Post: #13

No to w końcu trzeba się było zabrać do przesłuchań. Tradycyjnie na początek wziąłem płyty, które podejrzewałem o to, że mnie nie zaciekawią lub o których nic nie wiem. Zacząłem od tej, która zniechęcała mnie już nazwą wykonawcy. A jak zobaczyłem że płyta ma ponad godzinę to poczułem się jeszcze bardziej zniechęcony. A tymczasem trafiłem na tak lubiane przeze mnie afrykańskie klimaty w co najmniej dobrym wykonaniu. Dwa utwory Advisora dodałem do playlisty (powinienem jeszcze dwa, ale nie znalazłem ich nigdzie indziej). Skoro przejechałem się na słabości płyty nieznanego mi wykonawcy to wziąłem się do wykonawcy bardziej mi znanego. Haim przez całą płytę utrzymywał równy acz słaby poziom i nagle przywaliło ostatnim utworem, którym wyprzedziło trzy stare płyty. Zostały mi dwie płyty nieznanych wykonawców i na pierwszy ogień wybrałem Khadję. Tam pojawiały się utwory konwencjonalnie brzmiące i experymenty brzmieniowe. Były lekko męczące momenty, ale i kilka ciekawych utworów, a w sumie płytę oceniłem na lekki plus. Henry zaczął się prawie nieźle, ale potem poszedł w chałturę i wygląda, że będzie najsłabszą płytą ze wszystkich nowości (bo po pozostałych mniej lub więcej wiem, czego można się spodziewać).
EDIT:
Kolejna trójka to miały być płyty przeciętne, może trochę mniej nawet niż przeciętne. Zacząłem od Lao i było lepiej niż myślałem, a to dlatego że oprócz zdecydowanie najlepszego Gott były dwa dobre utwory, których nie pamiętałem - Bajka i Liczba. Z kolei nie pamiętałem, że na płycie Kowalskiej jest tyle słabych utworów i tych pięć co najmniej dobrych nie zdołało wyciągnąć dobrej średniej. Amplifier to solidna rockowa kapela i niestety na tej płycie nic więcej.
A przede mną przypuszczalnie najlepsza trójka, ale o tym to już w innym poście.