beck też będzie jednym z moich faworytów tutaj, choć "dear life" szybko mi wyblakło, to wciąż miły numer
z wielu nieznanych niezalnych formacji słuchałem fenech-soler i to było takie o, muzyka to odkurzania mieszkania
joywave było ładne, może nie jest majstersztykiem, ale zwraca uwagę i chce się do niego wracać
spoon było całkiem ładne
ice choir nagrało fajną płytę, choć moje hajlajty byłby inne
jerry galeries nie ma nic wspólnego z japonią, miły vapor pop, bardzo icechoirowy, niczego, czego bym się nie spodziewał
przesłuchałem ten fe -- tego war on drugs jak na lekarstwo, ale miłe
z piątki -- jessie ware jest ok, to jeden z jej lepszych numerów na nowej płycie i dobry poziom jak na jej standardy w ogóle
przesłuchałem też numery 1-4, ale już mi się zlały w jedno; dziobasowe granie
dzięki za podsumowanie!