 12:48 PM)EVENo napisał(a):  Nie, nie każdego. Nie możesz z góry zakładać, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. A nawet jeśli, to nie widzę sensu kupowania biletu na cały festiwal, jeśli interesuje mnie tylko jeden artysta.

Bo lepiej założyć z góry, że nic cię tam nie zainteresuje? Faktycznie pozytywnie. :/
Tegoroczna edycja była w sumie całkiem "rockowa" (relacja, zresztą pisana przez naszego forowego kolegę ;p), więc jeśli interesuje cię poszerzanie horyzontów, to tym bardziej warto przyjechać. Poza tym bilet na 3 dni na OFFa kosztuje mniej więcej tyle, co dwa bilety na poza-festiwalowe koncerty 'gwiazd'...

(04.12.2018 05:23 PM)dannar napisał(a):  Myślę, że większość ludzi wybiera się na Offa, żeby poznawać muzykę, a nie dla konkretnego wykonawcy. Taka jest idea festiwalu, zawarta zresztą w nazwie.

Dokładnie tak jest. Ile to razy się szło na koncert wykonawcy, którego się słabo, albo wręcz wcale nie znało i okazywało się to świetnym pomysłem. No i atmosfera jest też pewną wartością dodaną.

(04.12.2018 05:23 PM)dannar napisał(a):  PS W tym roku też się wybieram. Nie zostałem pewnie policzony wśród tych siedmiu osób

To fakt, zapomniałem o Tobie. ;p

(04.12.2018 10:03 PM)thestranglers napisał(a):  Mnie jednak do koncertów przekonuje materiał, który znam. Nowy wolę poznawać w wersji studyjnej, i po temu wybieram zawsze Open'era.

Wiadomo, że w pierwszej kolejności jedzie się na kogoś tam, ale nie da się wszystkiego poznać studyjnie, to niewykonalne czasowo. xD A koncert może zachęcić do poznania danego wykonawcy w wersji studyjnej.

Post: #52

Artur.O napisał(a):Bo lepiej założyć z góry, że nic cię tam nie zainteresuje?

Jak mam się telepać przez pół Polski i wykładać sporo forsy (bo także noclegi i dojazd) żeby sprawdzić czy kilku wykonawców mi się spodoba to sorry, ale dziękuję.

Post: #53

Artur.O napisał(a):Bo lepiej założyć z góry, że nic cię tam nie zainteresuje? Faktycznie pozytywnie. :/
Tegoroczna edycja była w sumie całkiem "rockowa" (relacja, zresztą pisana przez naszego forowego kolegę ;p), więc jeśli interesuje cię poszerzanie horyzontów, to tym bardziej warto przyjechać. Poza tym bilet na 3 dni na OFFa kosztuje mniej więcej tyle, co dwa bilety na poza-festiwalowe koncerty 'gwiazd'...

Podobnie jak thestranglers muzykę wolę poznawać w domu, a na koncertach po prostu bawić się przy utworach, które znam. A ze wspominaniem o cenie biletu też nie trafiłeś pod właściwy adres, bo nigdy nie wydałem i zapewne nigdy nie wydam na koncert więcej, niż 100 złotych. Czasem żal ściska, że się nigdy w życiu nie było na AC/DC, Foo Fighters, czy Pearl Jamie, ale niedługo później idę na koncert jakiegoś polskiego zespołu za 3 dychy i mi przechodzi.

A skoro już poruszyłem ten temat, to chyba niedługo popełnię jakiś reportaż czy tam bardziej felieton o tym dlaczego nigdy nie pójdę na koncert stadionowy. Po ogłoszeniu Bon Jovi w Warszawie mam do tego mnóstwo materiału. Ludzie potrafią dopłacać do biletu dwie stówy tylko po to, żeby czekać na koncert dłużej od innych (co?). Ale może nie będę offtopował, bo mnie wydzielą do innego wątku

Post: #54

(04.12.2018 10:51 PM)EVENo napisał(a):  =nigdy nie wydałem i zapewne nigdy nie wydam na koncert więcej, niż 100 złotych. Czasem żal ściska, że się nigdy w życiu nie było na AC/DC, Foo Fighters, czy Pearl Jamie

Nie rozumiem, ale i nie czuję potrzeby rozumienia.
No cóż, dogadzać na siłę nie będę. Dyskusja wywiązała się z pomysłu "zlotów mycharts" i konkluzję może sobie wyciągnąć każdy. xD

Post: #55

EVENo napisał(a):nigdy nie wydałem i zapewne nigdy nie wydam na koncert więcej, niż 100 złotych. Czasem żal ściska, że się nigdy w życiu nie było na AC/DC, Foo Fighters, czy Pearl Jamie

Ja akurat byłem na PJ (i to w pakiecie z Linkin Park) za około stówę (może trochę powyżej, dokładnie nie pamiętam), ale to było 11 lat temu. Teraz jak patrzę na ceny biletów to mi się odechciewa wszystkiego. Taka smutna konstatacja.

Post: #56

Ja wydałem - raz. 125 na Garbage. Ale było warto

Post: #57

Ja wydałem dwa razy na Morrisseya "bo to Morrissey". Już nigdy nie wydam. Bo to Morrissey

Post: #58

(04.12.2018 11:41 PM)prz_rulez napisał(a):  Ja wydałem - raz. 125 na Garbage. Ale było warto

No i teraz nie wiem, czy Ci na to odpowiedzieć, czy spytać czemu o tym piszesz tutaj, a nie w temacie do tego przeznaczonym. Mam gonić adminów, żeby przenieśli posty do innego wątku, bo nie są na temat?

W każdym razie, ja raz nie powiedziałem, że było warto i właśnie dlatego nigdy nie wydam przesadnie wielkiej sumy na koncert. Bo nawet na mojej ulubionej kapeli raz bawiłem się naprawdę słabo. Raz, że nie miałem z kim iść, dwa, że zespół był w nie najlepszej formie, trzy, że publika była strasznie sztywna. Takich rzeczy nie da się przewidzieć. Inna sprawa, że mając do wyboru jeden koncert za 400, a 4 za 100 lub 8 za 50... Z całym szacunkiem do rockowych "gigantów", ale oni wcale nie dają lepszych koncertów od wielu mniej popularnych artystów, czy nawet lokalnych kapel. O klimacie już nie wspominając, bo ostatnio prz musiał zaznaczyć, że po występie członkowie zespołu zachowali się jak ludzie wobec ludzi, czyli "nie gwiazdorzyli"... Ja w takim razie na gwiazdorów nie chodzę. Wolę wypić piwo z artystami po koncercie

Post: #59

Nie musialem. Po prostu chcialem

Post: #60

(05.12.2018 01:27 AM)prz_rulez napisał(a):  Nie musialem. Po prostu chcialem

Chciałeś tak bardzo, że aż musiałeś