Post: #252

Trochę nie ten rok, ale proszę

"Fotorelacja" (tak to nazwijmy; bardziej foto niż relacja) z Open'era sprzed dwóch lat (2007). Trochę wstyd mi za niektóre komentarze, więc w niektórych miejscach pozwoliłem sobie trochę pozmieniać, ale cóż, młody, głupi byłem

DZIEŃ PIERWSZY

Mała scena i jacyś ludzie:


Duża scena:


Pierwszy wykonawca festiwalu, zespół Bruno Schulz; wtedy praktycznie nie było jeszcze prawie nikogo (grali o 16:00), więc publikę mieli marną:


W namiocie (występował jakiś facet w piżamie):


Zespół Organizm - bardzo bardzo fajny, szkoda, że nie wydali dotychczas ani jednej płyty (teraz już wydali, ale z zupełnie innym materiałem niż grali na koncercie):


Cała Góra Barwników, ble:


A tu już duża scena - The Car Is On Fire; jacyś ludzie obok nas tańczyli pogo do ich utworów - bez komentarza; ogólnie zespół zachowywał się bardzo arogancko, wręcz okazywali jak to nas mają gdzieś; grali średnio:


Na Sonic Youth staliśmy dość daleko, bo poszliśmy w międzyczasie po coś do jedzenia i jak wróciliśmy, nie chciało nam się wchodzić w ten cały tłum; wtedy nie byłem zachwycony tym koncertem, choć nie wiem na ile lepiej bym ich odebrał teraz (komentarz - A.D. 2009):


Za to na Rootsach staliśmy już pod samą sceną (co prawda bardzo z boku i nie zupełnie przy barierkach ale jednak); koncert był genialny; wszyscy dali radę - gościu z tubą i ?uestlove na perkusji wymiatali:


Światła mieli nieziemskie:


Black Thought we własnej osobie:


Solówka ?uestlove'a na perkusji:


Jeszcze The Roots:


A tutaj ręka jednego z członków zespołu i kawałek głowy małej miłej dziewczynki, która przede mną stała. Trochę za późno wyciągnąłem aparat:


DZIEŃ DRUGI

Z cyklu błądzenie po Gdyni w deszczu:


Błądzenia ciąg dalszy - tutaj szukamy dworca, żeby zdążyć na Beastiesów; Ostry już zdążył przelecieć nam koło nosa:


Na scenie Groove Armada, sama końcówka:


Jako że było straszliwe błoto, padało i było okropnie zimno, stanęliśmy baaaaaardzo daleko. No to właśnie są Beastie Boys Byli genialni, ale silny lodowaty wiatr i hektolitry zimnej wody spadające nam na głowy nieco przeszkadzały w odbiorze tego koncertu:


DZIEŃ TRZECI

Indios Bravos


Indios Bravos i pan z Tiltu - wtedy nie miałem pojęcia kto to i o co chodzi; była też fałszująca Ala Janosz w roli gościa:


Kele Ukelele, czy jak on tam ma i Bloc Party; zresztą do nich w pewnym momencie dołączył nikt inny jak OSTR, ale nie mam tego na zdjęciach niestety; koncert był świetny, to od tego czasu w sumie zacząłem ich trochę słuchać:


Tutaj Kele próbował wspinać się na konstrukcję sceny:


Próba świateł przez Bjoerk:


Bjoerk:


Tu też eee Bjoerk:


Lasery:


Coś tam coś tam:


Nawet udało mi się Wariatce zrobić kilka zdjęć, na których cokolwiek widać (choć było trudno, w tłumie, z daleka i słabym aparatem):


W techniawej tubie (już nigdy tam nie pójdę):


Ludzie w techniawej tubie (oni chyba jeszcze tam wrócą ):


Po koncercie LCD Soundsystem i w ogóle całym festiwalu - miliony trylionów pustych kubeczków po piwie leżących w błocie:


THE END