Kolejna dziesiątka. Dziesiątka pełna błyskawicznych przebojów oraz utworów, które mimo długich karier, do dziesiątki dojść nie zdołały. Jest też tutaj kilka piosenek z przełomu lat.
Do tej trzeciej grupy należą: Staind (90.) i Porcupine Tree (87.). Będzie o nich jeszcze okazja napisać przy okazji innych utworów. Porcupine Tree i Blackfield (89.) w tym roku nie błyszczeli już tak, jak w poprzednim. Szczególnie ci drudzy, czego uwidocznieniem jest dosyć słaby wynik świetnego utworu "1000 People".
Świetny rok na mojej liście ma za sobą Katie Melua (86.). "Ghost Town" jest jej jedynym utworem w pierwszej setce. Inne single z nowej płyty uplasowały się na miejscach 156 i 157. To dziwne, bo z początku wydawało mi się, że "Ghost Town" nie ma żadnych szans na mojej liście, ale czasem bywa i tak.
Równie dobry rok mają za sobą Muchy (82.) Na Open'erze widziałem ich na żywo już po raz drugi. Dzięki temu występowi "Terroromans" doszedł do pierwszej dziesiątki mojej listy. Bez koncertowego wsparcia z pewnością by się nie udało.
Ten rok pokazał, że koncerty mogą mieć kolosalny wpływ na moją listę, a co za tym idzie, również na kształt podsumowania roku.
Rok 2008 był przełomowym dla zespołu Trivium (81.). Po raz pierwszy udało im się dojść do pierwszej dziesiątki mojej listy. Niestety "Kirisute Gomen" spadło z listy szybciej niż do tej dziesiątki wskoczyło. Kolejne utwory z nowej płyty będą miały szansę pokazać się dopiero w przyszłym roku.
Równie błyskawiczną karierę, mniej więcej w tym samym czasie, miał utwór "Unbound" zespołu Avenged Sevenfold (83.). Zespół ten gromadził ostatnio regularnie po kilka wielkich hitów w podsumowaniach. W tym roku aż siedem, z czego cztery są w pierwszej setce, w tym kilka na czołowych pozycjach. "Unbound" miało o wiele większy potencjał niż pokazało. Zadecydowała mała słuchalność. Avenged Sevenfold należy do tych zespołów, których słucham w kratkę.
Bardzo udany rok ma za sobą zespół Lao Che (84.) Zespół ten miał jednak tylko jeden świetny okres, który przypadł na wiosnę tego roku. Zwieńczeniem tego okresu był koncert na Open'erze. Pod koniec lata Lao Che zostało brutalnie zepchnięte z listy przez nieco cięższą muzykę i potem już do nich nie wracałem.
Fuel (85.) powrócił po latach ze świetną płytą, ale niestety tylko jeden utwór z tejże był na mojej liście wielkim przebojem ("Angels Take A Soul"). "Again" wystartował znakomicie, ale doszedł tylko do miejsca 12-go, a potem szybko spadł z listy...
Być może największym przegranym tego roku jest zespół Foo Fighters (88.), który pod koniec roku 2007 wydał znakomitą płytę z dużą ilością potencjalnych przebojów. "The Pretender" poradził sobie jeszcze u mnie jako tako. Drugi singiel - o wiele lepszy - "Long Road To Ruin", zagubił się gdzieś w trzeciej dziesiątce i do pierwszej już nie dotarł, a kolejny - równie dobry - "Let It Die" nie wszedł nawet na listę, mimo że dobijał się bardzo długo...
---
90. RAINY DAY PARADE - Staind (12 tyg., max 9, 311 pkt.)
89. 1.000 PEOPLE - Blackfield (10 tyg., max 10, 315 pkt.)
88. LONG ROAD TO RUIN - Foo Fighters (16 tyg., max 15, 316 pkt.)
87. WAY OUT OF HERE - Porcupine Tree (11 tyg., max 12, 320 pkt.)
86. GHOST TOWN - Katie Melua (16 tyg., max 18, 321 pkt.)
85. AGAIN - Fuel (12 tyg., max 12, 326 pkt.)
84. CZARNE KOWBOJE - Lao Che (12 tyg., max 14, 329 pkt.)
83. UNBOUND (THE WILD RIDE) - Avenged Sevenfold (11 tyg., max 7, 329 pkt.)
82. TERROROMANS - Muchy (15 tyg., max 9, 331 pkt.)
81. KIRISUTE GOMEN - Trivium (10 tyg., max 8, 335 pkt.)
Moja lista na Spotify
Archiwum mojej listy
Profil na Last.fm
|